[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cóż mi pozostało? Co mam czynić? Czy jestem przeklęty skoro umierają wszyscy, których
darzę uczuciem? Czy jestem skazany na samotność po kres mych dni? Zakon Obrońców Kamieni
Dusz zniszczony przez ten właśnie Kamień Dusz! Kamień powinien zostać zniszczony, lecz żadne
narzędzie na tym świecie nie jest w stanie tego uczynić, zniszczyć go można jedynie w Piekielnej
Kuzni, lecz jak mam wstąpić do Piekieł? Nie jestem w stanie go zniszczyć, ale może uda mi się
opanować jego złą wolę, która już teraz oddziaływuje na mnie.
Tal Rascha wyciągnął Klejnot i przyjrzał mu się uważnie, jego stożkowy kształt z całą
pewnością był piękny, nawet pomimo tego, że więził on w sobie nieopisane zło.
- Wiem, że muszę to uczynić by zło się więcej nie rozprzestrzeniało i... by wywrzeć zemstę za
wszystkich, których kocham!
Tal zdjął swą zbroję i podniósł Klejnot i szybkim, mocnym ruchem wbił go sobie w pierś,
wydając przy tym nieziemski krzyk, niczym legion umęczonych dusz, błagających o pomoc i
cieszących się zarazem. Mag usunął się na ziemię i spowiła go nieprzenikniona czerń.
VII
Karmazynowy świt
Jedyną przyszłością, jaką może zaoferować Pokój jest Wojna...
Po dwóch dniach Valiana dotarła do swego domu, jakże odmienny był teraz jej nastrój od tego,
który miała, gdy przed paroma dniami opuszczała to miejsce. Arranis, dostrzegłszy nadbiegającą
postać wybiegł jej na spotkanie.
- Valiana! Co tu robisz?! Co się stało?!
- Nie ma czasu Arranisie, zaprowadz mnie do mego ojca!
Drzwi do pokoju Nodiego z hukiem otworzyły się, mag oniemiał, gdy ujrzał w nich swą córkę,
pobladłą, ledwo trzymającą się na nogach. Podbiegł do córki, wziął ją na ramiona i ułożył na łóżku.
Valiana obudziła się, nie była w stanie stwierdzić ile minęło czasu, ujrzała nad sobą twarz swego ojca,
na której pojawił się lekki uśmiech, ale oczy w dalszym ciągu zdradzały wielki smutek.
- Valiano, co się stało? Gdzie Tal Rascha? Został w swym zakonie?
Dziewczyna musiała pozbierać te rozrzucone kawałki wspomnień, które wirowały w jej głowie,
przypomniała sobie, co ujrzała w resztkach wspaniałej niegdyś fortecy, przypomniała sobie również
następne wydarzenie: napaść na nią i Tala w górach, wtedy do widziała go ostatni raz.
Valiana opowiedziała Nodiemu wszystko, co pamiętała, starając się niczego nie pominąć, Twarz jej
ojca pobladła, gdy usłyszał, co się stało z Zakonem Obrońców Kamieni Dusz, po policzkach spływały
mu łzy, gdy pomyślał o swych przyjaciołach martwych teraz.
- Tal Rascha... nie martw się o niego córko, nie jest mu sądzona śmierć z rąk tych plugastw, z całą
pewnością żyje i jeszcze się spotkacie. Przed godziną zwiadowcy donieśli mi, że armia wroga
przemierza Nizinę Elen, ale Rycerze Przeznaczenia przybędą do nas w ciągu paru godzin, razem
stawimy czoła wrogowi. Odpocznij teraz moje dziecię, na wieczór planowana jest narada, chciałbym
abyś w niej uczestniczyła.
Wieczorem do siedziby Wojowników Apokalipsy przybyła około dwutysięczna armia KOD`u
Rycerzy Przeznaczenia. Dziesięć osób zasiadło przy stole by omówić ostatnie wydarzenia. Przywódca
KOD`u Executor, jego zastępca Carpath, dwaj wielcy wojownicy o ostrych rysach twarzy i wzroście
przekraczającym dwa metry. Ubrani byli jak do bitwy i rzeczywiście po to tu przybyli. Z Wojowników
Apokalipsy przy stole zasiedli między innymi: Nodi, Valiana, która wyglądała już lepiej, Arranis oraz
Croocodyl. Wszyscy mimowolnie spoglÄ…dali na puste miejsca przeznaczone, jak zawsze dla
przedstawicieli Obrońców Kamieni Dusz. Głos zabrał Nodi.
- Obawiam się, że nie mamy czasu na wielkie powitania, a i tak nie jest to odpowiednia pora na
jakiekolwiek przyjemności. Nastały mroczne czasy, czego skutki już teraz boleśnie odczuliśmy. Nasi
przyjaciele umarli, lecz dali nam możliwość przygotowania się i wymierzenia sprawiedliwości, a przede
wszystkim zemsty! Przysięgam na bogów, że nie ulegnę, póki głowa odpowiedzialnej za to osoby nie
zawiśnie na ostrzu mej włóczni!
Wypowiedz ta została nagrodzona gromkimi brawami, jednak wszyscy po chwili uspokoili się, bo głos
zabrał Executor.
- Wielkie to słowa Mistrzu Nodi, lecz musimy spojrzeć na to również z innej strony. Nie wiemy, kto za
tym wszystkim stoi, jesteśmy w gorszej przez to pozycji, nie znając własnego wroga.
- Wielki Executorze wtrącił się Arranis masz pewną rację, nie wiemy, kim jest nasz przeciwnik, ale
możemy przypuszczać, po co tu jest. Jego celem są Kamienie Dusz.
- Co się stało z Kamieniem Duszy przetrzymywanym w twierdzy Zakonu OKD? Kontynuował
Executor.
- Ma go Tal Rascha! wszyscy spojrzeli na Valianę, gdy wykrzyknęła te słowa.
- Przypuszczalnie ostatni z Obrońców rzekł Nodi - zabrał Klejnot z ruin twierdzy, gdyż napastnicy nie
byli w stanie wedrzeć się do miejsca jego ukrycia. Tal Rascha i ma córka wracali do mego domu, lecz
zostali napadnięci i rozdzieleni, wtedy też ostatni raz widziano Tal Raschę żywego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Cóż mi pozostało? Co mam czynić? Czy jestem przeklęty skoro umierają wszyscy, których
darzę uczuciem? Czy jestem skazany na samotność po kres mych dni? Zakon Obrońców Kamieni
Dusz zniszczony przez ten właśnie Kamień Dusz! Kamień powinien zostać zniszczony, lecz żadne
narzędzie na tym świecie nie jest w stanie tego uczynić, zniszczyć go można jedynie w Piekielnej
Kuzni, lecz jak mam wstąpić do Piekieł? Nie jestem w stanie go zniszczyć, ale może uda mi się
opanować jego złą wolę, która już teraz oddziaływuje na mnie.
Tal Rascha wyciągnął Klejnot i przyjrzał mu się uważnie, jego stożkowy kształt z całą
pewnością był piękny, nawet pomimo tego, że więził on w sobie nieopisane zło.
- Wiem, że muszę to uczynić by zło się więcej nie rozprzestrzeniało i... by wywrzeć zemstę za
wszystkich, których kocham!
Tal zdjął swą zbroję i podniósł Klejnot i szybkim, mocnym ruchem wbił go sobie w pierś,
wydając przy tym nieziemski krzyk, niczym legion umęczonych dusz, błagających o pomoc i
cieszących się zarazem. Mag usunął się na ziemię i spowiła go nieprzenikniona czerń.
VII
Karmazynowy świt
Jedyną przyszłością, jaką może zaoferować Pokój jest Wojna...
Po dwóch dniach Valiana dotarła do swego domu, jakże odmienny był teraz jej nastrój od tego,
który miała, gdy przed paroma dniami opuszczała to miejsce. Arranis, dostrzegłszy nadbiegającą
postać wybiegł jej na spotkanie.
- Valiana! Co tu robisz?! Co się stało?!
- Nie ma czasu Arranisie, zaprowadz mnie do mego ojca!
Drzwi do pokoju Nodiego z hukiem otworzyły się, mag oniemiał, gdy ujrzał w nich swą córkę,
pobladłą, ledwo trzymającą się na nogach. Podbiegł do córki, wziął ją na ramiona i ułożył na łóżku.
Valiana obudziła się, nie była w stanie stwierdzić ile minęło czasu, ujrzała nad sobą twarz swego ojca,
na której pojawił się lekki uśmiech, ale oczy w dalszym ciągu zdradzały wielki smutek.
- Valiano, co się stało? Gdzie Tal Rascha? Został w swym zakonie?
Dziewczyna musiała pozbierać te rozrzucone kawałki wspomnień, które wirowały w jej głowie,
przypomniała sobie, co ujrzała w resztkach wspaniałej niegdyś fortecy, przypomniała sobie również
następne wydarzenie: napaść na nią i Tala w górach, wtedy do widziała go ostatni raz.
Valiana opowiedziała Nodiemu wszystko, co pamiętała, starając się niczego nie pominąć, Twarz jej
ojca pobladła, gdy usłyszał, co się stało z Zakonem Obrońców Kamieni Dusz, po policzkach spływały
mu łzy, gdy pomyślał o swych przyjaciołach martwych teraz.
- Tal Rascha... nie martw się o niego córko, nie jest mu sądzona śmierć z rąk tych plugastw, z całą
pewnością żyje i jeszcze się spotkacie. Przed godziną zwiadowcy donieśli mi, że armia wroga
przemierza Nizinę Elen, ale Rycerze Przeznaczenia przybędą do nas w ciągu paru godzin, razem
stawimy czoła wrogowi. Odpocznij teraz moje dziecię, na wieczór planowana jest narada, chciałbym
abyś w niej uczestniczyła.
Wieczorem do siedziby Wojowników Apokalipsy przybyła około dwutysięczna armia KOD`u
Rycerzy Przeznaczenia. Dziesięć osób zasiadło przy stole by omówić ostatnie wydarzenia. Przywódca
KOD`u Executor, jego zastępca Carpath, dwaj wielcy wojownicy o ostrych rysach twarzy i wzroście
przekraczającym dwa metry. Ubrani byli jak do bitwy i rzeczywiście po to tu przybyli. Z Wojowników
Apokalipsy przy stole zasiedli między innymi: Nodi, Valiana, która wyglądała już lepiej, Arranis oraz
Croocodyl. Wszyscy mimowolnie spoglÄ…dali na puste miejsca przeznaczone, jak zawsze dla
przedstawicieli Obrońców Kamieni Dusz. Głos zabrał Nodi.
- Obawiam się, że nie mamy czasu na wielkie powitania, a i tak nie jest to odpowiednia pora na
jakiekolwiek przyjemności. Nastały mroczne czasy, czego skutki już teraz boleśnie odczuliśmy. Nasi
przyjaciele umarli, lecz dali nam możliwość przygotowania się i wymierzenia sprawiedliwości, a przede
wszystkim zemsty! Przysięgam na bogów, że nie ulegnę, póki głowa odpowiedzialnej za to osoby nie
zawiśnie na ostrzu mej włóczni!
Wypowiedz ta została nagrodzona gromkimi brawami, jednak wszyscy po chwili uspokoili się, bo głos
zabrał Executor.
- Wielkie to słowa Mistrzu Nodi, lecz musimy spojrzeć na to również z innej strony. Nie wiemy, kto za
tym wszystkim stoi, jesteśmy w gorszej przez to pozycji, nie znając własnego wroga.
- Wielki Executorze wtrącił się Arranis masz pewną rację, nie wiemy, kim jest nasz przeciwnik, ale
możemy przypuszczać, po co tu jest. Jego celem są Kamienie Dusz.
- Co się stało z Kamieniem Duszy przetrzymywanym w twierdzy Zakonu OKD? Kontynuował
Executor.
- Ma go Tal Rascha! wszyscy spojrzeli na Valianę, gdy wykrzyknęła te słowa.
- Przypuszczalnie ostatni z Obrońców rzekł Nodi - zabrał Klejnot z ruin twierdzy, gdyż napastnicy nie
byli w stanie wedrzeć się do miejsca jego ukrycia. Tal Rascha i ma córka wracali do mego domu, lecz
zostali napadnięci i rozdzieleni, wtedy też ostatni raz widziano Tal Raschę żywego. [ Pobierz całość w formacie PDF ]