[ Pobierz całość w formacie PDF ]
oznaczało dalsze ukrywanie się, a ukrywała się już dosta
tecznie długo. Zdobyła się wreszcie na odwagę i zapukała.
Drzwi otworzyła Freddie. Pisnęła z radości i rzuciła się
jej na szyjÄ™.
- Wróciłaś! Wróciłaś! Czekałam na ciebie cały czas.
Natasza przytuliła dziewczynkę. Tego właśnie pragnę
ła, uzmysłowiła sobie, ukrywając twarz we włosach Fred
die. Jak mogła być taka głupia?
- Nie było mnie tylko trochę - usprawiedliwiała się.
- Nieprawda. Długo cię nie było. Kupiliśmy drzewko
i lampki i przygotowaliśmy dla ciebie prezent. Sama go
wybrałam. Nie wyjeżdżaj znowu.
21 4 " & DRUGA MIAOZ NATASZY
- Nie wyjadę - uspokoiła ją Natasza. - Na pewno.
- Weszły do środka.
- Nie widziałaś mojego przedstawienia. Byłam anio
Å‚em.
- Przepraszam.
- Mam swoją aureolę, to ci pokażę, jak wyglądałam.
- Koniecznie.
Freddie wzięła ją za rękę.
- Raz się pomyliłam, ale potem sobie przypomniałam.
Mikey zapomniał, co ma mówić. Ja mówiłam: Dzieciątko
narodziło się w Betlejem" i Pokój na ziemi", i śpiewałam
A słowo ciałem się stało". Co to znaczy ciałem się
stało"?
Po raz pierwszy od paru dni Natasza serdecznie siÄ™
roześmiała.
- Szkoda, że tego nie słyszałam. Zaśpiewasz mi
pózniej?
- Dobrze. Pieczemy ciasteczka. - Wciąż trzymając
Nataszę za rękę, pociągnęła ją do kuchni.
- TatuÅ› ci pomaga?
- Nie, wyszedł. Powiedział, że niedługo wróci i pomo
że. Obiecał.
Natasza poczuła ulgę połączoną z rozczarowaniem.
- Vero, Nata wróciła - oznajmiła radośnie dziewczyn
ka, gdy weszły do kuchni.
- Widzę. - Gosposia wydęła wargi. Właśnie wtedy,
gdy pomyślała sobie, że Natasza mogłaby być wystarcza
jąco dobra dla seńora i jego dziecka, ta kobieta wyjechała
bez słowa. Znała jednak swoje obowiązki. - Napije się
pani kawy czy herbaty? - spytała.
- Nie, dziękuję. Nie chcę pani przeszkadzać.
- Musisz zostać. - Freddie znowu chwyciła ją za rękę.
DRUGA MIAOZ NATASZY " & 215
- Patrz, zrobiłam bałwany i renifery, i Mikołaje. - Poka
zywała małe kruche ciasteczka. - Chcesz jedno?
- Piękne. - Natasza przypatrzyła się małemu bałwano
wi posypanemu czerwonym cukrem.
- Będziesz płakać? - spytała Freddie.
- Nie. - Natasza zamrugała powiekami. - Po prostu
cieszę się, że jestem w domu.
Kiedy to mówiła, drzwi do kuchni otworzyły się
i w progu stanął Spence. Wstrzymała oddech. Zaskoczony
milczał. Miał wrażenie, jakby zjawiła się tutaj wprost z je
go myśli. Miała jeszcze śnieg na włosach i na płaszczu.
- Tatusiu, Nata wróciła - oznajmiła Freddie podbiega
jąc do niego. - Będzie piekła z nami ciasteczka.
Vera energicznie ściągnęła fartuch. Wszelkie wątpliwo
ści co do Nataszy rozwiały się, gdy popatrzyła na jej twarz.
Poznała od razu, że jest zakochana.
- Chodz, Freddie - zwróciła się do dziewczynki. - Ma
my za mało mąki. Musimy pójść do sklepu.
- Aleja chcÄ™...
- Chcesz piec, a więc potrzebujemy mąki. Włóż
płaszcz. - Wyprowadziła dziewczynkę z kuchni.
Natasza i Spence stali bez ruchu. W kuchni było tak gorą
co, że po chwili zakręciło jej się w głowie. Zdjęła płaszcz
i położyła go na oparciu krzesła. Chciała porozmawiać ze
Spence'em, a nie będzie mogła tego zrobić, jeśli zasłabnie.
- Spence - zaczęła, odetchnąwszy głęboko. - Miałam
nadzieję, że porozmawiamy.
- Widzę. A więc jednak uznałaś, że rozmowa to niezły
pomysł.
Zaczęła mówić, ale kiedy usłyszała dzwonek przy pie
karniku, przerwała, by wyjąć blachę z ciasteczkami. Przy
okazji starała się zebrać myśli.
21 6 -fr DRUGA MIAOZ NATASZY
- Masz rację, że byłeś na mnie zły - powiedziała po
chwili. - Fatalnie się zachowałam. Teraz proszę, żebyś
mnie wysłuchał, i mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Przyglądał jej się w milczeniu przez dłuższą chwilę.
- Potrafisz uprzedzić atak - odezwał się wreszcie.
- Nie przyszłam tu, żeby się z tobą kłócić. Miałam czas
na zastanowienie się i doszłam do wniosku, że najgorsze
co mogłam zrobić, to wyjechać. - Spuściła wzrok. - Ta
ucieczka była niewybaczalna. Mogę tylko powiedzieć, że
bałam się i byłam tak zaszokowana i wzburzona, że nie
mogłam trzezwo myśleć.
- Mam jedno pytanie - przerwał jej i poczekał, aż na
niego popatrzy. Musiał zobaczyć jej twarz. - Czy wciąż
nosisz to dziecko?
- Tak. - Zakłopotanie zmieniło się w świadomość, świa
domość w żal. - Och, Spence, wybacz, wybacz mi, myślałeś,
że mogłabym... - Powstrzymywała łzy. - Przepraszam, że
tak myślałeś. To przeze mnie. Byłam przez parę dni u Michai
ła. - Zamilkła na chwilę. - Mogę usiąść?
Skinął głową i podszedł do okna. Oparł dłonie na para
pecie. Patrzył na padający za oknem śnieg.
- Odchodziłem od zmysłów - mówił. - Głowiłem się,
gdzie jesteś, co się z tobą dzieje. Byłem przerażony, że
zrobisz coś, zanim zdążymy porozmawiać, a potem już
będzie za pózno. Byłaś w takim stanie...
- Nigdy w życiu nie zrobiłabym tego, o czym pomy
ślałeś, Spence. To nasze dziecko.
- Mówiłaś, że go nie chcesz. - Odwrócił się od okna.
- Mówiłaś, że nie chcesz znowu przez to przechodzić.
- Bałam się - przyznała. - To prawda. Nie chciałam
być w ciąży, nie teraz. W ogóle nie chciałam. Muszę ci
wszystko opowiedzieć.
DRUGA MIAOZ NATASZY " & 217
Tak bardzo pragnął chwycić ją w ramiona, przytulić,
zapewnić, że nic już teraz nie ma znaczenia. Ale wiedział,
że ma. Podszedł do kuchenki.
- Zrobić ci kawy? - spytał.
- Nie. Mdli mnie od kawy. - Uśmiechnęła się. - Mo
żesz usiąść?
- Dobrze. - Usiadł przy stole naprzeciw niej i spojrzał
jej prosto w oczy. - A teraz mów.
- Wspomniałam ci już, że byłam zakochana w Antho- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
oznaczało dalsze ukrywanie się, a ukrywała się już dosta
tecznie długo. Zdobyła się wreszcie na odwagę i zapukała.
Drzwi otworzyła Freddie. Pisnęła z radości i rzuciła się
jej na szyjÄ™.
- Wróciłaś! Wróciłaś! Czekałam na ciebie cały czas.
Natasza przytuliła dziewczynkę. Tego właśnie pragnę
ła, uzmysłowiła sobie, ukrywając twarz we włosach Fred
die. Jak mogła być taka głupia?
- Nie było mnie tylko trochę - usprawiedliwiała się.
- Nieprawda. Długo cię nie było. Kupiliśmy drzewko
i lampki i przygotowaliśmy dla ciebie prezent. Sama go
wybrałam. Nie wyjeżdżaj znowu.
21 4 " & DRUGA MIAOZ NATASZY
- Nie wyjadę - uspokoiła ją Natasza. - Na pewno.
- Weszły do środka.
- Nie widziałaś mojego przedstawienia. Byłam anio
Å‚em.
- Przepraszam.
- Mam swoją aureolę, to ci pokażę, jak wyglądałam.
- Koniecznie.
Freddie wzięła ją za rękę.
- Raz się pomyliłam, ale potem sobie przypomniałam.
Mikey zapomniał, co ma mówić. Ja mówiłam: Dzieciątko
narodziło się w Betlejem" i Pokój na ziemi", i śpiewałam
A słowo ciałem się stało". Co to znaczy ciałem się
stało"?
Po raz pierwszy od paru dni Natasza serdecznie siÄ™
roześmiała.
- Szkoda, że tego nie słyszałam. Zaśpiewasz mi
pózniej?
- Dobrze. Pieczemy ciasteczka. - Wciąż trzymając
Nataszę za rękę, pociągnęła ją do kuchni.
- TatuÅ› ci pomaga?
- Nie, wyszedł. Powiedział, że niedługo wróci i pomo
że. Obiecał.
Natasza poczuła ulgę połączoną z rozczarowaniem.
- Vero, Nata wróciła - oznajmiła radośnie dziewczyn
ka, gdy weszły do kuchni.
- Widzę. - Gosposia wydęła wargi. Właśnie wtedy,
gdy pomyślała sobie, że Natasza mogłaby być wystarcza
jąco dobra dla seńora i jego dziecka, ta kobieta wyjechała
bez słowa. Znała jednak swoje obowiązki. - Napije się
pani kawy czy herbaty? - spytała.
- Nie, dziękuję. Nie chcę pani przeszkadzać.
- Musisz zostać. - Freddie znowu chwyciła ją za rękę.
DRUGA MIAOZ NATASZY " & 215
- Patrz, zrobiłam bałwany i renifery, i Mikołaje. - Poka
zywała małe kruche ciasteczka. - Chcesz jedno?
- Piękne. - Natasza przypatrzyła się małemu bałwano
wi posypanemu czerwonym cukrem.
- Będziesz płakać? - spytała Freddie.
- Nie. - Natasza zamrugała powiekami. - Po prostu
cieszę się, że jestem w domu.
Kiedy to mówiła, drzwi do kuchni otworzyły się
i w progu stanął Spence. Wstrzymała oddech. Zaskoczony
milczał. Miał wrażenie, jakby zjawiła się tutaj wprost z je
go myśli. Miała jeszcze śnieg na włosach i na płaszczu.
- Tatusiu, Nata wróciła - oznajmiła Freddie podbiega
jąc do niego. - Będzie piekła z nami ciasteczka.
Vera energicznie ściągnęła fartuch. Wszelkie wątpliwo
ści co do Nataszy rozwiały się, gdy popatrzyła na jej twarz.
Poznała od razu, że jest zakochana.
- Chodz, Freddie - zwróciła się do dziewczynki. - Ma
my za mało mąki. Musimy pójść do sklepu.
- Aleja chcÄ™...
- Chcesz piec, a więc potrzebujemy mąki. Włóż
płaszcz. - Wyprowadziła dziewczynkę z kuchni.
Natasza i Spence stali bez ruchu. W kuchni było tak gorą
co, że po chwili zakręciło jej się w głowie. Zdjęła płaszcz
i położyła go na oparciu krzesła. Chciała porozmawiać ze
Spence'em, a nie będzie mogła tego zrobić, jeśli zasłabnie.
- Spence - zaczęła, odetchnąwszy głęboko. - Miałam
nadzieję, że porozmawiamy.
- Widzę. A więc jednak uznałaś, że rozmowa to niezły
pomysł.
Zaczęła mówić, ale kiedy usłyszała dzwonek przy pie
karniku, przerwała, by wyjąć blachę z ciasteczkami. Przy
okazji starała się zebrać myśli.
21 6 -fr DRUGA MIAOZ NATASZY
- Masz rację, że byłeś na mnie zły - powiedziała po
chwili. - Fatalnie się zachowałam. Teraz proszę, żebyś
mnie wysłuchał, i mam nadzieję, że mi wybaczysz.
Przyglądał jej się w milczeniu przez dłuższą chwilę.
- Potrafisz uprzedzić atak - odezwał się wreszcie.
- Nie przyszłam tu, żeby się z tobą kłócić. Miałam czas
na zastanowienie się i doszłam do wniosku, że najgorsze
co mogłam zrobić, to wyjechać. - Spuściła wzrok. - Ta
ucieczka była niewybaczalna. Mogę tylko powiedzieć, że
bałam się i byłam tak zaszokowana i wzburzona, że nie
mogłam trzezwo myśleć.
- Mam jedno pytanie - przerwał jej i poczekał, aż na
niego popatrzy. Musiał zobaczyć jej twarz. - Czy wciąż
nosisz to dziecko?
- Tak. - Zakłopotanie zmieniło się w świadomość, świa
domość w żal. - Och, Spence, wybacz, wybacz mi, myślałeś,
że mogłabym... - Powstrzymywała łzy. - Przepraszam, że
tak myślałeś. To przeze mnie. Byłam przez parę dni u Michai
ła. - Zamilkła na chwilę. - Mogę usiąść?
Skinął głową i podszedł do okna. Oparł dłonie na para
pecie. Patrzył na padający za oknem śnieg.
- Odchodziłem od zmysłów - mówił. - Głowiłem się,
gdzie jesteś, co się z tobą dzieje. Byłem przerażony, że
zrobisz coś, zanim zdążymy porozmawiać, a potem już
będzie za pózno. Byłaś w takim stanie...
- Nigdy w życiu nie zrobiłabym tego, o czym pomy
ślałeś, Spence. To nasze dziecko.
- Mówiłaś, że go nie chcesz. - Odwrócił się od okna.
- Mówiłaś, że nie chcesz znowu przez to przechodzić.
- Bałam się - przyznała. - To prawda. Nie chciałam
być w ciąży, nie teraz. W ogóle nie chciałam. Muszę ci
wszystko opowiedzieć.
DRUGA MIAOZ NATASZY " & 217
Tak bardzo pragnął chwycić ją w ramiona, przytulić,
zapewnić, że nic już teraz nie ma znaczenia. Ale wiedział,
że ma. Podszedł do kuchenki.
- Zrobić ci kawy? - spytał.
- Nie. Mdli mnie od kawy. - Uśmiechnęła się. - Mo
żesz usiąść?
- Dobrze. - Usiadł przy stole naprzeciw niej i spojrzał
jej prosto w oczy. - A teraz mów.
- Wspomniałam ci już, że byłam zakochana w Antho- [ Pobierz całość w formacie PDF ]