[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niebo lepiej. Podnosiła się...
 Tak jak twoje ciśnienie. Odpręż się. Przez ciebie też się denerwuję.
Sal wyprostowała się i wzięła głęboki oddech.
 Wyglądasz pięknie. Twoi rodzice byliby dumni. Kara powstrzymywała
łzy.
 Dziękuję ci, Sal. Za wszystko. Sally otarła oczy.
 Nie mnie dziękuj. Podziękuj komputerowi, który nie tak dawno chciałaś
wysadzić w powietrze.
 Nigdy tak nie powiedziałam! Po prostu myślałam, że zle działa.
 Zawsze wiedziałam, że ty i Matt jesteście dla siebie stworzeni.  Sal
przerwała i wspięła się na palce, aby pocałować Karę w policzek.  Jestem taka
szczęśliwa!
 Ja też. Chociaż jeśli się nie pospieszymy, pan młody pomyśli, że
wystawiłam go do wiatru.
Kara chciała się uszczypnąć. Nie do końca wierzyła, że słowa  pan
młody odnoszą się do Matta. Ale jeszcze bardziej nie mogła uwierzyć, że to
dzisiaj był dzień jej ślubu oraz że poślubia mężczyznę swoich marzeń. %7łycie nie
mogło dać jej lepszego prezentu.
Zdecydowali się na skromną ceremonię na jachcie Matta, tylko w
obecności garstki przyjaciół oraz rodziny.
Jazda do portu minęła jak we śnie, zwłaszcza że Kara, by zachować
spokój, skupiła się na głębokim oddychaniu.
 Jesteśmy na miejscu  oświadczył szofer, zatrzymując limuzynę przy
nabrzeżu.
 Gotowa, kochanie?  Sal ścisnęła jej rękę.
 Gotowa.  Sięgnęła do maleńkiej torebki w kolorze kości słoniowej i
wyjęła z niej mały przedmiot.
A potem szła wzdłuż kei, nie zwracając uwagi na ludzkie spojrzenia, ze
wzrokiem utkwionym w uderzająco przystojnym mężczyznie w smokingu, który
stał na dziobie swego jachtu.
Matt zszedł z łodzi z wyciągniętą ręką.
 Wyglądasz niewiarygodnie!
Przełknęła ślinę, starając się pozbyć guli, która utkwiła jej w gardle.
 Dziękuję. Ty też.
 %7łyczę wszystkiego najlepszego mojej przyszłej żonie!  Całując ją w
policzek, dodał:  Kocham cię.
 Ja też cię kocham. Ale jedną sprawę musimy jeszcze wyjaśnić.
 Co takiego?
Gdy rozpostarła palce, promienie słońca zabłysły na małym, ozdobnym
kluczyku.
 Nigdy nie wyjaśniłeś mi, do czego służył. Uśmiechnął się. W cieple
tego uśmiechu ogrzała się jak w serdecznym uścisku.
 Naprawdę? Wyleciało mi z głowy.
 To był podstęp, prawda? Chciałeś nakłonić mnie, bym wyjechała z tobą
w tamten weekend... Wiesz, że kocham wyzwania.
 A ty znasz mnie aż za dobrze.  Musnął wargami jej usta.  To właśnie
jest klucz do mojego serca. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl