[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kwestia ducha i to jest okropne.
Okropne?! zawołał Conan. Nie wybrałbym tego dla siebie, ale czemu zaraz
okropne?
Akiro pokiwał głową.
Ktoś taki musi być chroniony niczym małe dziecko. Tak długo, dopóki nie zdobędzie
pewnej wiedzy o świecie, w przeciwnym razie stanie się jego ofiarą. Taka niewinność rzadko
występuje w stanie naturalnym. W większości przypadków wybrana osoba jest specjalnie
wychowywana dla jakichś czarnoksięskich celów.
Wychowana& mruknął Conan ściągając w zdumieniu brwi.
Z dala od chaty i le\ących przed nią ciał Bombatta pomógł Jehnnie zsiąść z konia.
Wojownik w czarnej zbroi ustawił się między dziewczyną a pobojowiskiem, nie pozwalając
jej na nie patrzeć.
Valeria rzekł Akiro.
Cymmerianin drgnął jak oparzony.
To z jej powodu do ciebie przyszedłem.
Czekaj! Akiro wpadł do swej rudery. Z wnętrza dobiegły przekleństwa i przerazliwy
rumor. Po chwili wrócił i podał Conanowi mały flakonik z wypolerowanego kamienia,
zapieczętowany woskiem. To dla Valerii powiedział.
Rozumiem.
Akiro ściągnął usta i szarpnął się za wąsy, jedną ręką za prawy, drugą za lewy.
Długo zastanawiałem się nad twym zmartwieniem, Cymmerianinie. Rzucałem Kośćmi
Przeznaczenia, czytałem w gwiazdach, pytałem kart K far, a wszystko po to, by znalezć jego
rozwiązanie.
Ju\ nie mam tego zmartwienia, Akiro. Przynajmniej&
Nie próbuj udawać uciął czarnoksię\nik. Jak mam ci pomóc, skoro nie mówisz
mi prawdy? śycie Valerii i twoje zostały nierozwiązalnie związane. Niegdyś była ona twoją
kochanką i towarzyszką w boju. Umarła za ciebie, a istniejąca między wami więz była tak
silna, \e nawet śmierć nie mogła powstrzymać Valerii przed przybyciem ci na ratunek.
Cymmerianinie, tak wielka więz między \yciem a śmiercią jest niebezpieczna. Valeria
przecięłaby ją sama, gdyby to potrafiła, ale pewna wiedza jest niedostępna dla tych, którzy
stoją po drugiej stronie.
Akiro, nie chcę przecinać tej więzi.
Słuchaj mnie, uparty człowieku z Północy. W tym przypadku nie mo\na wyrąbać sobie
drogi mieczem. Wiem, jakie będzie twoje przeznaczenie, gdy mnie nie posłuchasz. Karty,
kości i gwiazdy są zgodne. W końcu ta więz przemieni cię w \ywego trupa. Znajdziesz się w
pułapce między światem \ywych a światem umarłych, ale ani w jednym, ani w drugim, i
pozostaniesz tam do końca czasu! Mo\e cię uratować jedynie zapomnienie. Wiele zachodu
kosztowało mnie sporządzenie tej oto mikstury. Ona wyma\e z twej pamięci wszystkie
wspomnienia o Valerii. Nie pozostanie nic, co by się z nią wiązało. Uwierz mi,
Cymmerianinie, gdyby Valeria wiedziała, przed jakim stoisz wyborem, sama bez wahania
kazałaby ci wypić zawartość tej flaszki. Ona nie wzdragała się przed podejmowaniem
trudnych decyzji.
A gdyby Valeria wróciła raz jeszcze? zapytał cicho Conan. Nie na parę chwil, jak
wcześniej, ale tak by prze\yć resztę nale\nego jej \ycia. Co wtedy, Akiro?
Pulchny mag milczał przez dłu\szy czas. Przeniósł wzrok na Jehnnę i powoli oblizał usta.
Myślę, \e trzeba uprzątnąć te ciała i zjeść wieczerzę rzekł w końcu. Muszę mieć
pełen brzuch, by wysłuchać tego, co masz mi do powiedzenia.
VIII
Stary czarownik nie chciał wziąć z powrotem swego flakonika i Conan w końcu wepchnął
go do sakiewki u pasa. Potem on i Malak odciągnęli trupy. Akiro wykręcił się skargami na
Strona 25
Jordan Robert - Conan niszczyciel
bóle w krzy\u i wiekowe kości, chocia\ pod warstwami tłuszczu kryły się dość pokazne
mięśnie. Bombatta z kolei odmówił pozostawienia Jehnny ani przyprowadzenia jej na tyle
blisko, by dziewczyna zobaczyła, co wielki Cymmerianin i jego przyjaciel wloką na dalekie
zbocze wzgórza.
Akiro powiedział, \e musi się najeść i teraz upierał się przy tym. Upolowane rankiem
króliki zostały nadziane na ro\ny i upieczone, a w chacie znalazł się kosz do połowy
napełniony małymi, korynckimi pomarańczami. Wreszcie ogryziono ostatnie kości i ciśnięto
pomarańczowe skórki do ognia, który rzucał ruchliwą, złotą plamę światła na ścianę chaty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
kwestia ducha i to jest okropne.
Okropne?! zawołał Conan. Nie wybrałbym tego dla siebie, ale czemu zaraz
okropne?
Akiro pokiwał głową.
Ktoś taki musi być chroniony niczym małe dziecko. Tak długo, dopóki nie zdobędzie
pewnej wiedzy o świecie, w przeciwnym razie stanie się jego ofiarą. Taka niewinność rzadko
występuje w stanie naturalnym. W większości przypadków wybrana osoba jest specjalnie
wychowywana dla jakichś czarnoksięskich celów.
Wychowana& mruknął Conan ściągając w zdumieniu brwi.
Z dala od chaty i le\ących przed nią ciał Bombatta pomógł Jehnnie zsiąść z konia.
Wojownik w czarnej zbroi ustawił się między dziewczyną a pobojowiskiem, nie pozwalając
jej na nie patrzeć.
Valeria rzekł Akiro.
Cymmerianin drgnął jak oparzony.
To z jej powodu do ciebie przyszedłem.
Czekaj! Akiro wpadł do swej rudery. Z wnętrza dobiegły przekleństwa i przerazliwy
rumor. Po chwili wrócił i podał Conanowi mały flakonik z wypolerowanego kamienia,
zapieczętowany woskiem. To dla Valerii powiedział.
Rozumiem.
Akiro ściągnął usta i szarpnął się za wąsy, jedną ręką za prawy, drugą za lewy.
Długo zastanawiałem się nad twym zmartwieniem, Cymmerianinie. Rzucałem Kośćmi
Przeznaczenia, czytałem w gwiazdach, pytałem kart K far, a wszystko po to, by znalezć jego
rozwiązanie.
Ju\ nie mam tego zmartwienia, Akiro. Przynajmniej&
Nie próbuj udawać uciął czarnoksię\nik. Jak mam ci pomóc, skoro nie mówisz
mi prawdy? śycie Valerii i twoje zostały nierozwiązalnie związane. Niegdyś była ona twoją
kochanką i towarzyszką w boju. Umarła za ciebie, a istniejąca między wami więz była tak
silna, \e nawet śmierć nie mogła powstrzymać Valerii przed przybyciem ci na ratunek.
Cymmerianinie, tak wielka więz między \yciem a śmiercią jest niebezpieczna. Valeria
przecięłaby ją sama, gdyby to potrafiła, ale pewna wiedza jest niedostępna dla tych, którzy
stoją po drugiej stronie.
Akiro, nie chcę przecinać tej więzi.
Słuchaj mnie, uparty człowieku z Północy. W tym przypadku nie mo\na wyrąbać sobie
drogi mieczem. Wiem, jakie będzie twoje przeznaczenie, gdy mnie nie posłuchasz. Karty,
kości i gwiazdy są zgodne. W końcu ta więz przemieni cię w \ywego trupa. Znajdziesz się w
pułapce między światem \ywych a światem umarłych, ale ani w jednym, ani w drugim, i
pozostaniesz tam do końca czasu! Mo\e cię uratować jedynie zapomnienie. Wiele zachodu
kosztowało mnie sporządzenie tej oto mikstury. Ona wyma\e z twej pamięci wszystkie
wspomnienia o Valerii. Nie pozostanie nic, co by się z nią wiązało. Uwierz mi,
Cymmerianinie, gdyby Valeria wiedziała, przed jakim stoisz wyborem, sama bez wahania
kazałaby ci wypić zawartość tej flaszki. Ona nie wzdragała się przed podejmowaniem
trudnych decyzji.
A gdyby Valeria wróciła raz jeszcze? zapytał cicho Conan. Nie na parę chwil, jak
wcześniej, ale tak by prze\yć resztę nale\nego jej \ycia. Co wtedy, Akiro?
Pulchny mag milczał przez dłu\szy czas. Przeniósł wzrok na Jehnnę i powoli oblizał usta.
Myślę, \e trzeba uprzątnąć te ciała i zjeść wieczerzę rzekł w końcu. Muszę mieć
pełen brzuch, by wysłuchać tego, co masz mi do powiedzenia.
VIII
Stary czarownik nie chciał wziąć z powrotem swego flakonika i Conan w końcu wepchnął
go do sakiewki u pasa. Potem on i Malak odciągnęli trupy. Akiro wykręcił się skargami na
Strona 25
Jordan Robert - Conan niszczyciel
bóle w krzy\u i wiekowe kości, chocia\ pod warstwami tłuszczu kryły się dość pokazne
mięśnie. Bombatta z kolei odmówił pozostawienia Jehnny ani przyprowadzenia jej na tyle
blisko, by dziewczyna zobaczyła, co wielki Cymmerianin i jego przyjaciel wloką na dalekie
zbocze wzgórza.
Akiro powiedział, \e musi się najeść i teraz upierał się przy tym. Upolowane rankiem
króliki zostały nadziane na ro\ny i upieczone, a w chacie znalazł się kosz do połowy
napełniony małymi, korynckimi pomarańczami. Wreszcie ogryziono ostatnie kości i ciśnięto
pomarańczowe skórki do ognia, który rzucał ruchliwą, złotą plamę światła na ścianę chaty. [ Pobierz całość w formacie PDF ]