[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gaylynn milczała przez chwilę, marszcząc czoło, aż nagle
jej oczy rozjaśniły się,
- Wiem! Jesteś pewien, że ten kamień był płaski?
- Tak, nigdy nie widziałem podobnego.
- Zawsze byłeś w drodze, jak toczący się kamień. Płaski
CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI 151
kamień nie może się toczyć. To znaczy, że skończyły się dla
ciebie czasy włóczęgi.
- A co znaczą te dwa słowa? - zapytała Abigail.
- To po węgiersku - odparł Michael.
-. Zadzwoń do domu i spytaj tatę. - Dylan podał mu sto
jący koło łóżka telefon.
- To ja, Michael, tato. Nie, nie, nie oddawaj słuchawki
Hope... Cześć, mała lejo. Jak się czuje córeczka tatusia? To
świetnie, kochanie. A teraz poproś do telefonu dziadka. -
Z wypiekami na twarzy, Michael odwrócił się plecami do
reszty rodziny, żeby pożegnać się z Hope kilkoma niezrozu
miałymi dziecięcymi dzwiękami.
Abigail zauważyła, że Hunter i Gaylynn omal nie wybu
chnęli śmiechem, podczas gdy Brett patrzyła na Michaela
z bezgranicznym uwielbieniem.
- Tato, posłuchaj, chcemy cię zapytać o coś, co doty
czy magicznej szkatułki. Czy wiesz, co powinno być w środ
ku? Wiem, że mówiłem ci o kluczyku, ale Gaylynn i Dylan
znalezli coś innego. Mówisz, że na tym polega jej moc ma
giczna? A co znaczy... - Michael przeczytał wyraznie
dwa węgierskie słowa. - Co? Przestań się śmiać i po
wiedz, co one znaczÄ…. Co? Nie rozumiem. Czy ty nie je
steś pod wpływem palinki? Dobrze, dobrze, więc powiedz
mi wreszcie, co znaczą te dwa słowa. Aha. Dzięki, tato. Za
dzwonię pózniej. I przestań się wreszcie śmiać, bo dostaniesz
ataku.
- No i co? - zapytała niecierpliwie Gaylynn. - Co znaczą
te słowa?
- Miłosne czary.
152 CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI
- Nie mogę uwierzyć, że nareszcie jesteśmy sami! - Dy
lan westchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Mam nadzieję, że twoja rodzina jakoś zniesie tę noc.
- Nie martw siÄ™. Zastanawiam siÄ™ raczej, jak my jÄ… znie
siemy na takim wąskim łóżku.
Abigail oddała swój pokój Michaelowi i Brett, a Gaylynn
z Hunterem mieli spać na rozkładanej kanapie w pokoju
dziennym. Dylan wolał zostać w swoim domku, a Abigail
było wszystko jedno, gdzie... byle z Dylanem.
- Chyba jakoś wytrzymamy do rana na tym łóżku - po
wiedziała z drwiąco powściągliwym uśmiechem, rozpinając
guziki jego koszuli.
- Uwielbiam zapach konwalii - szepnął, gładząc brodą jej
szyjÄ™.
- Chciałam ci powiedzieć tylko jedno, Dylanie Janos.
- Co takiego?
- Kowboju, powstań!
EPILOG
- Boże, Raj, powiedz, że ja nie oszalałam. - Abigail sku-
bała nerwowo koronkowy rękaw ślubnej sukni.
- Nie oszalałaś'.
- Tylko tak mówisz.
- Hej, co tu się dzieje? - spytała Gaylynn.
- Strach ją obleciał.
- Spodziewałam się tego. To normalne.
- Spodziewałaś się? - powtórzyła Brett, która, Wchodząc
do pokoju, usłyszała tylko ostatnie słowo. - Nie chciałaś przy
padkiem powiedzieć spodziewam się"? Hunter powiedział
mi, że jesteś w ciąży. Gaylynn, tak się cieszę!
- Sama ci powinnam powiedzieć, ale...
- Wiem - odpowiedziała spokojnie Brett. - Nie chciałaś
mi sprawiać przykrości. Posłuchaj, ja nigdy nie urodzę włas
nego dziecka, ale to nie znaczy, że nie będziemy mieć dzieci.
Adoptowaliśmy już Hope i chcielibyśmy z Michaelem zało
żyć dom dziecka, taki z prawdziwego zdarzenia. Mamy już
na oku pewną posiadłość. Wszystko dobrze się układa. Wam
też się ułoży - szepnęła do Abigail. - Będziesz miała wspa
niały ślub. Przestań się denerwować.
- Dziękuję, jesteście kochane - powiedziała drżącym gło
sem Abbie. - Ale ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Czy
to możliwe, żeby wszystko, bez wyjątku, układało się dobrze?
CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI
154
Może aż za dobrze... Nawet mój ojciec lubi Dylana, a on
nikogo w pełni nie akceptuje.
- Dylan ma w sobie coÅ› takiego, czym zjednuje sobie
ludzi - powiedziała z dumą Gaylynn. - A wiecie, co to jest?
Niewzruszona pewność siebie.
- Michael, powiedz mi, że nie oszalałem. - Dylan kręcił
nerwowo szyjÄ…, poprawiajÄ…c po raz kolejny muszkÄ™.
- Nie ma lekko, trzeba swoje odcierpieć.
- Daj mu spokój - powiedział Hunter. - Swoją drogą, jak
ja się cieszę, że zdecydowaliśmy się na cichy ślub. Dylanie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Gaylynn milczała przez chwilę, marszcząc czoło, aż nagle
jej oczy rozjaśniły się,
- Wiem! Jesteś pewien, że ten kamień był płaski?
- Tak, nigdy nie widziałem podobnego.
- Zawsze byłeś w drodze, jak toczący się kamień. Płaski
CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI 151
kamień nie może się toczyć. To znaczy, że skończyły się dla
ciebie czasy włóczęgi.
- A co znaczą te dwa słowa? - zapytała Abigail.
- To po węgiersku - odparł Michael.
-. Zadzwoń do domu i spytaj tatę. - Dylan podał mu sto
jący koło łóżka telefon.
- To ja, Michael, tato. Nie, nie, nie oddawaj słuchawki
Hope... Cześć, mała lejo. Jak się czuje córeczka tatusia? To
świetnie, kochanie. A teraz poproś do telefonu dziadka. -
Z wypiekami na twarzy, Michael odwrócił się plecami do
reszty rodziny, żeby pożegnać się z Hope kilkoma niezrozu
miałymi dziecięcymi dzwiękami.
Abigail zauważyła, że Hunter i Gaylynn omal nie wybu
chnęli śmiechem, podczas gdy Brett patrzyła na Michaela
z bezgranicznym uwielbieniem.
- Tato, posłuchaj, chcemy cię zapytać o coś, co doty
czy magicznej szkatułki. Czy wiesz, co powinno być w środ
ku? Wiem, że mówiłem ci o kluczyku, ale Gaylynn i Dylan
znalezli coś innego. Mówisz, że na tym polega jej moc ma
giczna? A co znaczy... - Michael przeczytał wyraznie
dwa węgierskie słowa. - Co? Przestań się śmiać i po
wiedz, co one znaczÄ…. Co? Nie rozumiem. Czy ty nie je
steś pod wpływem palinki? Dobrze, dobrze, więc powiedz
mi wreszcie, co znaczą te dwa słowa. Aha. Dzięki, tato. Za
dzwonię pózniej. I przestań się wreszcie śmiać, bo dostaniesz
ataku.
- No i co? - zapytała niecierpliwie Gaylynn. - Co znaczą
te słowa?
- Miłosne czary.
152 CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI
- Nie mogę uwierzyć, że nareszcie jesteśmy sami! - Dy
lan westchnÄ…Å‚ z ulgÄ….
- Mam nadzieję, że twoja rodzina jakoś zniesie tę noc.
- Nie martw siÄ™. Zastanawiam siÄ™ raczej, jak my jÄ… znie
siemy na takim wąskim łóżku.
Abigail oddała swój pokój Michaelowi i Brett, a Gaylynn
z Hunterem mieli spać na rozkładanej kanapie w pokoju
dziennym. Dylan wolał zostać w swoim domku, a Abigail
było wszystko jedno, gdzie... byle z Dylanem.
- Chyba jakoś wytrzymamy do rana na tym łóżku - po
wiedziała z drwiąco powściągliwym uśmiechem, rozpinając
guziki jego koszuli.
- Uwielbiam zapach konwalii - szepnął, gładząc brodą jej
szyjÄ™.
- Chciałam ci powiedzieć tylko jedno, Dylanie Janos.
- Co takiego?
- Kowboju, powstań!
EPILOG
- Boże, Raj, powiedz, że ja nie oszalałam. - Abigail sku-
bała nerwowo koronkowy rękaw ślubnej sukni.
- Nie oszalałaś'.
- Tylko tak mówisz.
- Hej, co tu się dzieje? - spytała Gaylynn.
- Strach ją obleciał.
- Spodziewałam się tego. To normalne.
- Spodziewałaś się? - powtórzyła Brett, która, Wchodząc
do pokoju, usłyszała tylko ostatnie słowo. - Nie chciałaś przy
padkiem powiedzieć spodziewam się"? Hunter powiedział
mi, że jesteś w ciąży. Gaylynn, tak się cieszę!
- Sama ci powinnam powiedzieć, ale...
- Wiem - odpowiedziała spokojnie Brett. - Nie chciałaś
mi sprawiać przykrości. Posłuchaj, ja nigdy nie urodzę włas
nego dziecka, ale to nie znaczy, że nie będziemy mieć dzieci.
Adoptowaliśmy już Hope i chcielibyśmy z Michaelem zało
żyć dom dziecka, taki z prawdziwego zdarzenia. Mamy już
na oku pewną posiadłość. Wszystko dobrze się układa. Wam
też się ułoży - szepnęła do Abigail. - Będziesz miała wspa
niały ślub. Przestań się denerwować.
- Dziękuję, jesteście kochane - powiedziała drżącym gło
sem Abbie. - Ale ja naprawdę nie mogę w to uwierzyć. Czy
to możliwe, żeby wszystko, bez wyjątku, układało się dobrze?
CZAS WAÓCZGI I CZAS MIAOZCI
154
Może aż za dobrze... Nawet mój ojciec lubi Dylana, a on
nikogo w pełni nie akceptuje.
- Dylan ma w sobie coÅ› takiego, czym zjednuje sobie
ludzi - powiedziała z dumą Gaylynn. - A wiecie, co to jest?
Niewzruszona pewność siebie.
- Michael, powiedz mi, że nie oszalałem. - Dylan kręcił
nerwowo szyjÄ…, poprawiajÄ…c po raz kolejny muszkÄ™.
- Nie ma lekko, trzeba swoje odcierpieć.
- Daj mu spokój - powiedział Hunter. - Swoją drogą, jak
ja się cieszę, że zdecydowaliśmy się na cichy ślub. Dylanie, [ Pobierz całość w formacie PDF ]