[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zbiegłam do piwnicy. Sophie, zatroskana, pobiegła za mną. Wytłumaczyłam jej, że nie powinna czuć
się winna. Siedziałyśmy kilka chwil i rozmawiałyśmy tak jak zwykle. Sophie lubiła mi się zwierzać.
Opowiadała o szkole, swoich przyjaciółkach, chłopakach, którzy jej się podobają.
Słuchałam tego z zazdrością. Tak bardzo chciałam być taka jak inne dziewczynki.
W dniu, w którym plotkowałyśmy w najlepsze, nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Sophie rzuciła
okiem na moje rzeczy. Po chwili zmarszczyła czoło i sięgnęła do kartonu. Zanim zdążyłam
zareagować, już miała w dłoni mój zeszyt. Otworzyła go i zaczęła czytać.
Co to takiego? zapytała.
Zaniemówiłam. Potrzebowałam kilku sekund, żeby zareagować. Kiedy wreszcie wyrwałam z jej rąk
mój pamiętnik, było już za pózno. W tym czasie zdążyła trochę przeczytać.
Naprawdę napisałaś coś takiego o mojej mamie? zapytała z niedowierzaniem.
Spojrzała na mnie zaskoczona i, jak mi się zdawało, z podziwem, po czym znowu się odezwała:
Nie martw się. Nic nikomu nie powiem. Nikomu, Tego wieczoru pierwszy raz mogłam zapisać w
dzienniczku dobrą wiadomość. Mieli do nas przyjechać na kilka dni Magda i Patryk! Wzięłam ołówek
i zanotowałam: To najcudowniejsi ludzie, jakich znam. Kiedy są u nas, moje życie jest bardziej
znośne".
Magda i Patryk mieszkali w Brukseli. Z rodziną Okparów znali się od początku lat
dziewięćdziesiątych, kiedy to Godwin podpisał kontrakt i wyjechał do Belgii. W tamtym czasie udało
mu się nawet zdobyć nagrodę Hebanowego Buta, czyli tytuł przyznawany najlepszemu piłkarzowi
afrykańskiego pochodzenia. Kilka lat pózniej Godwina przetransferowano do drużyny francuskiej,
jednak Magda z Patrykiem nadal utrzymywali
z nim kontakt. Regularnie do siebie dzwonili, a czasami, ku mojej wielkiej radości, przyjeżdżali do nas
na tydzień ze swoimi dziećmi, które były w podobnym wieku.
Magda miała ciemne, krótko obcięte włosy, życzliwy uśmiech i łagodne spojrzenie. Była dzielną
kobietą. Kiedy u nas mieszkała, moje życie stawało się lepsze. W jej obecności Linda nie mogła mnie
upokarzać. Nie obarczała mnie nadmierną pracą, nie nękała. Powstrzymywała się od bicia i wyzwisk.
Zaprzestawała uderzania mnie butem po głowie.
Magda bardzo lubiła gotować. Podczas pobytu u nas zajmowała się kuchnią, dzięki czemu miałam
mniej pracy, a dom wypełniały cudowne zapachy. Linda oczywiście robiła wszystko, żebym nie
siadała razem z nimi do stołu, jednak Magda zawsze zostawiała mi obiad w kuchence mikrofalowej.
Wystarczyło tylko go podgrzać i uczta była gotowa. Od czasu do czasu wsuwała mi w dłoń monetę lub
drobny banknot.
Ciii mówiła, kładąc palec na ustach. To będzie nasza tajemnica.
Dzięki niej nie chodziłam głodna, ale najważniejsze, że byłam szczęśliwa. Kiedy odzywała się do
mnie, czułam, że mnie lubi i szanuje, może nawet kocha. Niezależnie od wszystkiego widziała we
mnie człowieka. Nie wierzę, że była naiwna. Na pewno zauważyła, że traktują mnie tu gorzej niż
pozostałe dzieci.
yle ci z nowymi rodzicami? zapytała któregoś dnia, kiedy znalazłyśmy się same w kuchni.
Spuściłam wzrok. Magda zbliżyła się do mnie i ukuc-nęła. Spojrzała mi prosto w oczy. Powoli
pokiwałam głową.
Chciałabym stąd wyjechać jak najdalej.
Posłuchaj. Nie znam zbyt dobrze francuskiego prawa. Nie wiem, w jakim wieku dziecko może
opuścić rodzinę.
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Dokąd mogłabym pójść, gdyby udało mi
się wyrwać z tego koszmaru? Nikogo nie znałam, do tego bardzo zle mówiłam po francusku, a
kilkukrotne próby zaczepienia sąsiadki kończyły się porażką. Okazywało się, że nie jest w stanie
niczego zrozumieć. Czułam się jak w pułapce.
Stałam na środku kuchni ze ściśniętym gardłem. W piersiach czułam ucisk, jakby ktoś chwycił mnie
od środka za serce i mocno je zacisnął. Nie mogłam patrzeć, jak Magda cierpi. W jej oczach widziałam
głęboki smutek, a nawet po jej policzku spłynęła łza. Płakała z mojego powodu. Z kieszeni wyciągnęła
chusteczkę i przetarła oczy.
Dowiem się, czego trzeba stwierdziła. To dość skomplikowane. Linda z Godwinem cię
adoptowali. Nie można im tak po prostu ciebie odebrać.
Nazajutrz, kiedy wyjeżdżali, Magda przytuliła mnie i uścisnęła ze wszystkich sił.
Bądz odważna i silna... szepnęła mi do ucha. Wydawało mi się, że w jej oczach można było
dostrzec
wahanie. Dała mi buziaka w czoło i powiedziała cichutko:
Zawsze będę dla ciebie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
zbiegłam do piwnicy. Sophie, zatroskana, pobiegła za mną. Wytłumaczyłam jej, że nie powinna czuć
się winna. Siedziałyśmy kilka chwil i rozmawiałyśmy tak jak zwykle. Sophie lubiła mi się zwierzać.
Opowiadała o szkole, swoich przyjaciółkach, chłopakach, którzy jej się podobają.
Słuchałam tego z zazdrością. Tak bardzo chciałam być taka jak inne dziewczynki.
W dniu, w którym plotkowałyśmy w najlepsze, nawet nie zwróciłam uwagi na to, że Sophie rzuciła
okiem na moje rzeczy. Po chwili zmarszczyła czoło i sięgnęła do kartonu. Zanim zdążyłam
zareagować, już miała w dłoni mój zeszyt. Otworzyła go i zaczęła czytać.
Co to takiego? zapytała.
Zaniemówiłam. Potrzebowałam kilku sekund, żeby zareagować. Kiedy wreszcie wyrwałam z jej rąk
mój pamiętnik, było już za pózno. W tym czasie zdążyła trochę przeczytać.
Naprawdę napisałaś coś takiego o mojej mamie? zapytała z niedowierzaniem.
Spojrzała na mnie zaskoczona i, jak mi się zdawało, z podziwem, po czym znowu się odezwała:
Nie martw się. Nic nikomu nie powiem. Nikomu, Tego wieczoru pierwszy raz mogłam zapisać w
dzienniczku dobrą wiadomość. Mieli do nas przyjechać na kilka dni Magda i Patryk! Wzięłam ołówek
i zanotowałam: To najcudowniejsi ludzie, jakich znam. Kiedy są u nas, moje życie jest bardziej
znośne".
Magda i Patryk mieszkali w Brukseli. Z rodziną Okparów znali się od początku lat
dziewięćdziesiątych, kiedy to Godwin podpisał kontrakt i wyjechał do Belgii. W tamtym czasie udało
mu się nawet zdobyć nagrodę Hebanowego Buta, czyli tytuł przyznawany najlepszemu piłkarzowi
afrykańskiego pochodzenia. Kilka lat pózniej Godwina przetransferowano do drużyny francuskiej,
jednak Magda z Patrykiem nadal utrzymywali
z nim kontakt. Regularnie do siebie dzwonili, a czasami, ku mojej wielkiej radości, przyjeżdżali do nas
na tydzień ze swoimi dziećmi, które były w podobnym wieku.
Magda miała ciemne, krótko obcięte włosy, życzliwy uśmiech i łagodne spojrzenie. Była dzielną
kobietą. Kiedy u nas mieszkała, moje życie stawało się lepsze. W jej obecności Linda nie mogła mnie
upokarzać. Nie obarczała mnie nadmierną pracą, nie nękała. Powstrzymywała się od bicia i wyzwisk.
Zaprzestawała uderzania mnie butem po głowie.
Magda bardzo lubiła gotować. Podczas pobytu u nas zajmowała się kuchnią, dzięki czemu miałam
mniej pracy, a dom wypełniały cudowne zapachy. Linda oczywiście robiła wszystko, żebym nie
siadała razem z nimi do stołu, jednak Magda zawsze zostawiała mi obiad w kuchence mikrofalowej.
Wystarczyło tylko go podgrzać i uczta była gotowa. Od czasu do czasu wsuwała mi w dłoń monetę lub
drobny banknot.
Ciii mówiła, kładąc palec na ustach. To będzie nasza tajemnica.
Dzięki niej nie chodziłam głodna, ale najważniejsze, że byłam szczęśliwa. Kiedy odzywała się do
mnie, czułam, że mnie lubi i szanuje, może nawet kocha. Niezależnie od wszystkiego widziała we
mnie człowieka. Nie wierzę, że była naiwna. Na pewno zauważyła, że traktują mnie tu gorzej niż
pozostałe dzieci.
yle ci z nowymi rodzicami? zapytała któregoś dnia, kiedy znalazłyśmy się same w kuchni.
Spuściłam wzrok. Magda zbliżyła się do mnie i ukuc-nęła. Spojrzała mi prosto w oczy. Powoli
pokiwałam głową.
Chciałabym stąd wyjechać jak najdalej.
Posłuchaj. Nie znam zbyt dobrze francuskiego prawa. Nie wiem, w jakim wieku dziecko może
opuścić rodzinę.
Wzruszyłam ramionami. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć. Dokąd mogłabym pójść, gdyby udało mi
się wyrwać z tego koszmaru? Nikogo nie znałam, do tego bardzo zle mówiłam po francusku, a
kilkukrotne próby zaczepienia sąsiadki kończyły się porażką. Okazywało się, że nie jest w stanie
niczego zrozumieć. Czułam się jak w pułapce.
Stałam na środku kuchni ze ściśniętym gardłem. W piersiach czułam ucisk, jakby ktoś chwycił mnie
od środka za serce i mocno je zacisnął. Nie mogłam patrzeć, jak Magda cierpi. W jej oczach widziałam
głęboki smutek, a nawet po jej policzku spłynęła łza. Płakała z mojego powodu. Z kieszeni wyciągnęła
chusteczkę i przetarła oczy.
Dowiem się, czego trzeba stwierdziła. To dość skomplikowane. Linda z Godwinem cię
adoptowali. Nie można im tak po prostu ciebie odebrać.
Nazajutrz, kiedy wyjeżdżali, Magda przytuliła mnie i uścisnęła ze wszystkich sił.
Bądz odważna i silna... szepnęła mi do ucha. Wydawało mi się, że w jej oczach można było
dostrzec
wahanie. Dała mi buziaka w czoło i powiedziała cichutko:
Zawsze będę dla ciebie... [ Pobierz całość w formacie PDF ]