[ Pobierz całość w formacie PDF ]
chyba wszystko, co trzeba.
_ Naprawdę powinnam wracać do domu - zaprotestowała,
ukrywając ziewnięcie. - Nie mogę rano wyjść w tym stroju na
ulicÄ™·
- Jest prawie trzecia, nie pozwolę, żebyś o tej porze chodziła
sama po ulicach. Za parÄ™ godzin reporterzy siÄ™ rozejdÄ… i
spokojnie wrócisz do domu taksówką.
Była zbyt zmęczona, aby dłużej się opierać, zwłaszcza gdy
popatrzyła na wygodne szerokie łóżko. Równie kusząco
wyglądał jej towarzysz.
- Dobrze, zostanę, ale muszę nastawić budzik. Co prawda nie
wiem nawet, czy będę w stanie zasnąć.
- Na pociechę mogę ci powiedzieć, że mnie najprawdopodobniej
czeka coÅ› podobnego.
- No to przynajmniej spróbujmy trochę odpocząć.
- Dobrze, ale mam jeszcze coś do zrobienia. - To mówiąc,
przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i wycisnÄ…Å‚ na jej ustach gorÄ…cy,
bynajmniej nie przyjacielski pocałunek. Tym razem brak oporu z
jej strony nie był spowodowany zmęczeniem.
Po chwili wypuścił ją z objęć.
- Obudz mnie, jeśli pierwsza wstąniesz - powiedział, po czym
wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Renee doszła do łóżka na chwiejnych nogach. Była fizycznie
wyczerpana, ale pożegnalny pocałunek na nowo rozbudził jej
wyobraznię. Czuła, że jeśli nawet zaśnie, to tylko po to, by o nim
śnić.
ROZDZIAA ÓSMY
Zbliżał się świt, kiedy Pete uznał, że we własnym dobrze
rozumianym interesie powinien obudzić Renee. W przeciwnym
razie będzie miała do niego pretensje. Chyba że już wstała i
wyszła bez jego wiedzy.
Uchylił drzwi, starając się nie robić hałasu, i zajrzał do
pogrążonej w mroku sypialni, do której przez szparę w
zasłonach wpadało mdłe światło przedświtu. W miarę jak zbliżał
się na palcach do łóżka, jego oczy zaczynały powoli rozróżniać
przedmioty. Po chwili dostrzegł kształt ciała pod kocem i
rozrzucone na poduszce jasne włosy.
Wystarczyłoby lekko potrząsnąć Renee za ramię, pomyślał.
Zamiast tego obszedł na palcach lóżko i ostrożnie usiadł na jego
brzegu. Materac lekko się ugiął. Dobrze by było położyć się
obok i choć przez chwilę potrzymać Renee w ramionach, zanim
zda sobie sprawę z jego obecności. Obudzić ją pocałunkiem.
Pomysł nie był bezpieczny, zważywszy że miał na sobie tylko
bokserki, lecz pokusa okazała się silniejsza niż troska o
zachowanie samokontroli.
Ostrożnie wsunął się pod koc, który przesunął się po jej
odwróconych plecach. Renee nie poruszyÅ‚a siÄ™· Kiedy poÅ‚ożyÅ‚
rękę na jej biodrze, też nawet nie drgnęła. Przez chwilę
rozkoszował się jej zapachem, ciepłem ciała. Była to
przyjemność, a zarazem tortura. Wiedział jednak, że na coś
więcej musi poczekać, aż ona będzie na to gotowa. Nie chciał
wykradać miłości ukradkiem.
Odgarnąwszy włosy Renee z karku, złożył pocałunek na jej szyi.
- Nie śpisz, najmilsza?
- Niezupełnie - wymruczała sennym głosem. - Co ty tu robisz?
- Przyszedłem zapytać, kiedy zamierzasz wstać. Jest już po
siódmej.
Renee gwałtownie przewróciła się na plecy.
- Przecież nastawiłam budzik na piątą.
Pete podniósł się na łokciu, by spojrzeć na fosforyzującą tarczę
stojÄ…cego na nocnym stoliku budzika.
- A on nie zadzwonił, bo nastawiłaś go na piątą po południu.
Renee jęknęła i usiłowała wstać, lecz Pete ją przytrzymał.
- Zostań jeszcze chwileczkę - poprosił.
- Muszę wracać do domu, żeby się przebrać - rzekła bez
przekonania, nie próbując się bronić, nawet gdy się nad nią
pochylił.
- Tylko parę minut - szepnął czule, całując jej czoło. - Dopóki
całkiem się nie obudzisz.
- Zapewniam cię, że jestem całkowicie rozbudzona.
Ja też - szepnął i przywarł do niej biodrami.
- Wynoś się stąd, lubieżniku! - zaprotestowała z cichym
śmiechem, podczas gdy Pete muskał jej ucho koniuszkiem
języka. - A co Adam?
- Zpi jak zabity.
Renee mimo woli powiodła ręką po jego ramieniu i plecach.
- Ale lada moment może się obudzić. Byłoby niedobrze, gdyby
wszedł i zobaczył nas razem w łóżku.
- Niby dlaczego? W końcu to on zaproponował, żebyś u nas
przenocowała. Gdyby tu wszedł, powiemy po prostu, że
przyjęłaś jego zaproszenie.
- Jesteś zabawny! - Roześmiała się, klepiąc go po siedzeniu.
- A ty cudowna. - Chciała coś powiedzieć, ale zamknąłjej usta
pocałunkiem, który trwał i trwał, aż Pete całkowicie się w nim
zatracił. Nie zastanawiając się, co robi, przygniótł całym ciałem
Renee, a ona nie zaprotestowała. Opamiętał się jednak,
przynajmniej na tyle, by odsunąć się i uklęknąć obok niej. -
Jesteś jeszcze piękniejsza niż w mojej pamięci - szepnął,
odgarniając koszulę z jej piersi i pieszcząc je czubkami palców.
- Proszę cię, Pete, naprawdę muszę już iść - wyszeptała resztką
tchu. On jednak nie posłuchał. Wprost przeciwnie, pochylił się i
począł pocałunkami okrywać jej dekolt. - Chcesz mnie
doprowadzić do szaleństwa - jęknęła.
- To ty doprowadzasz mnie do szaleństwa - odparł. - Najchętniej
zapomniałbym o wszystkich obowiązkach i kochał się z tobą do
jutra rana.
Na wspomnienie obowiązków Renee zebrała siły i wyrwała się z
jego objęć.
- Ale ponieważ musisz zająć się Adamem, a ja mam swoją
pracę, zabierz swoje niewątpliwie kuszące ciało z tego łóżka i
wynoś się - oświadczyła z humorem, lecz stanowczo. -
Powinnam się ogarnąć, zanim twój siostrzeniec zastanie mnie
półnagą ze swoim wujem, będącym w stanie ... - urwała na
moment, spoglądając znacząco na przód jego bokserek -
delikatnie mówiąc, kompromitującym.
Pete parsknął śmiechem.
- Proszę bardzo, ubieraj się, chętnie popatrzę.
- O nie! Wracaj do własnej sypialni. Potem porozmawiamy. -
Zebrawszy swoje rzeczy, poszła do łazienki, starannie
zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi.
Pete został sam w szerokim łożu, zastanawiając się, co zrobić ze
swoim stanem, który Renee nazwała oględnie
"kompromitującym". No cóż, jedyne, co mu pozostaje, to
uzbroić się w cierpliwość. I mieć nadzieję, iż zostanie ona
wkrótce nagrodzona.
- Nareszcie się znalazłaś!
Renee podniosła wzrok znad biurka i zobaczyła Charlotte, która
wkroczyła do jej gabinetu z wyraznymi oznakami
zdenerwowania.
- Czy coś się stało?
Chariotte z impetem opadła na krzesło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
chyba wszystko, co trzeba.
_ Naprawdę powinnam wracać do domu - zaprotestowała,
ukrywając ziewnięcie. - Nie mogę rano wyjść w tym stroju na
ulicÄ™·
- Jest prawie trzecia, nie pozwolę, żebyś o tej porze chodziła
sama po ulicach. Za parÄ™ godzin reporterzy siÄ™ rozejdÄ… i
spokojnie wrócisz do domu taksówką.
Była zbyt zmęczona, aby dłużej się opierać, zwłaszcza gdy
popatrzyła na wygodne szerokie łóżko. Równie kusząco
wyglądał jej towarzysz.
- Dobrze, zostanę, ale muszę nastawić budzik. Co prawda nie
wiem nawet, czy będę w stanie zasnąć.
- Na pociechę mogę ci powiedzieć, że mnie najprawdopodobniej
czeka coÅ› podobnego.
- No to przynajmniej spróbujmy trochę odpocząć.
- Dobrze, ale mam jeszcze coś do zrobienia. - To mówiąc,
przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i wycisnÄ…Å‚ na jej ustach gorÄ…cy,
bynajmniej nie przyjacielski pocałunek. Tym razem brak oporu z
jej strony nie był spowodowany zmęczeniem.
Po chwili wypuścił ją z objęć.
- Obudz mnie, jeśli pierwsza wstąniesz - powiedział, po czym
wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Renee doszła do łóżka na chwiejnych nogach. Była fizycznie
wyczerpana, ale pożegnalny pocałunek na nowo rozbudził jej
wyobraznię. Czuła, że jeśli nawet zaśnie, to tylko po to, by o nim
śnić.
ROZDZIAA ÓSMY
Zbliżał się świt, kiedy Pete uznał, że we własnym dobrze
rozumianym interesie powinien obudzić Renee. W przeciwnym
razie będzie miała do niego pretensje. Chyba że już wstała i
wyszła bez jego wiedzy.
Uchylił drzwi, starając się nie robić hałasu, i zajrzał do
pogrążonej w mroku sypialni, do której przez szparę w
zasłonach wpadało mdłe światło przedświtu. W miarę jak zbliżał
się na palcach do łóżka, jego oczy zaczynały powoli rozróżniać
przedmioty. Po chwili dostrzegł kształt ciała pod kocem i
rozrzucone na poduszce jasne włosy.
Wystarczyłoby lekko potrząsnąć Renee za ramię, pomyślał.
Zamiast tego obszedł na palcach lóżko i ostrożnie usiadł na jego
brzegu. Materac lekko się ugiął. Dobrze by było położyć się
obok i choć przez chwilę potrzymać Renee w ramionach, zanim
zda sobie sprawę z jego obecności. Obudzić ją pocałunkiem.
Pomysł nie był bezpieczny, zważywszy że miał na sobie tylko
bokserki, lecz pokusa okazała się silniejsza niż troska o
zachowanie samokontroli.
Ostrożnie wsunął się pod koc, który przesunął się po jej
odwróconych plecach. Renee nie poruszyÅ‚a siÄ™· Kiedy poÅ‚ożyÅ‚
rękę na jej biodrze, też nawet nie drgnęła. Przez chwilę
rozkoszował się jej zapachem, ciepłem ciała. Była to
przyjemność, a zarazem tortura. Wiedział jednak, że na coś
więcej musi poczekać, aż ona będzie na to gotowa. Nie chciał
wykradać miłości ukradkiem.
Odgarnąwszy włosy Renee z karku, złożył pocałunek na jej szyi.
- Nie śpisz, najmilsza?
- Niezupełnie - wymruczała sennym głosem. - Co ty tu robisz?
- Przyszedłem zapytać, kiedy zamierzasz wstać. Jest już po
siódmej.
Renee gwałtownie przewróciła się na plecy.
- Przecież nastawiłam budzik na piątą.
Pete podniósł się na łokciu, by spojrzeć na fosforyzującą tarczę
stojÄ…cego na nocnym stoliku budzika.
- A on nie zadzwonił, bo nastawiłaś go na piątą po południu.
Renee jęknęła i usiłowała wstać, lecz Pete ją przytrzymał.
- Zostań jeszcze chwileczkę - poprosił.
- Muszę wracać do domu, żeby się przebrać - rzekła bez
przekonania, nie próbując się bronić, nawet gdy się nad nią
pochylił.
- Tylko parę minut - szepnął czule, całując jej czoło. - Dopóki
całkiem się nie obudzisz.
- Zapewniam cię, że jestem całkowicie rozbudzona.
Ja też - szepnął i przywarł do niej biodrami.
- Wynoś się stąd, lubieżniku! - zaprotestowała z cichym
śmiechem, podczas gdy Pete muskał jej ucho koniuszkiem
języka. - A co Adam?
- Zpi jak zabity.
Renee mimo woli powiodła ręką po jego ramieniu i plecach.
- Ale lada moment może się obudzić. Byłoby niedobrze, gdyby
wszedł i zobaczył nas razem w łóżku.
- Niby dlaczego? W końcu to on zaproponował, żebyś u nas
przenocowała. Gdyby tu wszedł, powiemy po prostu, że
przyjęłaś jego zaproszenie.
- Jesteś zabawny! - Roześmiała się, klepiąc go po siedzeniu.
- A ty cudowna. - Chciała coś powiedzieć, ale zamknąłjej usta
pocałunkiem, który trwał i trwał, aż Pete całkowicie się w nim
zatracił. Nie zastanawiając się, co robi, przygniótł całym ciałem
Renee, a ona nie zaprotestowała. Opamiętał się jednak,
przynajmniej na tyle, by odsunąć się i uklęknąć obok niej. -
Jesteś jeszcze piękniejsza niż w mojej pamięci - szepnął,
odgarniając koszulę z jej piersi i pieszcząc je czubkami palców.
- Proszę cię, Pete, naprawdę muszę już iść - wyszeptała resztką
tchu. On jednak nie posłuchał. Wprost przeciwnie, pochylił się i
począł pocałunkami okrywać jej dekolt. - Chcesz mnie
doprowadzić do szaleństwa - jęknęła.
- To ty doprowadzasz mnie do szaleństwa - odparł. - Najchętniej
zapomniałbym o wszystkich obowiązkach i kochał się z tobą do
jutra rana.
Na wspomnienie obowiązków Renee zebrała siły i wyrwała się z
jego objęć.
- Ale ponieważ musisz zająć się Adamem, a ja mam swoją
pracę, zabierz swoje niewątpliwie kuszące ciało z tego łóżka i
wynoś się - oświadczyła z humorem, lecz stanowczo. -
Powinnam się ogarnąć, zanim twój siostrzeniec zastanie mnie
półnagą ze swoim wujem, będącym w stanie ... - urwała na
moment, spoglądając znacząco na przód jego bokserek -
delikatnie mówiąc, kompromitującym.
Pete parsknął śmiechem.
- Proszę bardzo, ubieraj się, chętnie popatrzę.
- O nie! Wracaj do własnej sypialni. Potem porozmawiamy. -
Zebrawszy swoje rzeczy, poszła do łazienki, starannie
zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi.
Pete został sam w szerokim łożu, zastanawiając się, co zrobić ze
swoim stanem, który Renee nazwała oględnie
"kompromitującym". No cóż, jedyne, co mu pozostaje, to
uzbroić się w cierpliwość. I mieć nadzieję, iż zostanie ona
wkrótce nagrodzona.
- Nareszcie się znalazłaś!
Renee podniosła wzrok znad biurka i zobaczyła Charlotte, która
wkroczyła do jej gabinetu z wyraznymi oznakami
zdenerwowania.
- Czy coś się stało?
Chariotte z impetem opadła na krzesło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]