[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dziękuję panu za tyle względów! Mnie na pewno nie zabrak
nie dobrej woli!
Podała mu rękę, którą podniósł do ust, rzucając przy tym Madzi znaczące spojrzenie.
Madzia zauważyła, że jej narzeczony ma na prawej ręce szeroką bliznę. Stwierdziła
również, iż ma brzydkie ręce.
Nieszlachetne ręce! pomyślała.
Rodzice Madzi odetchnęli z ulgą i zaczęli wypytywać Norberta o jego podróż. Maria
Hartau wmieszała się do rozmowy:
90
" Szkoda, że matka nie doczekała pańskiego powrotu. Biedaczka, tęskniła tak
bardzo za synem!
" Moja biedna, nieszczęśliwa matka. Słyszałem od pana radcy, że zaznała wiele
dobrego od pani i od panny Magdaleny! Jestem paniom bardzo zobowiązany!
odpowiedział Norbert z ciężkim westchnieniem. Nie chciał jednak mówić więcej na
ten niebezpieczny dla niego temat. Toteż w chwilę pózniej zaczął opowiadać o
swojej podróży, opisując dowcipnie niektóre zabawne przygody.
Maria Hartau stwierdziła w duchu, że jego żal po stracie matki sprawia trochę
teatralne wrażenie. Dziwiło ją również, iż młody człowiek tak szybko zmienił temat
rozmowy.
Biedna Leno! pomyślała Twój syn nie kochał cię tak,
jak na to zasługiwałaś! Widocznie odziedziczył oschłe, chłodne uspo
sobienie ojca!
102
W sercu pani Marii zbudziła się troska o przyszłość Madzi. Czyżby i ją miał czekać
taki los, jaki spotkał Lenę Raveneck?
W każdym razie Norbert nie wywarł na niej dodatniego wrażenia. Co się tyczy radcy
Berna, to Norbert wydawał mu się coraz bardziej niesympatyczny. Jedynie rodzice Madzi
byli zadowoleni z przyszłego zięcia.
*
Upłynęło kilka miesięcy.
Norbert Greinsberg oswoił się zupełnie z nową sytuacją, czuł się panem Lindenhofu i
używał swego majątku. Pracę pozostawiał administratorowi, który na szczęście był
dzielnym i solidnym człowiekiem. Norbert jezdził wiele konno, robił dalekie wycieczki
samochodem i starał się prowadzić urozmaicone życie.
Prędko znalazł w pobliskim mieście grono pokrewnych dusz. Zapisał się do klubu, do
którego należała cała złota młodzież. Spraszał sobie gości do Lindenhofu. Wtedy to
bawiono się do białego rana.
Swojej narzeczonej" posyłał codziennie kwiaty i słodycze, starając się usilnie o jej
względy. Chłód Madzi podniecał go do szaleństwa. Niecierpliwość Norberta wzmagała
się z dnia na dzień. Pragnął nareszcie korzystać ze swoich narzeczeńskich praw.
Z rodzicami i braćmi Madzi żył bardzo dobrze. Zwłaszcza majorowa była nim
zachwycona i wynosiła go pod niebiosy. Major i jego synowie pracowali w swoim
przedsiębiorstwie, które doskonale prosperowało. Nikt nie spostrzegł, że dziewczyna
91
toczy ciężką walkę wewnętrzną, że w oczach jej pojawia się lęk na sam widok narze-
czonego.
Jedynie pani Maria domyślała się, co się dzieje w duszy Madzi. Postanowiła, że
przyjdzie siostrzenicy z pomocą, o ile okaże się, że Madzia nie będzie mogła poślubić
Jana Ravenecka.
Pani Maria zaprosiła całą rodzinę i Norberta Greinsberga na drugi dzień świąt
wielkanocnych. Na pierwszy dzień świąt Norbert zaprosił majora z żoną i dziećmi do
Lindenhofu. Madzia miała sobie
103
przy tej sposobności wybrać pokoje, w których zechce zamieszkać jako dziedziczka
Lindenhofu. Na skutek próśb Norberta datę ślubu młodej pary wyznaczono na koniec
czerwca.
W pierwszy dzień świąt Wielkiej Nocy Norbert przysłał do miasta samochód po
narzeczoną i jej rodzinę.
Obiad był doskonały. Norbert kazał podać do stołu najlepsze gatunki win. Rodzice
Madzi promienieli radością. Byli zachwyceni swoim idealnym" zięciem.
Norbertowi nie przyszło wcale na myśl, że wzbudza w Madzi wstręt. Był ogromnie
zarozumiały. Wiedział, że jest przystojny, elegancki i że podoba się kobietom. Rezerwę
Madzi przypisywał dziewczęcej skromności. Madzia swoim zachowaniem drażniła jego
próżność.
Po obiedzie zbliżył się do niej, mówiąc:
: Chciałbym pokazać pani apartamenta przeznaczone na przyszłe mieszkanie. Czy
zechce je pani obejrzeć? Może trzeba będzie zmienić coś w urządzeniu.
Madzia zwróciła się do matki.
Chodzmy, mamo!
Norbert spojrzał błagalnie na majorową, która zrozumiała to spojrzenie. Pomyślała, iż
nic w tym dziwnego, że przyszły zięć pragnie raz przynajmniej pozostać przez chwilę
sam na sam z Madzią.
Przyjdę za kilka minut odparła Teraz muszę odpocząć,
bo mi się trochę w głowie kręci po tym mocnym winie.
Norbert z wdzięcznością ucałował jej rękę. Major i jego synowie nie mieli najmniejszej
chęci towarzyszenia młodej parze. Siedzieli przy doskonałej czarnej kawie, paląc
wyborne cygara, w miłym nastroju, jaki zazwyczaj powstaje po smacznym, suto
zakrapianym obiedzie. Toteż Norbert podał Madzi ramię i po chwili wyszli z jadalni.
Prowadząc ją przez szereg pokoi, szeptał jej na ucho namiętne, płomienne słowa.
Madzia milczała. Przerazliwy lęk zamykał jej usta.
92
Weszli znowu do następnego pokoju.
Tutaj ma być sypialnia. Czy podoba się pani? zapytał
Norbert.
Mówił głosem stłumionym, drżącym z hamowanej namiętności. Spoglądał przy tym na
Madzię oczyma pełnymi zachwytu.
104
Dziewczyna przystanęła, zakłopotana, śmiertelnie zawstydzona. Nie wiedziała, co i
jak ma odpowiedzieć. Z tym wyrazem bezradności, z rumieńcami na licu, wyglądała tak
wdzięcznie, tak uroczo, iż Norbert nie potrafił dłużej panować nad sobą. I nagle zbliżył
się do niej, porwał ją w objęcia i zaczął namiętnie szeptać:
Droga moja, jak długo zamierzasz mnie przywodzić do sza
leństwa twoim chłodem? Kocham cię, jesteś moja nie zniosę
dłużej tej powściągliwości! Raz musimy z tym skończyć! Nie wypusz
czę cię dziś z moich ramion, dopóki nie zdobędę twojego pocałunku,
nie próbuj się bronić!
Pochylił się nad nią, pragnąc przycisnąć wargi do jej ust.
Madzia przez chwilę tkwiła w jego ramionach, obezwładniona lękiem. Z nieopisanym
przerażeniem słuchała słów Norberta. Gdy jednak poczuła jego oddech, tchnący winem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Dziękuję panu za tyle względów! Mnie na pewno nie zabrak
nie dobrej woli!
Podała mu rękę, którą podniósł do ust, rzucając przy tym Madzi znaczące spojrzenie.
Madzia zauważyła, że jej narzeczony ma na prawej ręce szeroką bliznę. Stwierdziła
również, iż ma brzydkie ręce.
Nieszlachetne ręce! pomyślała.
Rodzice Madzi odetchnęli z ulgą i zaczęli wypytywać Norberta o jego podróż. Maria
Hartau wmieszała się do rozmowy:
90
" Szkoda, że matka nie doczekała pańskiego powrotu. Biedaczka, tęskniła tak
bardzo za synem!
" Moja biedna, nieszczęśliwa matka. Słyszałem od pana radcy, że zaznała wiele
dobrego od pani i od panny Magdaleny! Jestem paniom bardzo zobowiązany!
odpowiedział Norbert z ciężkim westchnieniem. Nie chciał jednak mówić więcej na
ten niebezpieczny dla niego temat. Toteż w chwilę pózniej zaczął opowiadać o
swojej podróży, opisując dowcipnie niektóre zabawne przygody.
Maria Hartau stwierdziła w duchu, że jego żal po stracie matki sprawia trochę
teatralne wrażenie. Dziwiło ją również, iż młody człowiek tak szybko zmienił temat
rozmowy.
Biedna Leno! pomyślała Twój syn nie kochał cię tak,
jak na to zasługiwałaś! Widocznie odziedziczył oschłe, chłodne uspo
sobienie ojca!
102
W sercu pani Marii zbudziła się troska o przyszłość Madzi. Czyżby i ją miał czekać
taki los, jaki spotkał Lenę Raveneck?
W każdym razie Norbert nie wywarł na niej dodatniego wrażenia. Co się tyczy radcy
Berna, to Norbert wydawał mu się coraz bardziej niesympatyczny. Jedynie rodzice Madzi
byli zadowoleni z przyszłego zięcia.
*
Upłynęło kilka miesięcy.
Norbert Greinsberg oswoił się zupełnie z nową sytuacją, czuł się panem Lindenhofu i
używał swego majątku. Pracę pozostawiał administratorowi, który na szczęście był
dzielnym i solidnym człowiekiem. Norbert jezdził wiele konno, robił dalekie wycieczki
samochodem i starał się prowadzić urozmaicone życie.
Prędko znalazł w pobliskim mieście grono pokrewnych dusz. Zapisał się do klubu, do
którego należała cała złota młodzież. Spraszał sobie gości do Lindenhofu. Wtedy to
bawiono się do białego rana.
Swojej narzeczonej" posyłał codziennie kwiaty i słodycze, starając się usilnie o jej
względy. Chłód Madzi podniecał go do szaleństwa. Niecierpliwość Norberta wzmagała
się z dnia na dzień. Pragnął nareszcie korzystać ze swoich narzeczeńskich praw.
Z rodzicami i braćmi Madzi żył bardzo dobrze. Zwłaszcza majorowa była nim
zachwycona i wynosiła go pod niebiosy. Major i jego synowie pracowali w swoim
przedsiębiorstwie, które doskonale prosperowało. Nikt nie spostrzegł, że dziewczyna
91
toczy ciężką walkę wewnętrzną, że w oczach jej pojawia się lęk na sam widok narze-
czonego.
Jedynie pani Maria domyślała się, co się dzieje w duszy Madzi. Postanowiła, że
przyjdzie siostrzenicy z pomocą, o ile okaże się, że Madzia nie będzie mogła poślubić
Jana Ravenecka.
Pani Maria zaprosiła całą rodzinę i Norberta Greinsberga na drugi dzień świąt
wielkanocnych. Na pierwszy dzień świąt Norbert zaprosił majora z żoną i dziećmi do
Lindenhofu. Madzia miała sobie
103
przy tej sposobności wybrać pokoje, w których zechce zamieszkać jako dziedziczka
Lindenhofu. Na skutek próśb Norberta datę ślubu młodej pary wyznaczono na koniec
czerwca.
W pierwszy dzień świąt Wielkiej Nocy Norbert przysłał do miasta samochód po
narzeczoną i jej rodzinę.
Obiad był doskonały. Norbert kazał podać do stołu najlepsze gatunki win. Rodzice
Madzi promienieli radością. Byli zachwyceni swoim idealnym" zięciem.
Norbertowi nie przyszło wcale na myśl, że wzbudza w Madzi wstręt. Był ogromnie
zarozumiały. Wiedział, że jest przystojny, elegancki i że podoba się kobietom. Rezerwę
Madzi przypisywał dziewczęcej skromności. Madzia swoim zachowaniem drażniła jego
próżność.
Po obiedzie zbliżył się do niej, mówiąc:
: Chciałbym pokazać pani apartamenta przeznaczone na przyszłe mieszkanie. Czy
zechce je pani obejrzeć? Może trzeba będzie zmienić coś w urządzeniu.
Madzia zwróciła się do matki.
Chodzmy, mamo!
Norbert spojrzał błagalnie na majorową, która zrozumiała to spojrzenie. Pomyślała, iż
nic w tym dziwnego, że przyszły zięć pragnie raz przynajmniej pozostać przez chwilę
sam na sam z Madzią.
Przyjdę za kilka minut odparła Teraz muszę odpocząć,
bo mi się trochę w głowie kręci po tym mocnym winie.
Norbert z wdzięcznością ucałował jej rękę. Major i jego synowie nie mieli najmniejszej
chęci towarzyszenia młodej parze. Siedzieli przy doskonałej czarnej kawie, paląc
wyborne cygara, w miłym nastroju, jaki zazwyczaj powstaje po smacznym, suto
zakrapianym obiedzie. Toteż Norbert podał Madzi ramię i po chwili wyszli z jadalni.
Prowadząc ją przez szereg pokoi, szeptał jej na ucho namiętne, płomienne słowa.
Madzia milczała. Przerazliwy lęk zamykał jej usta.
92
Weszli znowu do następnego pokoju.
Tutaj ma być sypialnia. Czy podoba się pani? zapytał
Norbert.
Mówił głosem stłumionym, drżącym z hamowanej namiętności. Spoglądał przy tym na
Madzię oczyma pełnymi zachwytu.
104
Dziewczyna przystanęła, zakłopotana, śmiertelnie zawstydzona. Nie wiedziała, co i
jak ma odpowiedzieć. Z tym wyrazem bezradności, z rumieńcami na licu, wyglądała tak
wdzięcznie, tak uroczo, iż Norbert nie potrafił dłużej panować nad sobą. I nagle zbliżył
się do niej, porwał ją w objęcia i zaczął namiętnie szeptać:
Droga moja, jak długo zamierzasz mnie przywodzić do sza
leństwa twoim chłodem? Kocham cię, jesteś moja nie zniosę
dłużej tej powściągliwości! Raz musimy z tym skończyć! Nie wypusz
czę cię dziś z moich ramion, dopóki nie zdobędę twojego pocałunku,
nie próbuj się bronić!
Pochylił się nad nią, pragnąc przycisnąć wargi do jej ust.
Madzia przez chwilę tkwiła w jego ramionach, obezwładniona lękiem. Z nieopisanym
przerażeniem słuchała słów Norberta. Gdy jednak poczuła jego oddech, tchnący winem, [ Pobierz całość w formacie PDF ]