[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przeszedł w spokojny, senny rytm. Chłopak zasnął, zaledwie o metr od niej. Spał,
chociaż nadal się dotykali. Megan przygryzła wargę i uśmiechnęła się szeroko, patrząc
na splecione palce.
To była bez wątpienia najważniejsza noc jej życia.
Od: Strzelec5525@yahoo.com
Do: Zakręcona@rockin.com
Temat: Przewodnik po chłopcach
Megan przewodnik po chłopcach Zapis ósmy
Uwaga nr 1: Chłopcy potrafią mówić o tym, co naprawdę czuli
Po prostu musisz się znalezć we właściwym miejscu i we właściwym czasie. A może być
tą właściwą osobą.
Rozdział 11
W niedzielne popołudnie Megan była tak podekscytowana, aż prawie podskakiwała na
krześle przy biurku, surfując po Internecie. Po godzinie szukania informacji na temat
zespołu Aspergera zdecydowała się przetestować kilka rzeczy, których się dowiedziała.
I tak nie usiedziałaby w miejscu. Nie zdołałaby też skupić się na lekcjach.
Wyłączyła laptopa i w podskokach zbiegła po schodach. Większość McGowanów,
włącznie z Evanem, zebrała się w salonie przy telewizorze, oglądając mecz Yankees i
Red Soksów. Brakowało tylko Douga i Millera. Wszyscy mieli znoszone czapeczki, T-
shirty albo bluzy Red Soksów, a na stoliku do kawy były poustawiane różne przekąski i
puszki z napojami. Nikt nie odrywał wzroku od telewizora. Megan odczekała, aż trener
wyszedł na boisko zmienić miotacza, i dopiero wtedy się odezwała.
- Czy któryś z was Widział Millera? - spytała.
Evari obejrzał się przez ramię i uśmiechnął, kiedy ją zobaczył. Odwzajemniła uśmiech.
- Suterena - rzucił krótko John.
- Nie wolno mu oglądać z nami meczów Red Soksów i Yankees wyjaśnił Evan. -
Wiesz, tata mógłby go niechcący zabić.
- Aha. - Megan rzuciła okiem na Finna, który siedział obok Evana, a potem zerknęła
na Johna. - Hm... Czy ty nie masz czasem szlabanu na telewizję? - szepnęła, kuląc się
przy oparciu kanapy.
- Cśś... - powiedział Finn, sięgając po torebkę mini precelków. - Tata jest tak
pochłonięty meczem, że jeszcze mnie nie zauważył.
- No ładnie.
- Hej, to jak, spotkasz się ze mną pózniej w szopie? - spytał Finn z buzią pełną
precelków.
- Och, jasne - odparła Megan, lekko się rumieniąc.
- A co wy tam we dwójkę robicie? - Evan uniósł brwi.
Megan jeszcze bardziej się zarumieniła.
- Artysta nigdy nie opowiada o swojej pracy - odparł Finn.
- Chyba raczej: magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek - wtrąciła Megan.
- To jedno i to samo - rzucił Finn, a Megan i Evan spojrzeli na niego jak na wariata. -
No dobra, niezupełnie to samo - poddał się.
- A więc ostatnio uważasz się za artystę? - spytał Evan. - Zazwyczaj tylko ciągle
trujesz, że jesteś zupełnie do niczego.
Finn szturchnął Evana w ramię, a ten zaraz mu oddał. Megan przewróciła oczami.
- Na razie, chłopaki.
Zeszła do piwnicy. Miller w koszulce i czapeczce Yankees, usadowiony samotnie na
miękkim fotelu wypełnionym kulkami, oglądał ten sam mecz, który piętro wyżej
śledziła reszta rodziny. Megan uderzyła ogromna samotność tej sceny.
- Cześć, Miller - zawołała, zeskakując z kilku ostatnich stop- ni.
W telewizji leciała akurat reklama, ale Miller nie odrywał oczu od ekranu.
- Grają Yankees.
- Taa, wiem - odparła. - Mogę pooglądać z tobą?
Po bardzo długiej pauzie Miller powiedział wreszcie:
- Okay.
Megan przysunęła sobie drugi miękki fotel i usiadła obok Millera. Leciała kolejna
reklama. Był jeszcze czas.
- Widzisz, miałam nadzieję, że uda nam się pogadać - zaczęła Megan.
Miller przełknął ślinę.
- Ale o co chodzi? - Nadal na nią nie patrzył.
- Po prostu fajnie byłoby lepiej się poznać - wyjaśniła Megan. -Wiem, że lubisz
Yankees, ale to wszystko. A ty nie chciałbyś się dowiedzieć czegoś więcej o mnie?
- Chyba tak - przyznał Miller.
- Okay, no to co mam o sobie powiedzieć? - Megan rozsiadła się wygodniej.
Miller potarł dłonią poręcz fotela, wzrok wbijając w podłogę. Tarł poręcz coraz
szybciej, aż wreszcie twarz mu poczerwieniała. Megan coś ścisnęło w żołądku, ale
powiedziała sobie, że musi się wyluzować. W czasopismach przestrzegano, że może się
zdarzyć coś takiego.
- Dobra, chyba znam sposób, żebyś mógł mnie spytać, o co chcesz - odezwała się w
końcu. - Miller?
Znieruchomiał, lekko odwracając od niej twarz pokrytą czerwonymi plamami.
- Taa? ,
- Może powiedz mi coś o Yankees? Cokolwiek. Lubisz mówić o Yankees, prawda? -
spytała.
-Taa...
- No to zacznij mi o nich mówić, a potem o coś zapytaj - poradziła. - Chcesz
sprawdzić, czy to ci się uda?
- Poradzę sobie.
Megan się uśmiechnęła.
- Dobra, wal.
Miller patrzył na nią przez ułamek sekundy, potem znów wbił wzrok w podłogę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
przeszedł w spokojny, senny rytm. Chłopak zasnął, zaledwie o metr od niej. Spał,
chociaż nadal się dotykali. Megan przygryzła wargę i uśmiechnęła się szeroko, patrząc
na splecione palce.
To była bez wątpienia najważniejsza noc jej życia.
Od: Strzelec5525@yahoo.com
Do: Zakręcona@rockin.com
Temat: Przewodnik po chłopcach
Megan przewodnik po chłopcach Zapis ósmy
Uwaga nr 1: Chłopcy potrafią mówić o tym, co naprawdę czuli
Po prostu musisz się znalezć we właściwym miejscu i we właściwym czasie. A może być
tą właściwą osobą.
Rozdział 11
W niedzielne popołudnie Megan była tak podekscytowana, aż prawie podskakiwała na
krześle przy biurku, surfując po Internecie. Po godzinie szukania informacji na temat
zespołu Aspergera zdecydowała się przetestować kilka rzeczy, których się dowiedziała.
I tak nie usiedziałaby w miejscu. Nie zdołałaby też skupić się na lekcjach.
Wyłączyła laptopa i w podskokach zbiegła po schodach. Większość McGowanów,
włącznie z Evanem, zebrała się w salonie przy telewizorze, oglądając mecz Yankees i
Red Soksów. Brakowało tylko Douga i Millera. Wszyscy mieli znoszone czapeczki, T-
shirty albo bluzy Red Soksów, a na stoliku do kawy były poustawiane różne przekąski i
puszki z napojami. Nikt nie odrywał wzroku od telewizora. Megan odczekała, aż trener
wyszedł na boisko zmienić miotacza, i dopiero wtedy się odezwała.
- Czy któryś z was Widział Millera? - spytała.
Evari obejrzał się przez ramię i uśmiechnął, kiedy ją zobaczył. Odwzajemniła uśmiech.
- Suterena - rzucił krótko John.
- Nie wolno mu oglądać z nami meczów Red Soksów i Yankees wyjaśnił Evan. -
Wiesz, tata mógłby go niechcący zabić.
- Aha. - Megan rzuciła okiem na Finna, który siedział obok Evana, a potem zerknęła
na Johna. - Hm... Czy ty nie masz czasem szlabanu na telewizję? - szepnęła, kuląc się
przy oparciu kanapy.
- Cśś... - powiedział Finn, sięgając po torebkę mini precelków. - Tata jest tak
pochłonięty meczem, że jeszcze mnie nie zauważył.
- No ładnie.
- Hej, to jak, spotkasz się ze mną pózniej w szopie? - spytał Finn z buzią pełną
precelków.
- Och, jasne - odparła Megan, lekko się rumieniąc.
- A co wy tam we dwójkę robicie? - Evan uniósł brwi.
Megan jeszcze bardziej się zarumieniła.
- Artysta nigdy nie opowiada o swojej pracy - odparł Finn.
- Chyba raczej: magik nigdy nie zdradza swoich sztuczek - wtrąciła Megan.
- To jedno i to samo - rzucił Finn, a Megan i Evan spojrzeli na niego jak na wariata. -
No dobra, niezupełnie to samo - poddał się.
- A więc ostatnio uważasz się za artystę? - spytał Evan. - Zazwyczaj tylko ciągle
trujesz, że jesteś zupełnie do niczego.
Finn szturchnął Evana w ramię, a ten zaraz mu oddał. Megan przewróciła oczami.
- Na razie, chłopaki.
Zeszła do piwnicy. Miller w koszulce i czapeczce Yankees, usadowiony samotnie na
miękkim fotelu wypełnionym kulkami, oglądał ten sam mecz, który piętro wyżej
śledziła reszta rodziny. Megan uderzyła ogromna samotność tej sceny.
- Cześć, Miller - zawołała, zeskakując z kilku ostatnich stop- ni.
W telewizji leciała akurat reklama, ale Miller nie odrywał oczu od ekranu.
- Grają Yankees.
- Taa, wiem - odparła. - Mogę pooglądać z tobą?
Po bardzo długiej pauzie Miller powiedział wreszcie:
- Okay.
Megan przysunęła sobie drugi miękki fotel i usiadła obok Millera. Leciała kolejna
reklama. Był jeszcze czas.
- Widzisz, miałam nadzieję, że uda nam się pogadać - zaczęła Megan.
Miller przełknął ślinę.
- Ale o co chodzi? - Nadal na nią nie patrzył.
- Po prostu fajnie byłoby lepiej się poznać - wyjaśniła Megan. -Wiem, że lubisz
Yankees, ale to wszystko. A ty nie chciałbyś się dowiedzieć czegoś więcej o mnie?
- Chyba tak - przyznał Miller.
- Okay, no to co mam o sobie powiedzieć? - Megan rozsiadła się wygodniej.
Miller potarł dłonią poręcz fotela, wzrok wbijając w podłogę. Tarł poręcz coraz
szybciej, aż wreszcie twarz mu poczerwieniała. Megan coś ścisnęło w żołądku, ale
powiedziała sobie, że musi się wyluzować. W czasopismach przestrzegano, że może się
zdarzyć coś takiego.
- Dobra, chyba znam sposób, żebyś mógł mnie spytać, o co chcesz - odezwała się w
końcu. - Miller?
Znieruchomiał, lekko odwracając od niej twarz pokrytą czerwonymi plamami.
- Taa? ,
- Może powiedz mi coś o Yankees? Cokolwiek. Lubisz mówić o Yankees, prawda? -
spytała.
-Taa...
- No to zacznij mi o nich mówić, a potem o coś zapytaj - poradziła. - Chcesz
sprawdzić, czy to ci się uda?
- Poradzę sobie.
Megan się uśmiechnęła.
- Dobra, wal.
Miller patrzył na nią przez ułamek sekundy, potem znów wbił wzrok w podłogę. [ Pobierz całość w formacie PDF ]