[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mysł.
Jupiter szczypał wargę. Pomysł istotnie zaczynał mu świtać w głowie.
 Proszę pana  rzekł do Hugenaya  zegar jest zniszczony, ale może został
krzyk.
 Jak to rozumiesz?
 Jest pewien człowiek, pan Gerald Watson, ma on kolekcję taśm z nagraniami
wszystkich słuchowisk radiowych, które robił pan Zegar w serii  Krzyk o północy .
Każde z nich rozpoczyna się krzykiem. Może ten, który potrzebny jest tutaj, został na-
grany na jednej z taśm. Jeśli tak, to może będziemy mogli pożyczyć ją od pana Watsona
i zegar okaże się niepotrzebny.
79
 Dzwoń do niego natychmiast! Szkoda czasu.
Jupiter poszedł zatelefonować do pana Watsona. Ten był początkowo nieco zasko-
czony, ale szybko rozpoznał krzyk opisany przez Jupitera.
 Istotnie, wiem, jaki krzyk masz na myśli. Mój Boże, ten krzyk z filmu sprzed dwu-
dziestu lat, uczynił Berta sławnym. Oczywiście mam go na taśmie. Mogę z zamkniętymi
oczami ją znalezć. Z przyjemnością pożyczę ci taśmę i magnetofon, ale pod warunkiem,
że opowiesz mi potem o całej sprawie.
Jupiter obiecał, podziękował i zapowiedział, że zaraz ktoś przyjedzie po taśmę. Po
czym zakończył rozmowę. Bob, Harry i pani Smith wyszli z kuchni, chcąc się czegoś do-
wiedzieć. Osłupieli, zobaczywszy stan biblioteki.
 Jupe! Rzeczywiście niezle urządziliście ten pokój!  wykrzyknął Bob.
 Znalezliście coś chociaż?
 Jeszcze nie.
 No, to wygląda tak, jakbyście usiłowali rozwalić dom  pani Smith patrzyła
z przerażeniem na pobojowisko.  Nigdy nie zgodziłabym się, gdybym wiedziała, że
planujecie takie zniszczenie.
 Szukamy dowodów niewinności pani męża  powiedział Hugenay.  Czy chce
pani, żebyśmy zaniechali, nie znalazłszy ich?
 Och, nie, oczywiście, że nie  zaprotestowała pani Smith, bardzo wzburzona.
 Jeśli możecie udowodnić jego niewinność, to myślę, że wszystko jest tego warte.
 Postaramy się nie powiększać szkód  powiedział z ukłonem Hugenay. Jego
słowa zdawały się uspokajać panią Smith.
Zdążyli już przebić się przez wszystkie ściany, tak więc nie pozostało im nic innego,
jak czekać. Mężczyzna zwany Joe pojechał po taśmę i magnetofon. W godzinę pózniej
wrócił, dzwigając sprzęt.
 Tu jest  pokazał.  Starszy pan założył taśmę i jest gotowa do przesłuchania.
 Zwietnie  powiedział Hugenay i zwrócił się do Jupitera:  Czy wiesz, jak obsłu-
guje się ten aparat?
 Tak, proszę pana  Jupiter otworzył klapkę w magnetofonie i wyjął przewód
elektryczny. Włączył go do kontaktu.  Przywróćmy pokój choć trochę do porządku
 powiedział i rozglądając się dodał:  To znaczy, jeśli nie możemy tego zrobić do-
kładnie, powieśmy chociaż obrazy i lustro. Poukładajmy też książki na półkach.
Hugenay zaczynał już protestować, ale zastanowił się i rzekł:
 Panowie, zróbcie, co powiedział.
Posłusznie powiesili obrazy i lustro, poustawiali też trochę książek na półkach, po
czym stanęli z boku, czekając.
 A teraz do dzieła  niecierpliwił się Hugenay.  Myślę, że tracimy tylko czas; ale
ostatecznie możemy spróbować.
80
W czasie, kiedy dwaj mężczyzni pracowali, Jupiter cicho przesłuchał taśmę. Znalazł
miejsce z krzykiem i przewinął taśmę z powrotem.
 Jestem gotowy  powiedział.  Proszę, żeby wszyscy byli cicho.
Puścił taśmę i nastawił dzwięk. Dało się słyszeć kilka słów rozmowy, między męż-
czyzną a kobietą.
Potem nastąpił krzyk  wysoki, rozpaczliwy, niesamowity. Wypełnił pokój, wreszcie
z końcowym desperackim jękiem zamilkł. Wszyscy czekali na otwarcie się jakichś se-
kretnych drzwi lub na odskoczenie płytki w ścianie. Nic się nie stało.
 Wiedziałem!  zawołał Hugenay.  Mówię ci, chłopcze, nie ma w tym pokoju
miejsca, w którym można by ukryć pięć obrazów. Nie ma!
 Myślę, że jest, proszę pana  powiedział Jupiter z nagłym ożywieniem.
Zauważył coś, co uszło uwadze pozostałych, i pomyślał nagle, że wie, gdzie są ukryte
obrazy.
 Spróbujmy jeszcze raz  rzekł  może nie było dość głośno.
Przekręcił gałkę do końca. Następnie cofnął taśmę i włączył znowu.
Tym razem spadł na nich tak przerażający wrzask, że zakryli uszy rękami. Wrzask
wznosił się wyżej i wyżej, aż był już nie do wytrzymania. I wtedy coś się stało!
Wielkie lustro rozpadło się na tysiące kawałków. Posypały się na podłogę. Po chwili
została już tylko rama, w której sterczały jeszcze drobne kawałki szkła. W miejscu lustra
ukazał się wspaniały, barwny obraz. Patrzyli, jak zwinął się i spadł na podłogę, a za nim
dalsze cztery, które kiedyś pieczołowicie ukryto pod szkłem. Przeznaczenie krzyczącego
zegara było wreszcie wyjaśnione. Nie zważając na rozbite szkło, Hugenay skoczył na-
przód i chwycił pierwsze płótno, abstrakcję wirującą kolorami na czarnym tle.
 Obrazy!  wykrzyknął tryumfalnie.  Pół miliona dolarów! Mam je wreszcie!
W tym momencie otworzyły się drzwi do biblioteki i rozległ się ostry głos:
 Ręce do góry! Jesteście aresztowani!
Zaskoczenie odebrało im głos, kiedy odwrócili się w stronę drzwi i ujrzeli w nich
grupę ludzi. Dwóch policjantów stało z rewolwerami w pogotowiu. Za nimi Jupiter roz-
poznał komendanta policji w Rocky Beach, Reynoldsa, i pana Crenshawa, ojca Pete a.
Wreszcie i Pete przecisnął się między nimi do pokoju.
 Jupe!  zawołał podekscytowany.  Nic ci się nie stało? Ależ się o ciebie mar-
twiliśmy! Nie mogłem zasnąć, chciałem ci coś powiedzieć, więc do ciebie zatelefono-
wałem. Twój wujek powiedział, że jesteś u Boba, a Boba mama myślała, że obaj jeste-
ście w twoim domu. Zadzwoniłem do Kwatery Głównej i tam też cię nie było. Wtedy
pojechałem na rowerze, żeby sprawdzić, czy nie zostawiłeś jakiejś informacji w naszym
biurze. No i znalazłem wiadomość od ciebie o pokoju zegarów, i zadzwoniłem tutaj, ale
nikt nie odpowiedział. Wtedy zacząłem naprawdę się martwić. Powiedziałem tacie, że
ty i Bob zaginęliście, więc on powiadomił komendanta Reynoldsa. Wszyscy przyjecha-
81
liśmy tutaj zbadać sprawę i chyba trafiliśmy w odpowiednim momencie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl