[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak. Nie chcę być odpowiedzialny za czyjąś śmierć, a jestem zbyt niezależ-
ny, by stać się jednym z wielu w grupie. Mój ojciec i dziad byli strażakami. I to do-
brymi. %7łyli i umarli, gasząc pożary. Ja nie chcę więcej tego robić.
Mimi podeszła do niego i objęła go. Początkowo nie poddawał się jej uści-
skowi, lecz po chwili jej ciepło i czułość osłabiły jego opór.
Przyciągnął ją do siebie, poddając się jej opiekuńczości, przed którą tak długo
się bronił. Zanurzył twarz w słodko pachnących włosach, a potem, nie wiedząc do-
kładnie dlaczego to robi, pocałował ją.
To był gorący pocałunek, który zamienił czułość w pasję, a bezradność w na-
miętność.
Po reakcji dziewczyny poznał, że nigdy przedtem nikt nie całował jej w ten
sposób.
Jednak po chwili odsunął ją od siebie. W minionych dniach stracił wiele -
pewność siebie, odwagę, dumę, ale nie stracił honoru.
- Chcesz, żebym... została na noc? - spytała, zmieszana reakcją, jaką wywołał
w niej pocałunek Gibsona.
S
R
- Nie - odparł krótko.
- Mogłabym przedzielić łóżko na pół, żeby ocalić twoją cnotę - powiedziała z
przekorną miną.
Nie mógł powstrzymać uśmiechu. Oto Mimi, którą znał: ostra i odważna za-
razem. Musi postawić sprawę jasno.
- Mimi, przez ostatnie trzy tygodnie bardzo się zmieniłem. Jestem ci za to
niezmiernie wdzięczny. Na swój sposób nawet dobrze się bawiłem. Ale teraz po-
winnaś już sobie pójść. Jestem mężczyzną, nie inwalidą. Nie możesz się już czuć w
mojej obecności bezpieczna. %7ładna przegroda nie zdołałaby mnie dziś powstrzy-
mać.
Wyraził się tak jasno, że nie mogła mieć żadnych wątpliwości co do jego in-
tencji.
- Ale ja chcę z tobą zostać. Nie mogę zostawić cię w takim stanie.
Dotknął palcem jej ust. Nie chciał, żeby powiedziała, co wobec niego czuje.
Musi zmusić ją do wyjścia. Zasłużyła na lepsze życie. Na dobrego, zadowolonego z
życia mężczyznę, który zapewni jej przyszłość, na jaką zasługuje. Nie potrzebowa-
ła załamanego cynika, który być może nigdy więcej nie będzie mógł pracować.
- Idz do domu, Mimi. Nie masz ochoty na dorywczy seks, a mówiąc szczerze,
to jedyne, co mogę ci w tej chwili zaoferować.
Było to kłamstwo, ale musiał tak powiedzieć. Nie podobało mu się zranione
spojrzenie, jakie mu posłała, ale taka właśnie była cena, jaką oboje musieli zapła-
cić.
- Jeśli zostaniesz u mnie w domu jeszcze minutę, twoja reputacja i dobre imię
pójdą z dymem. Idz jutro do szefa i powiedz mu, że jesteś gotowa.
- Jeszcze nie.
- Nie sprzeczaj się. Jesteś silną kobietą, Mimi, i to nie tylko fizycznie. %7łyczę
ci powodzenia, jeśli naprawdę to właśnie chcesz robić w życiu.
Popatrzyła na niego smutnym wzrokiem.
S
R
Po raz pierwszy, odkąd znalazła się u niego w domu, nie wiedziała, czego na-
prawdę chce. Jednego była pewna: nie może zostawić go samego.
Gibson najwyrazniej uznał jej milczenie za przejaw ambicji.
- Zanim wejdziesz do płonącego budynku, zapytaj siebie, czy miałabyś siłę
zostawić tę kobietę. I czy następnego ranka nadal miałabyś ochotę być strażakiem.
Jeśli odpowiedz na oba pytania będzie twierdząca, możesz uważać się za bohatera.
Odwrócił się, zanim łzy, które zaczęły napływać jej do oczu, zmieniłyby jego
zdanie. Powoli wszedł na piętro i zamknął za sobą drzwi sypialni. Usiadł na łóżku i
siedział na nim tak długo, aż usłyszał trzask zamykanych drzwi, jej kroki na ścieżce
i odgłos uruchamianego silnika.
Potem położył się na wznak i wlepił wzrok w sufit. Minęło jakieś pół godzi-
ny, zanim zdał sobie sprawę, że nie zapalił światła. Zresztą, nie miało to żadnego
znaczenia. Niezależnie od tego, ile zapaliłby żarówek, wraz z odejściem Mimi całe
jego życie pogrążyło się w ciemności.
- Powinnaś przystąpić do tego egzaminu - stwierdziła babcia Nona,
Po powrocie do domu Mimi zastała ją leżącą w łóżku z książką i pudełkiem
czekoladek. Usiadła obok babci i opowiedziała jej całą historię.
- Przystąpić do egzaminu? Nie chcę już być strażakiem. Nie jestem osobą,
która mogłaby wykonywać ten zawód, nawet gdybym tego bardzo chciała.
- Tu się z tobą zgodzę. Nigdy nie twierdziłam, że to dobry pomysł. Mówię
tylko, że powinnaś zdać ten test.
- Dlaczego?
- Ponieważ, jeśli tego nie zrobisz, twoja reputacja będzie zrujnowana - powie-
działa babcia Nona, opierając się o poduszki. - Przez kilka tygodni byłaś niewolnicą
tego człowieka. Robiłaś mu zakupy, gotowałaś, prałaś, przyszywałaś guziki do jego
koszul. Przygotowywał cię za to do egzaminu i jest to zrozumiałe. Kto jednak
uwierzy, że nie dzieliłaś z nim łóżka, jeśli teraz w ostatniej chwili się wycofasz?
S
R
- A gdyby nawet tak myśleli, to co? - spytała buńczucznie.
Babcia Nona uniosła brew.
- Nie zrobiłam nic, czego mogłabym się wstydzić - powiedziała Mimi. - Mó-
wiąc szczerze, dziś wieczorem po prostu wyprosił mnie z domu. Chciałam zostać,
ale powiedział nie.
- W takim razie zle go oceniłam. Ma w sobie więcej z dżentelmena niż z
playboya. Nie zmienia to faktu, że inni mogą mieć o całej sprawie fałszywe mnie-
manie. A tego chyba byś nie chciała. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl