[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poleciała mu na oparcie fotela.
 Przepraszam... Zaraz minie. Chwilowy zawrót  wy¬szeptaÅ‚ sÅ‚abym gÅ‚osem
Borowski. Zasłonił twarz dłońmi.  Widzi pan, cały czas starałem się panować nad
sobą, bo to niemęskie, jeśli mężczyzna się roztkliwia, ujawnia uczucia. Lecz dłużej
udawać to ponad moje siÅ‚y. Pan przychodzi, zaba¬wia mnie, proszÄ™ wybaczyć, dość
głupią rozmową o moich zbiorach bibliotecznych, o jakichś karteczkach, różach,
ro¬mansach... Nie mam pojÄ™cia, kim jest jakaÅ› Róża czy inna Zu¬zia, dowiadujÄ™ siÄ™
o niej po raz pierwszy z ust pana. KtoÅ› wi¬docznie zabawiÅ‚ siÄ™ moim nieszczęściem,
moim dramatem, może jakaÅ› gÅ‚upia sÄ…siadka, jest tu taka obok, leci na wszyst¬kich
mężczyzn, paskudna, wulgarna baba. Kobiety potrafią się narzucać ze swoimi
uczuciami, sÄ… bezwstydne i bez god¬noÅ›ci, dlatego tak pokochaÅ‚em EwÄ™, gdyż byÅ‚a
inna, cudownie świeża i niewinna. Całą noc panowałem nad sobą, ale teraz... teraz
dłużej nie potrafię...
 Nie będę wobec tego dzisiaj pana niepokoił. Może owa pani Róża jest bez
znaczenia dla sprawy  rzuciÅ‚ uspokajajÄ…¬co Andrzej. ByÅ‚ zadowolony z rozmowy z
Borowskim. Dawała dużo do myślenia.
W holu zadzwonił telefon. Borowski siedział nieporuszony, zasłaniając twarz.
 Telefon...  podpowiedział Andrzej.
 Niech dzwonią  odparł chrapliwie Borowski.
Telefon dzwoni! uparcie.
 To nie do wytrzymania!  jękną! Borowski.  Proszę! Proszę odebrać i
ktokolwiek dzwoni, powiedzieć, że śpię, umarłem, nie istnieję, niech dadzą mi
spokój.
 Oczywiście. Odbiorę.
Podszedł do telefonu. Usłyszą! głos %7łabickiego.
 Siedemset piętnaście dwadzieścia jeden? Mówi kapitan %7łabicki. Czy u pana
znajdę prokuratora? Zawieruszył się nam...
 To ja, Andrzej. Przez pół godziny nie możesz żyć beze mnie?  Stał
odwrócony plecami do gabinetu, ale w wąskim lustrze, ujętym jak średniowieczne
okno w ciemne obramowa¬nie boazerii, widziaÅ‚ wnÄ™trze gabinetu i Borowskiego,
który właśnie odsłonił twarz. Błysk jego oczu był czujny i napięty.
 Tak sÄ…dziÅ‚em, że siedzisz u niego  rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ %7Å‚abic¬ki.  Zamiast wziąć
prysznic i zjeść śniadanie. Twoja babcia się wścieka. Upiekła ci na śniadanie rogaliki
drożdżowe. An¬drzej, znowu postanowiÅ‚eÅ› prowadzić Å›ledztwo na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™? Co
tam robisz?
 Pózniej  odpowiedziaÅ‚.  Co siÄ™ staÅ‚o? Przecież szu¬kasz mnie nie z
powodu drożdżowych rogalików mojej babci?
 Przed kilkoma minutami otrzymałem pierwsze wyniki z laboratorium.
 No?
 Jeszcze jeden koktajl zawiera! truciznÄ™.
 O, cholera!
 Ekspertyza wykazaÅ‚a dawkÄ™ cyjanku w koktajlu Bo¬rowskiego.
 Rozumiem.
 Facet cudem uniknął śmierci. Ta kobieta jest szalona w swojej nienawiści. Do
koktajlu Ewy wlała potężną dawkę morfiny.
 Tak  potwierdził lakonicznie Andrzej.
 Jeżeli mieliÅ›my jakiekolwiek wÄ…tpliwoÅ›ci, to teraz caÅ‚¬kowicie siÄ™ rozwiaÅ‚y.
 Powiedzmy...
 Andrzej! Ja jej również współczuję.
 To dobrze.
 Andrzej... przysyłam po ciebie wóz.
 Nie przysyłaj. Będę na komendzie za godzinę.
 Andrzej, posłuchaj...
 BÄ™dÄ™ za godzinÄ™  powtórzyÅ‚ z naciskiem i odÅ‚ożyÅ‚ sÅ‚u¬chawkÄ™. W tej samej
sekundzie Borowski zamknÄ…Å‚ oczy.
 Do widzenia panu, panie Borowski  powiedziaÅ‚ An¬drzej. Borowski nie
poruszyÅ‚ siÄ™.  RadzÄ™ wziąć kÄ…piel. Do¬brze panu zrobi. ProszÄ™ mnie nie
odprowadzać. Trafię sam.
Róża przywiÄ™dÅ‚a w upalnym sÅ‚oÅ„cu. PAMITAJ O RÓ%7Å‚Y.
 Będę pamiętał  mruknął Andrzej.
Wokół tarasu rozlewała się czerwień róż. Pretensjonalna fontanna w kształcie delfina
szemrała jednostajnie.
WiÄ™c Borowski miaÅ‚ umrzeć?  pomyÅ›laÅ‚, siadajÄ…c w par¬ku. WystawiÅ‚ twarz do
słońca. Grzało mocno. Park był prawie pusty. Nieliczni przechodnie skracali sobie
tÄ™dy drogÄ™ do uli¬cy. ByÅ‚o dość wczeÅ›nie. Kilka minut po siódmej.
MiaÅ‚ umrzeć? Natychmiast i nieodwoÅ‚alnie? UniknÄ…Å‚ Å›mier¬ci. Cud? Przypadek?
Cyjanek w koktajlu Borowskiego.
Ta kobieta, Anna Borowska, wedÅ‚ug %7Å‚abickiego jest szalo¬na. Jeżeli mieliÅ›my
jakiekolwiek wątpliwości, to w tej sytuacji całkowicie się rozwiały.
Prawdopodobne jest to, że Anna Borowska nienawidziła swojego byłego męża do
tego stopnia, że chciaÅ‚a go zabić. Bar¬dziej prawdopodobne niż to, że otruÅ‚a EwÄ™
Borowską. To im obojgu, i Andrzejowi, i %7łabickiemu, od początku wydawało się
wÄ…tpliwe. I gdyby nie oczywistość faktów oraz dowód rze¬czowy w postaci
odprysku szkła, znalezionego przez technika z ekipy na barku, Annie Borowskiej nie
postawionoby zarzutu zabójstwa.
Cyjanek w koktajlu Borowskiego przesądzał o winie Anny.
Przypadek spowodował, że Borowski ocalał, natomiast przypadek nie był łaskawy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl