[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Phoebe, Max zbuduje ci wieżę z klocków, a ja przez ten czas zrobię
spaghetti, dobrze?
Phoebe wyglądała na lekko zaniepokojoną i kurczowo trzymała Marinę
za kolano.
Jaki jest jej ulubiony kolor? spytał Max bezgłośnie ponad głową
dziewczynki.
Czerwony odrzekła w ten sam sposób Marina.
Uśmiechnął się.
Phoebe, może najpierw wezmiemy czerwony klocek? Tylko musisz mi
pokazać, który to jest.
Celwony. Phoebe zaczęła grzebać w pudełku, wyjęła z niego
czerwony klocek i podała go Maxowi.
Zwietnie. A jaki kolor będzie następny? Max usiadł na podłodze.
116
R
L
T
%7łółty. Dziewczynka odszukała żółty klocek i triumfalnie położyła go
na wierzchu.
Może policzymy, z ilu klocków zbudujemy wieżę? zaproponował
Max. Jeden, dwa...
Marina uśmiechnęła się, żałując trochę, że nie może się do nich
przyłączyć.
Zawołam, kiedy kolacja będzie gotowa.
Czuła się trochę dziwnie, przygotowując jedzenie i mając świadomość, że
za ścianą Max bawi się z jej siostrzenicą. Tak właśnie mogło wyglądać ich
życie: codzienne proste czynności zanurzone w prawdziwej głębokiej miłości.
Z salonu dochodziły ją radosne piski Phoebe, stukot klocków, a potem niski
głos Maxa śpiewającego dziecięcą piosenkę.
Pomyślała, że oboje wiele stracili. Phoebe straciła wujka, a Max... Max
dużo więcej.
Przy stole Phoebe uparła się, by siedzieć obok Maxa. Ochlapała go sosem
ze spaghetti, ale on wcale się tym nie przejął. A po kolacji to on umył małej
rączki i buzię.
Wszystko to przychodziło mu bardzo naturalnie.
Byłby z niego wspaniały ojciec.
Odwieziesz ze mną Phoebe? spytała Marina, gdy skończyli posiłek.
Raczej nie, mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Domyśliła się, że nie
chce spotkać się z jej rodzicami.
Nietrudno było zgadnąć dlaczego: obawiał się, że obarczają go winą za
rozwód, co jednak nie było prawdą. Rodzina Petrellich była zupełnie
niepodobna do Fentonów.
Ale jutro mam wolne. Moglibyśmy pójść gdzieś z Phoebe, na przykład
do akwarium zaproponował.
117
R
L
T
Neil i Rosie będą mogli spokojnie załatwić wszystkie formalności
przed wypisem.
Ale ona ma tylko dwa latka. Jak pojedzie metrem?
Będę ją trzymał na rękach. A wózek jest lekki i łatwo można go złożyć,
więc dasz sobie z nim radę, prawda?
Uśmiechnął się. Zobaczysz, będzie fajnie.
Miała mieszane uczucia. Z jednej strony obawiała się, że taki dzień z
Maxem może obudzić dawny ból, ale pomyślała też, że może być dla nich
obojga szansą na uzdrowienie starych ran.
Zadzwonię do Rosie i zapytam, czy się zgadza.
Zwietnie. Jeśli nic się nie zmieni, przyjadę po ciebie o dziesiątej.
Następnego dnia punktualnie o dziesiątej Marina otworzyła drzwi,
trzymając Phoebe opartą na biodrze.
Max! Mała wyciągnęła rączki z radosnym uśmiechem.
Cześć, księżniczko odparł, biorąc ją od Mariny.
Pojedziemy zobaczyć ryby. Lubisz ryby?
Lyba ładna przytaknęła Phoebe, nie przestając się uśmiechać.
To chyba znaczy tak" stwierdziła Marina. Wezmę torbę z jej
rzeczami i wózek.
Tak jak Max zapowiadał, podróż metrem okazała się prosta, a Phoebe
była zachwycona wycieczką do akwarium. Patrzyła jak urzeczona na koniki
morskie, a gdy szli tunelem, w którym można było oglądać rekiny, była bardzo
przejęta. Max przez cały czas niósł ją na rękach, pokazując jej różne rzeczy,
licząc z nią ryby i nazywając kolory.
I znów Marina pomyślała, że byłby znakomitym ojcem.
W końcu powieki Phoebe zaczęły opadać, więc Max delikatnie ułożył ją
w wózku i przypiął szelkami. Poszli do małej kawiarenki na South Bank.
118
R
L
T
Co zamówić dla Phoebe? zapytał. Sok i jakąś kanapkę?
Nie, mam dla niej słoiczek z jedzeniem.
A dla ciebie panini i cappuccino? Nadal pamiętał, co Marina lubi
najbardziej.
Tak, dziękuję.
Ustawił wózek w cieniu, a potem poszedł po kawę i kanapki dla siebie i
dla Mariny. Kiedy wrócił, pocałował ją w policzek i odstawił tacę na stolik.
Rekiny niezle ją zmęczyły. Pogłaskał Phoebe lekko po buzi.
O tej porze zwykle śpi. Powinna się obudzić za jakieś pół godziny
wyjaśniła Marina.
A zatem mamy pół godziny dla siebie. Uśmiechnął się, siadając obok.
Słodko wygląda, kiedy śpi. Chociaż znam jeszcze kogoś, kto jest równie
śliczny. Przysunął usta do jej ucha. Zwłaszcza kiedy śpi szepnął.
Max, to trochę banalne.
No cóż, nie mówiłem, że jestem doskonały. Mimo to uważam, że jesteś
śliczna. Znów ją pocałował. A ponieważ jesteś najbardziej seksowną
kobietą na świecie, możesz sobie wybrać kanapkę. Co wolisz, ser i bekon czy
kurczaka?
Może wezmiemy po połowie? zaproponowała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Phoebe, Max zbuduje ci wieżę z klocków, a ja przez ten czas zrobię
spaghetti, dobrze?
Phoebe wyglądała na lekko zaniepokojoną i kurczowo trzymała Marinę
za kolano.
Jaki jest jej ulubiony kolor? spytał Max bezgłośnie ponad głową
dziewczynki.
Czerwony odrzekła w ten sam sposób Marina.
Uśmiechnął się.
Phoebe, może najpierw wezmiemy czerwony klocek? Tylko musisz mi
pokazać, który to jest.
Celwony. Phoebe zaczęła grzebać w pudełku, wyjęła z niego
czerwony klocek i podała go Maxowi.
Zwietnie. A jaki kolor będzie następny? Max usiadł na podłodze.
116
R
L
T
%7łółty. Dziewczynka odszukała żółty klocek i triumfalnie położyła go
na wierzchu.
Może policzymy, z ilu klocków zbudujemy wieżę? zaproponował
Max. Jeden, dwa...
Marina uśmiechnęła się, żałując trochę, że nie może się do nich
przyłączyć.
Zawołam, kiedy kolacja będzie gotowa.
Czuła się trochę dziwnie, przygotowując jedzenie i mając świadomość, że
za ścianą Max bawi się z jej siostrzenicą. Tak właśnie mogło wyglądać ich
życie: codzienne proste czynności zanurzone w prawdziwej głębokiej miłości.
Z salonu dochodziły ją radosne piski Phoebe, stukot klocków, a potem niski
głos Maxa śpiewającego dziecięcą piosenkę.
Pomyślała, że oboje wiele stracili. Phoebe straciła wujka, a Max... Max
dużo więcej.
Przy stole Phoebe uparła się, by siedzieć obok Maxa. Ochlapała go sosem
ze spaghetti, ale on wcale się tym nie przejął. A po kolacji to on umył małej
rączki i buzię.
Wszystko to przychodziło mu bardzo naturalnie.
Byłby z niego wspaniały ojciec.
Odwieziesz ze mną Phoebe? spytała Marina, gdy skończyli posiłek.
Raczej nie, mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Domyśliła się, że nie
chce spotkać się z jej rodzicami.
Nietrudno było zgadnąć dlaczego: obawiał się, że obarczają go winą za
rozwód, co jednak nie było prawdą. Rodzina Petrellich była zupełnie
niepodobna do Fentonów.
Ale jutro mam wolne. Moglibyśmy pójść gdzieś z Phoebe, na przykład
do akwarium zaproponował.
117
R
L
T
Neil i Rosie będą mogli spokojnie załatwić wszystkie formalności
przed wypisem.
Ale ona ma tylko dwa latka. Jak pojedzie metrem?
Będę ją trzymał na rękach. A wózek jest lekki i łatwo można go złożyć,
więc dasz sobie z nim radę, prawda?
Uśmiechnął się. Zobaczysz, będzie fajnie.
Miała mieszane uczucia. Z jednej strony obawiała się, że taki dzień z
Maxem może obudzić dawny ból, ale pomyślała też, że może być dla nich
obojga szansą na uzdrowienie starych ran.
Zadzwonię do Rosie i zapytam, czy się zgadza.
Zwietnie. Jeśli nic się nie zmieni, przyjadę po ciebie o dziesiątej.
Następnego dnia punktualnie o dziesiątej Marina otworzyła drzwi,
trzymając Phoebe opartą na biodrze.
Max! Mała wyciągnęła rączki z radosnym uśmiechem.
Cześć, księżniczko odparł, biorąc ją od Mariny.
Pojedziemy zobaczyć ryby. Lubisz ryby?
Lyba ładna przytaknęła Phoebe, nie przestając się uśmiechać.
To chyba znaczy tak" stwierdziła Marina. Wezmę torbę z jej
rzeczami i wózek.
Tak jak Max zapowiadał, podróż metrem okazała się prosta, a Phoebe
była zachwycona wycieczką do akwarium. Patrzyła jak urzeczona na koniki
morskie, a gdy szli tunelem, w którym można było oglądać rekiny, była bardzo
przejęta. Max przez cały czas niósł ją na rękach, pokazując jej różne rzeczy,
licząc z nią ryby i nazywając kolory.
I znów Marina pomyślała, że byłby znakomitym ojcem.
W końcu powieki Phoebe zaczęły opadać, więc Max delikatnie ułożył ją
w wózku i przypiął szelkami. Poszli do małej kawiarenki na South Bank.
118
R
L
T
Co zamówić dla Phoebe? zapytał. Sok i jakąś kanapkę?
Nie, mam dla niej słoiczek z jedzeniem.
A dla ciebie panini i cappuccino? Nadal pamiętał, co Marina lubi
najbardziej.
Tak, dziękuję.
Ustawił wózek w cieniu, a potem poszedł po kawę i kanapki dla siebie i
dla Mariny. Kiedy wrócił, pocałował ją w policzek i odstawił tacę na stolik.
Rekiny niezle ją zmęczyły. Pogłaskał Phoebe lekko po buzi.
O tej porze zwykle śpi. Powinna się obudzić za jakieś pół godziny
wyjaśniła Marina.
A zatem mamy pół godziny dla siebie. Uśmiechnął się, siadając obok.
Słodko wygląda, kiedy śpi. Chociaż znam jeszcze kogoś, kto jest równie
śliczny. Przysunął usta do jej ucha. Zwłaszcza kiedy śpi szepnął.
Max, to trochę banalne.
No cóż, nie mówiłem, że jestem doskonały. Mimo to uważam, że jesteś
śliczna. Znów ją pocałował. A ponieważ jesteś najbardziej seksowną
kobietą na świecie, możesz sobie wybrać kanapkę. Co wolisz, ser i bekon czy
kurczaka?
Może wezmiemy po połowie? zaproponowała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]