[ Pobierz całość w formacie PDF ]

potrafię.
- Wiesz dobrze, że już cię nie wypuszczę - powie-
dział Mike, jakby czytał wjej myślach. Znówprzytulił
ją mocno do siebie.
- Tonie ma sensu.
- Tylko dlatego, że tychcesz mieć dzieci, a ja nie?
- Toteż, ale nie tylkootochodzi.
Mike nachylił się i koniuszkiem języka dotknął
piersi Joanny.
- Tonie fair - poskarżyła się.
- Zrobię wszystko, żeby cię zatrzymać.
- Mike, ja naprawdę... -gorący pocałunek przerwał
jej tak ładnie rozpoczęte zdanie.
- Nie martwmy się teraz o przyszłość - poprosił
odrywając na chwilę wargi od ust Joanny. - Spróbuj-
my po prostu cieszyć się chwilą.
Gardło miała tak zaciśnięte, że nie mogła wydobyć
z siebie głosu, więc tylko skinęła głową.
Dwa miesiące minęły jak z bicza strzelił. Nie myśleli
o przyszłości, cieszyli się chwilą i spotykali się tak
często, jak tylko pozwalał imna to czas. Joanna miała
do siebie żal o to, że zamiast głową, myśli sercem, ale
zupełnie nic na to nie mogła poradzić. Setki razy
tłumaczyła sobie, że Mike nie jest dla niej odpowied-
nim partnerem, że zbyt się różnią, aby można było
liczyć na trwały związek. Nic nie pomagało. Po prostu
nie umiała się z nimrozstać. Podniecał ją do szaleńst-
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
97
wa. Sprawił, że znów zaczęła się śmiać i nigdy się z nim
nie nudziła. %7łycie Joanny zmieniło się wjedno wielkie
pasmo radości.
Tylko trochę niepokoiła ją fatalna słabość fizyczna,
jaka ją niespodziewanie ogarnęła. Pomimo wykony-
wania coraz trudniejszych ćwiczeń, nie robiła takich
postępów, jakich spodziewał się po niej Mike. Potem
jeszcze zaraziła się od Kimjakimś wirusemwywołują-
cymdolegliwości żołądkowe i to ją zupełnie osłabiło.
Ciągle wymiotowała, stała się apatyczna i bardzo
często traciła panowanie nad sobą. Wreszcie, na
prośbę Mike'a, poszła do lekarza.
- No cóż, to nie grypa panią męczy - oznajmił
doktor.
- Nie?
- Jest pani wciąży.
To było wczoraj, a Joanna wciąż jeszcze nie mogła
dojść do siebie. Po tamtej pierwszej i jedynej nocy, kiedy
kochali się bez zabezpieczenia, powiedziała Mike'owi,
że to jej bezpieczne dni. Wtedy naprawdę była tego
pewna. Widocznie coś się musiało wniej rozregulować.
Joanna chodziła w kółko po pokoju i zastanawiała
się, co ma teraz zrobić. W głębi duszy znała już
odpowiedz. Oczywiście, że nie usunie ciąży. Jest doros-
ła i nie ma prawa do głupich błędów. Ale stało się,
wobec tego poniesie konsekwencje swojej pomyłki, tak
jak już wiele razy przedtem. Nieważne, co powiedzą
inni. Odruchowo położyła dłoń na brzuchu.
Dopiero przed godziną wróciła z pracy. Tego dnia
nie miała też treningu. Dobrze się złożyło, że Mike
właśnie dzisiaj gdzieś wyjechał.
Joanna nalewała wodę do ekspresu, kiedy ktoś
zadzwonił do drzwi.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
98
- Kto tam? - zapytała.
- Kim.
Kim przed trzema dniami wyjechała do Nowego
Jorku. Joanna nie sądziła, że przyjaciółka wróci tak
szybko. Spotkania z Kim zawsze sprawiały jej wiele
radości. Tym bardziej dzisiaj.
- Okropnie się cieszę, że wróciłaś - Joanna uścisnęła
przyjaciółkę. - Jak podróż?
- Jakzwykle.
Weszły do kuchni, gdzie już bulgotał ekspres i czuć
było wspaniały zapach świeżo parzonej kawy.
- Jestem wykończona -jęknęła Kim, osuwając się
na krzesło.
- Ciągle cię męczyta grypa?
- Nie, praca.
Joanna milczała. Czuła na swoich plecach upor-
czywe spojrzenie Kim.
- Coś się stało? - zapytała Kim. -Masz taki dziwny
głos. Jeszcze jesteś chora?
- Właściwie nie - Joanna odwróciła się twarzą do
przyjaciółki. Zbierało jej się na płacz.
- Atoco znowu? - przestraszyła się Kim.
- Och, Kim - westchnęła Joanna. - Chyba jestem
wciąży.
Kim otworzyła usta i szybko je zamknęła. Była
kompletnie zaskoczona.
- Jesteś tegopewna?
- Jestem- woczach Joanny zalśniły łzy. - No, ulżyj
sobie, powiedz, że jestem idiotką.
- Nie mam zamiaru cię sądzić - Kim prędko
odzyskała panowanie nad sobą.
- Pewnie pomyślisz, że powinnambyć mądrzejsza...
- głos Joanny załamał się.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
99
- Hej - Kim zerwała się z krzesła i podbiegła do
przyjaciółki. Objęła ją czule. - Czy to pewne? No wiesz,
jesteś chora, więc może to...
- Byłam u lekarza. Nie bardzo mogłam uwierzyć
w to, co mi powiedział, więc po drodze do domu
wstąpiłamdo apteki i kupiłamtest ciążowy. Wynik jest
pozytywny.
- Orany! Co teraz zrobisz?
- Oczywiście urodzę - Joanna otarła oczy.
- Powiedziałaś otymMike'owi?
- Jeszczenie.
- Kochasz go?
- Tak.
- Notoniczego nie żałujesz.
- Powinnam - Joanna rozjaśniła się. - Wiem, że
powinnam, ale ani trochę nie żałuję. Ja naprawdę nie
zrobiłam tego specjalnie. Tak wyszło.
- Pewnie wiesz, że mam mnóstwo wątpliwości
- Kimjeszcze raz uścisnęła przyjaciółkę - ale na pewno
się nimi z tobą nie podzielę. Powiemci tylko tyle, że
niezależnie od tego, co postanowisz, zawsze możesz na
mnie liczyć.
- Dzięki - Joanna uśmiechnęła się przez łzy. - Będę
cię bardzo potrzebowała. Oprócz zawiadomienia Mi-
ke'a czeka mnie jeszcze przeprawa z rodzicami.
- Wątpliwa przyjemność. Szczególnie to drugie.
Kiedy powiesz Mike'owi?
- Jak tylko wróci. Chyba jutro wieczorem. Mamy
gdzieś razemwyjść.
- Na pewnowszystkobędzie dobrze. Zobaczysz.
- Cześć - powiedziała Joanna otwierając Mike'owi
drzwi.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
100
- Cześć - pocałował ją w usta. - Robi się pózno
- stwierdził widząc, że Joanna wciąż ma na sobie
domowy dres.
Wpuściła godo środka i zamknęła drzwi.
- Bardzo byś się zmartwił, gdybyśmy zostali wdo-
mu? - zapytała, kiedy znalezli się wpokoju. Po wizycie
u lekarza zupełnie straciła ochotę na spotkania towa-
rzyskie.
- Zanosi się na coś' poważnego - uśmiechnął się
Mike.
- Rzeczywiście mamci coś ważnego do powiedze-
nia- Joanna usiłowała się uśmiechnąć, ale zupełnie jej
się to nie udało.
- Co się stało? - przestraszył się. - Znów jesteś
chora?
- Niezupełnie - uporczywie wpatrywała się we wzór
na tapecie.
- Cotoma znaczyć?
- Usiądz - poprosiła.
- Jak sobie życzysz, - Mike wzruszył ramionami
i rozsiadł się na kanapie. Joanna usadowiła się obok
niego. Serce podeszło jej do gardła, dłonie miała
zupełnie mokre. Otwierała i zamykała usta jak wy-
rzucona na piasek ryba.
- Powiedz mi wreszcie, co się stało. -Mike wziął jej
rękę, podniósł do ust i całował po kolei wszystkie palce.
- Przestań - wyrwała mu rękę. - To łaskocze.
- No, nareszcie się uśmiechnęłaś. Już myślałem, że
ta zmarszczka na zawsze zostanie ci na czole.
- Musimyporozmawiać.
- Znalezli tego drania, którycię potrącił?
- Co powiedziałeś? - Joanna zamrugała powieka-
mi.
janes+a43
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
101
Mike powtórzył pytanie.
- Nie. Masonjuż dawnodomnie nie dzwonił.
- Więc tenpłatnymorderca wciąż gdzieś się tu
kręci.
Joanna milczała.
- Nodobrze. Teraz powiedz mi, cosię stało.
Spojrzała na niegopełnymi łez oczami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl