[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swoimi podejrzeniami o widmowym dotyku nie będzie kłopotał kolegów ani nikogo innego, gdyż
mogłoby to nadszarpnąć jego reputację. A ja mogłem tylko boleć nad tym, że niektórzy, wierząc w
potęgę Szatana, nie wierzą jednocześnie, iż Zło może zyskać fizyczną manifestację. Niestety było to
rozpowszechnione mniemanie wśród ludzi parających się nauką, którzy zapominali o tym, iż poza
tym, co cielesne, istnieje również to, co duchowe. A poza tym, co materialne, istnieje również to, co
niematerialne. Burgrabia Linde już o tym wiedział.
* * *
 Czarownik? Tu? W Biarritz?  Springer nie chciał wierzyć własnym uszom.
 A czymże to miasto różni się od innych? Strzegą go szczególnie silne relikwie? A może
gorąca wiara mieszkańców?  Pozwoliłem sobie na ironię.
 Mamy relikwie  powiedział urażonym tonem Springer.  Kolec z Korony Cierniowej
naszego Pana oraz złomek Złamanego Krzyża.
 Gdyby zebrać wszystkie części Krzyża, które znajdują się w miastach jako relikwie, to
okazałoby się, że naszego Pana ukrzyżowano na jakimś drewnianym gigancie. A Krzyż był niski,
panie Springer. Pismo wyraznie mówi, że Jezus, by pokarać grzeszników zstąpił z Krzyża. Nie
zeskoczył, ale zstąpił. Zresztą...  Machnąłem dłonią.  Nieważne. Nawet gdybyście świętymi
relikwiami wybrukowali wszystkie ulice, niewiele by wam to pomogło.
 Dziwne słowa jak na mistrza Inkwizytorium  zauważył doradca burgrabiego.
 Trzezwe, chłodne i rozsądne  odparłem.  Bo ufam, że wolicie znać prawdę, a nie chcecie
być mamieni pięknymi bajeczkami?
Chrząknął coś niezrozumiale, a potem przetarł czoło dłonią.
 Wybaczcie, mistrzu  powiedział.  Sam już nie wiem, co robić. Wysłałem posłańców z
listem do pana prewota, informując go o nieszczęśliwym wypadku, a na razie ja zgodnie z prawem
pełnię tu...  urwał nagle.  Chyba, że wy byście chcieli...
 O, nie!  Uniosłem dłoń.  Nie zaangażuję powagi Inkwizytorium, panie Springer, bo po
pierwsze, musiałbym tłumaczyć się pózniej przed biskupem, a po drugie, nie mam na to ochoty.
Mogę wam jednak obiecać jedno: złapiemy czarownika lub czarownicę, kimkolwiek by nie byli. I
zrobimy to na tyle dyskretnie, by rzecz nie wyszła na światło dzienne. Przynajmniej do czasu, aż
nie odniesiemy sukcesu.
Czarownica po pierwszym zabójstwie potrzebuje co najmniej trzech dni odpoczynku. Dlatego
mogłem powiadomić Ritę, że zakładając, iż następny będzie kat, ma przed sobą sześć dni życia.
Springer pokiwał głową.
 Ach tak!  Klepnął się w czoło.  Mam szczerą nadzieję, że uda wam się powstrzymać zło,
mistrzu.
 Muszę jednak wiedzieć, kim był skazany? Kim są jego przyjaciele? Rodzina? Znajomi?
Springer był przygotowany do rozmowy, gdyż miał ze sobą kilka kartek protokołów z
przesłuchania gwałciciela oraz zabójcy.
 Ugold Pleśniak. Tak go nazywali.  Podniósł na mnie wzrok, ruszając lekko ramionami, jakby
sam dziwił się temu przydomkowi.  Robotnik sezonowy. Najmował się do prac w polu, kuzni,
magazynach... Gdzie tylko się dało.
 Wagabunda.
 Ale pracowity. Kupiec, u którego ostatnio pracował, nie mógł się go nachwalić...
 Któż to taki?
 Ernest Schulmeister.  Springer musiał zerknąć w dokumenty, by sobie przypomnieć.  Ma
tartaki i składy z drewnem, tu w Biarritz oraz w okolicach. Bogaty  cmoknął.
 No cóż, będę go musiał odwiedzić.
 Jak myślicie?  Springer tym razem uciekł spojrzeniem gdzieś na bok.  Popełniliśmy błąd?
Ten Pleśniak był niewinny?
 Cóż mnie to może obchodzić?  Wzruszyłem ramionami.  Popełniono gwałt oraz
morderstwo, podejrzanego pochwycono, skazano i stracono. Prawu stało się zadość. Jestem tu, by
odnalezć czarownika, panie Springer, a nie zastanawiać się, czy sąd miejski z panem burgrabią na
czele popełnili błąd, gdyż chcieli, po pierwsze, jak najszybciej pochwalić się złapaniem budzącego
strach mordercy, a po drugie, zobaczyć w działaniu osławionego kata z Altenburga...
 To nie tak  przerwał mi cicho Springer.  Ludzie widzieli go nocą...
 Czego nie zrozumieliście w słowach:  cóż mnie to może obchodzić?  spytałem zjadliwie. 
Burgrabia tłumaczy się już przed naszym Niebieskim Panem, a wy tłumaczcie się we własnym
sumieniu. Jednak mnie do tego nie mieszajcie. Powiedzcie lepiej, gdzie mieszka Schulmeister.
* * *
Dom kupca Schulmeistera był to dwupiętrowy, murowany budynek, położony na obrzeżach
Biarritz, niedaleko miejskich murów. Otoczony był sporej wielkości ogrodem oraz solidnym płotem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl