[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jednak podchodzić do tego bezrefleksyjnie, nie oglądając się na nic. Tylko
że stawiasz mnie przed wielkim dylematem. Ja to wszystko opublikuję i
twój ojciec zostanie zrehabilitowany, ale on nigdy mi nie daruje, że to
zrobiłem.
Nie trzeba było wielkiej przenikliwości, by domyślić się, co go tak
gryzie.
A ty raczej wolałbyś dobrze z nim żyć, niż mieć z nim na pieńku,
tak?
Mike skinął głową.
Coś w tym stylu.
Przeanalizowała w myślach inne możliwości.
152
R
L
T
No to mogę zorganizować konferencję prasową. Chyba jakoś przez
nią przebrnę. Nie cierpiała być w centrum uwagi, ale nie widziała innego
rozwiązania.
Nie chcę, żeby ojciec zwrócił się przeciwko tobie.
To już i tak miała jak w banku, pomyślała.
Będzie wiedział, że to ja dałam ci ten list.
Niekoniecznie. Wie, że się spotykamy. Mogłem szukać czegoś w
twoich papierach i niechcący natknąć się na ten list. Zawsze też mogę
powiedzieć, że dostałem go z anonimowego zródła. Ktoś mógł się włamać
do jego domu. Albo do twojego.
Z jego przemowy dotarło do niej tylko jedno: że Mike chcę ją chronić.
Chce ją kryć, samemu nic z tego nie mając.
Chcesz zrobić to dla mnie?
Pochylił głowę, otoczył Mirandę ramieniem i mocno przytulił do
siebie.
Bardzo byś się zdziwiła, gdybyś wiedziała, ile chciałbym dla ciebie
zrobić.
Był gotów naprawdę na bardzo wiele. W razie gdyby prawda wyszła
na jaw, stanąłby na głowie, by chronić Mirandę, by ułatwić jej pojednanie z
ojcem, którego tak uwielbia. Który ją także kocha, lecz nie potrafi jej tego
okazać.
Miranda uśmiechnęła się do niego.
Wiesz, Mike, cieszę się, że cię poznałam.
Uśmiechnął się do niej i puścił oko.
Ze wzajemnością.
To jak, chcesz tę bombę? zapytała, wracając do tematu listu.
Wiedział, jak bardzo zależy jej na przywróceniu ojcu dobrego imienia,
153
R
L
T
ale zdawał sobie sprawę z wysokiej ceny, którą prawdopodobnie przyjdzie
im zapłacić.
Tak odparł. Chcę.
To dobrze. W takim razie dam ci ten list. Tacie powiem, że to był
mój pomysł. Nie martw się.
Nie odparł stanowczo. Opiszę tę historię, ale pod warunkiem że
powiesz ojcu, że sam wziąłem ten list. Bez twojej wiedzy.
Miranda żarliwie pokręciła głową.
Nie okłamię go.
No dobrze, więc po prostu nic nie mów.
Cmoknął ją w czubek głowy. To ja będę kłamczuchem.
Dyskusję chwilowo musieli zawiesić, bo na korytarz wyszedł chirurg,
który operował ojca. Nadal miał na dłoniach rękawiczki, zdążył jedynie
zsunąć z twarzy maseczkę.
Miranda na jego widok natychmiast zesztywniała.
154
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Darryl Reese był ortopedą specjalizującym się w operacjach
kręgosłupa. Wysoki, o chmurnym spojrzeniu, był znakomitym fachowcem,
któremu powierzano najtrudniejsze przypadki. Poczekał, aż Miranda i Mike
podejdą do niego bliżej, dopiero wtedy zaczął mówić.
Operacja się udała oznajmił. Zarówno pod względem
ortopedycznym, jak i neurologicznym
Milczenie, jakie zapadło, było nie do zniesienia. Skoro operacja się
powiodła, to dlaczego nie powie tego wprost? zastanowiła się. Czemu
nawet się nie uśmiechnie? Miranda poczuła niepokój. Zebrawszy się na
odwagę, zmusiła się do zadania pytania.
Ale?
Czekając na odpowiedz, kurczowo ścisnęła dłoń Mike a.
Jednakże chirurg zdawał się ostrożnie dobierać słowa pani ojciec
zapadł w śpiączkę.
Mike widział, że Miranda robi się biała jak papier.
Tak się czasami zdarza, prawda? przejął inicjatywę Mike.
Pamiętał, że gdzieś czytał o takich przypadkach, kiedy ludzie nie wybudzali
się zaraz po operacji. Czasami byli nieprzytomni nawet dłużej niż dobę. Po
kilku dniach pacjent zazwyczaj odzyskuje przytomność, prawda? naciskał
chirurga.
Owszem potwierdził lekarz. Popatrzył na Mirandę, dając jej
odrobinę nadziei. Organizm w ten sposób się broni. Wyłącza się i zapada
w śpiączkę, by zmobilizować wszystkie siły witalne, skoncentrować się na
powrocie do zdrowia.
155
R
L
T
Chciała optymistycznie patrzeć na przyszłość, lecz było to coraz
trudniejsze. Tak cienka jest linia między życiem a śmiercią...
Tata nigdy wcześniej nie zapadał w śpiączkę przypomniała
chirurgowi, zupełnie niepotrzebnie, bo to Reese przeprowadzał wszystkie
wcześniejsze operacje Shawa.
Twarz lekarza nieco złagodniała, jakby rozumiał, co Miranda teraz
przeżywa.
Każda operacja jest inna.
Czyli po jakimś czasie on odzyska przytomność podjął Mike, ze
względu na Mirandę skupiając się na pozytywnej stronie.
Szanse są...
Miranda zamknęła oczy. Zawsze, gdy ktoś zaczynał tak mówić,
natychmiast wiedziała, że stara się przygotować ją na najgorsze. Na wszelki
wypadek. Poczuła się wyzuta z sił.
W wątpliwych sytuacjach mój ojciec nigdy nie podejmował walki,
chyba że na boisku.
Poczuła, że Mike obejmuje ją ramieniem. Była rozdarta. Chciała
wesprzeć się o mocne ciało Mike'a, szukać w nim otuchy. Instynkt jednak
przypominał, że musi być silna, a nie znajdzie w sobie siły, jeśli pozwoli
sobie na słabość.
Odsunęła się od Mike a.
Zwolnił uścisk.
W takim razie myśl o tym wyzwaniu jak o meczu na wielkim boisku
rzekł żarliwie. Widziała, jak doktor Reese aprobująco kiwa głową. Było
mu żal Mirandy. Te zapewnienia to były tylko słowa, słowa bez pokrycia,
które miały dodać jej otuchy, natchnąć odwagą i nadzieją. Prawda jednak
była taka, że każda operacja taty wiązała się z olbrzymim ryzykiem. Jakoś
156
R
L
T
udało mu się szczęśliwie przebrnąć przez te pierwsze pięć i za każdym
razem rzeczywiście zyskiwał większą sprawność. Może tym razem
szczęście go opuściło.
Miranda skrzyżowała ramiona. Ledwie panowała nad narastającą w
niej paniką.
No tak... Mogę go zobaczyć? zapytała łamiącym się głosem.
Reese skinął głową.
Tak, jak tylko go zabiorą z sali pooperacyjnej. Powiem pielęgniarce,
żeby po panią przyszła.
Ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Miała złe przeczucia w związku z
tą operacją, tym bardziej że tata dwa razy ją przekładał. Tak jakby wiedział,
że jej nie przeżyje.
O mój Boże! rozpaczała w duchu, nie może umrzeć! Nie może!
Popatrzyła na lekarza, milcząco prosząc, by powiedział jej prawdę,
nawet tę najbardziej bolesną.
Ale ojciec nie umrze, nim zabiorą go z sali pooperacyjnej? Proszę,
niech pan powie, że nie umrze! zaklinała lekarza słabnącym głosem.
Nie z przekonaniem odparł doktor Reese.
To mu nie grozi. Jak już powiedziałem, operacja się udała
przypomniał.
W takim razie czemu tata jest nieprzytomny?
wciąż zadawała sobie w myślach to pytanie, ale nie wypowiedziała
go na głos.
Zagryzła wargę. Chirurg wydawał się bardzo przekonujący, ale
podejrzewała, że to tylko gra. Przecież nie może dać jej żadnych gwarancji, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
jednak podchodzić do tego bezrefleksyjnie, nie oglądając się na nic. Tylko
że stawiasz mnie przed wielkim dylematem. Ja to wszystko opublikuję i
twój ojciec zostanie zrehabilitowany, ale on nigdy mi nie daruje, że to
zrobiłem.
Nie trzeba było wielkiej przenikliwości, by domyślić się, co go tak
gryzie.
A ty raczej wolałbyś dobrze z nim żyć, niż mieć z nim na pieńku,
tak?
Mike skinął głową.
Coś w tym stylu.
Przeanalizowała w myślach inne możliwości.
152
R
L
T
No to mogę zorganizować konferencję prasową. Chyba jakoś przez
nią przebrnę. Nie cierpiała być w centrum uwagi, ale nie widziała innego
rozwiązania.
Nie chcę, żeby ojciec zwrócił się przeciwko tobie.
To już i tak miała jak w banku, pomyślała.
Będzie wiedział, że to ja dałam ci ten list.
Niekoniecznie. Wie, że się spotykamy. Mogłem szukać czegoś w
twoich papierach i niechcący natknąć się na ten list. Zawsze też mogę
powiedzieć, że dostałem go z anonimowego zródła. Ktoś mógł się włamać
do jego domu. Albo do twojego.
Z jego przemowy dotarło do niej tylko jedno: że Mike chcę ją chronić.
Chce ją kryć, samemu nic z tego nie mając.
Chcesz zrobić to dla mnie?
Pochylił głowę, otoczył Mirandę ramieniem i mocno przytulił do
siebie.
Bardzo byś się zdziwiła, gdybyś wiedziała, ile chciałbym dla ciebie
zrobić.
Był gotów naprawdę na bardzo wiele. W razie gdyby prawda wyszła
na jaw, stanąłby na głowie, by chronić Mirandę, by ułatwić jej pojednanie z
ojcem, którego tak uwielbia. Który ją także kocha, lecz nie potrafi jej tego
okazać.
Miranda uśmiechnęła się do niego.
Wiesz, Mike, cieszę się, że cię poznałam.
Uśmiechnął się do niej i puścił oko.
Ze wzajemnością.
To jak, chcesz tę bombę? zapytała, wracając do tematu listu.
Wiedział, jak bardzo zależy jej na przywróceniu ojcu dobrego imienia,
153
R
L
T
ale zdawał sobie sprawę z wysokiej ceny, którą prawdopodobnie przyjdzie
im zapłacić.
Tak odparł. Chcę.
To dobrze. W takim razie dam ci ten list. Tacie powiem, że to był
mój pomysł. Nie martw się.
Nie odparł stanowczo. Opiszę tę historię, ale pod warunkiem że
powiesz ojcu, że sam wziąłem ten list. Bez twojej wiedzy.
Miranda żarliwie pokręciła głową.
Nie okłamię go.
No dobrze, więc po prostu nic nie mów.
Cmoknął ją w czubek głowy. To ja będę kłamczuchem.
Dyskusję chwilowo musieli zawiesić, bo na korytarz wyszedł chirurg,
który operował ojca. Nadal miał na dłoniach rękawiczki, zdążył jedynie
zsunąć z twarzy maseczkę.
Miranda na jego widok natychmiast zesztywniała.
154
R
L
T
ROZDZIAA CZTERNASTY
Darryl Reese był ortopedą specjalizującym się w operacjach
kręgosłupa. Wysoki, o chmurnym spojrzeniu, był znakomitym fachowcem,
któremu powierzano najtrudniejsze przypadki. Poczekał, aż Miranda i Mike
podejdą do niego bliżej, dopiero wtedy zaczął mówić.
Operacja się udała oznajmił. Zarówno pod względem
ortopedycznym, jak i neurologicznym
Milczenie, jakie zapadło, było nie do zniesienia. Skoro operacja się
powiodła, to dlaczego nie powie tego wprost? zastanowiła się. Czemu
nawet się nie uśmiechnie? Miranda poczuła niepokój. Zebrawszy się na
odwagę, zmusiła się do zadania pytania.
Ale?
Czekając na odpowiedz, kurczowo ścisnęła dłoń Mike a.
Jednakże chirurg zdawał się ostrożnie dobierać słowa pani ojciec
zapadł w śpiączkę.
Mike widział, że Miranda robi się biała jak papier.
Tak się czasami zdarza, prawda? przejął inicjatywę Mike.
Pamiętał, że gdzieś czytał o takich przypadkach, kiedy ludzie nie wybudzali
się zaraz po operacji. Czasami byli nieprzytomni nawet dłużej niż dobę. Po
kilku dniach pacjent zazwyczaj odzyskuje przytomność, prawda? naciskał
chirurga.
Owszem potwierdził lekarz. Popatrzył na Mirandę, dając jej
odrobinę nadziei. Organizm w ten sposób się broni. Wyłącza się i zapada
w śpiączkę, by zmobilizować wszystkie siły witalne, skoncentrować się na
powrocie do zdrowia.
155
R
L
T
Chciała optymistycznie patrzeć na przyszłość, lecz było to coraz
trudniejsze. Tak cienka jest linia między życiem a śmiercią...
Tata nigdy wcześniej nie zapadał w śpiączkę przypomniała
chirurgowi, zupełnie niepotrzebnie, bo to Reese przeprowadzał wszystkie
wcześniejsze operacje Shawa.
Twarz lekarza nieco złagodniała, jakby rozumiał, co Miranda teraz
przeżywa.
Każda operacja jest inna.
Czyli po jakimś czasie on odzyska przytomność podjął Mike, ze
względu na Mirandę skupiając się na pozytywnej stronie.
Szanse są...
Miranda zamknęła oczy. Zawsze, gdy ktoś zaczynał tak mówić,
natychmiast wiedziała, że stara się przygotować ją na najgorsze. Na wszelki
wypadek. Poczuła się wyzuta z sił.
W wątpliwych sytuacjach mój ojciec nigdy nie podejmował walki,
chyba że na boisku.
Poczuła, że Mike obejmuje ją ramieniem. Była rozdarta. Chciała
wesprzeć się o mocne ciało Mike'a, szukać w nim otuchy. Instynkt jednak
przypominał, że musi być silna, a nie znajdzie w sobie siły, jeśli pozwoli
sobie na słabość.
Odsunęła się od Mike a.
Zwolnił uścisk.
W takim razie myśl o tym wyzwaniu jak o meczu na wielkim boisku
rzekł żarliwie. Widziała, jak doktor Reese aprobująco kiwa głową. Było
mu żal Mirandy. Te zapewnienia to były tylko słowa, słowa bez pokrycia,
które miały dodać jej otuchy, natchnąć odwagą i nadzieją. Prawda jednak
była taka, że każda operacja taty wiązała się z olbrzymim ryzykiem. Jakoś
156
R
L
T
udało mu się szczęśliwie przebrnąć przez te pierwsze pięć i za każdym
razem rzeczywiście zyskiwał większą sprawność. Może tym razem
szczęście go opuściło.
Miranda skrzyżowała ramiona. Ledwie panowała nad narastającą w
niej paniką.
No tak... Mogę go zobaczyć? zapytała łamiącym się głosem.
Reese skinął głową.
Tak, jak tylko go zabiorą z sali pooperacyjnej. Powiem pielęgniarce,
żeby po panią przyszła.
Ciało odmawiało jej posłuszeństwa. Miała złe przeczucia w związku z
tą operacją, tym bardziej że tata dwa razy ją przekładał. Tak jakby wiedział,
że jej nie przeżyje.
O mój Boże! rozpaczała w duchu, nie może umrzeć! Nie może!
Popatrzyła na lekarza, milcząco prosząc, by powiedział jej prawdę,
nawet tę najbardziej bolesną.
Ale ojciec nie umrze, nim zabiorą go z sali pooperacyjnej? Proszę,
niech pan powie, że nie umrze! zaklinała lekarza słabnącym głosem.
Nie z przekonaniem odparł doktor Reese.
To mu nie grozi. Jak już powiedziałem, operacja się udała
przypomniał.
W takim razie czemu tata jest nieprzytomny?
wciąż zadawała sobie w myślach to pytanie, ale nie wypowiedziała
go na głos.
Zagryzła wargę. Chirurg wydawał się bardzo przekonujący, ale
podejrzewała, że to tylko gra. Przecież nie może dać jej żadnych gwarancji, [ Pobierz całość w formacie PDF ]