[ Pobierz całość w formacie PDF ]

rozgrzewały się stoliki w kasynach; nadeszła pora, by skończyć z owym wymiarem
sprawiedliwości i ruszyć w miasto.
Wtedy właśnie pojawił się Micky Maguire, odświętnie ubrany kat. Ronnie jak przez mgłę
wyczuwał jego obecność. Zmysły odmawiały mu już posłuszeństwa, więc ledwie widział lufę,
wymierzoną w jego głowę, z trudem usłyszał huk wystrzału, jaki rozbrzmiał w wyłożonym
białymi kafelkami pomieszczeniu.
Celnie wymierzony pocisk wwiercił się w jego mózg przez sam środek czoła. Powstał w ten
sposób otwór przypominający trzecie oko.
Maguire z godnością przyjął owacje, ucałował damy, podziękował drogim przyjaciołom,
którzy nie opuścili go w potrzebie i poszedł się zabawić. Ciało, ukryte w worku z czarnego
plastyku, porzucono wczesnym rankiem na skraju lasu Epping, gdzie wśród jesionów i jaworów
budził się poranny ptasi chór. Wszystko wskazywało na to, że sprawa została zakończona. Ale
to był dopiero początek.
Ciało Ronnie'ego znalazł w poniedziałek rano, tuż przed siódmą, jakiś jogger. Od chwili,
kiedy je porzucono, minęła już cała doba, zaczęło się więc rozkładać.
Ale patolog widywał już o wiele gorsze rzeczy. Zobojętniały, czekał, aż asystenci rozbiorą
zwłoki, złożą odzież i umieszczą ją w oznakowanych plastykowych workach. Czekał cierpliwie
i taktownie, aż do jego królestwa ciszy wprowadzą wdowę po zmarłym, o spopielałej twarzy i
oczach opuchniętych od nadmiaru łez. W spojrzeniu, jakim omiatała ciało męża, nie było
miłości; bez zmrużenia powiek przyglądała się ranom i śladom tortur. Patolog wiedział, co kryje
się w owym ostatnim spotkaniu Króla Seksu i jego nad wyraz spokojnej żony. Małżeństwo
pozbawione miłości; kłótnie o jego odrażający tryb życia; jej rozpacz, jego brutalność -- i teraz
ulga, koniec udręki, szansa na rozpoczęcie nowego życia. Zakodował sobie w pamięci, że musi
sprawdzić adres ślicznej wdówki. Jej obojętność na widok okaleczonych zwłok dobrze
rokowała na przyszłość. Na samą myśl o niej pociekła mu ślina.
Ronnie wiedział, że Bernadette złożyła mu krótką wizytę, wyczuwał też inne twarze,
które zajrzały do kostnicy tylko po to, by rzucić okiem na Króla Seksu. Nawet po śmierci budził
fascynację i przerażony tym faktem tłukł się teraz po zimnych zwojach mózgowych niczym
lokator, któremu grozi eksmisja. Zwiat wokół niego walił się, a on nie był w stanie temu
przeciwdziałać.
Od czasu swej śmierci nie myślał nawet o ucieczce. Siedział pod sklepieniem martwej
czaszki, nie mogąc znalezć drogi do świata żywych, a nie chcąc rozstać się na zawsze z życiem
i odejść do Nieba. Nadal gorzała w nim żądza zemsty. Część jego umysłu, nieustępliwa wobec
wrogów, gotowa była odroczyć wejście do Raju w imię spłacenia zaległych rachunków. Należało
zbilansować księgi; dopóki Michael Maguire będzie stąpał wśród żywych, Ronnie Glass nie
podda się pokucie.
Obserwował więc ze swego kulistego więzienia wizyty ciekawskich i zbierał siły do swego
ostatniego zadania.
Patolog zajął się trupem Ronnie'ego z szacunkiem, godnym speca od patroszenia ryb.
Starannie wydłubał kulę spod czaszki i zaczął myszkować wśród miazgi, pełnej odłamków kości
i chrząstek, jaka zajmowała obecnie miejsce kolan i łokci denata. Ronnie'emu nie spodobał się
ten patolog. Przedtem gapił się na Bernadette w sposób dalece odbiegający od jego etyki
zawodowej, teraz zaś, kiedy odgrywał zawodowca, raził gruboskórnością. Gdyby tak mieć glos,
mieć pięść i ciało -- choć na jakiś czas. Pokazałby temu rzeznikowi, jak należy traktować
zwłoki. Sama wola niewiele jednak znaczyła, trzeba było jeszcze mieć środki do jej realizacji.
Patolog skończył oględziny, topornie zszył ciało, cisnął wilgotne rękawice oraz brudne
instrumenty na wózek, obok tamponów i alkoholu, po czym zostawił denata asystentom.
Ronnie usłyszał skrzypnięcie wahadłowych drzwi, towarzyszące odejściu lekarza. Gdzieś
tam pociekła woda, rozbryzgując się w umywalce. Irytujący był ten odgłos.
Stojący obok stołu, na którym leżał, asystenci rozmawiali o butach. Właśnie o butach. "Co [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl