[ Pobierz całość w formacie PDF ]
skromną zdobycz unosił stąd na starą Ziemię.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ROZDZIAA XXXVIII
SZALECCZY LOT
Harting okładając plan podróży powrotnej z dalekiego świata na Ziemię, zastanawiał się nad
kwestią, czy członkowie wyprawy postąpili roztropnie, spełniając wolę Wielkiego Maga,
skazującego na wygnanie z Córy Słońca niepożądanych gości z Czerwonego Globu.
Czy istotnie groziła wyprawie niebezpieczeństwo w razie oporu z jej strony? Czy synowie
słońca rozporządzali siłami zdolnymi zmusić przybyszów do odwrotu? A może pułkownik
Croops miał słuszność utrzymując, że nie posiadają oni żadnej skutecznej broni dla odparcia
najazdu, który sobie projektowali.
Ta rozpętana, tak jakby przeciwko załodze rakiety, burza elektryczna, mogła być tylko rzadko
spotykanym zjawiskiem przyrody, nie zaś atakiem, mającym na celu zmusić opornych do
posłuszeństwa i zaczynali żałować w duchu, że ten pobyt na dalekim świecie trwał zaledwie kilka
tygodni, że nie zdążono poczynić żadnych poważnych badań naukowych, poznać lepiej
powierzchnię Córy Słońca , jej zaludnienie, oraz przyrodę.
Czy opinia publiczna nie napiętnuje po powrocie członków wyprawy, za nadmierną
ustępliwość, a nawet tchórzostwo. Czy otrzymane o dalekim świecie wiadomości nie skłonią
ludzi do zorganizowania nowej licznej wyprawy, mającej na celu podbicie orężnie Córy Słońca
i zrobienie z niej, tak jak myślał Hipping, kolonii USA,. On sam, Harting, nie zdołał wedrzeć się
na szczyt niebotycznej góry, gdzieby mógł przeprowadzić dokładniejsze obserwacje. Jedyną jego
zdobyczą, którą zresztą bardzo wysoko cenił, był zielnik i kilkadziesiąt okazów fauny dalekiego
świata.
Jednakże inżynier Hobbs nie podzielał tych wyrzutów sumienia, jakie trapiły naszego
astronoma. %7ływił on głębokie przekonanie, że czerwoni półbogowie rozporządzali nieznanymi
ludziom siłami przyrody, przy pomocy których potrafiliby zniszczyć rakietę, wiekopomne dzieło
jego życia.
Cieszył on się, że statek międzyplanetarny nie doznał żadnych uszkodzeń i że niesie go teraz z
powrotem na Ziemię,, gdzie nań czekają zaszczyty i sława.
Co do Norskiego, to jego myśli były wyłącznie zajęte kwestia, czy zdoła odbyć bezpiecznie
powrotną podróż, poprzez rozciągające się pomiędzy nim a Ziemią przestrzenie
międzyplanetarne.
Kiedy już rakieta opuściła atmosferę Wenery i unosiła się w próżni, skąpana w gorących
promieniach gorejącego na szarym niebie słońca., zwołał on naradę sztabu uczonych, ażeby
rozważyć tę sprawę która była kwestią życia i śmierci.
Norski, Harting, Johnson i Hobbs usadowili się w kajucie kapitańskiej, na przedzie rakiety i
szczelinie zamkniętych drzwiach rozpoczęli swoje narady.
Przyznaję rzekł Norski że popełniłem karygodną nieroztropność, udając się w podróż
z niedostatecznym zapasem skroplonego powietrza. Lecz niejako zostałem do tego zmuszony,
więc zrzucam z siebie odpowiedzialność za to, co może nas spotkać w drodze. Jaka przestrzeń
dzieli nas obecnie od globu ziemskiego? pytał zwracając się do Hartinga.
Astronom wydobył swoje notatki; na jego czole malowało się widoczne zakłopotanie.
Przez te pięć tygodni, jakie spędziliśmy na dalekim świecie, Wenera w swej drodze
dookoła Słońca wyprzedziła glob ziemski o dwa miliony z górą mil geograficznych. Prócz tego
musimy przebyć przestrzeń czterdziestu milionów kilometrów, dzielącą obie planety. Wynika z
tego, że droga powrotna zajmie nam więcej czasu aniżeli podróż z Ziemi na daleki świat. Lecąc
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
z« takÄ… samÄ… szybkoÅ›ciÄ… jak kula ziemska, to znaczy 30 km/sek., potrzebowalibyÅ›my na to okoÅ‚o
530 godzin czasu.
Norski rozłożył ręce.
To znaczy przeszło trzy tygodnie. A mój zapas powietrza i oksylitu starczy co najwyżej na
dziesięć dni.
Czyli mówiąc po prostu grozi nam uduszenie, zawołaj strapiony Hobbs.
Nie należy jednak zapominać odezwał się znów Harting że Ziemia dąży nam
naprzeciw W gruncie rzeczy zatem, podróż ta potrwa dwa razy krócej, to znaczy jakieś
dwanaście dni ziemskich.
W każdym razie mamy duży deficyt zmartwił się Hobbs. Czy nie ma jakiego innego
sposobu wydobycia tlenu? dodał zwracając się do Norskiego.
Oczywiście, jest wiele innych sposobów tłumaczył chemik. Moglibyśmy na przykład
rozkładać wodę prądem galwanicznym stałym na tlen i na wodór. Ten ostatni wypuszczalibyśmy
w przestrzeń, a z tlenu moglibyśmy korzystać do oddychania. Wody mamy dosyć, ale skąd wziąć
dość silną baterię galwaniczną, która by nam dostarczyła potrzebnej ilości energii elektrycznej.
Będę robił co się da, ale przy braku środków technicznych, nie wiem czy mi się uda zapobiec
niebezpieczeństwu.
Aadna perspektywa zawołał Johnson. Przelecieć ocean międzyplanetarny i zginąć
przy samym brzegu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
skromną zdobycz unosił stąd na starą Ziemię.
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
ROZDZIAA XXXVIII
SZALECCZY LOT
Harting okładając plan podróży powrotnej z dalekiego świata na Ziemię, zastanawiał się nad
kwestią, czy członkowie wyprawy postąpili roztropnie, spełniając wolę Wielkiego Maga,
skazującego na wygnanie z Córy Słońca niepożądanych gości z Czerwonego Globu.
Czy istotnie groziła wyprawie niebezpieczeństwo w razie oporu z jej strony? Czy synowie
słońca rozporządzali siłami zdolnymi zmusić przybyszów do odwrotu? A może pułkownik
Croops miał słuszność utrzymując, że nie posiadają oni żadnej skutecznej broni dla odparcia
najazdu, który sobie projektowali.
Ta rozpętana, tak jakby przeciwko załodze rakiety, burza elektryczna, mogła być tylko rzadko
spotykanym zjawiskiem przyrody, nie zaś atakiem, mającym na celu zmusić opornych do
posłuszeństwa i zaczynali żałować w duchu, że ten pobyt na dalekim świecie trwał zaledwie kilka
tygodni, że nie zdążono poczynić żadnych poważnych badań naukowych, poznać lepiej
powierzchnię Córy Słońca , jej zaludnienie, oraz przyrodę.
Czy opinia publiczna nie napiętnuje po powrocie członków wyprawy, za nadmierną
ustępliwość, a nawet tchórzostwo. Czy otrzymane o dalekim świecie wiadomości nie skłonią
ludzi do zorganizowania nowej licznej wyprawy, mającej na celu podbicie orężnie Córy Słońca
i zrobienie z niej, tak jak myślał Hipping, kolonii USA,. On sam, Harting, nie zdołał wedrzeć się
na szczyt niebotycznej góry, gdzieby mógł przeprowadzić dokładniejsze obserwacje. Jedyną jego
zdobyczą, którą zresztą bardzo wysoko cenił, był zielnik i kilkadziesiąt okazów fauny dalekiego
świata.
Jednakże inżynier Hobbs nie podzielał tych wyrzutów sumienia, jakie trapiły naszego
astronoma. %7ływił on głębokie przekonanie, że czerwoni półbogowie rozporządzali nieznanymi
ludziom siłami przyrody, przy pomocy których potrafiliby zniszczyć rakietę, wiekopomne dzieło
jego życia.
Cieszył on się, że statek międzyplanetarny nie doznał żadnych uszkodzeń i że niesie go teraz z
powrotem na Ziemię,, gdzie nań czekają zaszczyty i sława.
Co do Norskiego, to jego myśli były wyłącznie zajęte kwestia, czy zdoła odbyć bezpiecznie
powrotną podróż, poprzez rozciągające się pomiędzy nim a Ziemią przestrzenie
międzyplanetarne.
Kiedy już rakieta opuściła atmosferę Wenery i unosiła się w próżni, skąpana w gorących
promieniach gorejącego na szarym niebie słońca., zwołał on naradę sztabu uczonych, ażeby
rozważyć tę sprawę która była kwestią życia i śmierci.
Norski, Harting, Johnson i Hobbs usadowili się w kajucie kapitańskiej, na przedzie rakiety i
szczelinie zamkniętych drzwiach rozpoczęli swoje narady.
Przyznaję rzekł Norski że popełniłem karygodną nieroztropność, udając się w podróż
z niedostatecznym zapasem skroplonego powietrza. Lecz niejako zostałem do tego zmuszony,
więc zrzucam z siebie odpowiedzialność za to, co może nas spotkać w drodze. Jaka przestrzeń
dzieli nas obecnie od globu ziemskiego? pytał zwracając się do Hartinga.
Astronom wydobył swoje notatki; na jego czole malowało się widoczne zakłopotanie.
Przez te pięć tygodni, jakie spędziliśmy na dalekim świecie, Wenera w swej drodze
dookoła Słońca wyprzedziła glob ziemski o dwa miliony z górą mil geograficznych. Prócz tego
musimy przebyć przestrzeń czterdziestu milionów kilometrów, dzielącą obie planety. Wynika z
tego, że droga powrotna zajmie nam więcej czasu aniżeli podróż z Ziemi na daleki świat. Lecąc
Generated by Foxit PDF Creator © Foxit Software
http://www.foxitsoftware.com For evaluation only.
z« takÄ… samÄ… szybkoÅ›ciÄ… jak kula ziemska, to znaczy 30 km/sek., potrzebowalibyÅ›my na to okoÅ‚o
530 godzin czasu.
Norski rozłożył ręce.
To znaczy przeszło trzy tygodnie. A mój zapas powietrza i oksylitu starczy co najwyżej na
dziesięć dni.
Czyli mówiąc po prostu grozi nam uduszenie, zawołaj strapiony Hobbs.
Nie należy jednak zapominać odezwał się znów Harting że Ziemia dąży nam
naprzeciw W gruncie rzeczy zatem, podróż ta potrwa dwa razy krócej, to znaczy jakieś
dwanaście dni ziemskich.
W każdym razie mamy duży deficyt zmartwił się Hobbs. Czy nie ma jakiego innego
sposobu wydobycia tlenu? dodał zwracając się do Norskiego.
Oczywiście, jest wiele innych sposobów tłumaczył chemik. Moglibyśmy na przykład
rozkładać wodę prądem galwanicznym stałym na tlen i na wodór. Ten ostatni wypuszczalibyśmy
w przestrzeń, a z tlenu moglibyśmy korzystać do oddychania. Wody mamy dosyć, ale skąd wziąć
dość silną baterię galwaniczną, która by nam dostarczyła potrzebnej ilości energii elektrycznej.
Będę robił co się da, ale przy braku środków technicznych, nie wiem czy mi się uda zapobiec
niebezpieczeństwu.
Aadna perspektywa zawołał Johnson. Przelecieć ocean międzyplanetarny i zginąć
przy samym brzegu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]