[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znalezć ten cholerny skarb.
- I wygrać zakład.
- %7łebyś wiedziała. - Wyciągnął rękę i dotknął jej policzka. -
Cieszę się, że jesteś przy mnie.
- Tak bardzo bym chciała coś zrobić, żeby ci pomóc.
- Mówiłaś, że jest coś do picia.
Szybko zajrzała do torby, wyciągając z niej najpierw colę, a
potem butelkę wina, na której widok Noah lekko poweselał. Podała
mu odkorkowanÄ… butelkÄ™.
- Zjesz do tego kanapkÄ™?
- Nie, to by osłabiło efekt.
- Chcesz się upić, żeby nie czuć bólu? Długo nie odrywał butelki
od ust.
- Coś w tym rodzaju. - Zamilkł na parę minut. Potem poprosił: -
Opowiedz mi o sobie.
- Co mam ci mówić? Już wszystko wiesz.
205
RS
- Nieprawda. Opowiedz mi o tym, co dotąd ukrywałaś.
- Niczego nie... Zresztą, po co chcesz wiedzieć?
- Bo ciÄ™ kocham.
Pochyliła się i dotknęła palcem jego ust. Musnęła górną wargę,
potem dolną. Potem delikatnie go pocałowała.
- Nie spodziewałam się spotkać kogoś takiego jak ty - szepnęła.
- Powiedz, co czujesz.
- Nie bardzo wiem. Boję się. - Znowu go pocałowała.
- Mów do mnie, Shaye, jeśli chcesz mi pomóc. %7łebym nie
musiał myśleć o złamanej nodze i o tym, że mogę okuleć na całe
życie.
- Nie mów takich rzeczy!
- Powiedz, że nie odwrócisz się ode mnie!
- Gdybyś okulał? Co ci przychodzi do głowy! Oczywiście, że
nie! Nie opowiadaj głupstw!
- To nie żadne głupstwa. Powiedz, czy mnie kochasz!
Zamilkła przestraszona.
- Kochasz mnie? Przygryzła wargi.
- Tak.
- Dotąd nie byłaś pewna, prawda?
- Starałam się nie myśleć.
- Ale teraz wiesz, czy tak?
- Jeżeli to, że się kogoś lubi, mając mu wszystko za złe, bez
przerwy myśli się tylko o nim i nie może się znieść jego bólu, oznacza
miłość, to tak, kocham cię.
206
RS
- Och, najdroższa! - wyszeptał, przyciskając jej dłoń do ust.
- Tak, Noah, kocham cię - powtórzyła.
- A teraz opowiedz mi o sobie. Wszystko, niczego nie ukrywaj.
Po cóż miała dłużej udawać? Noah i tak wszystko zrozumie.
Domyślał się, co ją boli, a co sprawia jej radość. Utrzymywanie w
tajemnicy paru konkretnych szczegółów przestało mieć sens.
Przymknąwszy oczy, zaczęła mówić. O swoim dzieciństwie i
latach dorastania, kiedy stopniowo nasilał się w niej bunt. O czasach
studiów, kiedy pławiła się w poczuciu nieograniczonej swobody. O
szaleństwach, braku odpowiedzialności, o przygodach z
mężczyznami. Niczego nie zataiła.
Noah słuchał jej w milczeniu. Tylko raz czy dwa podniósł rękę,
jakby ocierał wodę z twarzy, a naprawdę po to, aby ukryć grymas
bólu. Wtedy Shaye przerywała swą opowieść i podawała mu wino, bo
konsekwentnie odmawiał przyjęcia innych środków
przeciwbólowych.
Potem Shaye mówiła dalej, aż w pewnym momencie zawahała
się i zamilkła.
- I co byÅ‚o dalej? - ponagliÅ‚ jÄ…. - ByÅ‚aÅ› z André, zadzwoniÅ‚a
Shannon i...
Shaye wzięła głęboki oddech.
- Błagała o pomoc. Chodziła z Geoffem, którego poznała przez
André. Za jego poÅ›rednictwem zawarÅ‚a znajomość z jego
przyjacielem, który, jak się pózniej okazało, pracował w policji
obyczajowej. Biedna naiwna Shannon, miała wtedy dziewiętnaście lat
207
RS
i kompletnie nie zdawała sobie sprawy, co się wokół niej dzieje. Nie
miała pojęcia, w co Geoff ją pakuje. Został aresztowany pod
poważnymi zarzutami. Shannon zatrzymano za posiadanie kokainy.
- A ty uznałaś, że to twoja wina.
- Bo tak byÅ‚o. Przeze mnie poznaÅ‚a André, a potem Geoffa i
znalazła się w podejrzanym towarzystwie. Powinnam była lepiej
pilnować, z kim się zadaje -mówiła gorączkowo. - Ale chyba jeszcze
bardziej wyrzucałam sobie własną głupotę i nieodpowiedzialność,
niemądry bunt dla samego buntu, lekkomyślność, upojenie pozorną
swobodą. Sześć zmarnowanych lat! Oczywiście, że byłam winna. To
mnie powinni byli aresztować, a nie ją! - Z przejęcia załamał się jej
głos.
- Uspokój się, już dobrze.
- Nie mogę się uspokoić.
- Jak skończyła się ta historia z Shannon? Shaye kilka razy
głęboko odetchnęła.
- Na szczęście Victoria wzięła sprawy w swoje ręce. Znalazła
dobrego adwokata, który doprowadził do ugody sądowej. W rezultacie
skończyło się na wyroku z zawieszeniem i kuratorskim nadzorze.
Shannon skończyła potem studia informatyczne i znalazła bardzo
dobrÄ… posadÄ™ w Hartford.
Noah w ostatniej chwili stłumił jęk. Ból w nodze stawał się
coraz silniejszy. Jedynie rozmowa z Shaye pozwalała mu o tym nie
myśleć.
208
RS
- Wygląda na to, że z was dwóch ciebie spotkała gorsza kara -
powiedział.
- Mnie?
- Tak, bo skazałaś siebie na wieczne wyrzuty sumienia.
- Nie, ale postanowiłam się radykalnie zmienić, skończyć z
szaleństwami i kierować się w życiu zdrowym rozsądkiem.
- A jak widzisz mnie w tym swoim uporzÄ…dkowanym,
rozsądnym życiu?
- Sama nie wiem - odparła.
- Czy jestem człowiekiem spokojnym i rozsądnym?
- Pod pewnymi względami tak, pod innymi nie.
- I boisz się mojego rozwichrzenia? Wiem, że tak jest, ale nie
bardzo rozumiem dlaczego.
- Bo chwilami postępujesz w sposób równie impulsywny i
nieprzewidywalny, jak ja postępowałam
w czasach, kiedy o mało nie zmarnowałam sobie życia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl