[ Pobierz całość w formacie PDF ]

butelki, która pachniała innymi myszami.
- Och!
- Rzeczywiście, trochę to obrzydliwe. Ale jakie skuteczne!
- Chyba nie chce pan powiedzieć, że w ten sposób dorobił się fortuny!
- No, nie. Ale takie były początki. Poza tym wcale nie powiedziałem, że dorobiłem się fortuny. Udało mi się jed-
nak odłożyć całkiem przyzwoitą sumkę, a majątku dorobię się już tu, w Ravencroft. Mam wystarczająco dużo
pieniędzy, by odkupić ziemię od Squire a Fostera i nabyć nowe stado owiec. No i zamierzam dobrze się ożenić -
dodał cynicznie.
- Co takiego? - Claudii wydawało się, że zle usłyszała.
- Mam nadzieję, że mój majątek i tytuł pozyskają dla mnie sympatię jakiegoś dziedzica lub okolicznego kupca,
który miałby córkę na wydaniu - wyjaśnił cierpliwie Jem.
Claudia potrząsnęła głową. Postanowiła zignorować tępy ból, który wzbudziły w niej jego słowa.
- To najokrutniejsza, najzimniejsza i najbardziej wyrachowana rzecz, jaką w życiu słyszałam!
39
- Czyżby była pani typem romantyczki, pani Carstairs? Cóż, ja nie jestem. Przetrwałem tylko dzięki temu, że
twardo stąpałem po ziemi. Nie widzę nic złego w związku zawartym na podobnych warunkach, jeżeli obie strony
nie mają nic przeciwko temu. W każdym razie... - dodał pospieszne, obserwując gniew i rozgoryczenie błyskające
w jej oczach - chciałem zapewnić panią, pani Carstairs, że nie będzie pani zmuszona do opuszczenia Ravencroft
bez grosza przy duszy.
Claudia odwróciła się do niego z promiennym uśmiechem.
- Ależ ja wcale nie zamierzam opuścić Ravencroft, milordzie.
- Ale przecież dopiero co powiedziałem pani, że...
- Wiem doskonale, co pan powiedział, milordzie. A teraz, czy będzie pan na tyle łaskaw, by wysłuchać tego, co
mam do powiedzenia? Mam zamiar złożyć propozycję nie do odrzucenia.
11
Przez chwilę Jem patrzył na nią zaskoczony.
- C-co takiego? - zapytał wreszcie, nie poznając własnego głosu.
- Propozycję, milordzie. - Z mocno walącym sercem wygładziła suknię. Zastanawiała się, czy bardzo trudno
będzie jej żyć ze świadomością, iż zataiła przed lordem Glenravenem odnalezienie listy Emanuela. Utwierdziwszy
się w postanowieniu, uspokoiła sumienie, powtarzając sobie, że kompromis obu stronom wyjdzie na dobre. Po
wielogodzinnych gorzkich przemyśleniach doszła do wniosku, że nie ma prawa pozbawiać lorda Glenravena jego
własnego domu. Ravencroft nie należał do niej i nie miała do niego żadnych praw.
- Przecież Ravencroft jest także moim domem! - wołała i płakała w ciszy swojej sypialni. Może i nie urodziła się
tutaj, ale kochała każdy kamień w murach domu i każdą piędz ziemi. Na Boga, nie pozwoli sobie tego odebrać!
Była dumna ze swego opanowania. Wróciła na fotel nie okazując targających nią uczuć.
- Wspominał pan o rozprawie sądowej - kontynuowała. - Wydaje się pan być bardzo pewny siebie. Uważa pan
zapewne, że wygrałby ją, lecz ja nie mogę się z tym zgodzić - Spojrzała na niego spod spuszczonych rzęs i
zauważyła, że jego oczy Pobrały kolor gradowych chmur tuż przed burzą. Zaniepokojona mówiła szybko dalej: -
Jednakże, nie mniej niż pan, chciałabym załatwić całą rzecz pokojowo.
- W takim razie jedyną rozsądną decyzją będzie...
Uniosła dłoń i ku jej ogromnemu zaskoczeniu Jem zamilkł, tłumiąc gniewny pomruk.
- Jak już powiedziałam, nie chcę, by ta sprawa ciągnęła się w nieskończoność, proponuję więc, że zrzeknę się
wszelkich praw do Ravencroft, w zamian...
- Co takiego? - Na twarzy lorda Glenravena pojawiła się dziwna mieszanina ulgi i zaskoczenia. - Czyżby pani się
poddawała?
- Niezupełnie, milordzie - odrzekła ostro Claudia. - Zrzekam się praw do posiadłości pod jednym... właściwie
dwoma warunkami.
- Jakimi? - równie ostro zapytał Jem.
- %7łe pozwoli pan pozostać tu cioci Auguście... jako gospodyni i że zatrudni mnie pan jako koniuszego.
Na twarzy jego lordowskiej mości odbiło się zaskoczenie, złość i niedowierzanie.
- Nie mówi pani poważnie! - zawołał.
Claudia nawet nie trudziła się, by mu odpowiedzieć. Uśmiechnęła się najpiękniej, jak potrafiła.
Gdy Jem otrząsnął się już z pierwszego szoku, rzekł:
- Ależ to śmieszne! Niby dlaczego miałbym zgodzić się na tak dziwaczną propozycję? Sam potrafię zająć się
stajniami, a jeżeli chodzi o prowadzenie domu, to każda wieśniaczka...
- Oczywiście, że sam doskonale poradzi pan sobie z hodowlą koni - niecierpliwie przerwała mu Claudia. - Ale nie
ma pan pojęcia, co działo się w stajniach Ravencroft w ciągu ostatnich paru lat, i jeszcze dużo czasu upłynie, zanim
wciągnie się pan w interesy. To może mieć fatalne skutki. Czy jest pan pewien, że pana na to stać? Poza tym o
wiele korzystniej byłoby, gdyby poświęcił pan swój cenny czas na odbudowę owczarni i powiększenie stada owiec.
Jem rozważał jej słowa w milczeniu. Miała rację, ale...
- Zna się pani na koniach niewiele lepiej ode mnie - powiedział z dziecinnym uporem.
- To mogło być prawdą kilka lat temu, ale sporo się nauczyłam od tamtej pory. Poza tym jestem naprawdę dobra
w prowadzeniu rachunków i inwestowaniu pieniędzy tak, by przynosiły jak największy dochód. Jestem także
całkiem niezłym handlowcem - dodała spuszczając skromnie oczy.
Jem uśmiechnął się mimo woli. Musiał przyznać, że jej propozycja bardzo mu się podoba. W następnej chwili
uśmiech zniknął. Chyba postradał resztki rozumu! Jeżeli ta ślicznotka zostanie w Ravencroft, nic dobrego z tego
nie wyniknie. Wiedział doskonale, że plotka ma szybkie nogi. I nawet jeżeli on zupełnie się tym nie przejmował -
nie byłby pierwszym właścicielem ziemskim, który ma na utrzymaniu piękną kobietę - to dla niej mogłoby się to
skończyć katastrofą. Jej szansę na powtórne, miejmy nadzieję, szczęśliwsze małżeństwo byłyby poważnie
zagrożone.
- Jeżeli niepokoi pana opinia publiczna, milordzie, to oczywiście razem z ciocią Augusta wyprowadzimy się z
domu. - Jem spojrzał na nią oszołomiony. Czyżby czytała w jego myślach? - Przeniesiemy się do domku na
wzgórzu. Znajduje się dostatecznie daleko od domu, by zapobiec podejrzeniom sąsiadów, a jednocześnie
40
dostatecznie blisko, abyśmy wraz z ciocią nie miały problemu z wypełnianiem naszych obowiązków. Wiem, że
zgodnie ze zwyczajem gospodyni powinna mieszkać w domu, ale mam nadzieję, że przymknie pan oczy na tę małą
niedogodność.
Jem machnął niecierpliwie ręką. Miał wrażenie, że jak doświadczony kupiec skupiała jego uwagę na małym,
łatwym do rozwiązania problemie tylko po to, by nieświadomie pominął o wiele poważniejszy. Dobry Boże,
czyżby naprawdę uważała, że jeżeli wprowadzi się do domku na terenie jego posiadłości, oddalonego o niecałe pół
mili od jego domu, języki wiejskich plotkarzy zamilkną jeżeli tak, to spotka ją smutne rozczarowanie.
Z drugiej strony panna Augusta Melksham była uosobieniem wszelkich cnót i przyzwoitości. Sama obecność tej
skromnej i poważnej osoby w domu w ciągu dnia i w domku na wzgórzu w nocy powinna zmienić sytuację.
Ponadto Claudia Carstairs pozyskała sobie w Ravencroft nieskazitelną opinię, co też miało niebagatelne znaczenie.
Potrząsnął głową. Co też mu znowu chodzi po głowie? Pomysł był nieprawdopodobny... aż śmieszny... a jednak?
Wyobraził sobie siebie siedzącego naprzeciw pięknej wdowy przy stoliku w gabinecie... godziny spędzone z nią na
rozmowach o rozwoju stajni... słuchałby jej melodyjnego głosu i patrzył w oczy koloru topazu... Może nawet [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl