[ Pobierz całość w formacie PDF ]

szybę za ich plecami, wołając: - Zgodziła się! Cory może
zostać!
Chłopcy zaczęli krzyczeć i podskakiwać z radości.
- Pamiętajcie o zasadach! - przypomniał im Joel.  Zgoda -
pomyślała Emma. - Zobaczymy, jak długo będzie przestrzegał
własnych zasad."
Rivers zawiózł ich na piaszczystą plażę po drugiej stronie
wyspy. Było tam cicho i przytulnie, bo jeszcze nie odkryli jej
turyści. Znajdowała się zbyt daleko od wszelkich restauracji i
stacji benzynowych.
Wyszedł z wozu i pomógł wysiąść Emmie.
- To tutaj.
Stanęli w miejscu, z którego doskonale było widać
błękitne wody zatoki Chesapeake.
- Teraz chcę usłyszeć wyrazy zachwytu. - Chwycił ją za
ramiona i udawał, że chce wymusić odpowiedz.
- Oooooch! - powiedziała z uśmiechem.
- Nie zabrzmiało to zbyt przekonywująco, ale przyjmuję.
Wrócił do samochodu po chłopców, a z bagażnika wyjął koc i
koszyk. Mike miał trochę trudności z utrzymaniem równowagi
na piasku, ale poradził sobie. Joel rozłożył koc i zaczął
opróżniać koszyk. Następnie poszli nad wodę. Joel rozłożył
koc i zaczął opróżniać koszyk. Następnie poszli nad wodę.
Joel zdjął tenisówki. Emma zrzuciła z nóg sandały i wbiegła
do wody. Czuła się bardziej wolna niż kiedykolwiek. Czy to
właśnie mają na myśli ludzie, kiedy mówią, że są jak
 nowonarodzeni"?
Stała po kostki w chłodnej wodzie, pod stopami miała
miękkie, muliste dno. Rozejrzała się dokoła. Piaszczysta plaża
biegła szerokim łukiem aż po horyzont, gdzie ciemniała
porośnięta sosnami skała. Przeciwległy kraniec wyspy był
płaski i prawie bez roślin; ciągnął się daleko i ginął gdzieś we
mgle. Sama zatoka opalizowała błękitem i zielenią, jak trawa
pokryta poranną rosą.
- Podoba ci się? - zapytał cicho, stojąc obok niej. Emma
skinęła głową. Zrozumiała, dlaczego Cory pragnął zostać tutaj
dłużej. Ona również była oczarowana tym widokiem.
Stała bez ruchu, pozwalając łagodnej bryzie rozwiewać
włosy.
- O czym myślisz? - zapytał Joel.
Myślała o rybołowie, którego widziała pierwszego dnia po
przyjezdzie i o dziwnej radości, jaka ogarnęła ją na widok jego
lotu. Czuła dziwny związek z tym ptakiem, ale nie chciała o
tym mówić.
Ruszyła biegiem wzdłuż brzegu. Joel pobiegł za nią, bo
słyszała za sobą plusk wody. Już prawie dotykał jej ramienia,
kiedy ze śmiechem oboje upadli na piasek. Przez chwilę
wpatrywała się w jego radosne, zielone oczy.
- Wszystko w porządku? - zapytał, odgarniając jej włosy z
policzka.
Emma skinęła głową.
- A jak twoja noga? - spytała.
- Zwietnie - zapewnił ją. - Kendrick, nie jesteś zbyt
szybkim biegaczem.
Zdziwiła się, w jaki sposób Rivers z ranną nogą dogonił
ją, ale nie wnikała w to. W tej chwili najważniejsze było dla
niej uczucie bliskości, bicie serc, pożądanie. To, że jej
dotykał. O, tak. Pragnął jej. Pewność tego faktu niemal nie
sprowokowała jej do złamania świeżo ustalonych reguł Joela.
Niedaleko nich szum fal przypomniał miarowe
westchnienia. Bryza morska powlekła jej twarz cieniutką
warstewką rosy, ale ona nie zwracała na to uwagi. Położyła
dłonie na jego silnych ramionach, pieściła wyczuwalne pod
koszulą mięśnie. Odgłos ich śmiechu ginął w cichym
zawodzeniu wiatru. Obejmował ją wpół. Jej włosy opadły mu
na twarz, a usta subtelnie musnęły podbródek.
- Niegrzeczna z ciebie dziewczynka, Kendrick -
powiedział z udawanym wyrzutem. - Prowokujesz mnie do
złamania reguł.
- To są twoje zasady. - Wodziła palcem po jego szyi.
- Taaak - zgodził się z wielkim żalem w głosie. - Ale są.
A ty jesteś wyjątkowo podstępną kobietą.
Ręce zsunął po jej plecach i zatrzymał na pośladkach.
- Ja? - odrzekła niewinnie. - Córka pastora?
Joel chrząknął znacząco, a w jego oczach dostrzegła błysk
rozbawienia.
- Przyznaj się, Kendrick, twój ojciec wcale nie jest
duchownym. Jesteś bardziej przebiegła niż diabeł...
Przekręcili się na piasku i znalazł się nad nią. W
promieniach słońca schowanego za jego plecami wyglądał
potężnie i groznie.
- ... i jesteś daleka od polubienia czekolady i facetów,
którzy są dla ciebie niedobrzy - dodał już zupełnie poważnie.
Emma westchnęła. Ich twarze były tak blisko, że przez
chwilę wydawało się, że połączą się w pocałunku. Tymczasem
tylko musnął palcem jej nos i uśmiechnął się.
- ...i mam zamiar wrzucić cię teraz do zatoki Chesapeake,
aby zmyć tę psotę z twojej twarzy!
Zanim się zorientowała, Joel już trzymał ją na rękach i
wchodził do wody. Emma była tak rozbawiona, że nie
potrafiła opanować śmiechu. Kiedy Joel wykonał ruch, jakby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl