[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Przysunął się bliziutko, wziął ją na ręce i zanim
zaprotestowała,! siedzieli już przytuleni, ona na jego
kolanach. A potem nie miała już ochoty na protesty, bo
czuła się cudownie. Po raz pierwszy od dawna miała
poczucie absolutnego bezpieczeństwa.
- Przepraszam - szepnÄ…Å‚. - Nie jestem podrywa
czem, tylko wdowcem, który nawet nie zauważył, że
był żonaty.
- Jak miała na imię?
- Eleonor. Ellie. Przez całe lata nie pamiętała nawet,
jak się nazywa. Nie poznawała mnie. Nie wiedziała, co
się dzieje. Odwiedzałem ją codziennie, rozmawiałem
POSKLEJANE SZCZZCIE 55
z nią, opowiadałem, co robię w pracy i jak zmienił się
świat. Czytałem jej całymi godzinami książki i gazety.
Na wszelki wypadek, bo może gdzieś w środku została
jakaś część dziewczyny, którą była. W marcu dostała
zapalenia płuc i już nie wyzdrowiała. Wszyscy mi tłu
maczyli, że to najlepsze dla niej i dla mnie, taka miło
sierna śmierć, ale ja tego nie czułem.
- Byłeś zagubiony?
- Całkowicie. Wiedziałem, że jej stan się nie polep
szy. Jestem lekarzem, oglądałem wyniki tomografii,
widziałem czarną dziurę zamiast mózgu, ale dopóki
żyła, była moją żoną. Nagle umarła i nie wiedziałem, co
ze sobą począć.
- Więc wyjechałeś.
- Chciałem zacząć wszystko od nowa - przytaknął.
- Potrzebowałem tego. Przez lata straciłem prawie
wszystkich przyjaciół. Nie miałem dla nich czasu. Pra
cowałem na dwóch etatach, żeby zarobić na dom opieki
dla Ellie, a każdą wolną chwilę spędzałem przy jej
łóżku.
Rozumiała go doskonale. Wiedziała wszystko o nad
liczbowych dyżurach, przyjaciołach znikających z ho
ryzontu, rezygnacji z życiowych przyjemności, by wy
pełnić postawione sobie zadanie.
Jednego mu zazdrościła - nowego startu. Ona nadal
tkwiła w pułapce. Aby się z niej wydobyć, musi skoń
czyć remont kuchni, sprzedać dom i przeprowadzić się
do tańszego mieszkania. Wtedy wreszcie mogłyby
z Katie rozpocząć nowe życie.
- To cała historia. Teraz twoja kolej - szepnął.
Ogarnęło ją nagłe przerażenie. Czy może mu zaufać?
Czy może opowiedzieć o swojej słabości, naiwności?
CAROLINE ANDERSON
56
-Ki m był?
- Kto?
- Mężczyzna, który cię skrzywdził. Ojciec Katie.
- Colin nie żyje od dwóch i pół roku. - Wymówiła
głośno jego imię i świat się nie zawalił. - Skoczył
z mostu.
- Mój Boże! Przykro mi, Annie. - Objął ją mocniej.
- Nie byłam w stanie go opłakiwać, tak byłam na
niego wściekła. Nie rozumiałam, jak mógł to zrobić
Katie. Bardziej współczułam dzieciom ze szkolnego
autobusu, które były świadkami tego samobójstwa.
- Kiepsko wybrał moment.
- Moment wybrał perfekcyjnie. Właśnie rozebraliś
my szafki kuchenne, czekałam na ekipę remontową, ale
nie przyszli. Zadzwoniłam do nich i dowiedziałam się,
że mąż odwołał zamówienie. Zażądałam wyjaśnień,
kiedy przyszedł do domu. Wtedy załamał się i przyznał,
że stracił wszystkie pieniądze. Myślałam, że chodzi
o transakcje giełdowe, tymczasem okazało się, iż wpadł
w szpony hazardu internetowego i przegrał wszystkie
nasze oszczędności. Nie tylko to, obciążył także hipo
tekę, wykorzystał limit na kartach kredytowych, wziął
pożyczki. Przyznał się, że sprzedaliśmy nasz poprzedni
dom nie dlatego, żeby odnowić ten dom i sprzedać go
z zyskiem, nie po to, żebym miała blisko do szpitala,
tylko ze względu na wierzycieli, których musiał spłacić.
- Nie zorientowałaś się wcześniej?
- To był jego dom. Colin był starszy ode mnie.
Kupił dom długo przed naszym ślubem. Wszystko było
na jego nazwisko i moja zgoda nie była potrzebna.
Pochlapałam dywan farbą przy malowaniu pokoju właś
nie dlatego, że i tak miałam go wyrzucić. Zaprojek-
POSKLEJANE SZCZZCIE
57
towałam kuchnię, kupiłam wyposażenie i zdemontowa
liśmy, co się dało. Sam mnie zachęcał do remontu.
Wierzył, że uda mu się zerwać z hazardem, skoncent
rować na domu i rodzinie, ale nałóg był silniejszy, a on
wstydził się poprosić o pomoc. Wyznał mi prawdę do
piero w tej ostatniej rozmowie. Następnego dnia rano
byłam na dyżurze, kiedy przyjechali policjanci i powie
dzieli, że popełnił samobójstwo w drodze do pracy.
- Obwiniałaś się o to?
- Oczywiście. Myślałam, że powinnam była zorien
tować się wcześniej i pomóc mu zwalczyć uzależnienie.
Jego rodzice oskarżali mnie, co dodatkowo pogarszało,
sprawę. Zostawił list, w którym wyjaśniał, że chce w ten
sposób rozwiązać nasze problemy finansowe, bo nie
widzi innego wyjścia. Polisa ubezpieczeniowa na życie
zawiera jednak paragraf, który uniemożliwia wypłatę
odszkodowania samobójcom, więc jego desperacki
krok niczego nie rozwiązał. Musiałam pracować za
dwoje, żeby spłacać długi i zachować dach nad głową.
- Czemu nie sprzedałaś domu?
- W tym stanie jest to niemożliwe, a nie mam pie
niędzy na skończenie remontu. %7łal mi było Katie, której [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
Przysunął się bliziutko, wziął ją na ręce i zanim
zaprotestowała,! siedzieli już przytuleni, ona na jego
kolanach. A potem nie miała już ochoty na protesty, bo
czuła się cudownie. Po raz pierwszy od dawna miała
poczucie absolutnego bezpieczeństwa.
- Przepraszam - szepnÄ…Å‚. - Nie jestem podrywa
czem, tylko wdowcem, który nawet nie zauważył, że
był żonaty.
- Jak miała na imię?
- Eleonor. Ellie. Przez całe lata nie pamiętała nawet,
jak się nazywa. Nie poznawała mnie. Nie wiedziała, co
się dzieje. Odwiedzałem ją codziennie, rozmawiałem
POSKLEJANE SZCZZCIE 55
z nią, opowiadałem, co robię w pracy i jak zmienił się
świat. Czytałem jej całymi godzinami książki i gazety.
Na wszelki wypadek, bo może gdzieś w środku została
jakaś część dziewczyny, którą była. W marcu dostała
zapalenia płuc i już nie wyzdrowiała. Wszyscy mi tłu
maczyli, że to najlepsze dla niej i dla mnie, taka miło
sierna śmierć, ale ja tego nie czułem.
- Byłeś zagubiony?
- Całkowicie. Wiedziałem, że jej stan się nie polep
szy. Jestem lekarzem, oglądałem wyniki tomografii,
widziałem czarną dziurę zamiast mózgu, ale dopóki
żyła, była moją żoną. Nagle umarła i nie wiedziałem, co
ze sobą począć.
- Więc wyjechałeś.
- Chciałem zacząć wszystko od nowa - przytaknął.
- Potrzebowałem tego. Przez lata straciłem prawie
wszystkich przyjaciół. Nie miałem dla nich czasu. Pra
cowałem na dwóch etatach, żeby zarobić na dom opieki
dla Ellie, a każdą wolną chwilę spędzałem przy jej
łóżku.
Rozumiała go doskonale. Wiedziała wszystko o nad
liczbowych dyżurach, przyjaciołach znikających z ho
ryzontu, rezygnacji z życiowych przyjemności, by wy
pełnić postawione sobie zadanie.
Jednego mu zazdrościła - nowego startu. Ona nadal
tkwiła w pułapce. Aby się z niej wydobyć, musi skoń
czyć remont kuchni, sprzedać dom i przeprowadzić się
do tańszego mieszkania. Wtedy wreszcie mogłyby
z Katie rozpocząć nowe życie.
- To cała historia. Teraz twoja kolej - szepnął.
Ogarnęło ją nagłe przerażenie. Czy może mu zaufać?
Czy może opowiedzieć o swojej słabości, naiwności?
CAROLINE ANDERSON
56
-Ki m był?
- Kto?
- Mężczyzna, który cię skrzywdził. Ojciec Katie.
- Colin nie żyje od dwóch i pół roku. - Wymówiła
głośno jego imię i świat się nie zawalił. - Skoczył
z mostu.
- Mój Boże! Przykro mi, Annie. - Objął ją mocniej.
- Nie byłam w stanie go opłakiwać, tak byłam na
niego wściekła. Nie rozumiałam, jak mógł to zrobić
Katie. Bardziej współczułam dzieciom ze szkolnego
autobusu, które były świadkami tego samobójstwa.
- Kiepsko wybrał moment.
- Moment wybrał perfekcyjnie. Właśnie rozebraliś
my szafki kuchenne, czekałam na ekipę remontową, ale
nie przyszli. Zadzwoniłam do nich i dowiedziałam się,
że mąż odwołał zamówienie. Zażądałam wyjaśnień,
kiedy przyszedł do domu. Wtedy załamał się i przyznał,
że stracił wszystkie pieniądze. Myślałam, że chodzi
o transakcje giełdowe, tymczasem okazało się, iż wpadł
w szpony hazardu internetowego i przegrał wszystkie
nasze oszczędności. Nie tylko to, obciążył także hipo
tekę, wykorzystał limit na kartach kredytowych, wziął
pożyczki. Przyznał się, że sprzedaliśmy nasz poprzedni
dom nie dlatego, żeby odnowić ten dom i sprzedać go
z zyskiem, nie po to, żebym miała blisko do szpitala,
tylko ze względu na wierzycieli, których musiał spłacić.
- Nie zorientowałaś się wcześniej?
- To był jego dom. Colin był starszy ode mnie.
Kupił dom długo przed naszym ślubem. Wszystko było
na jego nazwisko i moja zgoda nie była potrzebna.
Pochlapałam dywan farbą przy malowaniu pokoju właś
nie dlatego, że i tak miałam go wyrzucić. Zaprojek-
POSKLEJANE SZCZZCIE
57
towałam kuchnię, kupiłam wyposażenie i zdemontowa
liśmy, co się dało. Sam mnie zachęcał do remontu.
Wierzył, że uda mu się zerwać z hazardem, skoncent
rować na domu i rodzinie, ale nałóg był silniejszy, a on
wstydził się poprosić o pomoc. Wyznał mi prawdę do
piero w tej ostatniej rozmowie. Następnego dnia rano
byłam na dyżurze, kiedy przyjechali policjanci i powie
dzieli, że popełnił samobójstwo w drodze do pracy.
- Obwiniałaś się o to?
- Oczywiście. Myślałam, że powinnam była zorien
tować się wcześniej i pomóc mu zwalczyć uzależnienie.
Jego rodzice oskarżali mnie, co dodatkowo pogarszało,
sprawę. Zostawił list, w którym wyjaśniał, że chce w ten
sposób rozwiązać nasze problemy finansowe, bo nie
widzi innego wyjścia. Polisa ubezpieczeniowa na życie
zawiera jednak paragraf, który uniemożliwia wypłatę
odszkodowania samobójcom, więc jego desperacki
krok niczego nie rozwiązał. Musiałam pracować za
dwoje, żeby spłacać długi i zachować dach nad głową.
- Czemu nie sprzedałaś domu?
- W tym stanie jest to niemożliwe, a nie mam pie
niędzy na skończenie remontu. %7łal mi było Katie, której [ Pobierz całość w formacie PDF ]