[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- 66 -
S
R
- Kto jak kto, ale ty dobrze wiesz, kiedy i dlaczego nasz związek się
rozpadł. - Laura miała poczucie niższości. Tiffany była o wiele bardziej
seksowna. Kontrast był dramatyczny. Nic dziwnego, że Jordan wolał ją. Czy
byłby szczęśliwy w małżeństwie z Laurą?
Czego chciała od niej jego kochanka?
- Pytam jeszcze raz. Dlaczego te sprawy tak bardzo cię obchodzą?
- Jestem z nim w ciąży. Za mało zarabiam, żeby sama utrzymała dziecko.
Brodie są nadziani. Mojemu dziecku należy się część spadku.
Laurę zamurowało. Tiffany nosi dziecko Jordana? Była wstrząśnięta.
- Czy Maria wie? - spytała.
- Ona myśli, że oszukuję. Najpierw byłam u niej. Będzie babcią tego
dziecka. Pewnie myślisz, że się przeraziła. Nie. Oskarżyła mnie o kłamstwo.
Przy dzisiejszych testach DNA kłamstwo nie wchodzi w grę. Słyszałam, że brat
Jordana jest w mieście. Blizniacy mają identyczne DNA, więc nie ma problemu.
Porozmawiaj z nią. Przy mnie dostała szału - powiedziała Tiffany.
- Była zaskoczona tym, co jej powiedziałaś - odpowiedziała Laura.
- Proszę tylko o to, co się należy dziecku Jordana. Ile są warte rzeczy po
nim? Dziecko po nim dziedziczy - powiedziała Tiffany, spoglądając gniewnie
na Laurę.
- Porozmawiaj z Jedem Brodiem. To on jest wykonawcą testamentu.
Teraz mieszka w domku.
- Nie będziesz wnosić zastrzeżeń? - Tiffany krążyła po pokoju.
- Nie mam nic do spadku po nim. Byłaś tam, kiedy zerwałam zaręczyny -
odrzekła spokojnie Laura. Na szczęście dowiedziała się o Tiffany, zanim się
pobrali. A gdyby Tiffany pojawiła się z dzieckiem już po ślubie? Na samą myśl
o tym przeszył ją dreszcz.
- Tylko nie myśl, że złamałaś mu serce. Zamierzał się z tobą rozstać zaraz
po wystawie. Czekała go wielka przyszłość i mieliśmy być razem - powiedziała
Tiffany buńczucznie.
- 67 -
S
R
- Powiedziałam ci, Jed mieszka w domku. Chcesz do niego zadzwonić? -
spytała Laura. Nie miała zamiaru się kłócić.
- Jeśli ma się ze mną awanturować jak jego matka, to nie. Pojedz tam ze
mną.
- Słucham? Nie pojadę z tobą.
- Będziesz moim świadkiem. Zaświadczysz przed nim, że ja i Jordan
byliśmy razem. Przynajmniej będzie musiał wysłuchać. Jeśli chce testów, proszę
bardzo. Ale to oni będą płacić. Ja nie mam takiej kasy, jak oni. Chcę tylko tego,
co się należy dziecku.
- Zadzwonię do niego i powiem mu, że tam jedziesz - zaproponowała. To
było więcej, niż musiała dla niej zrobić. Nie mogła uwierzyć, że dziewczyna
miała odwagę do niej przyjechać. Skoro jednak była w ciąży, to dla dziecka
zrobi wszystko.
- Sama tam nie pojadę. Skąd mam wiedzieć, co facetowi strzeli do głowy?
- Na miłość boską, to brat Jordana. Po prostu cię wysłucha.
- Wolisz, żeby całe miasto dowiedziało się, że Jordan cię zdradzał? -
Tiffany spojrzała gniewnie na Laurę.
- Nie, ale większą krzywdę wyrządziłabyś jego rodzinie. A to krewni
twojego dziecka - powiedziała. Uprzytomniła sobie, że być może milczała nie
tylko dlatego, żeby chronić Marię, ale częściowo również siebie.
Pomyślała, że jeśli dziewczyna nie blefuje, to rzeczywiście musi się nią
zająć, bo inaczej nie uniknie plotek. Laura nie chciała rozgłosu i była pewna, że
Maria i Jefferson także.
- Powiedziałam, że mogę zadzwonić.
- Musisz mi pomóc - upierała się Tiffany. - Wiem, że mnie nienawidzisz,
ale dziecko nie jest niczemu winne.
- Dobrze, pojadę do domku i porozmawiam z Jedem. Masz auto? -
spytała, wstając. Lepiej mieć to z głowy.
- Jasne.
- 68 -
S
R
- Pojedziesz za mną. W ten sposób nie będziesz musiała mnie odwozić.
- Chyba tak będzie dobrze - powiedziała Tiffany.
Za niespełna dziesięć minut Laura podjeżdżała pod domek. Kilka dni
temu pożegnała się ze wspomnieniami, dobrymi i złymi. Nie spodziewała się tu
wrócić, a już na pewno nie z ciężarną kochanką Jordana.
- Kiedy poród? - spytała, gdy pukała do drzwi.
- Za pięć miesięcy.
- Więc Jordan nie wiedział.
- Nie. To był dla mnie szok. Urodzi się zimą. Napiwki są wtedy marne.
Wyobrażasz sobie mnie ganiającą za napiwkami z brzuchem jak dom?
- Jesteś kelnerką?
- Roznoszę koktajle w  Niebieskim Diamencie" - odpowiedziała, podając
nazwę jednego z największych hoteli w Provincetown.
Jed otworzył drzwi i zaniemówił.
- Coś mi się zdaje, że będę tego żałował, ale niech panie wejdą.
Laura weszła, zastanawiając się, jak zacząć. Tiffany, szeroko
uśmiechnięta, wpatrywała się w twarz Jeda.
- Wyglądasz jak Jordan. Słyszałam, że byliście blizniakami. To
niesamowite. To tak, jakby Jordan nadal tu był. - Wchodząc, otarła się o niego,
przechylając zalotnie głowę. - Jestem Tiffany.
- Niewątpliwie przyjaciółka Jordana - powiedział Jed, zamykając drzwi i
przyglądając się Tiffany.
- Bardzo bliska przyjaciółka - dodała dziewczyna. Spojrzał na Laurę.
- Skąd znasz Tiffany?
- Formalnie poznałyśmy się dopiero dzisiaj. Przyszła do galerii, żeby się
ze mną spotkać. Uważam, że powinieneś posłuchać, co ma do powiedzenia.
- Jestem w ciąży z Jordanem - wyznała szczerze Tiffany. Jed uniósł brwi i
znowu się jej przyjrzał.
- 69 -
S
R
- Powinienem być zaszokowany, ale jestem tylko trochę zdziwiony. -
Znowu popatrzył na Laurę. - Wiedziałaś o tym?
Pokręciła głową.
- Tiffany przyszła do mnie, bo twoja matka, słysząc tę wiadomość, nie
była zbyt serdeczna.
- Znając moją matkę, na pewno nazwała cię oszustką i zażądała, żebyś nie
ważyła się kalać dobrego imienia jej syna - powiedział Jed.
- Skąd wiesz? - zdziwiła się Tiffany.
- To nie pierwszy raz.
- Nie wiedziałam - powiedziała zaskoczona Laura.
- Stara historia. Czego więc chcesz?
- Trochę pieniędzy na wychowanie jego dziecka.
- O ile mi wiadomo, Jordan nie miał pieniędzy - odpowiedział Jed.
Tiffany zatoczyła wokoło ręką. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl