[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Taak. Dokończ jeść i pójdziemy cię wymeldo
wać. Pojedziesz potem ze mną, niby na lotnisko. Gdy
byś wzięła taksówkę, mogliby się dowiedzieć, że ich
okłamałaś.
Liza zastanowiła się.
- A może jednak powinnam wziąć taksówkę.
Zanim zaprotestował, dokończyła myśl:
- W ten sposób będziesz poza podejrzeniami, jeśli
72 JUDY CHRISTENBERRY
odkryją, że nie poleciałam. Moglibyśmy spotkać się
na lotnisku.
Nickowi nie spodobał się ten pomysł, nie chciał tra
cić jej z oczu ani na moment. Docenił jednak znaczenie
jej planu.
- Dobra jesteÅ› w knuciu intryg.
- Dziękuję. - Przesłała mu uśmiech, po czym zno
wu zmarszczyła czoło. - Jednego ciągle nie wiem.
- Czego?
- Muszę wysłać pieniądze Emily tak, żeby nikt
o tym nie wiedział.
- To proste. Zlecę mojemu księgowemu, żeby prze
lał je telegraficznie z mojego konta, a ty możesz dać
mi czek, który przechowam do czasu, kiedy będziesz
bezpieczna.
Liza nachyliła się ku niemu nerwowo.
- Tylko że ja chcę jej wysłać pięć tysięcy dolarów.
Możesz...
Zazwyczaj kobiety widziały w nim finansową po
lisę na przyszłość, tymczasem Liza wątpiła w jego mo
żliwości pod tym względem. Uśmiechnął się z gry
masem.
- Taak, dam radÄ™.
- Zaraz jutro rano?
- Zacznę od tego dzień - obiecał.
- Jesteś wspaniały. Nie wiem, co bym bez ciebie
zrobiła.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy, był jednak
lepszego zdania o swojej pacjentce niż ona sama.
- Sądzę, że byś sobie poradziła.
DUET Z SOLISTK 73
- Dziękuję - powtórzyła z szerokim uśmiechem.
- Tym bardziej nie rozumiem twoich stosunków
z matkÄ….
Może wsadzał nos w nie swoje sprawy, ale uważał,
że Liza jest zastraszana. Pokazała mu co prawda, że
potrafi sama decydować w kwestii jedzenia i odpo
czynku, ale i tak nie pojmował całej jej rodzinnej sy
tuacji.
Nie zdziwiłby się, gdyby go ofuknęła, gdyby za
kwestionowała jego prawo do podobnych pytań. Liza
tymczasem kiwnęła głową i mruknęła:
- To moja wina.
- Twoja wina? Nie żartuj. Ty...
Podniosła wzrok i przerwała mu.
- Moja matka ma trudny charakter, ale ja tylko za
chęcałam ją do tyranizowania mnie.
- SÅ‚ucham?
- Kiedy straciłam dobry kontakt z ciotką Meredith,
całkiem naturalnie zwróciłam się do własnej matki. I to
był błąd. Wówczas jednak tego nie wiedziałam, wie
rzyłam, że możemy wypracować sobie taką rodzinną
relację, jaka innym dziewczętom jest po prostu dana.
- Posmutniała. - Myliłam się. Uświadomiłam to sobie
dopiero po paru latach. Wtedy też przekonałam się,
że zniknęła gdzieś ta Meredith, którą tak kochałam.
Jak twierdzi Emily, nastąpiło tu jakieś oszustwo albo
jej psychika uległa okaleczeniu. - Wzruszyła ramio
nami. - Tak bardzo pragnęłam zastąpić czymś tamto
utracone uczucie, że miałam nadzieję, że znajdę je
u własnej matki. Wydawało mi się, że każdy możliwy
74 JUDY CHRISTENBERRY
związek z nią jest lepszy niż emocjonalna pustka. Dla
tego pozwoliłam jej decydować.
- I dlatego uważasz, że to twoja wina? - Nie ro
zumiał jej wyjaśnienia.
Raz jeszcze wzruszyła ramionami.
- To raczej grzech zaniechania, ale to wciąż grzech.
Starałam się pózniej coś zmienić, ale matka jest za
wzięta.
Kiedy rozmowę przerwała im kolejna miłośniczka
talentu Lizy, Nick zaciskał zęby. Szczęśliwie kobieta
szybko dała im spokój.
- Skończ sałatkę i chodzmy stąd - zniecierpliwił
siÄ™.
Liza z ulgą odłożyła widelec.
- Proszę bardzo. Bałam się to zaproponować, żebyś
nie kazał mi, na przekór, zjeść wszystkiego - powie
działa, drażniąc się z nim.
- Kazałbym ci, ale i tak ci się nie uda w tym tłumie
natrętów. - Gestem wezwał kelnera.
- Poproszę, żeby dopisali to do mojego rachunku.
- Nie, ja zapłacę. - Zachował się jak macho, zda
wał sobie z tego sprawę, ale i tak zapłacił.
Gdy zaoferował Lizie swoją pomoc przy pakowa
niu, nie przyjęła jej.
- Mam w tym wprawÄ™, szybko siÄ™ z tym uwinÄ™.
- Czemu podróżujesz sama? Myślałem, że artyści
ciągną za sobą asystentki, pokojówki?
- Miałam kiedyś asystentkę, ale nie mogła się do
gadać z moją matką. Poza tym nie potrzebuję pomocy,
DUET Z SOLISTK
75
tak jest mi wygodniej. - Mówiąc to, otworzyła szafę
i zaczęła wyciągać ubrania.
Nick położył jej walizkę na łóżku.
- Dzięki.
Otworzyła ją i włożyła garderobę. Następnie opróż
niła szuflady i zebrała swoje rzeczy z łazienki. Po
chwili była gotowa.
- Naprawdę jesteś szybka - skomentował z uśmie
chem.
- Wynośmy się stąd.
Rozbawiło go, że Liza ma ze sobą tylko jedną wa
lizkę i małą torbę podręczną. Jego była żona nie ruszała
się w podróż bez trzech waliz, nawet wyjeżdżając na
weekend.
Liza hojnie rozliczyła się w recepcji i z wdzięcz
nością przyjęła komplementy dyrektora hotelu. Nie
omieszkała go poinformować, że wraca do siebie do
Nowego Jorku, by wydobrzeć po chorobie, gdyby ktoś
o nią pytał.
- Pan doktor zawiezie panią na lotnisko? - zapytał
z troskÄ… dyrektor.
Nick po raz drugi docenił w tym momencie plan
Lizy, która odparła, że nie chciałaby sprawiać
zbędnego kłopotu, w związku z czym wezmie oczy
wiście taksówkę.
Dyrektor natychmiast zaproponował, by skorzystała
z hotelowej limuzyny, upierajÄ…c siÄ™ przy tym, kiedy
Liza udawała, że to niekonieczne.
Nick ucieszył się. Wiedział, że będzie się czuł
o wiele lepiej, jeśli Liza znajdzie się pod opieką pra-
76 JUDY CHRISTENBERRY
cownika hotelu. Kiedy spojrzała na niego, kiwnął gło
wą z zachętą.
- Dziękuję, to bardzo miło z pana strony.
Dyrektor sięgnął po telefon. Gdy Liza zakończyła
formalnos'ci, szofer czekał już na nią i zabrał jej bagaż.
Nick odprowadził ją do samochodu, nachylił się,
pocałował ją w policzek i szepnął:
- Będę jechał za wami.
Skinęła głową, mówiąc głośno:
- Dziękuję za znakomitą opiekę, doktorze Hatha
way. Powiem mamie, jak bardzo mi pan pomógł. -
Przesłała mu pogodny uśmiech i wsiadła do limuzyny.
Nick stał, patrząc za odjeżdżającym wozem.
- Niezła babka - zauważył jeden z chłopców ho
telowych, przystając obok Nicka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
- Taak. Dokończ jeść i pójdziemy cię wymeldo
wać. Pojedziesz potem ze mną, niby na lotnisko. Gdy
byś wzięła taksówkę, mogliby się dowiedzieć, że ich
okłamałaś.
Liza zastanowiła się.
- A może jednak powinnam wziąć taksówkę.
Zanim zaprotestował, dokończyła myśl:
- W ten sposób będziesz poza podejrzeniami, jeśli
72 JUDY CHRISTENBERRY
odkryją, że nie poleciałam. Moglibyśmy spotkać się
na lotnisku.
Nickowi nie spodobał się ten pomysł, nie chciał tra
cić jej z oczu ani na moment. Docenił jednak znaczenie
jej planu.
- Dobra jesteÅ› w knuciu intryg.
- Dziękuję. - Przesłała mu uśmiech, po czym zno
wu zmarszczyła czoło. - Jednego ciągle nie wiem.
- Czego?
- Muszę wysłać pieniądze Emily tak, żeby nikt
o tym nie wiedział.
- To proste. Zlecę mojemu księgowemu, żeby prze
lał je telegraficznie z mojego konta, a ty możesz dać
mi czek, który przechowam do czasu, kiedy będziesz
bezpieczna.
Liza nachyliła się ku niemu nerwowo.
- Tylko że ja chcę jej wysłać pięć tysięcy dolarów.
Możesz...
Zazwyczaj kobiety widziały w nim finansową po
lisę na przyszłość, tymczasem Liza wątpiła w jego mo
żliwości pod tym względem. Uśmiechnął się z gry
masem.
- Taak, dam radÄ™.
- Zaraz jutro rano?
- Zacznę od tego dzień - obiecał.
- Jesteś wspaniały. Nie wiem, co bym bez ciebie
zrobiła.
Uśmiech nie schodził z jego twarzy, był jednak
lepszego zdania o swojej pacjentce niż ona sama.
- Sądzę, że byś sobie poradziła.
DUET Z SOLISTK 73
- Dziękuję - powtórzyła z szerokim uśmiechem.
- Tym bardziej nie rozumiem twoich stosunków
z matkÄ….
Może wsadzał nos w nie swoje sprawy, ale uważał,
że Liza jest zastraszana. Pokazała mu co prawda, że
potrafi sama decydować w kwestii jedzenia i odpo
czynku, ale i tak nie pojmował całej jej rodzinnej sy
tuacji.
Nie zdziwiłby się, gdyby go ofuknęła, gdyby za
kwestionowała jego prawo do podobnych pytań. Liza
tymczasem kiwnęła głową i mruknęła:
- To moja wina.
- Twoja wina? Nie żartuj. Ty...
Podniosła wzrok i przerwała mu.
- Moja matka ma trudny charakter, ale ja tylko za
chęcałam ją do tyranizowania mnie.
- SÅ‚ucham?
- Kiedy straciłam dobry kontakt z ciotką Meredith,
całkiem naturalnie zwróciłam się do własnej matki. I to
był błąd. Wówczas jednak tego nie wiedziałam, wie
rzyłam, że możemy wypracować sobie taką rodzinną
relację, jaka innym dziewczętom jest po prostu dana.
- Posmutniała. - Myliłam się. Uświadomiłam to sobie
dopiero po paru latach. Wtedy też przekonałam się,
że zniknęła gdzieś ta Meredith, którą tak kochałam.
Jak twierdzi Emily, nastąpiło tu jakieś oszustwo albo
jej psychika uległa okaleczeniu. - Wzruszyła ramio
nami. - Tak bardzo pragnęłam zastąpić czymś tamto
utracone uczucie, że miałam nadzieję, że znajdę je
u własnej matki. Wydawało mi się, że każdy możliwy
74 JUDY CHRISTENBERRY
związek z nią jest lepszy niż emocjonalna pustka. Dla
tego pozwoliłam jej decydować.
- I dlatego uważasz, że to twoja wina? - Nie ro
zumiał jej wyjaśnienia.
