[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko wydawało się głupie i... takie podniecające.
Michael spojrzał na swoją śliczną, słodką kuzyneczkę
z buzią aniołka.
- A więc i ty brałaś w tym udział? - zdziwił się.
- Ja naprawdę nie chciałam. Ale kiedy ciocia Patience mi
wyjaśniła...
- Ciocia Patience? - Układanka zaczęła powoli tworzyć
całość.
- Morgan zasługuje na swoją część. - Starsza pani ścisnę
ła dłonie i potoczyła po wszystkich wzrokiem. Uważała, że
postąpiła słusznie. To wszystko wydawało się tak naturalne.
- Myśleliśmy, że zmusimy jedno z was do wyjazdu, i wtedy
wszystko będzie tak, jak powinno być.
- Telegram - włączył się Monroe - ale nie morderstwo.
- Zwrócił się do Carlsona. - To był twój pomysł.
- To niedorzeczne. - Carlson otarł czoło białą jedwabną
chusteczkÄ…. - Prawnicy okazali siÄ™ niekompetentni. Nie byli
w stanie nic zrobić. Ja tylko broniłem swoich praw.
- Morderstwem.
- Nie gadaj głupstw. Chodziło o to, żeby cię wywabić
z domu. Nie zrobiłem niczego więcej ponad to, że za
mknąłem ją w piwnicy. Kiedy się dowiedziałem o szampanie,
miałem trochę wątpliwości, ale w końcu nic złego się nie
stało.
- Dowiedziałeś się o szampanie? - Michael tylko na to
czekał. - Od kogo?
230 SKAZANI NA SIEBIE
- Od Biffa - odparła Meg. - To Biff wszystko obmyślił,
obiecywał, że nic się nikomu nie stanie.
- Cóż... - Biff wzruszył ramionami. - Każdy w tym po
koju maczał w tym palce. - Podniósł do góry ręce i dokładnie
im się przyjrzał. - Na moich nie ma śladów krwi. Stawiam na
ciebie. - Posłał Michaelowi lodowaty uśmiech. - W końcu to
nie tajemnica, że nie możecie się znieść.
- Ty to zorganizowałeś. - Michael postąpił krok bliżej.
- Pozostaje jeszcze sprawa mego samochodu.
Biff wzruszył ramionami, ale nad jego górną wargą poja
wiły się kropelki potu.
- Każdy w tym pokoju był w to zamieszany - powtórzył.
- Czyżby ktoś chciał temu zaprzeczyć? - Oddychał coraz
szybciej. - Ktoś wpadł w panikę i to zrobił. Nie znajdziecie
moich odcisków palców na nożu do kopert.
- Jeśli ktoś raz próbuje dokonać morderstwa, to nietrudno
udowodnić, że próbował po raz drugi - powiedział spokojnie
Michael.
- Niczego nie udowodnisz. Każdy z nas mógł ci spuścić
płyn hamulcowy. Nie dowiedziesz, że to ja.
- Nie muszę. - Michael błyskawicznie znalazł się przy
nim i chwycił go za klapy. - Nawet nie wspomniałem o pły
nie hamulcowym - wycedził przez zęby.
Złapany w pułapkę, Biff kompletnie stracił głowę. Rzucił
się na Michaela z pięściami. Obaj wylądowali na podłodze.
Strącili lampę Tiffany'ego, omal nie przewrócili stołu. Zebra
ni cofnęli się, pozostawiając im miejsce do walki.
- Michael, wystarczy! - Pandora weszła do pokoju szyb
kim krokiem. - Jest już porucznik.
SKAZANI NA SIEBIE 231
Michael wstał i pociągnął Biffa. Charles, ubrany w liberię,
stanÄ…Å‚ w drzwiach biblioteki.
- Podano do stołu - oznajmił.
Dwie godziny pózniej Pandora i Michael siedzieli przed
kominkiem w bibliotece, racząc się smakołykami przygoto
wanymi przez Sweeney.
- Nigdy nie przypuszczałam, że to się uda - powiedziała
Pandora, nakładając sobie kolejny plasterek szynki.
- Im bardziej przewidywalne ruchy, tym bardziej przewi
dywalne zakończenie.
- Porucznik Randall nie wyglądał na zachwyconego - za
uważyła.
- Chciał to załatwić na swój sposób. - Michael wzruszył
ramionami. - Kiedy już odkrył, że Biff odwiedzał pozosta
łych członków rodziny i telefonował do nich, czuł się zobo
wiązany do wyśledzenia czegoś więcej.
- Wiesz, jak niewygodnie odgrywać martwą? - zmieniła
temat Pandora. Potarła obolały kark.
- Byłaś doskonała. - Pocałował ją w policzek. - Prawdzi
wa gwiazda.
- Ta sztuczka z zakrwawionym nożem była niezła - przy
znała. - A jednak, gdyby się trzymali razem...
- Zorientowaliśmy się po tym telefonie do ciebie, że jed
no z nich się załamało. Okazało się, że to Meg miała dość.
Dziwne, że jej nie poznałaś.
- Umiejętnie zmieniła głos. Wzięłam ją za mężczyznę
- przyznała Pandora. - Ale, ale... wiesz, myślałam, czyby nie
doinwestować ich klubu - powiedziała Pandora.
- Niezły pomysł-zgodził się Michael.
23 2 SKAZANI NA SIEBIE
- Jak myślisz, co będzie teraz?
- Och, Carlson dogada się jakoś z pozostałymi, z wyjąt
kiem Biffa. Nie sądzę, byśmy musieli iść do sądu z powodu
testamentu. Co do naszego drogiego kuzyna Biffa - Michael
wzniósł w górę kieliszek szampana - będzie musiał stawić
czoło poważniejszym oskarżeniom niż złośliwe kawały czy
włamanie. Może ja nie odzyskam swego telewizora, ale on
będzie musiał zamienić ciemny garnitur na więzienny błękit.
- Na dodatek podbiłeś mu oko - zachichotała Pandora.
- Tak. - Michael wypił jeszcze trochę szampana. - Teraz
pozostaje nam już tylko wytrwać ostatnie dwa tygodnie.
- I wszystko się skończy - dodała.
- Nie. - Ujął ją za rękę. - Dopiero się zacznie. - Pochylił
siÄ™ nad niÄ…. - Od kiedy?
- Co od kiedy? - spytała.
- Od kiedy jesteÅ› we mnie zakochana?
- Nie siedzę tu po to, żeby podbudowywać twoje męskie
ego - żachnęła się.
- W porządku, a więc zacznijmy ode mnie. - Objął ją
ramieniem. - Myślę, że się w tobie zakochałem, kiedy po
powrocie z Wysp Kanaryjskich weszłaś do salonu. Miałaś
nogi do samej szyi i patrzyłaś na mnie z góry. Potem już
nigdy nie byłem taki jak przedtem.
- Mam dość gierek, Michael - ucięła.
- I ja. - PrzeciÄ…gnÄ…Å‚ palcem po jej policzku. - Powiedzia
łaś, że mnie kochasz, Pandoro.
- Pod presjÄ….
- A więc będę nadal wywierał presję, bo już z ciebie nie
zrezygnuję. Dlaczego nie mielibyśmy się od razu pobrać?
- Co? - wykrztusiła z trudem.
SKAZANI NA SIEBIE 23 3
- Tutaj, w bibliotece. - Rozejrzał się dokoła. - Byłby nie
zły epilog.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- To proste. Oto fabuła. Ty kochasz mnie, ja kocham
ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
wszystko wydawało się głupie i... takie podniecające.
Michael spojrzał na swoją śliczną, słodką kuzyneczkę
z buzią aniołka.
- A więc i ty brałaś w tym udział? - zdziwił się.
- Ja naprawdę nie chciałam. Ale kiedy ciocia Patience mi
wyjaśniła...
- Ciocia Patience? - Układanka zaczęła powoli tworzyć
całość.
- Morgan zasługuje na swoją część. - Starsza pani ścisnę
ła dłonie i potoczyła po wszystkich wzrokiem. Uważała, że
postąpiła słusznie. To wszystko wydawało się tak naturalne.
- Myśleliśmy, że zmusimy jedno z was do wyjazdu, i wtedy
wszystko będzie tak, jak powinno być.
- Telegram - włączył się Monroe - ale nie morderstwo.
- Zwrócił się do Carlsona. - To był twój pomysł.
- To niedorzeczne. - Carlson otarł czoło białą jedwabną
chusteczkÄ…. - Prawnicy okazali siÄ™ niekompetentni. Nie byli
w stanie nic zrobić. Ja tylko broniłem swoich praw.
- Morderstwem.
- Nie gadaj głupstw. Chodziło o to, żeby cię wywabić
z domu. Nie zrobiłem niczego więcej ponad to, że za
mknąłem ją w piwnicy. Kiedy się dowiedziałem o szampanie,
miałem trochę wątpliwości, ale w końcu nic złego się nie
stało.
- Dowiedziałeś się o szampanie? - Michael tylko na to
czekał. - Od kogo?
230 SKAZANI NA SIEBIE
- Od Biffa - odparła Meg. - To Biff wszystko obmyślił,
obiecywał, że nic się nikomu nie stanie.
- Cóż... - Biff wzruszył ramionami. - Każdy w tym po
koju maczał w tym palce. - Podniósł do góry ręce i dokładnie
im się przyjrzał. - Na moich nie ma śladów krwi. Stawiam na
ciebie. - Posłał Michaelowi lodowaty uśmiech. - W końcu to
nie tajemnica, że nie możecie się znieść.
- Ty to zorganizowałeś. - Michael postąpił krok bliżej.
- Pozostaje jeszcze sprawa mego samochodu.
Biff wzruszył ramionami, ale nad jego górną wargą poja
wiły się kropelki potu.
- Każdy w tym pokoju był w to zamieszany - powtórzył.
- Czyżby ktoś chciał temu zaprzeczyć? - Oddychał coraz
szybciej. - Ktoś wpadł w panikę i to zrobił. Nie znajdziecie
moich odcisków palców na nożu do kopert.
- Jeśli ktoś raz próbuje dokonać morderstwa, to nietrudno
udowodnić, że próbował po raz drugi - powiedział spokojnie
Michael.
- Niczego nie udowodnisz. Każdy z nas mógł ci spuścić
płyn hamulcowy. Nie dowiedziesz, że to ja.
- Nie muszę. - Michael błyskawicznie znalazł się przy
nim i chwycił go za klapy. - Nawet nie wspomniałem o pły
nie hamulcowym - wycedził przez zęby.
Złapany w pułapkę, Biff kompletnie stracił głowę. Rzucił
się na Michaela z pięściami. Obaj wylądowali na podłodze.
Strącili lampę Tiffany'ego, omal nie przewrócili stołu. Zebra
ni cofnęli się, pozostawiając im miejsce do walki.
- Michael, wystarczy! - Pandora weszła do pokoju szyb
kim krokiem. - Jest już porucznik.
SKAZANI NA SIEBIE 231
Michael wstał i pociągnął Biffa. Charles, ubrany w liberię,
stanÄ…Å‚ w drzwiach biblioteki.
- Podano do stołu - oznajmił.
Dwie godziny pózniej Pandora i Michael siedzieli przed
kominkiem w bibliotece, racząc się smakołykami przygoto
wanymi przez Sweeney.
- Nigdy nie przypuszczałam, że to się uda - powiedziała
Pandora, nakładając sobie kolejny plasterek szynki.
- Im bardziej przewidywalne ruchy, tym bardziej przewi
dywalne zakończenie.
- Porucznik Randall nie wyglądał na zachwyconego - za
uważyła.
- Chciał to załatwić na swój sposób. - Michael wzruszył
ramionami. - Kiedy już odkrył, że Biff odwiedzał pozosta
łych członków rodziny i telefonował do nich, czuł się zobo
wiązany do wyśledzenia czegoś więcej.
- Wiesz, jak niewygodnie odgrywać martwą? - zmieniła
temat Pandora. Potarła obolały kark.
- Byłaś doskonała. - Pocałował ją w policzek. - Prawdzi
wa gwiazda.
- Ta sztuczka z zakrwawionym nożem była niezła - przy
znała. - A jednak, gdyby się trzymali razem...
- Zorientowaliśmy się po tym telefonie do ciebie, że jed
no z nich się załamało. Okazało się, że to Meg miała dość.
Dziwne, że jej nie poznałaś.
- Umiejętnie zmieniła głos. Wzięłam ją za mężczyznę
- przyznała Pandora. - Ale, ale... wiesz, myślałam, czyby nie
doinwestować ich klubu - powiedziała Pandora.
- Niezły pomysł-zgodził się Michael.
23 2 SKAZANI NA SIEBIE
- Jak myślisz, co będzie teraz?
- Och, Carlson dogada się jakoś z pozostałymi, z wyjąt
kiem Biffa. Nie sądzę, byśmy musieli iść do sądu z powodu
testamentu. Co do naszego drogiego kuzyna Biffa - Michael
wzniósł w górę kieliszek szampana - będzie musiał stawić
czoło poważniejszym oskarżeniom niż złośliwe kawały czy
włamanie. Może ja nie odzyskam swego telewizora, ale on
będzie musiał zamienić ciemny garnitur na więzienny błękit.
- Na dodatek podbiłeś mu oko - zachichotała Pandora.
- Tak. - Michael wypił jeszcze trochę szampana. - Teraz
pozostaje nam już tylko wytrwać ostatnie dwa tygodnie.
- I wszystko się skończy - dodała.
- Nie. - Ujął ją za rękę. - Dopiero się zacznie. - Pochylił
siÄ™ nad niÄ…. - Od kiedy?
- Co od kiedy? - spytała.
- Od kiedy jesteÅ› we mnie zakochana?
- Nie siedzę tu po to, żeby podbudowywać twoje męskie
ego - żachnęła się.
- W porządku, a więc zacznijmy ode mnie. - Objął ją
ramieniem. - Myślę, że się w tobie zakochałem, kiedy po
powrocie z Wysp Kanaryjskich weszłaś do salonu. Miałaś
nogi do samej szyi i patrzyłaś na mnie z góry. Potem już
nigdy nie byłem taki jak przedtem.
- Mam dość gierek, Michael - ucięła.
- I ja. - PrzeciÄ…gnÄ…Å‚ palcem po jej policzku. - Powiedzia
łaś, że mnie kochasz, Pandoro.
- Pod presjÄ….
- A więc będę nadal wywierał presję, bo już z ciebie nie
zrezygnuję. Dlaczego nie mielibyśmy się od razu pobrać?
- Co? - wykrztusiła z trudem.
SKAZANI NA SIEBIE 23 3
- Tutaj, w bibliotece. - Rozejrzał się dokoła. - Byłby nie
zły epilog.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- To proste. Oto fabuła. Ty kochasz mnie, ja kocham
ciebie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]