[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Nie spodziewał się oskarżeń.
- Nie zostawiłbym cię, gdybyś mi powiedziała, że jesteś w ciąży.
- Sama wtedy nie wiedziałam. - Postawiła kieliszek i zanurzyła dłonie we włosach. -
Dopiero tydzień po twoim wyjezdzie zorientowałam się, że noszę nasze dziecko. Byłam
przerażona. I bardzo szczęśliwa. - Zaśmiała się i splotła ręce na piersi. Przez chwilę
wyglądała tak młodo i niewinnie, że aż się serce krajało. - Codziennie czekałam na twój
telefon, by ci to powiedzieć. - Oczy jej zwilgotniały, a uśmiech zniknął. - Ale nigdy nie
zadzwoniłeś, Jasonie.
- Potrzebowałem czasu, aby wszystko urządzić, znalezć stałą pracę i miejsce, do
którego mógłbym cię zabrać.
- Nigdy nie rozumiałeś, że nie obchodzi mnie, gdzie mieszkam, póki jestem z tobą. -
Potrząsnęła głową, zanim zdążył coś powiedzieć. - Teraz to nie ma znaczenia. Tamten
rozdział jest już dawno zamknięty. Minął tydzień, potem dwa, potem miesiąc. Czułam się
zle, mdliło mnie każdego ranka i zaczęłam sobie uświadamiać, że ty w ogóle nie
zamierzasz zadzwonić. Ani wrócić.
Przez pewien czas byłam zła, bo zrozumiałam, że nie bardzo ci na mnie zależało. Ot,
jak to dziewczyna z małego miasteczka.
- Nieprawda. Nigdy tak nie uważałem. Przyglądała mu się chwilę prawie obojętnie.
Zwiatła z choinki padały mu na jasne włosy i odbijały się w tych przepastnie głębokich
oczach, zawsze skrywających jakąś własną tajemnicę. Jakiś niepokój.
- Czyżby? - mruknęła. - Oczywiste jest, że pragnąłeś się stąd wyrwać. A ja byłam
częścią tutejszego świata.
- Chciałem cię mieć ze sobą.
- Ale nie na tyle, byś pozwolił mi z tobą jechać. - Nie dopuściła go do słowa, gdy
próbował coś powiedzieć. - Nie na tyle, żebyś mnie wziął, dopóki się sam nie sprawdziłeś.
Nigdy tego nie rozumiałeś, Jasonie. A ja zaczęłam to rozumieć dopiero teraz, gdy wróciłeś.
- Czy w ogóle zamierzałaś powiedzieć mi o Klarze?
Wyczuła gorycz w jego słowach.
- Nie wiem. Słowo honoru, nie wiem. Napił się dla rozgrzewki, bo nagle przeniknęło go
jakieś lodowate zimno.
- To opowiedz mi resztę.
- Pragnęłam tego dziecka, ale strasznie byłam przerażona, zbyt przerażona, by
zwierzyć się matce.
Sięgnęła po swój kieliszek.
- Należało to zrobić, ale nie rozumowałam wtedy racjonalnie.
- Dlaczego wyszłaś za Toma? - Chociaż zapytał, zdał sobie sprawę, że jego dawna
zazdrość słabnie. Po prostu chciał zrozumieć.
- Tom gotów był przychodzić prawie codziennie. Rozmawialiśmy. Nie miał chyba nic
przeciwko temu, bym opowiadała mu o tobie, a sam Bóg wie, jak bardzo tego
potrzebowałam. A potem pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy na werandzie, załamałam
się. Byłam od trzech miesięcy w ciąży i figura zaczęła mi się zmieniać. Tego ranka nie
mogłam już zapiąć dżinsów. - Zaśmiała się niewyraznie i przesunęła dłonią po twarzy. -
Teraz to brzmi śmiesznie, ale wtedy wpadłam w popłoch. Zrozumiałam, że nie mam
odwrotu. Wszystko z siebie wyrzuciłam przed nim tego wieczoru. Powiedział, że się ze
mną ożeni. Oczywiście zaprotestowałam, ale zaczął mnie rozsądnie przekonywać. Ciebie
nie ma, a ja jestem w ciąży. On mnie kocha i naprawdę chce mnie poślubić. Dziecko
będzie miało nazwisko, dom i rodzinę. Brzmiało to szczerze, a ja pragnęłam, by dziecko
było bezpieczne. Ja też potrzebowałam bezpieczeństwa.
Popiła, bo zaschło jej w gardle.
- To nie miało sensu już od samego początku. Wiedział, że go nie kocham, ale mnie
pragnął, przynajmniej tak mu się zdawało. Przez pierwsze parę miesięcy próbował, oboje
naprawdę bardzo się staraliśmy. Ale kiedy urodziła się Klara, nie mógł już tego
wytrzymać. Za każdym razem, gdy na nią patrzył, widział ciebie. Nic na to nie mogłam
poradzić, że była twoja. - Przerwała na chwilę, ale uznała, że lepiej powiedzieć wszystko. -
Nie mogłam przecież tego zmienić. Póki miałam ją, miałam jakąś cząstkę ciebie. Tom czuł
to, chociaż szczerze usiłowałam sprostać jego oczekiwaniom. Zaczął pić, wdawać się w
bójki, urywać się z domu. Tak jakby chciał, żebym poprosiła go o rozwód.
- Ale nie poprosiłaś.
- Nie, bo uważałam, że jestem mu coś winna. Pewnego dnia wróciłam z Klarą ze
spaceru, a on zniknął. Papiery rozwodowe przysłał pocztą, i tak to się skończyło.
- Dlaczego nigdy nie spróbowałaś się ze mną skontaktować, Faith, choćby poprzez
gazety, do których pisałem?
- I co miałabym ci powiedzieć? Czy pamiętasz mnie, Jasonie? A tak przy okazji, masz
tu córkę w Quiet Valley. Wpadniesz kiedyś?
- Jedno jedyne słowo od ciebie, a wszystko bym rzucił i tu przyjechał. Nigdy nie
przestałem cię kochać.
Przymknęła oczy.
- Patrzyłam, jak odchodzisz ode mnie, wsiadasz do autobusu i znikasz bez śladu.
Stałam tam wiele godzin, jakby spodziewając się, że na następnym przystanku wysiądziesz
i wrócisz. Ja byłam tą, która musiała zostać, Jasonie.
- Dzwoniłem. Do diabła, Faith, tylko pół roku zajęło mi urządzenie się.
Uśmiechnęła się.
- A kiedy zadzwoniłeś, byłam w siódmym miesiącu. Mama o twoim telefonie
powiedziała mi dopiero po odejściu Toma. Długo to ukrywała. Mówiła, że ty ją o to
prosiłeś.
- Miałem swój honor.
- Wiem.
To nie ulegało wątpliwości. Uśmiechnęła się w taki sposób, jakby zawsze to rozumiała.
- Musiałaś być przerażona. Jej uśmiech złagodniał.
- Były trudne chwile.
- Musiałaś mnie znienawidzić.
- Nigdy. Jak bym mogła? Odjechałeś, ale obdarowałeś mnie czymś najpiękniejszym w
życiu. Może miałeś rację, może nie. Może oboje myliliśmy się, ale była Klara. Ilekroć na
nią patrzyłam, przypominałam sobie, jak bardzo cię kochałam.
- A co teraz czujesz?
- Zamęt. - Zaśmiała się z lekka, a potem opuściła ręce, postanawiając uczynić to, co
należy. - Trzeba powiedzieć Klarze. Wolę zrobić to sama.
Ten pomysł kazał mu znów sięgnąć po brandy.
- I jak, twoim zdaniem, ona to przyjmie?
- Nauczyła się żyć bez ojca. Co nie znaczy, że go nie potrzebuje. - Usiadła i dumnie
uniosła brodę. - Masz prawo, oczywiście, widywać ją, kiedy tylko zechcesz, ale nie z
doskoku. Zdaję sobie sprawę, że twoja praca nie pozwala ci tu zostać tylko z jej powodu,
ale nie myśl, że możesz po prostu tak wpadać i wypadać z jej życia. Musisz zdobyć się na
ten wysiłek i utrzymywać z nią stały kontakt, Jasonie.
A więc tego się ciągle obawiała. Nareszcie teraz to pojął. Chyba zasługiwał na to.
- Ufasz mi, prawda?
- Klara jest dla mnie najważniejsza - westchnęła. - Ale... ty też.
- Gdybym ci wyznał, że pokochałem ją, zanim się dowiedziałem, że jest moją córką, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl