[ Pobierz całość w formacie PDF ]
było dziwne, że mógł czytać jej myśli, ale to nie przeszkadzało jej bardzo, na
pewno nie, ponieważ, czy ktoś twierdził że potrafi coś takiego. Leżała
nieruchomo, czekając, bez protestu, żeby zobaczyć, co zrobi.
Obok niej, Dayan znieruchomiał, i nawet pojedynczy mięsień się nie ruszał.
Nawet jego oddech zdawały się zatrzymać. Poczuła ciepło w jej wnętrzu,
rosnące, poruszające się, rozprzestrzeniające się. Usłyszała odległą pieśni.
Słowa były w innym języku, bardzo piękne i kojące, więc całkowicie się
zrelaksowała. Głos był mężczyzny, z pewnością Dajana, ale to było w jej
głowie, nie mówił głośno. I miał piękny głos.
Dayan zbadał dokładnie jej powiększenie serce, a następnie przeniósł się do
dziecka. Małe dziecko, kobieta. Była piękna, w pełni ukształtowana i świadoma
jego włamania. Zapewnił natychmiast dziecko, wysyłając fale spokoju, aby ją
otoczyła. Miała takie same możliwości, jak jej matka, może nawet silniejsze.
Mimo, że bardzo małe, dziecko było doskonale uformowane, wymagało tylko
dojrzewania do dobrego funkcjonowania w świecie zewnętrznym. Zachęcony
wyszedł od dziecka i wrócił do podstawowej misji. Serca Corinne zdecydowanie
pracującego.
Nie był uzdrowicielem i nie posiadał umiejętności niezbędnych do naprawy jej
serce. Mógł dać jej swoją krew, aby pomóc wzmocnić ją, ale nie miał pojęcia,
co zrobić z dzieckiem. On dotknął umysłu dziecka, znał ją jako osoba, wiedział,
że Corinne już ją kochała. Nie mógł w jakikolwiek sposób zaszkodzić dziecku,
chyba że czas Corinne dobiegnie końca. Jeszcze cicho intonując starożytny
rytuału uzdrawiania, Dayan robił, co mógł, aby wesprzeć jej słabe, serce.
Corinne dokładnie wiedziała w którym momencie, opuścił jej ciało. Ciepła nie
było, a ona czuła utraty jego obecności tam. Odwróciła głowę, aby spojrzeć na
niego, lekko otumanionego. Może był czarownikiem czarnej magii. Była
całkowicie oczarowana przez niego, całkowicie pod jego urokiem. Gdy jego
czarny wzrok spotkał jej, ujrzała tam głód, ból strasznej potrzeby, pustkę którą
tylko ona mogła wypełnić. Corinne czuła, że, choć zdawała sobie sprawę,
intensywność ich emocji nie miała sensu.
"Dopiero co cię spotkałam," powiedziała cicho, jej zielone jak mech oczy,
rozpatrywały jego twarzy.
Dayan znowu złączył ich ręce przyniósł je na jego serce. "Przeszukałem cały
świat szukając ciebie, przez czas i odległości których nie można sobie
wyobrazić. Jesteś jedyną. Moją drugą połową. Moją życiową partnerką". Jego
głos był łagodny, szepcząc nad nią jak aksamit.
Corinne drgnęła, podsuwając się bliżej do ochrony jego silnego ciała nie zdając
sobie sprawy że tak zrobiła. "Podoba mi się te słowa. %7łyciowa partnerka. Brzmi
to magicznie. Jak byśmy byli stworzeni dla siebie. Jej oczy rozszerzyły się.
"Mogę odetchnąć z ulgą, Dayan, naprawdę mogę. Co ty zrobiłeś?" Ona
przeżywa ponownie, te dziwne zjawisko: Jej serce biło w rytm dokładnie takie
same jak Dajana. "Słyszysz? Posłuchaj naszych serc."
"Zostaliśmy stworzeni, aby być razem, dwie połówki tej samej całości",
poinformował ją delikatnie, wiedząc, że nie zrozumie. Chodziło mu o to
dosłownie, gdy myślała, że mówił w przenośni. "Jesteś drugą połowę mojej
duszy, światłem dla mojej ciemności. Trzymam drugiej połowy twojego serca.
Należymy do siebie, Corinne.
Kochała sposób w jaki wymawiał jej imię, leniwe przeciągając, jego dziwny
akcent zmiękczał samogłoski, dopóki nie były intrygująco sexy. "Jakie to
dziwne, kiedy nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteś
przytłaczający, dam ci tyle. Nie mogę się zdecydować, czy to twoja gra na
gitarze lub dzwięk głosu, sprawia że straciłam tę odrobinę sensu który miałam.
Co według Ciebie to jest? "
"Coś mnie zmusiło abym poszedł do tego baru dziś wieczorem ", odpowiedział
cicho, jego zęby drażnią opuszek jej kciuka. Czuła każdy delikatnie skrobanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
było dziwne, że mógł czytać jej myśli, ale to nie przeszkadzało jej bardzo, na
pewno nie, ponieważ, czy ktoś twierdził że potrafi coś takiego. Leżała
nieruchomo, czekając, bez protestu, żeby zobaczyć, co zrobi.
Obok niej, Dayan znieruchomiał, i nawet pojedynczy mięsień się nie ruszał.
Nawet jego oddech zdawały się zatrzymać. Poczuła ciepło w jej wnętrzu,
rosnące, poruszające się, rozprzestrzeniające się. Usłyszała odległą pieśni.
Słowa były w innym języku, bardzo piękne i kojące, więc całkowicie się
zrelaksowała. Głos był mężczyzny, z pewnością Dajana, ale to było w jej
głowie, nie mówił głośno. I miał piękny głos.
Dayan zbadał dokładnie jej powiększenie serce, a następnie przeniósł się do
dziecka. Małe dziecko, kobieta. Była piękna, w pełni ukształtowana i świadoma
jego włamania. Zapewnił natychmiast dziecko, wysyłając fale spokoju, aby ją
otoczyła. Miała takie same możliwości, jak jej matka, może nawet silniejsze.
Mimo, że bardzo małe, dziecko było doskonale uformowane, wymagało tylko
dojrzewania do dobrego funkcjonowania w świecie zewnętrznym. Zachęcony
wyszedł od dziecka i wrócił do podstawowej misji. Serca Corinne zdecydowanie
pracującego.
Nie był uzdrowicielem i nie posiadał umiejętności niezbędnych do naprawy jej
serce. Mógł dać jej swoją krew, aby pomóc wzmocnić ją, ale nie miał pojęcia,
co zrobić z dzieckiem. On dotknął umysłu dziecka, znał ją jako osoba, wiedział,
że Corinne już ją kochała. Nie mógł w jakikolwiek sposób zaszkodzić dziecku,
chyba że czas Corinne dobiegnie końca. Jeszcze cicho intonując starożytny
rytuału uzdrawiania, Dayan robił, co mógł, aby wesprzeć jej słabe, serce.
Corinne dokładnie wiedziała w którym momencie, opuścił jej ciało. Ciepła nie
było, a ona czuła utraty jego obecności tam. Odwróciła głowę, aby spojrzeć na
niego, lekko otumanionego. Może był czarownikiem czarnej magii. Była
całkowicie oczarowana przez niego, całkowicie pod jego urokiem. Gdy jego
czarny wzrok spotkał jej, ujrzała tam głód, ból strasznej potrzeby, pustkę którą
tylko ona mogła wypełnić. Corinne czuła, że, choć zdawała sobie sprawę,
intensywność ich emocji nie miała sensu.
"Dopiero co cię spotkałam," powiedziała cicho, jej zielone jak mech oczy,
rozpatrywały jego twarzy.
Dayan znowu złączył ich ręce przyniósł je na jego serce. "Przeszukałem cały
świat szukając ciebie, przez czas i odległości których nie można sobie
wyobrazić. Jesteś jedyną. Moją drugą połową. Moją życiową partnerką". Jego
głos był łagodny, szepcząc nad nią jak aksamit.
Corinne drgnęła, podsuwając się bliżej do ochrony jego silnego ciała nie zdając
sobie sprawy że tak zrobiła. "Podoba mi się te słowa. %7łyciowa partnerka. Brzmi
to magicznie. Jak byśmy byli stworzeni dla siebie. Jej oczy rozszerzyły się.
"Mogę odetchnąć z ulgą, Dayan, naprawdę mogę. Co ty zrobiłeś?" Ona
przeżywa ponownie, te dziwne zjawisko: Jej serce biło w rytm dokładnie takie
same jak Dajana. "Słyszysz? Posłuchaj naszych serc."
"Zostaliśmy stworzeni, aby być razem, dwie połówki tej samej całości",
poinformował ją delikatnie, wiedząc, że nie zrozumie. Chodziło mu o to
dosłownie, gdy myślała, że mówił w przenośni. "Jesteś drugą połowę mojej
duszy, światłem dla mojej ciemności. Trzymam drugiej połowy twojego serca.
Należymy do siebie, Corinne.
Kochała sposób w jaki wymawiał jej imię, leniwe przeciągając, jego dziwny
akcent zmiękczał samogłoski, dopóki nie były intrygująco sexy. "Jakie to
dziwne, kiedy nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia. Jesteś
przytłaczający, dam ci tyle. Nie mogę się zdecydować, czy to twoja gra na
gitarze lub dzwięk głosu, sprawia że straciłam tę odrobinę sensu który miałam.
Co według Ciebie to jest? "
"Coś mnie zmusiło abym poszedł do tego baru dziś wieczorem ", odpowiedział
cicho, jego zęby drażnią opuszek jej kciuka. Czuła każdy delikatnie skrobanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]