[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na i niespokojna o jego zdrowie naprzód zagadnęła o nie.
 O tyle, o ile w stanie tym dobrze być można, hrabia jest dobrze  rzekł
Pęklewski.  Chociaż ja zawsze obawę o niego mam wielką. Wysłał mnie do
pani.
Lola spojrzała zarumieniona.
 Hrabia prosi panią usilnie, abyś go odwiedzić raczyła.
Nastąpiło dosyć długie milczenie.
 Prośba jego rozkazem jest dla mnie  odpowiedziała z wolna baronów-
na  jutro jadę. Pęklewski się skłonił.
 To go uzdrowi  dodał oglądając się po pokoju.  Muszę wyznać pani, iż
go ostatni list hrabiego Romana mocno poruszył.
 Musiał się skarżyć na mnie  spokojnie poczęła baronówna, wstrząsła
trochę głową i jakby zmieniając rozmowę powtórzyła:  Jutro jadę, wszystko
się wyjaśni.
Smutna jej twarz, rezygnacja, małomówność uderzyły doktora, ale speł-
niwszy swe posłannictwo, nie mógł przeciągać rozmowy nadzwyczaj drażli-
wej. Zagadał więc o rzeczach obojętnych i miał nawet myśl uwolnienia baro-
nównej od obecności swojej, a usunięcia się do Romana, aby nie być natręt-
nym, gdy do pokoju wszedł Nieczujski. Baronówna już go miała prezentować
Pęklewskiemu, gdy ujrzała, że ci panowie ze zdumieniem i wahaniem się
wzajem sobie nadzwyczaj pilnie przypatrywać zaczęli. Na ostatku Pęklewski
nagle wstał i zawołał:
 Pan Adolf Nieczujski! Cóż pan tu robisz?
 Doktor Pęklewski!  odparł, ściskając dłoń jego Adolf.
 Panowie się znacie?  spytała zdziwiona baronówna.
 Od Berlina!  rzekł Nieczujski śmiejąc się.  Doktor Pęklewski część
swoich studiów tam odbywał, a ja wszystkie.
Po krótkiej rozmowie Pęklewski, zamiast udać się do Romana, zaciekawio-
ny mocno wyszedł z Nieczujskim do jego pokoju w oficynie. Tu się uściskali
na nowo.
 Co ty robisz?  spytał Nieczujski.
 Jak widzisz, staram się czegoś dobić z moją nieszczęśliwą medycyną. Je-
stem tymczasem nadwornym doktorem pana hrabiego Zebrzydowskiego i je-
go totumfackim184, a troszkę, pochlebiam sobie, faworytem. Do wielkich rze-
czy to nie prowadzi, ale zawsze jest to czegoś początek, ale ty?
184
t o t u m f a c k i (łac.) - człowiek, który komuś wszystko załatwia, któ-
rego można użyć do wszelkich posług, który narzuca się ze swymi posługami
98
 Moja historia daleko jest od twojej osobliwsza  odparł śmiejąc się Nie-
czujski.  Wpadłem tu zupełnie nieznajomy, po trosze jak Piłat w Credo185.
Mam tu stryjenkę, kapitanową, chciałem ją poznać i odwiedzić  tu wes-
tchnął  zamiarem moim było krótko bardzo zabawić i powracać, bom zajęty
i wybrałem się w podróż dla pewnych studiów przemysłowych. Tymczasem
znalazłem tu taki skład okoliczności, iż mnie w rekwizycją186 wzięto... Bę-
dziesz mnie mógł może objaśnić.
Pęklewski minę zrobił zafrasowaną.
 Cóż, u licha  przerwał Adolf  jesteśmy starzy towarzysze i przyjaciele,
zaufania nie zdradzę ani go nadużyję, możesz być ze mną otwartym. Dzieją
się tu takie rzeczy, które w zwykłych życia stosunkach nie trafiają się, wy-
tłumaczysz mi je i objaśnisz. Moja kuzynka ma opiekuna który ją gwałtem
chce wydać za synowca.
 Jak to gwałtem? czy baronówna nie chce wyjść za niego? Słowo dała.
 Ale serca nie dała  odparł Adolf  to nie ulega najmniejszej wątpliwości,
małżeństwo, jakie się składa, najwidoczniej zle każe wróżyć o przyszłości,
któż jest ten umierający despotyczny opiekun, co je klei?
Pęklewski spoważniał bardzo.
 Hrabia Filip jest moim pryncypałem, protektorem i człowiekiem, które-
mum wielce zobowiązany. Surowo go sądzisz. Nie jest to despota, ale czło-
wiek silnej woli i rozumu wielkiego. Synowca chce ożenić, aby go majątkowo
podnieść, to być może, ale przekonany jestem, że energiczny dosyć charakter
baronównej i nieszkodliwa nicość, ale to w sekrecie zatrzymaj, hrabiego Ro-
mana wchodzą u niego na rachunek. Panna będzie panią w domu i powoli go
na pasku poprowadzi.
Nieczujski ramionami ruszył.
 Ale ją poświęca  wyrzucił  to się nie godzi.
 Według swojego przekonania, nie. Roman jest chłopak uczciwy, tylko
sparaliżowany wychowaniem. Zdaje mi się, że stryj, widząc to, małżeństwa
pragnie dla niego, aby ona za oboje rozumem starczyła, lecz i jej z nim zle
być nie może, chłopiec przystojny, dobrze wychowany.
 A! to się u was nazywa dobre wychowanie  przerwał niecierpliwie Nie-
czujski  że po woskowanych posadzkach ślizgać się będzie umiał z szykiem,
mój doktorze!
Z kolei doktor ramionami ruszył.
 To się nazywało dotąd dobrym wychowaniem  rzekł  gdy młodzieniec
wielkiego domu elegancko dom reprezentował. Nie wymagano odeń nic wię-
cej. Chciano panicza z niego zrobić i tak go wystrychnęli.
 Przypuść, że nieszczęście, które może wszystkich spotkać, nawet takiego
Zebrzydowskiego, przypuść, że zubożeje, że jutro nic mieć nie będzie, co po-
cznie?
Pęklewski zmilczał.
185
j a k P i ł a t w C r e d o - zupełnie nie w porę, niepotrzebnie
186
r e k w i z y c j a (łac.) - tu: żądanie udzielenia pomocy przy prowadze-
niu jakiejś sprawy
99
 Lekcje tańca dawał i uczył menueta187, a w dodatku  począł żywo Adolf [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl