[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dwuznaczność, na której żeruje. Aby być pobłogosławionym przez Papieża, wystarczy włączyć
radio czy telewizję w niedzielę w samo południe. Ale wielki podpis pod jego zdjęciem wydaje
się sugerować, że Papież pobłogosławił nie tylko jego osobę, ale całą jego działalność. Jaka to
działalność? Składają się na nią: wróżbiarstwo, medialność; rytuały, egzorcyzmy, rzucanie
uroków, biała i czarna magia. Głosi, że swoją mocą przewyższa wszystkich innych, ponieważ
zawarł przymierze krwi ze swoim duchem-przewodnikiem. Czego chcieć więcej?
W Turynie, w 1993 roku otwarto pierwszą wystawę astrologii, ezoteryzmu, nauk
wróżbiarskich, itp., nazwaną "Magiczna". Wystawa obejmowała 71 stoisk, z których 26 było
35
zajętych przez osoby oddające się sztukom magicznym (jak np. wróżenie z ręki, konsultacje
astrologiczne) i 27 stoisk z przedmiotami służącymi do uprawiania magii. Kogo można było
tam spotkać? Była Rosanna, która podawała się za wykładowcę Katolickiego Uniwersytetu
Uni-Tre w Mediolanie. Także tu warto zauważyć tą dwuznaczność: nikt nie wie, czym jest ten
nieuchwytny uniwersytet Uni-Tre, ale wszyscy znają Katolicki Uniwersytet w Mediolanie i
myślą, że chodzi o ten sam. Była tam Carima z Valenza (prowincja Alessandria), która
twierdziła, że jest reinkamowaną Kleopatrą. Była sama organizatorka Laura Casu, według
której religie mają swoje znaczenie dopóki człowiek czuje potrzebę ich wyznawania. Ale -
według niej - taka potrzeba będzie trwać już niedługo, bo wkrótce nastanie superczłowiek. Ze
swojej strony ona sama nie potrzebowała słuchać nauczycieli, ponieważ otrzymywała przekazy
od jakiejś istoty wewnętrznej, zwanej Gabrielą.
Ważne jest to, że ci bohaterowie są całkowicie świadomi całego zamętu, jaki zaprowadza
szarlataneria. Gennaro Brianzi, europejski przewodniczący magów, nie zawahał się stwierdzić,
że 98% magów to oszuści. Przykładem może być chociażby zapłata za uzyskany rezultat
pozytywny. Na podstawie badań statystycznych można stwierdzić, że w tych przypadkach, gdy
zapłata uzależniona jest od spełnienia prośby, rezultaty pozytywne spowodowane są
przyczynami naturalnymi, bez żadnego wpływu magicznego. Takie pozytywne, naturalne
rozwiązanie problemów to ok. 50% z przypadków przedstawianych magowi. Stąd też mag,
który każe sobie płacić za pozytywny rezultat, wie od razu, że traci 50% klientów; ale druga
połowa wróci do niego i zapłaci, dziękując za nic.
Kolejną zasługą Pavesiego jest to, że odbrązowił dużą liczbę magów, podobnie jak uczynił to
Massimo Introvigne w stosunku do satanistów. Studiując żółte stronice książki telefonicznej,
można zauważyć, że przy jej pomocy reklamuje się ok. 1300 magów w całych Włoszech.
Załóżmy, że jest jeszcze wielu innych skromniejszych i bardziej ukrytych,. ale nie dajmy się
bezmyślnie zasugerować podanym liczbom bez dokładnych punkt6w odniesienia. Jest jeszcze
jeden bardzo przykry aspekt magii oszukańczej, któremu w swojej książce Armando Pavese
zdecydowanie stawia czoło, nazywając go "konsumizmem cudu maryjnego".
Niestety, nie jest to żadna nowość, że można promować swoistą mieszankę składającą się z
sacrum i profanum, z religii i z magii, aby osiągnąć ekonomiczne korzyści. I w ten sposób
ludzie, którzy raz zostali oszukani, nie wiedzą, komu wierzyć i nie wierzą już nikomu oraz
niczemu. Czasami chodzi o niepotrzebne lęki i obawy. Często zapytywano mnie o plastikowe
koronki różańca, na których niektórzy dostrzegali czarodziejskie znaki, pochodzące od złego.
Nie było to prawdą, chodziło tylko o tanie koronki, wytłaczane
"w olbrzymich ilościach, na których niektóre wizerunki (szczególnie na powierzchni małego
krzyżyka) były nieczytelne z powodu zużycia matrycy. W tym wypadku nie należy się obawiać,
gdyż tutaj nie ma żadnego oszustwa.
Z prawdziwym złem mamy do czynienia wtedy, gdy fałszywy mag wykorzystuje swoje
zdolności handlowe i umiejętność sugestii, dołączając do tego elementy święte. Przykładem
może być Bandinelli, który dokonuje niezawodnych cudów w imię Madonny z Medjugorie.
Reklamuje swoje zdolności natychmiastowego uzdrawiania z dwudziestu trzech rodzajów
chorób. Widać, że ten system zdaje egzamin, ponieważ może sobie pozwolić na luksus reklamy
obejmującej dwie strony TELECOM-u, a ponadto ma 18 numerów telefonicznych i 12 punktów
kontaktowych poza granicami Włoch. Sądzę, że bije w tym niejednego męża stanu. Jego
metoda uzdrawiania jest prosta: patrzy na statuetkę Madonny, rozkłada ramiona, potrząsa
36
palcami i osoba zostaje uzdrowiona. Ale szybko dodaje, że osoba mogłaby być uzdrowiona,
nawet wtedy, gdyby trzymał ręce w kieszeni. Ludzie masowo w niego wierzą - przyjmuje 300
os6b tygodniowo (więcej niż egzorcysta poświęcający się tylko temu zajęciu) za skromną
zapłatą 50000 lirów, co daje mu 15 milionów na tydzień.
Pavese przedstawia nam także Marellę Merani, która w każdy poniedziałek pokazywała za
pośrednictwem piemonckiej telewizji wizerunek Jezusa, promieniując uzdrowicielskim fluidem.
Wystarczało tylko patrzeć w ekran telewizora. Potem posunęła się jeszcze dalej, sprzedawała
mianowicie wodę-światło, a następnie wystawiwszy figurkę Madonny Aaskawej, sprzedawała
płyn do włosów. W trakcie jednej z transmisji zatelefonował ktoś z telewidzów stwierdzając, że
ten fluid Jezusa sprowokował u niego mocny katar tak, jak w czasie przeziębienia.
Otrzymał odpowiedz: "Miał więc pan okazję przekonać się, że fluid istnieje". A czy przyczynia
się on do wzrostu włosów lub też powoduje przeziębienie, to już nie ma znaczenia. Merani
wyznała, że wszystko się zaczęło od automatycznego (bez udziału jej umysłu) pisania. Wtedy
też poczuła, że otrzymała szczególny charyzmat; coś więcej niż obecność ducha-przewodnika,
dyktującego słowa i sugerującego wykonywanie określonych gestów. Na zadane pytanie, czy
zdaje sobie sprawę, że uprawia magię, odpowiedziała obrażona, że nie. Przypadek ten to
przykład typowej fałszywej magii, która wykorzystuje wszystko to co jest święte, aby osiągnąć
korzyść materialną.
Znana jest również postać Ebe Giorgini, zwaną "Mamą Ebe". W latach 70. w S. Baronto
(Pisotoia) prowadził; klasztor z 38 siostrami i 17 seminarzystami pod wezwaniem Pobożnego
Dzieła Jezusa Miłosiernego. Zauważmy jak bardzo sugestywna jest ta nazwa, która wciąż jest
stosowana dla określenia różnych "pobożnych działalności". Miasteczko S. Baronto wkrótce
zapełniło się hotelikami i restauracjami, tak jak to zwykle bywa w miejscowościach
posiadających swoje sanktuaria. O założycielce tej "pobożnej" wspólnoty mówiono:
"uzdrowicielka, stygmatyczka, cudotwórczyni". Jak się pózniej okazało, Mama Ebe dorobiła się
na tej działalności trzech jachtów, wielu mieszkań, a także drogich futer i klejnotów. Mówiąc
wprost, można stwierdzić, że potrafiła bardzo dobrze przemienić wiarę w Boga Trójjedynego na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl