[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Westchnęła głęboko, chwyciła torebkę i wysiadła z auta.
- Emily - powitał ją Zac, otwierając drzwi. - Wejdz, mam coś dla ciebie. - Podał jej
elegancką torebkę.
- Nie musiałeś mi kupować...
- Ale chciałem - przerwał. - To zasadnicza różnica.
- Zac...
- Przymierz. W razie czego mogę zwrócić. Proszę - dodał z uśmiechem.
Z wahaniem przyjęła prezent.
- Niech ci będzie - zgodziła się.
- Idz na górę, a ja zaraz przyniosę kolację. - Ruchem głowy wskazał mahoniowe
schody.
Emily weszła na nie powoli, wyczuwając na sobie badawcze spojrzenie Zaca. Po
chwili znalazła się w przestronnej, umeblowanej na ciemno sypialni, ze zdjęciami na
ścianach. Za oknem roztaczał się widok na Ocean Spokojny.
Drżącymi palcami wyszarpnęła bluzkę ze spódnicy i rozpięła guziki. Dałaby sobie
głowę uciąć, że kupił jej bieliznę. Mężczyzni byli przewidywalni pod tym względem.
Zajrzała do torebki i zmarszczyła brwi, po czym wyciągnęła pudełko z napisem Martinez
Valero. O dziwo, nie była to bielizna, lecz buty.
Zdjęła wieczko, spodziewając się czerwonych, wystrzałowych wysokich obcasów,
a tymczasem ujrzała śliczne białe sandałki ze sprzączkami wysadzanymi kryształami
górskimi.
- Och... - Z westchnieniem zachwytu ściągnęła czarne biurowe buty, żeby przymie-
rzyć prezent od Zaca. - Są magiczne - wyszeptała na widok swojego odbicia w lustrze.
Jej nogi wydały się dłuższe i szczuplejsze.
R
L
T
W tej samej chwili do pokoju wszedł Zac.
- Nie ruszaj się - wyszeptał, pożerając wzrokiem jej pełne piersi i zgrabne łydki.
Zamarła, a on dopiero po dłuższej chwili odstawił torbę z kolacją na wynos i butel-
kę wina.
- Podobają ci się buty? - spytał.
Przestąpiła z nogi na nogę.
- I to jak. Są przepiękne - odparła bez wahania.
Tak jak ty, chciał powiedzieć, ale czuł, że ten oczywisty komplement wprawi ją w
zakłopotanie. Zamiast tego nalał wina, po czym wręczył jej kieliszek.
Wyciągnęła rękę i wypiła łyk, ale gdy chciał dotknąć palcem jej obnażonego oboj-
czyka, odsunęła się gwałtownie.
- Przepraszam - powiedziała, wycierając wino z dłoni.
- Jeszcze tutaj - zauważył Zac.
- Gdzie?
- Tu.
Stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie, pochylił się i delikatnie zebrał języ-
kiem krople z jej dolnej wargi. Wstrzymując oddech, Emily zamknęła oczy. Zac z
uśmiechem wypił łyk wina, odstawił oba kieliszki i pochylił się nad nią ponownie. Przez
mgiełkę pożądania poczuła, jak popycha ją delikatnie w stronę łóżka. Oboje upadli na
miękki materac. Po miesiącach marzeń o Zacu Prescotcie Emily nareszcie miała go tylko
dla siebie.
Z namaszczeniem ściągnął z niej bluzkę, a gdy się lekko uniosła, żeby ułatwić mu
zadanie, rozpiął stanik.
- Zac, proszę...
- O co? - spytał, na moment odrywając język od jej skóry.
- Czy możesz...
- Nie przestawać? - dopowiedział.
W odpowiedzi tylko westchnęła z rozkoszą, a on sięgnął niżej i lekko rozkołysał jej
biodra, żeby ściągnąć z niej spódnicę i odsłonić białe figi. Potem bez wahania zahaczył
R
L
T
palcami o gumkę i sprawnie pozbył się Ostatniej przeszkody, która utrudniała mu dostęp
do jej ciała.
Nie mógł już czekać ani chwili dłużej.
Oderwał się od Emily, pospiesznie zerwał z siebie koszulę, a następnie sprawnie
rozpiął pasek i rozporek. Już po chwili nie miał na sobie nic. Musiała przyznać, że ele-
gancki i drogi garnitur skrywał wystrzałowe ciało, od którego nie mogła oderwać wzro-
ku.
Zac szybko sięgnął do szafki przy łóżku, wyciągnął prezerwatywę i rozerwał opa-
kowanie. Emily z szeroko otwartymi oczami patrzyła, jak rozchyla jej nogi kolanem i
przyjmuje pozycję, aby sekundę potem posiąść ją jednym, głębokim pchnięciem. Wyprę-
żyła się i odchyliła głowę. Ujął jej twarz w obie dłonie i pocałował ją, gorąco i namiętnie,
po czym na moment znieruchomiał. Emily zmiękła w jego uścisku. Zac ponownie zaczął
się poruszać, a ona wraz z nim, utrzymując rytm. Po chwili przyspieszył tempo, a jej nogi
zacisnęły się wokół jego bioder. Wystarczyło jeszcze kilka sekund, by doprowadził ją na
sam szczyt. Ze stłumionym krzykiem poczuła, jak przez jej ciało przetacza się fala nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Westchnęła głęboko, chwyciła torebkę i wysiadła z auta.
- Emily - powitał ją Zac, otwierając drzwi. - Wejdz, mam coś dla ciebie. - Podał jej
elegancką torebkę.
- Nie musiałeś mi kupować...
- Ale chciałem - przerwał. - To zasadnicza różnica.
- Zac...
- Przymierz. W razie czego mogę zwrócić. Proszę - dodał z uśmiechem.
Z wahaniem przyjęła prezent.
- Niech ci będzie - zgodziła się.
- Idz na górę, a ja zaraz przyniosę kolację. - Ruchem głowy wskazał mahoniowe
schody.
Emily weszła na nie powoli, wyczuwając na sobie badawcze spojrzenie Zaca. Po
chwili znalazła się w przestronnej, umeblowanej na ciemno sypialni, ze zdjęciami na
ścianach. Za oknem roztaczał się widok na Ocean Spokojny.
Drżącymi palcami wyszarpnęła bluzkę ze spódnicy i rozpięła guziki. Dałaby sobie
głowę uciąć, że kupił jej bieliznę. Mężczyzni byli przewidywalni pod tym względem.
Zajrzała do torebki i zmarszczyła brwi, po czym wyciągnęła pudełko z napisem Martinez
Valero. O dziwo, nie była to bielizna, lecz buty.
Zdjęła wieczko, spodziewając się czerwonych, wystrzałowych wysokich obcasów,
a tymczasem ujrzała śliczne białe sandałki ze sprzączkami wysadzanymi kryształami
górskimi.
- Och... - Z westchnieniem zachwytu ściągnęła czarne biurowe buty, żeby przymie-
rzyć prezent od Zaca. - Są magiczne - wyszeptała na widok swojego odbicia w lustrze.
Jej nogi wydały się dłuższe i szczuplejsze.
R
L
T
W tej samej chwili do pokoju wszedł Zac.
- Nie ruszaj się - wyszeptał, pożerając wzrokiem jej pełne piersi i zgrabne łydki.
Zamarła, a on dopiero po dłuższej chwili odstawił torbę z kolacją na wynos i butel-
kę wina.
- Podobają ci się buty? - spytał.
Przestąpiła z nogi na nogę.
- I to jak. Są przepiękne - odparła bez wahania.
Tak jak ty, chciał powiedzieć, ale czuł, że ten oczywisty komplement wprawi ją w
zakłopotanie. Zamiast tego nalał wina, po czym wręczył jej kieliszek.
Wyciągnęła rękę i wypiła łyk, ale gdy chciał dotknąć palcem jej obnażonego oboj-
czyka, odsunęła się gwałtownie.
- Przepraszam - powiedziała, wycierając wino z dłoni.
- Jeszcze tutaj - zauważył Zac.
- Gdzie?
- Tu.
Stanowczym ruchem przyciągnął ją do siebie, pochylił się i delikatnie zebrał języ-
kiem krople z jej dolnej wargi. Wstrzymując oddech, Emily zamknęła oczy. Zac z
uśmiechem wypił łyk wina, odstawił oba kieliszki i pochylił się nad nią ponownie. Przez
mgiełkę pożądania poczuła, jak popycha ją delikatnie w stronę łóżka. Oboje upadli na
miękki materac. Po miesiącach marzeń o Zacu Prescotcie Emily nareszcie miała go tylko
dla siebie.
Z namaszczeniem ściągnął z niej bluzkę, a gdy się lekko uniosła, żeby ułatwić mu
zadanie, rozpiął stanik.
- Zac, proszę...
- O co? - spytał, na moment odrywając język od jej skóry.
- Czy możesz...
- Nie przestawać? - dopowiedział.
W odpowiedzi tylko westchnęła z rozkoszą, a on sięgnął niżej i lekko rozkołysał jej
biodra, żeby ściągnąć z niej spódnicę i odsłonić białe figi. Potem bez wahania zahaczył
R
L
T
palcami o gumkę i sprawnie pozbył się Ostatniej przeszkody, która utrudniała mu dostęp
do jej ciała.
Nie mógł już czekać ani chwili dłużej.
Oderwał się od Emily, pospiesznie zerwał z siebie koszulę, a następnie sprawnie
rozpiął pasek i rozporek. Już po chwili nie miał na sobie nic. Musiała przyznać, że ele-
gancki i drogi garnitur skrywał wystrzałowe ciało, od którego nie mogła oderwać wzro-
ku.
Zac szybko sięgnął do szafki przy łóżku, wyciągnął prezerwatywę i rozerwał opa-
kowanie. Emily z szeroko otwartymi oczami patrzyła, jak rozchyla jej nogi kolanem i
przyjmuje pozycję, aby sekundę potem posiąść ją jednym, głębokim pchnięciem. Wyprę-
żyła się i odchyliła głowę. Ujął jej twarz w obie dłonie i pocałował ją, gorąco i namiętnie,
po czym na moment znieruchomiał. Emily zmiękła w jego uścisku. Zac ponownie zaczął
się poruszać, a ona wraz z nim, utrzymując rytm. Po chwili przyspieszył tempo, a jej nogi
zacisnęły się wokół jego bioder. Wystarczyło jeszcze kilka sekund, by doprowadził ją na
sam szczyt. Ze stłumionym krzykiem poczuła, jak przez jej ciało przetacza się fala nie- [ Pobierz całość w formacie PDF ]