[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hitler". I dorzuciła, wywołując ironiczny uśmieszek Alexandre'a:  Ten głos mnie przeraża, zaraz dostaję
dreszczy..." Głos jak każdy inny, pomyślała Ethel. Przyszło jej nawet do głowy, że dziwnie przypomina
głos pana Chemin.
Potem, kiedy już wszystko przestanie istnied, Ethel będzie próbowała przypomnied sobie te niedzielne
popołudnia w salonie rodziców i cisza terazniejszości uwypukli jeszcze gwar tamtych spotkao, okrzyki
ciotek,
55
ich śmiechy, dzwonienie łyżeczek w filiżankach kawy, a nawet wprowadzone przez Alexandre'a
 przerywniki muzyczne", wplatane w rozmowy. Sonaty Schumanna, utwory Schuberta, Griega,
Masseneta, Rimskiego-Kor-sakowa. Ethel z niecierpliwością czekała na te dygresje, zasiadała do pianina i
akompaniowała ojcu grającemu na flecie lub śpiewającemu. Alexandre Brun miał piękny baryton, a kiedy
śpiewał, jego kreolski akcent zacierał się, roztapiał w dzwiękach i mogła sobie wyobrażad rodzinną
wyspę, falowanie palm w podmuchach pasatu, hałas fal rozbijających się o rafy, śpiew zimorodków i
turkawek na polach trzciny cukrowej. Zatopiona katedra stawała się statkiem pogrążonym w morskich
odmętach, pewnie w zatoce Tombeau, a dzwięki dzwonu dobiegały z małej wydmy, gdzie widmo
żeglarza dzwoniło na wachtę. Raz czy dwa, w czasach dzieciostwa Ethel, piękna Maude zjawiła się w
przerwie między dwiema pieśniami, w olśniewającej szaroseledyno-wej lub czarnej jak noc kreacji, z
ogromnymi złotymi kolczykami w uszach, w aureoli rudych włosów, w których, jak mówiono, ukrywała
małe spinki naciągające jej skórę na skroniach. Aadnym głosem śpiewała arie z Aidy lub Ifigenii, ale jej
kariera dobiegała już kresu, występowała głównie na prowincji i żeby związad koniec z koocem
zatrudniała się w pracowniach, gdzie szyto kostiumy teatralne. Ethel bardzo wcześnie zrozumiała, jakie
miejsce zajmowała ta kobieta w życiu jej ojca. Dotyczyło to czasów sprzed jej urodzenia, ale
konsekwencje tej historii trwały nadal. Morze bywało niespokojne, wybuchały nawet burze i małżeoski
statek
56
jej rodziców nieraz prawie już tonął. Potem czas pokrył wody oliwą i tylko drobne podmuchy marszczyły
gładką powierzchnię. Maude na długie lata zniknęła, Ethel słyszała, jak mówiono, że związała się z
pewnym bankierem, wyjechała w podróż. Kiedy bez zapowiedzi wtargnęła do salonu paostwa Brun,
obecni na chwilę zamarli. Ethel z bijącym sercem słuchała jej wysokiego dzwięcznego głosu, chociaż w
wyższych partiach nieco się załamywał i chrypiał. Alexandre Brun, na mocy jakiegoś tajnego
porozumienia, nigdy nie śpiewał z nią publicznie.
Wieczorem Ethel gorączkowo zapisywała w notatniku zdania usłyszane w czasie rozmowy, jakby z
powodu ich wielkiej wagi trzeba je było zapamiętad na zawsze:
Rozmowy salonowe
- Wróg, nie wolno zapominad, że prawdziwy wróg jest tutaj, w naszym własnym kraju.
- Tak, tak, wewnętrzny wróg, stara śpiewka nacjonalistycznej prawicy *Zmiechy).
- Zmiejcie się, śmiejcie, zobaczycie za kilka lat, jak się wam przydarzy to samo co w Rosji, jak się
obudzicie jako szoferzy w Londynie albo guwernantki dla młodych panien w Australii!
57
- W Australii bardzo bym chciała (Pauline), to jedyny nowy kraj, gdzie wymagają od ciebie jedynie,
żebyś był sobą.
- A ja marzę o Kanadzie, śniegach, lasach (mama).
- Dla mnie za zimno (tata).
- Może by tak wrócid na Mauritiusa?
- Nigdy w życiu! Jak już człowiek zakosztował Paryża.
- Paryż to miasto złudzeo (Chemin).
- I szarlatanów (tata).
- Ależ wróg, musicie wreszcie zrozumied, defiluje pod waszymi oknami, organizuje strajki, nawet
w wielkich magazynach, w Samaritaine, w Galeriach La Fayette. Torpedowad, sabotowad, abordowad, to
są hasła Moskwy.
- Wykręca pan kota ogonem, mój drogi. Zapomina pan, że mamy do czynienia ze zjawiskiem o
wymiarze światowym. Zaczęło się od funta w trzydziestym pierwszym, a teraz dolar stracił czterdzieści
jeden procent w ciągu kilku godzin.
- Tak, Amerykanie, zawsze robią, co chcą, z tym swoim dolarem. Kiedy im to na rękę, zaraz
dewaluacja! (Talon).
- Zawsze tylko te wasze finanse! ,Pauline). Zupełnie jakbyśmy byli w domu bankiera! Czy
naprawdę nie można mówid o czym innym?
- Owszem, (generałowa Lemercier) my z pułkownikiem często rozmawiamy o samochodach, je-
58
dynie to go interesuje, mały Peugeot, Mathis, Licorne II CV albo Viva Six. Dla mnie najlepszy jest Ford V8,
bo ma dużą moc silnika (tata).
- Ale jest strasznie drogi, a nie wiadomo przecież, jak będzie z ropą w przyszłym roku. Tutaj w
domu zainstalowaliśmy sobie taki kocioł grzewczy na każde paliwo, wydala ciepłe powietrze, pod
ciśnieniem. Nawet jak zabraknie oleju, można w nim będzie palid śmieciami.
- To okropne (generałowa Lemercier), wyobrażam sobie ten zapach.
- Ależ skądże, przecież dym nie ma zapachu (Milou).
- Zaoszczędzone pieniądze też nie.
- W każdym razie, jak wybuchnie wojna, i tak nie będzie co włożyd do tego pani kotła.
- Wojna i wojna (Pauline), co za obsesja z tą wojną, jestem przekonana, że to zupełnie
niemożliwe, Niemcy nigdy nie zaryzykują drugiej klęski.
- Ale chodzi nie tylko o Niemców (Milou), są jeszcze Włochy, Hiszpania.
- Japonia już rozpoczęła w Chinach, wiecie, co robią w Szanghaju?
- Tak, ale im chodzi o zaszkodzenie interesom Europy, dlatego zaczęli.
- Tak paostwa obchodzą %7łółci? (generałowa Lemercier).
- Ja też nie wierzę, że wybuchnie wojna (Chemin), to wszystko spisek czerwonych, Mussolini stale
59
mówi, że nigdy nie zaatakuje Francji, dośd ma roboty w Etiopii, a Hitler w Sudetach, nie, nie, dobrze
wiadomo, kto dąży do wojny, wystarczy się zastanowid, kto skorzysta na zbrodni.
Zupełnie jakby stale trwał ten sam dzieo. Dysputa robiła się coraz bardziej zażarta, gwar rozchodził się po
obszernym salonie, wszyscy mówili jednocześnie Justine, Pauline i Milou swoimi śpiewnymi głosami,
Alexandre, goście, generałowa Lemercier, pułkownik Rouart, Mau-rel, nauczycielka gry na pianinie Odile
Severine i zawsze tak samo nieznośny Claudius Talon, który od incydentu na korytarzu unikał wzroku
Ethel. Sadowiła się zwykle w drugim koocu pokoju, obok Laurenta Felda, jeśli akurat przyszedł. Była mu
wdzięczna za to, że nie bierze udziału w rozmowie. Siedział na krześle, wyprostowany. Od czasu do czasu
spoglądała na jego profil, mały nos, okrągły podbródek i burzę rudych kręconych włosów nadających mu
dziewczęcy wygląd i barwiących jego policzki ciepłym różem, jakby pod wpływem wzruszenia. Nigdy nie
reagował na prowokacje, tylko lekka zmarszczka pojawiała się między jego brwiami, kiedy Talon, wierny
czytelnik  Action Franęaise", atakował mieszaoców, domagał się wyrzucenia ich z terytorium paostwa,
lub też aresztowania przez żandarmerię uchodzców hiszpaoskich i natychmiastowego wydania ich
frankistom.
Laurent Feld był przyjacielem od zawsze. Przychodził regularnie, szczupły i elegancki, w niczym
nieprzy-pominający innych młodych ludzi, których Ethel mijała na ulicach Paryża, tak inny, że aż dziwny.
Tylko jeden
60 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl