[ Pobierz całość w formacie PDF ]
To deszczowy wieczór, panie Bailey. Martwię się o pana zdrowie. Dlatego proszę jeszcze nie
wysiadać z samochodu. Niech kierowca jedzie Pięćdziesiątą Siódmą, skręci w prawo i kieruje się na
wschód. Zwolnijcie, kiedy miniecie Szóstą Aleję. Trzymajcie się krawężnika.
Za szybko pan mówi zaprotestował Bailey.
Słuchaj uważnie, jeśli ci zależy, żeby Frawleyowie zobaczyli jeszcze swoje dzieci! Przed
sklepem Cohen Fashion Optical jest góra śmieci czekających na zabranie. Otwórz drzwi sedana i
wystaw torby z pieniędzmi na wierzch sterty. Upewnij się, że krawaty są dobrze widoczne. Potem
natychmiast wróć do samochodu i każ kierowcy jechać dalej na wschód. Zadzwonię jeszcze.
Była dwudziesta druga zero sześć.
Bert, mówi Kobziarz. Natychmiast przejdz na drugą stronę ulicy. Trzeba zabrać pieniądze.
Lucas zdjął czapkę szofera, włożył kurtkę z kapturem i ciemne okulary zakrywające pół twarzy.
Wysiadł z samochodu i otworzył parasol. Clint już na niego czekał. Wciąż mocno padało.
Przechodnie nie zwracali na nich najmniejszej uwagi.
Zasłaniając twarz parasolem, przyglądał się, jak Bailey niezdarnie wsiada do samochodu. Clint
błyskawicznie chwycił torby i zawrócił. Lucas zaczekał, aż tamten kierowca odjedzie. Bał się, że
zostanie rozpoznany. Potem pobiegł za Clintem i odebrał od niego jedną z toreb.
Po paru sekundach byli z powrotem na Pięćdziesiątej Szóstej. Clint nacisnął przycisk otwierający
bagażnik w skradzionej toyocie. Nie działał. Bagażnik nie chciał się otworzyć. Przeklinając pod
nosem, chwycił za klamkę. Drzwi też się zacięły. Mieli tylko kilka sekund. Lucas otworzył bagażnik
limuzyny.
Wrzuć je tutaj warknął, zerkając nerwowo na boki, a potem lustrując ulicę. Przechodnie byli
ledwo widoczni w strugach deszczu.
Siedział już za kierownicą w swojej czapce szofera, kiedy nadbiegli agenci. Mokra kurtka leżała
zwinięta pod siedzeniem. Nerwy miał w strzępach, ale panował nad sobą po mistrzowsku. Jakiś
policjant zapukał w szybę.
Czy coś się stało? Lucas udał zaniepokojenie.
Widział pan mężczyznę niosącego torby na śmieci? Przechodził tędy przed chwilą pytał agent
Sommers.
Tak. Ich samochód stał tutaj. Lucas wskazał miejsce parkingowe, które właśnie zwolnił Clint.
Ich? To znaczy, że było dwóch?
Tak, jeden tęgi i niski, drugi wysoki i szczupły. Nie widziałem ich twarzy.
Sommers był za daleko, żeby widzieć przejęcie okupu. Utknął w korku na Szóstej Alei. Zdążył
tyko zobaczyć odjeżdżającego sedana. Pojechał za nim. Po chwili zorientował się, że popełnił błąd i
zawrócił. Zatrzymany przechodzień powiedział, że widział jakiegoś tęgiego mężczyznę, który zabrał
dwie torby na śmieci ze sterty pod sklepem i zaczął uciekać. Angus Sommers pobiegł w kierunku
wskazanym przez świadka i natknął się na kierowcę Baileya.
Proszę opisać samochód, który pan widział polecił agent.
Granatowy albo czarny czterodrzwiowy lexus. Najnowszy model.
Ci dwaj mężczyzni do niego wsiedli?
Tak, proszę pana.
Lucas zdołał odpowiedzieć na pytania spokojnym uniżonym tonem, którego używał w kontaktach z
klientami. Był równie zdenerwowany, co rozbawiony. Nikt nie zwrócił uwagi na drżenie jego rąk.
Wokół zaroiło się od agentów FBI. Teraz pewnie każdy glina w Nowym Jorku szuka lexusa,
pomyślał. Samochód, który ukradł Clint, to stara czarna toyota. Po kilku minutach nadjechał Bailey.
Był niemal w stanie przedzawałowym. Agenci pomogli mu wsiąść do limuzyny. Dwóch pojechało
razem z nim, pozostali ruszyli za Lucasem swoimi samochodami. Wracali do Ridgefield. Policjanci
wypytywali Baileya o szczegóły instrukcji, jakie dostał od Kobziarza. Wohl odetchnął z ulgą, kiedy
usłyszał:
Poprosiłem Lucasa, żeby czekał w pobliżu Columbus Circle. Jednak około dziesiątej Kobziarz
zażyczył sobie, żeby zaparkował na Pięćdziesiątej Szóstej. To było ostatnie polecenie, jakie
dostałem.
Kwadrans po dwunastej Lucas zatrzymał się pod domem Baileya. Jeden z agentów wprowadził
Franklina do środka. Drugi dziękował Lucasowi za pomoc i współpracę. Wohl odjechał z pieniędzmi
w bagażniku. Już we własnym garażu przełożył torby z limuzyny do prywatnego auta. Potem pojechał
do klubu, gdzie czekali na niego podekscytowany Clint i podejrzanie cicha Angie.
33
Okup został zapłacony, ale policji nie udało się zatrzymać porywaczy. Teraz pozostawało tylko
czekać. Steve, Margaret i Sylvie Harris siedzieli w milczeniu, modląc się, by któryś z sąsiadów
przyniósł wiadomość o telefonie od Kobziarza Nic takiego jednak nie następowało.
Gdzie je zostawią, rozpaczała Margaret. Może w jakimś pustostanie. Nie mogą przecież porzucić
ich w miejscu publicznym. Za dużo świadków. Każdy zwraca uwagę na blizniaczki, kiedy je gdzieś
zabieram. Moje dwa słodkie aniołki. Aniołki w błękitnych ubrankach. Tak je nazwali dziennikarze.
Błękitne aksamitne sukieneczki...
A jeśli porywacze się nie odezwą? Mają już pieniądze. A jeśli po prostu uciekną?
Czekanie nie wydaje się długie, kiedy minie.
Błękitne aksamitne sukieneczki.
34
Czuję się jak w skarbcu zaśmiał się Clint. Ale wciąż nie mogę uwierzyć, że wiozłeś forsę i
agentów FBI jednym samochodem!
Cała podłoga w salonie była usłana banknotami. Sprawdzili kilka. Nie były znaczone.
Uwierz odburknął Lucas. Zacznij pakować swoją połowę do jednej z tych toreb. Ja zabiorę
swoją w drugiej.
Mimo że dostali pieniądze, Wohl wciąż się bał. Był pewien, że to nie koniec kłopotów. Ten idiota
Clint nawet nie sprawdził, czy wszystko działa, zanim ukradł wóz. Gdyby mnie nie było na miejscu,
złapaliby nas na gorącym uczynku, myślał Lucas. Teraz czekali na telefon od Kobziarza, który miał im
powiedzieć, gdzie podrzucić dzieciaki.
Oby Angie nie wpadła na genialny pomysł, żeby je zabrać po drodze na lody! Na pożegnanie. To
całkiem w jej stylu. Pocieszał się tylko myślą, że nie znajdą otwartej lodziarni w środku nocy. Dostał
nerwowych skurczów żołądka. Czemu Kobziarz nie dzwoni?
Wszyscy podskoczyli, słysząc przenikliwy dzwięk telefonu o trzeciej w nocy. Angie pobiegła
odebrać.
Mam nadzieję, że to nie ten obleśny Gus. Dzwonił Kobziarz.
Daj mi Berta zażądał.
To on szepnęła nerwowo Angie.
Lucas podszedł niespiesznie i odebrał od niej słuchawkę.
Byłem ciekaw, kiedy wreszcie sobie o nas przypomnisz powiedział z przekąsem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
To deszczowy wieczór, panie Bailey. Martwię się o pana zdrowie. Dlatego proszę jeszcze nie
wysiadać z samochodu. Niech kierowca jedzie Pięćdziesiątą Siódmą, skręci w prawo i kieruje się na
wschód. Zwolnijcie, kiedy miniecie Szóstą Aleję. Trzymajcie się krawężnika.
Za szybko pan mówi zaprotestował Bailey.
Słuchaj uważnie, jeśli ci zależy, żeby Frawleyowie zobaczyli jeszcze swoje dzieci! Przed
sklepem Cohen Fashion Optical jest góra śmieci czekających na zabranie. Otwórz drzwi sedana i
wystaw torby z pieniędzmi na wierzch sterty. Upewnij się, że krawaty są dobrze widoczne. Potem
natychmiast wróć do samochodu i każ kierowcy jechać dalej na wschód. Zadzwonię jeszcze.
Była dwudziesta druga zero sześć.
Bert, mówi Kobziarz. Natychmiast przejdz na drugą stronę ulicy. Trzeba zabrać pieniądze.
Lucas zdjął czapkę szofera, włożył kurtkę z kapturem i ciemne okulary zakrywające pół twarzy.
Wysiadł z samochodu i otworzył parasol. Clint już na niego czekał. Wciąż mocno padało.
Przechodnie nie zwracali na nich najmniejszej uwagi.
Zasłaniając twarz parasolem, przyglądał się, jak Bailey niezdarnie wsiada do samochodu. Clint
błyskawicznie chwycił torby i zawrócił. Lucas zaczekał, aż tamten kierowca odjedzie. Bał się, że
zostanie rozpoznany. Potem pobiegł za Clintem i odebrał od niego jedną z toreb.
Po paru sekundach byli z powrotem na Pięćdziesiątej Szóstej. Clint nacisnął przycisk otwierający
bagażnik w skradzionej toyocie. Nie działał. Bagażnik nie chciał się otworzyć. Przeklinając pod
nosem, chwycił za klamkę. Drzwi też się zacięły. Mieli tylko kilka sekund. Lucas otworzył bagażnik
limuzyny.
Wrzuć je tutaj warknął, zerkając nerwowo na boki, a potem lustrując ulicę. Przechodnie byli
ledwo widoczni w strugach deszczu.
Siedział już za kierownicą w swojej czapce szofera, kiedy nadbiegli agenci. Mokra kurtka leżała
zwinięta pod siedzeniem. Nerwy miał w strzępach, ale panował nad sobą po mistrzowsku. Jakiś
policjant zapukał w szybę.
Czy coś się stało? Lucas udał zaniepokojenie.
Widział pan mężczyznę niosącego torby na śmieci? Przechodził tędy przed chwilą pytał agent
Sommers.
Tak. Ich samochód stał tutaj. Lucas wskazał miejsce parkingowe, które właśnie zwolnił Clint.
Ich? To znaczy, że było dwóch?
Tak, jeden tęgi i niski, drugi wysoki i szczupły. Nie widziałem ich twarzy.
Sommers był za daleko, żeby widzieć przejęcie okupu. Utknął w korku na Szóstej Alei. Zdążył
tyko zobaczyć odjeżdżającego sedana. Pojechał za nim. Po chwili zorientował się, że popełnił błąd i
zawrócił. Zatrzymany przechodzień powiedział, że widział jakiegoś tęgiego mężczyznę, który zabrał
dwie torby na śmieci ze sterty pod sklepem i zaczął uciekać. Angus Sommers pobiegł w kierunku
wskazanym przez świadka i natknął się na kierowcę Baileya.
Proszę opisać samochód, który pan widział polecił agent.
Granatowy albo czarny czterodrzwiowy lexus. Najnowszy model.
Ci dwaj mężczyzni do niego wsiedli?
Tak, proszę pana.
Lucas zdołał odpowiedzieć na pytania spokojnym uniżonym tonem, którego używał w kontaktach z
klientami. Był równie zdenerwowany, co rozbawiony. Nikt nie zwrócił uwagi na drżenie jego rąk.
Wokół zaroiło się od agentów FBI. Teraz pewnie każdy glina w Nowym Jorku szuka lexusa,
pomyślał. Samochód, który ukradł Clint, to stara czarna toyota. Po kilku minutach nadjechał Bailey.
Był niemal w stanie przedzawałowym. Agenci pomogli mu wsiąść do limuzyny. Dwóch pojechało
razem z nim, pozostali ruszyli za Lucasem swoimi samochodami. Wracali do Ridgefield. Policjanci
wypytywali Baileya o szczegóły instrukcji, jakie dostał od Kobziarza. Wohl odetchnął z ulgą, kiedy
usłyszał:
Poprosiłem Lucasa, żeby czekał w pobliżu Columbus Circle. Jednak około dziesiątej Kobziarz
zażyczył sobie, żeby zaparkował na Pięćdziesiątej Szóstej. To było ostatnie polecenie, jakie
dostałem.
Kwadrans po dwunastej Lucas zatrzymał się pod domem Baileya. Jeden z agentów wprowadził
Franklina do środka. Drugi dziękował Lucasowi za pomoc i współpracę. Wohl odjechał z pieniędzmi
w bagażniku. Już we własnym garażu przełożył torby z limuzyny do prywatnego auta. Potem pojechał
do klubu, gdzie czekali na niego podekscytowany Clint i podejrzanie cicha Angie.
33
Okup został zapłacony, ale policji nie udało się zatrzymać porywaczy. Teraz pozostawało tylko
czekać. Steve, Margaret i Sylvie Harris siedzieli w milczeniu, modląc się, by któryś z sąsiadów
przyniósł wiadomość o telefonie od Kobziarza Nic takiego jednak nie następowało.
Gdzie je zostawią, rozpaczała Margaret. Może w jakimś pustostanie. Nie mogą przecież porzucić
ich w miejscu publicznym. Za dużo świadków. Każdy zwraca uwagę na blizniaczki, kiedy je gdzieś
zabieram. Moje dwa słodkie aniołki. Aniołki w błękitnych ubrankach. Tak je nazwali dziennikarze.
Błękitne aksamitne sukieneczki...
A jeśli porywacze się nie odezwą? Mają już pieniądze. A jeśli po prostu uciekną?
Czekanie nie wydaje się długie, kiedy minie.
Błękitne aksamitne sukieneczki.
34
Czuję się jak w skarbcu zaśmiał się Clint. Ale wciąż nie mogę uwierzyć, że wiozłeś forsę i
agentów FBI jednym samochodem!
Cała podłoga w salonie była usłana banknotami. Sprawdzili kilka. Nie były znaczone.
Uwierz odburknął Lucas. Zacznij pakować swoją połowę do jednej z tych toreb. Ja zabiorę
swoją w drugiej.
Mimo że dostali pieniądze, Wohl wciąż się bał. Był pewien, że to nie koniec kłopotów. Ten idiota
Clint nawet nie sprawdził, czy wszystko działa, zanim ukradł wóz. Gdyby mnie nie było na miejscu,
złapaliby nas na gorącym uczynku, myślał Lucas. Teraz czekali na telefon od Kobziarza, który miał im
powiedzieć, gdzie podrzucić dzieciaki.
Oby Angie nie wpadła na genialny pomysł, żeby je zabrać po drodze na lody! Na pożegnanie. To
całkiem w jej stylu. Pocieszał się tylko myślą, że nie znajdą otwartej lodziarni w środku nocy. Dostał
nerwowych skurczów żołądka. Czemu Kobziarz nie dzwoni?
Wszyscy podskoczyli, słysząc przenikliwy dzwięk telefonu o trzeciej w nocy. Angie pobiegła
odebrać.
Mam nadzieję, że to nie ten obleśny Gus. Dzwonił Kobziarz.
Daj mi Berta zażądał.
To on szepnęła nerwowo Angie.
Lucas podszedł niespiesznie i odebrał od niej słuchawkę.
Byłem ciekaw, kiedy wreszcie sobie o nas przypomnisz powiedział z przekąsem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]