Raz jeszcze wzruszyła ramionami.
- To raczej grzech zaniechania, ale to wciąż grzech.
Starałam się pózniej coś zmienić, ale matka jest za
wzięta.
Kiedy rozmowę przerwała im kolejna miłośniczka
talentu Lizy, Nick zaciskał zęby. Szczęśliwie kobieta
szybko dała im spokój.
- Skończ sałatkę i chodzmy stąd - zniecierpliwił
siÄ™.
Liza z ulgą odłożyła widelec.
- Proszę bardzo. Bałam się to zaproponować, żebyś
nie kazał mi, na przekór, zjeść wszystkiego - powie
działa, drażniąc się z nim.
- Kazałbym ci, ale i tak ci się nie uda w tym tłumie
natrętów. - Gestem wezwał kelnera.
- Poproszę, żeby dopisali to do mojego rachunku.
- Nie, ja zapłacę. - Zachował się jak macho, zda
wał sobie z tego sprawę, ale i tak zapłacił.
Gdy zaoferował Lizie swoją pomoc przy pakowa
niu, nie przyjęła jej.
- Mam w tym wprawÄ™, szybko siÄ™ z tym uwinÄ™.
- Czemu podróżujesz sama? Myślałem, że artyści
ciągną za sobą asystentki, pokojówki?
- Miałam kiedyś asystentkę, ale nie mogła się do
gadać z moją matką. Poza tym nie potrzebuję pomocy,
DUET Z SOLISTK
75
tak jest mi wygodniej. - Mówiąc to, otworzyła szafę
i zaczęła wyciągać ubrania.
Nick położył jej walizkę na łóżku.
- Dzięki.
Otworzyła ją i włożyła garderobę. Następnie opróż
niła szuflady i zebrała swoje rzeczy z łazienki. Po
chwili była gotowa.
- Naprawdę jesteś szybka - skomentował z uśmie
chem.
- Wynośmy się stąd.
Rozbawiło go, że Liza ma ze sobą tylko jedną wa
lizkę i małą torbę podręczną. Jego była żona nie ruszała
się w podróż bez trzech waliz, nawet wyjeżdżając na
weekend.
Liza hojnie rozliczyła się w recepcji i z wdzięcz
nością przyjęła komplementy dyrektora hotelu. Nie
omieszkała go poinformować, że wraca do siebie do
Nowego Jorku, by wydobrzeć po chorobie, gdyby ktoś
o nią pytał.
- Pan doktor zawiezie panią na lotnisko? - zapytał
z troskÄ… dyrektor.
Nick po raz drugi docenił w tym momencie plan
Lizy, która odparła, że nie chciałaby sprawiać
zbędnego kłopotu, w związku z czym wezmie oczy
wiście taksówkę.
Dyrektor natychmiast zaproponował, by skorzystała
z hotelowej limuzyny, upierajÄ…c siÄ™ przy tym, kiedy
Liza udawała, że to niekonieczne.
Nick ucieszył się. Wiedział, że będzie się czuł
o wiele lepiej, jeśli Liza znajdzie się pod opieką pra-
76 JUDY CHRISTENBERRY
cownika hotelu. Kiedy spojrzała na niego, kiwnął gło
wą z zachętą.
- Dziękuję, to bardzo miło z pana strony.
Dyrektor sięgnął po telefon. Gdy Liza zakończyła
formalnos'ci, szofer czekał już na nią i zabrał jej bagaż.
Nick odprowadził ją do samochodu, nachylił się,
pocałował ją w policzek i szepnął:
- Będę jechał za wami.
Skinęła głową, mówiąc głośno:
- Dziękuję za znakomitą opiekę, doktorze Hatha
way. Powiem mamie, jak bardzo mi pan pomógł. -
Przesłała mu pogodny uśmiech i wsiadła do limuzyny.
Nick stał, patrząc za odjeżdżającym wozem.
- Niezła babka - zauważył jeden z chłopców ho
telowych, przystając obok Nicka. [ Pobierz całość w formacie PDF ]