[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zastąpi ci miłości twojego syna i mojej. Jednak jeżeli twoje bogactwa i pozycja znaczą dla
ciebie więcej, lepiej, byś stąd wyjechał na zawsze  mówiąc to, skierowała się do drzwi.
 Błagam cię, Andreo, zostań. Spróbujmy o tym porozmawiać. Spędzmy tę noc razem. To
ostatnia noc, jaką mamy.
 Nie, Sam. Pozwalam ci odejść. Już teraz.
Andrea zdała sobie sprawę z tego, że Sam po części miał rację. To ona nalegała na seks.
Ale to on zataił przed nią kwestię małżeństwa. Urażona duma i krwawiące serce nie
pozwoliły jej spędzić z nim tej nocy. W pewien sposób żałowała swojej decyzji, ale wiedziała
też, że przynajmniej łatwiej jej będzie pożegnać Sama tego ranka.
Nie powinna była mu zaufać. Może tak naprawdę nigdy jej nie kochał. Może wykorzystał
sytuację. Ale kochał się z nią w taki sposób... Mimo całego gniewu, bólu i urażonej dumy
nigdy nie zapomni spędzonych z nim chwil. I nie przestanie go kochać, choć nie jest to
oznaką mądrości.
Nigdy też nie zapomni sceny, jaka właśnie rozgrywała się na jej oczach. Chance stał obok
limuzyny, a Sam przysiadł obok niego, by się pożegnać. Rozmawiali tak cicho, że musiała
przysunąć się bliżej, by coś usłyszeć.
 Musisz mi obiecać, że będziesz opiekował się mamą.
 Dobrze  rzekł chłopiec z ociąganiem.
 I musisz też dbać o Słoneczko, skoro teraz należy do ciebie. To dobra klacz i mam
nadzieję, że będziesz się o nią troszczył.
 Powiesz mamusi, żeby pozwoliła mi na niej jezdzić?
 Na pewno ci pozwoli, kiedy nadejdzie właściwy moment.
Na chwilę obaj zamilkli, po czym Sam położył rękę na ramieniu syna.
 Bądz dumny z tego, kim jesteś.
 Jestem dumny. Powiem wszystkim moim kolegom, że twój kraj to nie jest sam piasek i
że ludzie tam są mili i wyglądają tak jak ja.
Sam zdobył się na uśmiech.
 A co ważniejsze, musisz pamiętać, że twój tata zawsze będzie cię kochał, nieważne,
gdzie się znajduje.
Andi odwróciła oczy, zanim Chance mógł w nich zauważyć łzy.
 Skąd wiesz?  zapytał rzeczowo chłopiec.
 Bo cię znam. Każdy byłby dumny z takiego silnego i mądrego syna.
Po chwili wahania Chance zarzucił Samowi ręce na szyję.
 Kocham cię, Sam, jakbyś był moim tatą.
Serce Andi omal nie rozdarło się na dwie połowy. Rozpaczliwie pragnęła powiedzieć
synowi, że Sam jest jego ojcem, ale skoro Sam nie miał zamiaru tu wrócić, nie było sensu
robić dziecku zamieszania w głowie. Mimo to zastanowiło ją, czy Chance w jakiś sposób sam
się o wszystkim nie dowiedział. Tak czy inaczej to na jej barkach spoczywało stworzenie mu
szczęśliwego domu i odpowiadanie na wszelkie pytania. Miała nadzieję, że kiedyś będzie w
stanie na nowo kogoś pokochać, choć w tej chwili wydawało jej się to niemożliwe.
 Czas na śniadanie  zawołała Tess.
Chance biegiem rzucił się w stronę kuchni, ale na chwilę zatrzymał się i wskazał palcem
na limuzynę.
 Kiedyś też będę miał taki samochód.
Sam roześmiał się głośno. Kiedy chłopiec zniknął w kuchni, Andi odważyła się podejść
bliżej.
 Chyba już czas na ciebie?
Sam przyglądał się jej przez chwilę w milczeniu, po czym ujął jej twarz w dłonie.
 Uważaj na siebie, proszę.
 Nic mi nie będzie  powiedziała z udawanym męstwem.
 Mój agent bankowy prześle ci informacje o funduszu dla Chance a. Nie będziecie mieć
kłopotów finansowych.
 Dziękuję.
 Nigdy sobie nie wybaczę, przez co kazałem ci przejść, ale też nigdy nie będę żałował
tych chwil, które spędziliśmy razem  wyszeptał, całując ją w usta.
 Ja też  odpowiedziała szczerze  i nigdy cię nie zapomnę.
 Musisz zapomnieć.
 Nigdy nie zapomnę i obawiam się, że nasz syn też nie.
 Wspomnienia bledną z czasem.
Nie dla niej. Przynajmniej nie przez tych siedem lat. Ale Chance był młody, może
bardziej odporny, i miał przed sobą całe życie.
 Gdziekolwiek bym był i cokolwiek bym robił, zawsze będę myślał o tobie. Nigdy nie
przestanę cię kochać.
 Nie rób mi tego  wyjąkała Andi, ocierając łzy.  Jedz już.
 %7łegnaj  po raz ostatni pocałował ją w usta, po czym zamknął za sobą drzwi limuzyny.
Andi stała na podjezdzie, póki samochód zupełnie nie zniknął jej z oczu. Wtedy
przyrzekła sobie, że zbierze wszystkie wspomnienia i odłoży je w bezpieczne miejsce, jak
radziła jej Tess. %7łycie potoczy się jakoś bez Sama. Został jej ukochany syn, dar szejka Samira
Yamana, za który zawsze będzie mu wdzięczna.
Sam siedział samotnie w lotniskowej poczekalni, z zainteresowaniem przyglądając się
innym pasażerom, a najbardziej podróżującym razem rodzinom. Poczuł w sercu bolesną
pustkę na myśl, że nigdy nie będzie mógł wyjechać nigdzie z synem. Może kiedyś będzie
miał inne dzieci i będzie je kochać równie mocno, ale nigdy nie przestanie się zastanawiać, co
by było, gdyby jego życie potoczyło się inaczej i gdyby nie był księciem.
 Samolot jest gotowy, wasza wysokość.
 Ja też jestem gotowy  oznajmił ale wcale się tak nie czuł. Był w stanie się skupić
jedynie na tym, co pozostawiał za sobą.
Z drodze na pas startowy, gdzie czekał na nich prywatny samolot, Rashid zaczął
przypominać Samowi o czekających go obowiązkach.
 Wasza wysokość ma się natychmiast udać do pałacu, by podpisać umowę ślubną.
To nie było żadnym zaskoczeniem.
 Ojciec będzie czekał?
 Tak, wraz z narzeczoną i jej ojcem.
Tego właśnie się obawiał. Jako że zdecydował się zerwać umowę, wolałby najpierw
porozmawiać z ojcem w cztery oczy.
 Co jeszcze?
 Jutro rano zaplanowano spotkanie w parlamencie w sprawie zbliżających się wyborów.
 Pamiętam.
 Ojciec waszej wysokości prosi również, by wasza wysokość porozmawiał z księciem
Jamalem. Brat waszej wysokości w tajemnicy spotyka się z jakąś kobietą, choć jeszcze nie
wiemy, z kim.
No i dobrze. Sam cieszyłby się, gdyby przynajmniej bratu udało się samodzielnie wybrać
partnerkę.
 Nie będę się wtrącał. Powiem to ojcu.
 Poza tym wasza wysokość ma...
Dziecko, które cię potrzebuje, pomyślał Sam. Kobietę, która cię kocha. Miejsce u jej
boku.
Przestał słuchać Rashida. Słyszał jedynie echo słów Chance a, który chciał, by on, Sam,
był jego ojcem. Andrea mówiła, że go kocha i że go potrzebuje.
Z zastanowienia wyrwał go ryk silnika. Samolot zaczął się toczyć w stronę pasa
startowego.
Musisz wrócić. Jesteś Samirem Yamanem, pierworodnym synem i dziedzicem władcy
Baraku... Jesteś ojcem Chance a Samuela Hamiltona...
Nie był w stanie dłużej walczyć z pragnieniem powrotu do Andrei i syna. Jeżeli ich tu
zostawi, będzie tylko połową człowieka.
 Każ pilotowi zatrzymać się i zawrócić do terminalu  krzyknął do Rashida.
 Czy coś się stało?
Gdy Sam nie odpowiedział, Rashid przekazał polecenie pilotowi. Po chwili samolot
zawrócił.
 Otwórz drzwi  rzucił Sam, gdy znowu stanęli w pobliżu terminalu.
 Czyżby wasza wysokość czegoś zapomniał?
 Tak, Rashid, zapomniałem, kim jestem i czego pragnę. Zapomniałem, co jest w życiu
naprawdę ważne.
 I wasza wysokość ma zamiar tutaj zostać?
 Tak. Zostanę tutaj z moim synem i kobietą, którą pragnę pojąć za żonę.
 Ale ojciec waszej...
 Najprawdopodobniej mnie wydziedziczy. Matka będzie płakać, ale mnie zrozumie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl