[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bądź cicho, do licha.
40
41
I taka była ich rozmowa. Podjechali do garażu.
- Otwórz drzwi - rozkazał, a kiedy na niego
spojrzała, dodał: - Jesteś już mokra, a ja nie, i znajdź
mi jakąś szmatę, żebym wytarł siedzenie.
- Nie musiałeś nas podwozić - zaczęła, ale znowu
jej przerwał.
- Zrób, co ci mówię i to szybko.
Wyskoczyła z samochodu, chwyciła stary ręcznik
ze stosu szmat. W garażu było ciemno, zapaliła więc
neonowe światło i patrzyła, jak Jess się otrząsa.
- Przebierz się w coś suchego - rozkazał Eliot ostro.
- Jess...
- Zajmę się tym przeklętym psem, a ty się przebierz
i przedtem weź prysznic.
Spojrzała na niego z próbą buntu w oczach, a on
dodał:
- Albo sam cię wsadzę pod prysznic.
Pobiegła po schodach, po drodze zrzucając płaszcz
i buty, jakby ścigały ją Furie.
W dwadzieścia minut później zeszła na dół i była
już całkowicie spokojna. Ubrała się w ciemnowisniową
spódnicę i tego samego koloru wełnianą bluzkę
z długimi rękawami. Wilgotne, długie loki okalały jej
twarz i wyglądała najwyżej na szesnaście lat.
NIEROZERWALNE WIĘZY
ROZDZIAŁ TRZECI
Jess leżała na macie przy szklanych drzwiach
i patrzyła z zainteresowaniem na Eliota. Brakowało
jej pana. Była już całkiem sucha i miała taką minę jak
pies, który właśnie zjadł coś niedozwolonego.
Eliot patrzył na pogrążony w deszczu ogród. Złociste
światło lampy wydobywało opaleniznę jego skóry
i wyraźne, mocne kontury twarzy nie mające nic
wspólnego z banalną urodą.
Był niewiarygodnie
atrakcyjnym mężczyzną. Ciało miał harmonijne i nie
mal emanujące seksem. Przerażał ją.
Odwrócił się i spojrzał na nią.
- Zrobiłem kawę - zakomunikował - proszę się
napić.
- Dziękuję.
- Mogłaś trochę poczekać z tym zacieraniem
wszelkich śladów po Geoffreyu. Ostrzegałem cię, że
taki stary kochanek nie dostarczy ci szczególnych
przeżyć. Sądzę jednak, że wdzięczność za jego wspa
niałomyślność powinna się inaczej wyrażać. Były tu
całkiem ładne meble, na pewno dostałaś za nie sporo
pieniędzy. Mam nadzieję, że nie sprzedałaś tego
jakiemuś zwyczajnemu handlarzowi.
- Kiedy przyszłam tutaj, nie było już niczego
- wyjaśniła Tiffany, trzymając w ręku kubek z kawą.
- Pani Crowe, która mieszka obok, powiedziała mi,
że wyniesiono rzeczy następnego dnia po śmierci
Geoffreya. Myślałam, że to twoja sprawka.
Przez moment oburzył się, potem przymknął oczy.
- Z całą pewnością nie moja.
43
- Wobec tego jego dzieci. - Ku swojemu za
skoczeniu uwierzyła mu.
- Mieli prawo. Tobie zostawił dom, a nic nie
wspomniał o meblach.
- Na szczęście była przy tym pani Crowe i wzięła
do siebie Jess. Podobno mieli zamiar ją uśpić.
Słysząc swoje imię Jess podniosła głowę. Łypnęła
okiem i zasnęła z powrotem.
- Nie wszyscy lubią psy - powiedział Eliot.
- Naturalnie - przyznała parząc się gorącą kawą.
- Czy chcesz czegoś do picia? Mam tylko kawę
i herbatę.
- Nie. Ale ty nie możesz tak żyć. - Rozejrzał się
po pokoju. - Wypłacę ci jutro zaliczkę, żebyś mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
- Bądź cicho, do licha.
40
41
I taka była ich rozmowa. Podjechali do garażu.
- Otwórz drzwi - rozkazał, a kiedy na niego
spojrzała, dodał: - Jesteś już mokra, a ja nie, i znajdź
mi jakąś szmatę, żebym wytarł siedzenie.
- Nie musiałeś nas podwozić - zaczęła, ale znowu
jej przerwał.
- Zrób, co ci mówię i to szybko.
Wyskoczyła z samochodu, chwyciła stary ręcznik
ze stosu szmat. W garażu było ciemno, zapaliła więc
neonowe światło i patrzyła, jak Jess się otrząsa.
- Przebierz się w coś suchego - rozkazał Eliot ostro.
- Jess...
- Zajmę się tym przeklętym psem, a ty się przebierz
i przedtem weź prysznic.
Spojrzała na niego z próbą buntu w oczach, a on
dodał:
- Albo sam cię wsadzę pod prysznic.
Pobiegła po schodach, po drodze zrzucając płaszcz
i buty, jakby ścigały ją Furie.
W dwadzieścia minut później zeszła na dół i była
już całkowicie spokojna. Ubrała się w ciemnowisniową
spódnicę i tego samego koloru wełnianą bluzkę
z długimi rękawami. Wilgotne, długie loki okalały jej
twarz i wyglądała najwyżej na szesnaście lat.
NIEROZERWALNE WIĘZY
ROZDZIAŁ TRZECI
Jess leżała na macie przy szklanych drzwiach
i patrzyła z zainteresowaniem na Eliota. Brakowało
jej pana. Była już całkiem sucha i miała taką minę jak
pies, który właśnie zjadł coś niedozwolonego.
Eliot patrzył na pogrążony w deszczu ogród. Złociste
światło lampy wydobywało opaleniznę jego skóry
i wyraźne, mocne kontury twarzy nie mające nic
wspólnego z banalną urodą.
Był niewiarygodnie
atrakcyjnym mężczyzną. Ciało miał harmonijne i nie
mal emanujące seksem. Przerażał ją.
Odwrócił się i spojrzał na nią.
- Zrobiłem kawę - zakomunikował - proszę się
napić.
- Dziękuję.
- Mogłaś trochę poczekać z tym zacieraniem
wszelkich śladów po Geoffreyu. Ostrzegałem cię, że
taki stary kochanek nie dostarczy ci szczególnych
przeżyć. Sądzę jednak, że wdzięczność za jego wspa
niałomyślność powinna się inaczej wyrażać. Były tu
całkiem ładne meble, na pewno dostałaś za nie sporo
pieniędzy. Mam nadzieję, że nie sprzedałaś tego
jakiemuś zwyczajnemu handlarzowi.
- Kiedy przyszłam tutaj, nie było już niczego
- wyjaśniła Tiffany, trzymając w ręku kubek z kawą.
- Pani Crowe, która mieszka obok, powiedziała mi,
że wyniesiono rzeczy następnego dnia po śmierci
Geoffreya. Myślałam, że to twoja sprawka.
Przez moment oburzył się, potem przymknął oczy.
- Z całą pewnością nie moja.
43
- Wobec tego jego dzieci. - Ku swojemu za
skoczeniu uwierzyła mu.
- Mieli prawo. Tobie zostawił dom, a nic nie
wspomniał o meblach.
- Na szczęście była przy tym pani Crowe i wzięła
do siebie Jess. Podobno mieli zamiar ją uśpić.
Słysząc swoje imię Jess podniosła głowę. Łypnęła
okiem i zasnęła z powrotem.
- Nie wszyscy lubią psy - powiedział Eliot.
- Naturalnie - przyznała parząc się gorącą kawą.
- Czy chcesz czegoś do picia? Mam tylko kawę
i herbatę.
- Nie. Ale ty nie możesz tak żyć. - Rozejrzał się
po pokoju. - Wypłacę ci jutro zaliczkę, żebyś mogła [ Pobierz całość w formacie PDF ]