[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ludzie ówcześni bardzo dbali i obdarzali się nimi wzajemnie. Zdarzało się, że
zamawiano jednocześnie po kilka portretów, po dłuższym namyśle wybierając na
podarek najlepszy. Nie skłamali ci, którzy opiewali przed młodym królem urodę
jego przyszłej żony. Nikt niestety nie poinformował go zawczasu o jej zdrowiu.
Elżbieta cierpiała na epilepsję. Królewny Zofia, Anna i Katarzyna wystąpiły
podczas uroczystości "wspaniale poprzebierane". Kroczyły za ojcem, "niesionym w
krześle", tuż za plecami idącej pieszo matki. Podzielały pewnie jej nastrój.
Ożenek Zygmunta Augusta był ciężką przegraną Bony, a tryumfem stronnictwa
habsburskiego w Polsce, którego pewne filary opłacał Wiedeń brzęczącą monetą.
Nie powiodły się plany związku matrymonialnego z Francją, sojuszniczką sułtana.
Zbliżenie do Habsburgów groziło powikłaniami od strony Turcji. Izabela,
udręczona panującym na Węgrzech piekłem, trzymała się w Siedmiogrodzie ostatkiem
sił własnych, a jeszcze bardziej - dzięki charakterowi matki. Podczas wielkich
uroczystości koronnych nie wpuszczano tłumu do katedry, która i tak wypełniała
się szczelnie mnóstwem polskich, litewskich oraz zagranicznych dostojników. Za
to na zewnątrz ciżba poczynała sobie w sposób wymownie świadczący, że wydarzenia
ważne dla rodziny królewskiej były takimi również i dla niej. Nie dawała się
odsuwać na bok. Tak bardzo lubiła oglądać wszystko z bliska, że przy ślubie Bony
na przykład Tatarzy nadworni musieli puścić w ruch nahaje, aby przynajmniej
przejście dla pary monarszej oswobodzić. Pomimo to - ze szkarłatnego sukna,
którym wysłana była droga z zamku do katedry, pozostały strzępy. Wesele Zygmunta
Augusta dostarczyło mieszkańcom stolicy okazji do oglądania niebywałych
sensacji. Magnaci całej Rzeczypospolitej wysadzili się, jak nigdy przedtem. Ich
zbrojne poczty, będące raczej hufcami jazdy, stanowiły istny przegląd mód
panujących w całej Europie - od Hiszpanii aż po Węgry i Turcję. W rotach
Radziwiłłów można było zresztą obejrzeć nawet Murzynów. Wszystkich przewyższył
jednak prymas Gamrat. Przywiódł paręset kopii liczący oddział husarii, której
srebrne pancerze świetnie odbijały od purpurowych i złocistych szat. (Był to ten
sam Gamrat, o którym agent austriacki miał wkrótce napisać swemu panu:
"Arcybiskup z żoną jest na Mazowszu" i któremu osobista swoboda obyczajów nie
przeszkodziła jednak spalić na stosie heretyczki, starej mieszczanki z Krakowa,
Katarzyny Malcherowej.) Majowe zaślubiny musiały wywrzeć pogodne wrażenie na
tłumie, nieświadomym politycznych zawiłości. Stary monarcha dożywał swych dni,
lecz młody już się był na dobre umieścił obok niego na tronie. Bezkrólewie nie
groziło. Wczesny ożenek zdawał się dobrze wróżyć dynastii, władającej od dwu
wieków i mającej już tylko jednego przedstawiciela płci męskiej. Droga w
przyszłość otwarta... Naradom Rzeczypospolitej miał na niej przewodniczyć
najdziwniejszy, najbardziej skomplikowany, naładowany sprzecznościami człowiek,
jakiego historia Polski i Litwy w ogóle kiedykolwiek oglądała lub miała oglądać.
Owa promienna z pozoru przyszłość zabierała się właśnie do rozczarowania
potomnych, a to w związku z kwestią roli jednostki w dziejach. Osobowość
Zygmunta Augusta zostawiła w historii niezatarte ślady. Zgodnie z narodową
tradycją - wywodzącą się bezpośrednio z propagandy politycznej Wiednia - zwykło
się u nas obarczać Bonę odpowiedzialnością za niewłaściwe wychowanie syna. Jeśli
jednak wziąć pod uwagę rezultaty tej edukacji, ujrzy się widok dziwny. Zygmunt
August wyniósł z niej wielką kulturę osobistą, horyzonty oraz zainteresowania
szerokie, doskonałą znajomość łaciny, włoskiego i niemieckiego języka (wszyscy
Jagiellonowie mówili też po rusku, co samo przez się jest zrozumiałe). Odznaczał
się wyjątkowym wprost poczuciem godności własnej i żelazną siłą woli. Zbyt
często pozwalał jej drzemać, kłopotów nie lubił. Ale też w tej mierze był
nieodrodnym spadkobiercą własnego rodzica, któremu wprost nie chciało się zdusić
do reszty już do ziemi przyduszonego Albrechta Hohenzollerna. Czynna, wścibska,
do drobiazgów wtrącająca się matka nie mogła mu przekazać takowych dyspozycji.
Zresztą Zygmunt August wykazywał siłę charakteru i wtedy, kiedy nic politycznie
nie robił. Potrafił przecież przez bitych piętnaście lat nieugięcie
przeciwstawiać się sejmowi, który akurat żądał rzeczy dla państwa zbawiennych.
Izbę poselską wypełniali zwyczajni szlachcice, wybrani przez sejmiki ziemskie.
Nie lubił tego tłumu wielki pan, przejęty znakomitością własnego rodu. Zygmunt
August najchętniej trzymał ludzi na dystans, jeżeli nie musiał postąpić inaczej
- nawet obiadował w samotności. Najzdolniejszym z dynastii Jagiellonów był
zapewne ostatni jej przedstawiciel, który nawet się nie zatroszczył o
uregulowanie sprawy bezkrólewia po sobie samym. Najskąpiej niewątpliwie
obdarzyła natura jego stryja, króla Aleksandra, za którego czasów zapoczątkowano
solidną pracę około poprawy ustroju, który powoływał do swego boku najlepszych
ludzi w Polsce. Zygmunt August odznaczał się czułością na wdzięki niewieście, a
tryb życia prowadził swobodny. I to także przypisuje się wpływowi rozwiązłego
otoczenia matki. Tymczasem Władysław Pociecha przekonał nas dowodnie, że nader [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
ludzie ówcześni bardzo dbali i obdarzali się nimi wzajemnie. Zdarzało się, że
zamawiano jednocześnie po kilka portretów, po dłuższym namyśle wybierając na
podarek najlepszy. Nie skłamali ci, którzy opiewali przed młodym królem urodę
jego przyszłej żony. Nikt niestety nie poinformował go zawczasu o jej zdrowiu.
Elżbieta cierpiała na epilepsję. Królewny Zofia, Anna i Katarzyna wystąpiły
podczas uroczystości "wspaniale poprzebierane". Kroczyły za ojcem, "niesionym w
krześle", tuż za plecami idącej pieszo matki. Podzielały pewnie jej nastrój.
Ożenek Zygmunta Augusta był ciężką przegraną Bony, a tryumfem stronnictwa
habsburskiego w Polsce, którego pewne filary opłacał Wiedeń brzęczącą monetą.
Nie powiodły się plany związku matrymonialnego z Francją, sojuszniczką sułtana.
Zbliżenie do Habsburgów groziło powikłaniami od strony Turcji. Izabela,
udręczona panującym na Węgrzech piekłem, trzymała się w Siedmiogrodzie ostatkiem
sił własnych, a jeszcze bardziej - dzięki charakterowi matki. Podczas wielkich
uroczystości koronnych nie wpuszczano tłumu do katedry, która i tak wypełniała
się szczelnie mnóstwem polskich, litewskich oraz zagranicznych dostojników. Za
to na zewnątrz ciżba poczynała sobie w sposób wymownie świadczący, że wydarzenia
ważne dla rodziny królewskiej były takimi również i dla niej. Nie dawała się
odsuwać na bok. Tak bardzo lubiła oglądać wszystko z bliska, że przy ślubie Bony
na przykład Tatarzy nadworni musieli puścić w ruch nahaje, aby przynajmniej
przejście dla pary monarszej oswobodzić. Pomimo to - ze szkarłatnego sukna,
którym wysłana była droga z zamku do katedry, pozostały strzępy. Wesele Zygmunta
Augusta dostarczyło mieszkańcom stolicy okazji do oglądania niebywałych
sensacji. Magnaci całej Rzeczypospolitej wysadzili się, jak nigdy przedtem. Ich
zbrojne poczty, będące raczej hufcami jazdy, stanowiły istny przegląd mód
panujących w całej Europie - od Hiszpanii aż po Węgry i Turcję. W rotach
Radziwiłłów można było zresztą obejrzeć nawet Murzynów. Wszystkich przewyższył
jednak prymas Gamrat. Przywiódł paręset kopii liczący oddział husarii, której
srebrne pancerze świetnie odbijały od purpurowych i złocistych szat. (Był to ten
sam Gamrat, o którym agent austriacki miał wkrótce napisać swemu panu:
"Arcybiskup z żoną jest na Mazowszu" i któremu osobista swoboda obyczajów nie
przeszkodziła jednak spalić na stosie heretyczki, starej mieszczanki z Krakowa,
Katarzyny Malcherowej.) Majowe zaślubiny musiały wywrzeć pogodne wrażenie na
tłumie, nieświadomym politycznych zawiłości. Stary monarcha dożywał swych dni,
lecz młody już się był na dobre umieścił obok niego na tronie. Bezkrólewie nie
groziło. Wczesny ożenek zdawał się dobrze wróżyć dynastii, władającej od dwu
wieków i mającej już tylko jednego przedstawiciela płci męskiej. Droga w
przyszłość otwarta... Naradom Rzeczypospolitej miał na niej przewodniczyć
najdziwniejszy, najbardziej skomplikowany, naładowany sprzecznościami człowiek,
jakiego historia Polski i Litwy w ogóle kiedykolwiek oglądała lub miała oglądać.
Owa promienna z pozoru przyszłość zabierała się właśnie do rozczarowania
potomnych, a to w związku z kwestią roli jednostki w dziejach. Osobowość
Zygmunta Augusta zostawiła w historii niezatarte ślady. Zgodnie z narodową
tradycją - wywodzącą się bezpośrednio z propagandy politycznej Wiednia - zwykło
się u nas obarczać Bonę odpowiedzialnością za niewłaściwe wychowanie syna. Jeśli
jednak wziąć pod uwagę rezultaty tej edukacji, ujrzy się widok dziwny. Zygmunt
August wyniósł z niej wielką kulturę osobistą, horyzonty oraz zainteresowania
szerokie, doskonałą znajomość łaciny, włoskiego i niemieckiego języka (wszyscy
Jagiellonowie mówili też po rusku, co samo przez się jest zrozumiałe). Odznaczał
się wyjątkowym wprost poczuciem godności własnej i żelazną siłą woli. Zbyt
często pozwalał jej drzemać, kłopotów nie lubił. Ale też w tej mierze był
nieodrodnym spadkobiercą własnego rodzica, któremu wprost nie chciało się zdusić
do reszty już do ziemi przyduszonego Albrechta Hohenzollerna. Czynna, wścibska,
do drobiazgów wtrącająca się matka nie mogła mu przekazać takowych dyspozycji.
Zresztą Zygmunt August wykazywał siłę charakteru i wtedy, kiedy nic politycznie
nie robił. Potrafił przecież przez bitych piętnaście lat nieugięcie
przeciwstawiać się sejmowi, który akurat żądał rzeczy dla państwa zbawiennych.
Izbę poselską wypełniali zwyczajni szlachcice, wybrani przez sejmiki ziemskie.
Nie lubił tego tłumu wielki pan, przejęty znakomitością własnego rodu. Zygmunt
August najchętniej trzymał ludzi na dystans, jeżeli nie musiał postąpić inaczej
- nawet obiadował w samotności. Najzdolniejszym z dynastii Jagiellonów był
zapewne ostatni jej przedstawiciel, który nawet się nie zatroszczył o
uregulowanie sprawy bezkrólewia po sobie samym. Najskąpiej niewątpliwie
obdarzyła natura jego stryja, króla Aleksandra, za którego czasów zapoczątkowano
solidną pracę około poprawy ustroju, który powoływał do swego boku najlepszych
ludzi w Polsce. Zygmunt August odznaczał się czułością na wdzięki niewieście, a
tryb życia prowadził swobodny. I to także przypisuje się wpływowi rozwiązłego
otoczenia matki. Tymczasem Władysław Pociecha przekonał nas dowodnie, że nader [ Pobierz całość w formacie PDF ]