[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ruszta do pieczenia: niby nic nie ma, a piecz choćby prosię. Są na pryczach  kanadyjskie
koce, puszyste jak futro kota. Są prześcieradła białe i bez zmarszczek. Jest stół czasem
zaścielony obrusem, ale tylko od święta i do jedzenia.
Okno wychodzi na drogę brzozową - Birkenweg. Szkoda, że zima i że bezlistne
brzozy  płaczące zwisają na dół jak postrzępione miotły, a zamiast trawników leży pod nimi
lepkie błoto, pewnie takie samo jak w  tamtym świecie zza drogi, tylko że trzeba je miesić
nogami.
Po dróżce brzozowej przechadzamy się wieczorem po apelu godnie, z powagą, witając
pochyleniem głowy znajomych. Na jednym ze skrzyżowań stoi drogowskaz z płaskorzezbą, a
płaskorzezba przedstawia takich dwóch, co siedzą na ławce i szepcą sobie na ucho, a trzeci
pochyla się ku nim, nadstawia swoje i nadsłuchuje. Ku przestrodze: każda twoja rozmowa jest
podsłuchana, skomentowana, doniesiona, gdzie należy. Tu jeden o drugim wie wszystko:
kiedy był muzuhnanem, co i od kogo zorganizował, kogo zadusił i kogo zakapował, i każdy
uśmiecha się drwiąco, gdy chwalisz drugiego.
Więc wyobraz sobie Pawiak, ileś tam razy uwielokrotniony, otoczony podwójnym
drutem kolczastym. Nie tak jak w Birkenau, gdzie i zwyżki34 stoją naprawdę jak bociany na
wysokich, długich tyczkach, i lampy świecą co trzy słupy, i drut jest pojedynczy, ale za to
odcinków - na palcach nie policzyłabyś!
Więc tu nie tak: lampy świecą co dwa słupy i zwyżki są solidnie podmurowane, drut
jest podwójny i jeszcze mur.
Chodzimy więc po Birkenwegu w naszych cywilnych, prosto z zauny ubraniach -
jedyna piątka ludzi, którzy nie mają pasiaków.
Chodzmy po Birkenwegu, wygoleni, świeży i beztroscy. Tłumek łazi grupkami,
33 Flegemia (z niem. Pflegerraum) - izba pielęgniarska
34 Zwyżki (z roś. wyszka) - wieże strażnicze
2
wystaje przed blokiem dziesiątym, gdzie za kratami i zabitymi na głucho oknami siedzą
dziewczęta - króliki doświadczalne, ale najczęściej gromadzi się przed blokiem
szrajbsztuby35, nie dlatego że tam jest sala orkiestry, biblioteka i muzeum, lecz po prostu, że
na piętrze - puff. Co to jest puff, napiszę Ci innym razem, tymczasem bądz ciekawa...
Wiesz, jak dziwnie pisać do Ciebie, której twarzy nie widziałem od tak dawna. Obraz
Twój rozpierzcha mi się w pamięci i nawet dużym wysiłkiem woli nie daje się przywołać. Jest
coś niesamowitego w śnie, że śnisz mi się tak wyraznie i plastycznie. Wiesz, sen nie jest jak
obraz, ale jak przeżycie, w którym jest przestrzeń i czuje się ciężar przedmiotów i ciepło
Twojego ciała...
Trudno mi sobie Ciebie wyobrazić na obozowej pryczy, z obciętymi włosami po
tyfusie... Pamiętam Ciebie z Pawiaka: wysoką, smukłą pannę o lekkim uśmiechu i smutnych
oczach. Na alei Szucha siedziałaś z pochyloną głową i widziałem tylko Twoje czarne włosy,
które teraz są obcięte.
I to jest najsilniejsze, co we mnie pozostało stamtąd, z tamtego świata: Twój obraz,
choć tak trudno mi Ciebie przypomnieć. I dlatego piszę Ci tak długie listy: bo to są moje z
Tobą rozmowy wieczorne, jak wtedy na Skary szewskiej. I dlatego te listy są pogodne.
Zachowałem w sobie dużo pogody i wiem, że i Ty jej nie straciłaś. Mimo wszystko. Mimo
pochylonej głowy na gestapo, mimo tyfusu, zapalenia płuc i - krótko obciętych włosów.
A ci ludzie... Widzisz, oni przeszli straszną szkołę obozu, tego obozu z początku, o
którym krążą legendy. Ważyli po trzydzieści kilo, byli bici, wybierani do gazu - rozumiesz,
dlaczego mają teraz śmieszne, wcięte marynarki, swoisty, kołyszący się chód i pochwałę
Oświęcimia na każdym kroku?
A to jest tak... Chodzimy po Birkenwegu, eleganccy, w cywilnych garniturach. Ale cóż
- milionowcy! Sto trzy tysiące, sto dziewiętnaście tysięcy, czarna rozpacz, żeśmy nie zdążyli
po wcześniejsze numery! Podszedł do nas ktoś w pasiaku, dwadzieścia siedem tysięcy, stary
numer, aż się w głowie kręci. Młody chłopak o mętnym spojrzeniu onanisty i chodzie
zwierzęcia wietrzącego niebezpieczeństwo.
- Koledzy, skąd wy jesteście?
- A z Birkenau, proszę kolegi.
- Z Birkenau? - popatrzył po nas krytycznie. - I tak dobrze wyglądacie? Przecież to
straszne... Jak wy możecie tam wytrzymać?
Witek, mój wysoki przyjaciel i doskonały muzyk, odrzekł podciągając mankiety: [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl