[ Pobierz całość w formacie PDF ]

trzebą ludzi wywołać od czasu do czasu ten świat i wzruszyć się jego pięknem. I to jest naj-
głębszy sens jubileuszów. Jeślim żartował z nich niegdyś, czyniłem to jak człowiek, który nie
pojął jeszcze całego sensu życia. Dziś  gdy ogarniam to życie w całości, niby z łagodnego
wzgórza, zanim mi przyjdzie z niego zstępować pomału  czuję piękno tej chwili i wdzięczny
jestem tym, którzy mnie nią obdarzyli. I pogwałciłbym nie tylko tradycje obrzędu, ale naj-
istotniejsze potrzeby mego serca, gdybym najgoręcej  jeśli nie najwymowniej  nie podzię-
kował wszystkim, którzy się do tego przyczynili: a więc przede wszystkim inicjatorom, w
osobach Prezydium Polskiego Klubu Literackiego, p. Goetlowi, p. Zofii Nałkowskiej i p. Le-
choniowi; a dalej wszystkim tym, którzy bądz obecnością swoją, bądz łaskawym przemówie-
niem przyczynili się do uświetnienia tego wieczoru. A więc panu ambasadorowi Laroche, do
którego pozwalam sobie zwrócić się po polsku, gdyż wiem, że włada doskonale naszym języ-
kiem; panu ministrowi Zaleskiemu, panu ministrowi Dobruckiemu; panu dyrektorowi gabi-
netu Jackowskiemu, panu dyrektorowi departamentu Skotnickiemu, panu dyrektorowi Libic-
kiemu, panu posłowi Targowskiemu, czcigodnemu Wacławowi Sieroszewskiemu, panu pre-
zesowi Arturowi Zliwińskiemu, memu siostrzeńcowi Karolowi Fryczowi oraz wam wszyst-
kim, piękne panie i dobrzy panowie.
I znów daremnie szukałbym oryginalnych słów podzięki, skoro mądrość pokoleń znalazła
je już dawno za mnie. Niech się spełni wszystko do końca. Nie mogąc tedy w moim wzrusze-
niu znalezć słów na wyrażenie wszystkiego, co czuję, powiem jedynie drżącym głosem staro-
polskie:  Bóg zapłać .
121
Z ARTYKUAU POCZTKI MAODEJ POLSKI
W jesieni r. 1898 przybył do Polski Stanisław Przybyszewski i objął redakcję upadającego
mimo tych rozgłośnych polemik  %7łycia . Poprzedzony sławą zdobytą u Młodych Niemiec,
przybył wprost z Berlina  przez Skandynawię, Hiszpanię, Paryż i Pragę.
Kiedy sobie przypominam ten epokowy przyjazd, uderza mnie zwłaszcza jedno, mianowi-
cie ten unikat nad unikatami, jakim jest fakt, że ktoś obejmował redakcję pisma nazajutrz po
przybyciu do kraju, którego całkiem nie znał, w którym, można powiedzieć, noga jego nie
postała. Bo Przybyszewski, poza paroma wioskami w Poznańskiem i gimnazjum w Toruniu,
nie był nigdy w Polsce, wiedział o niej tyle, co o żelaznym wilku. Z tej nieznajomości spo-
wiada się sam w swoich wspomnieniach; dość naiwnie, jak na byłego redaktora  Gazety Ro-
botniczej , wyznaje, iż myślał, że w Galicji Niemcy tak samo dławią Polaków jak w Poznań-
skiem; bał się adresować list do Krakowa po polsku, że nie dojdzie; oszołomiony był słysząc
w Krakowie wszędzie język polski.
Ale równie mało był zorientowany w sprawach literackich. Bo skąd? W Berlinie żył w
otoczeniu Niemców, Szwedów, Norwegów. Rok przedtem pytał w liście do Miriama:  Kto
jest Tetmajer. Kiedy Procházka, redaktor  Moderni Revue w Pradze, pyta go o mÅ‚ode ta-
lenty w Polsce, Przybyszewski odpisuje mu:  MÅ‚ode talenty u nas: tak, Ignacy DÄ…browski, ale
on nic więcej nie pisze; bo Lange-Kasprowicz to już stary pan. To i wszystko. Tak pisał o
Kasprowiczu, którego potem miaÅ‚ bezgranicznie uwielbiać i sÅ‚awić! Do tegoż Procházki pi-
sze, że u nas w Polsce stosunki takie, że on, Przybyszewski,  nie mógłby tam nic drukować,
wszystko by skonfiskowano . Po polsku  informuje dalej  można poza książkami do nabo-
żeÅ„stwa pisać jedynie powieÅ›ci historyczne à la Sienkiewicz albo nowele chÅ‚opskie, być może
jeszcze salonowe drobiazgi. Zdycha się z głodu, zanim ma się czas na napisanie drugiej
książki. Aby żyć, Kasprowicz musi wszystko tłumaczyć, Miriam musi się zajmować filozofią
itd. (Pierwszy raz chyba filozofia awansowała na tak lukratywne zajęcie.) Takie były wiado-
mości przyszłego redaktora  %7łycia o Polsce. I rzecz ciekawa, miało to wydać bardzo szczę-
śliwy rezultat, rola Przybyszewskiego, pobudzająca, zapładniająca, miała być bardzo donio-
sła. Ale tuż przed decyzją przyjazdu do Krakowa  ziemią obiecaną  sam używa tego termi-
nu  zdawała się Przybyszewskiernu Praga, z której  Moderni Revue był w bardzo bliskich
stosunkach. Marzy o założeniu niemiecko-czeskiego tygodnika artystycznego w Pradze. Ta-
kie były anomalie naszego bezpaństwowego bytowania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl