[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostrzeżenia. Myślałem raczej, że to będzie jakaś wyważona decyzja, że
pokocham kogoś, kto żyje podobnie do mnie i pracuje podobnie jak ja.
Wyobrażałem sobie, że stanie się to stopniowo, ale myliłem się.
Poznanie cię było jak skok na głęboką wodę. Może dlatego, że po raz
pierwszy w życiu spotkałem prawdziwą kobietę. Jedną na milion.
ous
l
anda
c
S
Georgie poczuła napływające pod powieki łzy.
- Och, Nick, tak bardzo ciÄ™ kocham.
- Wystarczająco, by za mnie wyjść za mąż?
Przez chwilę nie bardzo mogła uwierzyć w to, co usłyszała, ale
wyraz jego twarzy mówił sam za siebie.
- Chcesz się ze mną ożenić?
- Jeśli się zgodzisz.
Patrzyła mu w oczy, szukając w nich cienia fałszu, ale ujrzała
jedynie miłość. No, może jeszcze cień niepokoju. Czyżby obawiał się,
że mu odmówi?
- Och, Nick, oczywiście, że tak.
W jednej chwili znalazła się w jego ramionach. Zaczął całować
jej usta, oczy, twarz, aż w końcu przytulił ją ciasno do siebie i
znieruchomiał.
- Dziękuję.
Trzymał ją tak całą wieczność, a kiedy wreszcie wypuścił ją,
sięgnął do kieszeni nieopodal leżących spodni i wyjął z niej małe
pudełko.
- Nawet nie wiem, czy będzie pasował, ale tak mi się podobał,
że nie potrafiłem się oprzeć. Jest podobny do ciebie - prosty i czysty
jak Å‚za. Brylant bez skazy.
Georgie spojrzała na pierścionek i westchnęła.
- Nick... - wyszeptała, nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
Nie wiedziała, czy bardziej ujęło ją piękno klejnotu, czy słowa, jakie
wypowiedział, wsuwając jej pierścionek na palec.
ous
l
anda
c
S
Okazało się, że rozmiar był idealny. Nick wypuścił
wstrzymywane mimo woli powietrze i uniósł jej rękę, by ją pocałować.
- Nie będę go mogła nosić do pracy.
- Pomyślałem o tym. Kupiłem ci wisiorek z brylantem, żebyś
mogła go zakładać, kiedy nie będziesz mogła założyć pierścionka.
Zresztą, wkrótce skończymy budowę i będziesz go mogła nosić
codziennie.
Georgie popatrzyła na swoją dłoń, a w oczach zalśniły jej łzy.
- Dziękuję, Nick - szepnęła wzruszona. - Tak bardzo cię
kocham.
Objęła go za szyję i przytuliła głowę do jego ramienia.
- Hej, co się dzieje? - uniósł jej podbródek i spojrzał w oczy z
udanym oburzeniem. - Nie dzisiaj. Nie chcę patrzeć na łzy. Chodzmy
do łóżka. Chcę trzymać cię w ramionach i chcę cię kochać. Rano
pojedziemy do domu i powiemy innym.
- Ojciec będzie uszczęśliwiony. Bardzo cię lubi i ceni.
- On już wie. Pytałem go o pozwolenie poślubienia córki.
- Rozmawiałeś z nim, a on nic mi nie powiedział? A to stary
chytrus. Widziałam, że jakoś dziwnie się uśmiecha, ale nie miałam
pojęcia, o co chodzi.
- Nie każdy jest taki jak ty. Niektórzy ludzie potrafią dotrzymać
tajemnicy.
Pomyślała o rozmowie z Tory i o tym, że w obecnej sytuacji Tory
będzie mogła powiedzieć Nickowi o swoich planach. Nie będzie
uszczęśliwiony, ale teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Od
ous
l
anda
c
S
śmierci siostry minęło już trochę czasu, a ponadto teraz ona była przy
jego boku. Nie pozwoli, aby praca stała się dla niego zbyt wielkim
stresem. Znajdzie innÄ… asystentkÄ™. Nie ma ludzi niezastÄ…pionych.
- Gdzie zamieszkamy?
- W ciÄ…gu tygodnia tutaj, a na weekend przeniesiemy siÄ™ do
Yoxburgh. Wszystko zależy od tego, jak szybko moja mama wróci do
normalnego życia i jak dobra okaże się Una. Na razie sprawia zupełnie
niezłe wrażenie, ale wiesz, jak to mówią: w życiu można być pewnym
tylko dwóch rzeczy - śmierci i podatków. Jakoś sobie to wszystko uło-
żymy. Jestem pewien, że dzieci na tym nie ucierpią. Będę się bardzo
starał, żeby nie stała się im żadna krzywda.
Wiedziała, że tak będzie. Dla nich zostawił wszystko i zaniedbał
pracę. Gdyby nie Tory, nie wie, jak dałby sobie radę.
- Całe szczęście, że miałeś Tory.
- Nie zapominaj, że jest zakochana. Tylko czekam, aż mi powie,
że wychodzi za Simona i jedzie z nim na drugi koniec świata.
Czyżby wiedział?
- Co?
A niech to. Ten człowiek potrafi chyba czytać w jej myślach.
- Nic. Złapał mnie w nogę skurcz. Nick spojrzał na nią
podejrzliwie.
- Kiepski z ciebie kłamca. Domyślam się, że Tory mawyjść za
Simona, zgadłem? - uśmiechnął się i sięgnął po telefon.
- Pogratuluj mi - usłyszała po chwili. - Georgie zgodziła się
wyjść za mnie za mąż.
ous
l
anda
c
S
Georgie usłyszała w słuchawce krzyk, a Nick na chwilę odsunął
telefon od ucha.
- OK, teraz twoja kolej na spowiedz.
ROZDZIAA ÓSMY
Jak sobie łatwo wyobrazić, rodzice byli zachwyceni wiadomością
o zaręczynach. Matka Nicka objęła Georgie i mocno uścisnęła. Kiedy
ją puściła, w oczach miała łzy.
- Tak bardzo się cieszę - powiedziała.
Georgie ujęły jej słowa. Nie zdziwiłaby się, gdyby po ostatnich
przejściach Liz pragnęła zatrzymać syna tylko dla siebie. Ona jednak
przyjęła Georgie z otwartymi ramionami, ciesząc się z ich szczęścia.
- Dziękuję - powiedziała i zwróciła się do ojca. - Wie- .
działeś.
Uśmiechnął się i przytulił córkę do szerokiej piersi.
- Tak, ale musiałem dochować sekretu. Jestem taki szczęśliwy.
To dobry człowiek i na pewno na niego zasługujesz.
- Pytanie, czy on zasługuje na mnie - powiedziała z
przewrotnym uśmiechem, a Nick zachichotał.
- Będę robił wszystko, żeby ci to udowodnić - odparł. - Czy
dzieci wiedzÄ…?
- Nie. Sam musisz im powiedzieć - stwierdziła Liz. -Jestem
ous
l
anda
c
S
pewna, że będą uszczęśliwione. Nie przestają mówić o Georgie.
Rzeczywiście, zareagowały na wiadomość wybuchem radości.
- Będziesz naszą ciocią? - spytał Dickon, a kiedy przytaknęła,
rzucił się jej w ramiona.
- Harry?
- Czy ty i wujek Nick będziecie spać w tym samym łóżku? -
spytał. - Będę mógł do was przychodzić, gdy przyśni mi się coś
złego?
- Oczywiście, że tak. - Wyciągnęła ramiona i przytuliła go. -
Możecie przychodzić do mnie, kiedy tylko zechcecie. Do tego nie
trzeba być małżeństwem.
Boże, zaraz się chyba rozpłacze. Jednak Maya ją uprzedziła. Una
weszła do pokoju, a jej mina wyrażała głęboką frustrację.
- Bardzo przepraszam, że przerywam, ale dziś mam wolne
popołudnie. Czy ktoś z was może się nią zająć?
- Ja ją wezmę - Nick wziął do niej dziecko. - O której
wrócisz?
- Koło siódmej.
- Możesz wrócić pózniej. Damy sobie radę. Byłoby świetnie,
gdybyś zajęła się nią jutro rano.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty - powiedziała i zupełnie
niespodziewanie wybuchnęła płaczem, po czym uciekła do swojego
pokoju.
- A niech to - Nick podał małą matce. - Pójdę z nią
porozmawiać.
ous
l
anda
c
S
- Moim zdaniem tęskni za domem - krzyknęła za nim Liz, po
czym spojrzała na nich ze zmartwioną miną. - Mam wrażenie, że
przez ostanie tygodnie nie czuje siÄ™ najlepiej.
Miała rację. Kiedy wrócił Nick, przekazał im wiadomość.
Chłopak Uny postawił jej ultimatum. Ma wrócić do domu albo się
rozstajÄ….
- Wyjeżdża - stwierdził na koniec. Chłopcy odruchowo
przytulili siÄ™ do Georgie.
- Czy to oznacza, że teraz ty się będziesz nami zajmowała,
babciu? - spytał Harry.
- Jeszcze nie mogÄ™, kochanie. Moja noga...
- Ja mogę pomóc - zaoferowała Georgie. - Jakoś damy sobie
radę, jeśli czasami nas wspomożesz, Nick.
Westchnął ciężko.
- Pamiętaj, że Tory też wyjeżdża. Na razie będę w firmie
całkiem sam. Chłopcy, co byście powiedzieli na to, żeby znów pójść do
szkoły?
Dickon natychmiast zapalił się do tego pomysłu, ale Harry
zmarszczył brwi.
- Do jakiej szkoły? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
ostrzeżenia. Myślałem raczej, że to będzie jakaś wyważona decyzja, że
pokocham kogoś, kto żyje podobnie do mnie i pracuje podobnie jak ja.
Wyobrażałem sobie, że stanie się to stopniowo, ale myliłem się.
Poznanie cię było jak skok na głęboką wodę. Może dlatego, że po raz
pierwszy w życiu spotkałem prawdziwą kobietę. Jedną na milion.
ous
l
anda
c
S
Georgie poczuła napływające pod powieki łzy.
- Och, Nick, tak bardzo ciÄ™ kocham.
- Wystarczająco, by za mnie wyjść za mąż?
Przez chwilę nie bardzo mogła uwierzyć w to, co usłyszała, ale
wyraz jego twarzy mówił sam za siebie.
- Chcesz się ze mną ożenić?
- Jeśli się zgodzisz.
Patrzyła mu w oczy, szukając w nich cienia fałszu, ale ujrzała
jedynie miłość. No, może jeszcze cień niepokoju. Czyżby obawiał się,
że mu odmówi?
- Och, Nick, oczywiście, że tak.
W jednej chwili znalazła się w jego ramionach. Zaczął całować
jej usta, oczy, twarz, aż w końcu przytulił ją ciasno do siebie i
znieruchomiał.
- Dziękuję.
Trzymał ją tak całą wieczność, a kiedy wreszcie wypuścił ją,
sięgnął do kieszeni nieopodal leżących spodni i wyjął z niej małe
pudełko.
- Nawet nie wiem, czy będzie pasował, ale tak mi się podobał,
że nie potrafiłem się oprzeć. Jest podobny do ciebie - prosty i czysty
jak Å‚za. Brylant bez skazy.
Georgie spojrzała na pierścionek i westchnęła.
- Nick... - wyszeptała, nie była w stanie powiedzieć nic więcej.
Nie wiedziała, czy bardziej ujęło ją piękno klejnotu, czy słowa, jakie
wypowiedział, wsuwając jej pierścionek na palec.
ous
l
anda
c
S
Okazało się, że rozmiar był idealny. Nick wypuścił
wstrzymywane mimo woli powietrze i uniósł jej rękę, by ją pocałować.
- Nie będę go mogła nosić do pracy.
- Pomyślałem o tym. Kupiłem ci wisiorek z brylantem, żebyś
mogła go zakładać, kiedy nie będziesz mogła założyć pierścionka.
Zresztą, wkrótce skończymy budowę i będziesz go mogła nosić
codziennie.
Georgie popatrzyła na swoją dłoń, a w oczach zalśniły jej łzy.
- Dziękuję, Nick - szepnęła wzruszona. - Tak bardzo cię
kocham.
Objęła go za szyję i przytuliła głowę do jego ramienia.
- Hej, co się dzieje? - uniósł jej podbródek i spojrzał w oczy z
udanym oburzeniem. - Nie dzisiaj. Nie chcę patrzeć na łzy. Chodzmy
do łóżka. Chcę trzymać cię w ramionach i chcę cię kochać. Rano
pojedziemy do domu i powiemy innym.
- Ojciec będzie uszczęśliwiony. Bardzo cię lubi i ceni.
- On już wie. Pytałem go o pozwolenie poślubienia córki.
- Rozmawiałeś z nim, a on nic mi nie powiedział? A to stary
chytrus. Widziałam, że jakoś dziwnie się uśmiecha, ale nie miałam
pojęcia, o co chodzi.
- Nie każdy jest taki jak ty. Niektórzy ludzie potrafią dotrzymać
tajemnicy.
Pomyślała o rozmowie z Tory i o tym, że w obecnej sytuacji Tory
będzie mogła powiedzieć Nickowi o swoich planach. Nie będzie
uszczęśliwiony, ale teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Od
ous
l
anda
c
S
śmierci siostry minęło już trochę czasu, a ponadto teraz ona była przy
jego boku. Nie pozwoli, aby praca stała się dla niego zbyt wielkim
stresem. Znajdzie innÄ… asystentkÄ™. Nie ma ludzi niezastÄ…pionych.
- Gdzie zamieszkamy?
- W ciÄ…gu tygodnia tutaj, a na weekend przeniesiemy siÄ™ do
Yoxburgh. Wszystko zależy od tego, jak szybko moja mama wróci do
normalnego życia i jak dobra okaże się Una. Na razie sprawia zupełnie
niezłe wrażenie, ale wiesz, jak to mówią: w życiu można być pewnym
tylko dwóch rzeczy - śmierci i podatków. Jakoś sobie to wszystko uło-
żymy. Jestem pewien, że dzieci na tym nie ucierpią. Będę się bardzo
starał, żeby nie stała się im żadna krzywda.
Wiedziała, że tak będzie. Dla nich zostawił wszystko i zaniedbał
pracę. Gdyby nie Tory, nie wie, jak dałby sobie radę.
- Całe szczęście, że miałeś Tory.
- Nie zapominaj, że jest zakochana. Tylko czekam, aż mi powie,
że wychodzi za Simona i jedzie z nim na drugi koniec świata.
Czyżby wiedział?
- Co?
A niech to. Ten człowiek potrafi chyba czytać w jej myślach.
- Nic. Złapał mnie w nogę skurcz. Nick spojrzał na nią
podejrzliwie.
- Kiepski z ciebie kłamca. Domyślam się, że Tory mawyjść za
Simona, zgadłem? - uśmiechnął się i sięgnął po telefon.
- Pogratuluj mi - usłyszała po chwili. - Georgie zgodziła się
wyjść za mnie za mąż.
ous
l
anda
c
S
Georgie usłyszała w słuchawce krzyk, a Nick na chwilę odsunął
telefon od ucha.
- OK, teraz twoja kolej na spowiedz.
ROZDZIAA ÓSMY
Jak sobie łatwo wyobrazić, rodzice byli zachwyceni wiadomością
o zaręczynach. Matka Nicka objęła Georgie i mocno uścisnęła. Kiedy
ją puściła, w oczach miała łzy.
- Tak bardzo się cieszę - powiedziała.
Georgie ujęły jej słowa. Nie zdziwiłaby się, gdyby po ostatnich
przejściach Liz pragnęła zatrzymać syna tylko dla siebie. Ona jednak
przyjęła Georgie z otwartymi ramionami, ciesząc się z ich szczęścia.
- Dziękuję - powiedziała i zwróciła się do ojca. - Wie- .
działeś.
Uśmiechnął się i przytulił córkę do szerokiej piersi.
- Tak, ale musiałem dochować sekretu. Jestem taki szczęśliwy.
To dobry człowiek i na pewno na niego zasługujesz.
- Pytanie, czy on zasługuje na mnie - powiedziała z
przewrotnym uśmiechem, a Nick zachichotał.
- Będę robił wszystko, żeby ci to udowodnić - odparł. - Czy
dzieci wiedzÄ…?
- Nie. Sam musisz im powiedzieć - stwierdziła Liz. -Jestem
ous
l
anda
c
S
pewna, że będą uszczęśliwione. Nie przestają mówić o Georgie.
Rzeczywiście, zareagowały na wiadomość wybuchem radości.
- Będziesz naszą ciocią? - spytał Dickon, a kiedy przytaknęła,
rzucił się jej w ramiona.
- Harry?
- Czy ty i wujek Nick będziecie spać w tym samym łóżku? -
spytał. - Będę mógł do was przychodzić, gdy przyśni mi się coś
złego?
- Oczywiście, że tak. - Wyciągnęła ramiona i przytuliła go. -
Możecie przychodzić do mnie, kiedy tylko zechcecie. Do tego nie
trzeba być małżeństwem.
Boże, zaraz się chyba rozpłacze. Jednak Maya ją uprzedziła. Una
weszła do pokoju, a jej mina wyrażała głęboką frustrację.
- Bardzo przepraszam, że przerywam, ale dziś mam wolne
popołudnie. Czy ktoś z was może się nią zająć?
- Ja ją wezmę - Nick wziął do niej dziecko. - O której
wrócisz?
- Koło siódmej.
- Możesz wrócić pózniej. Damy sobie radę. Byłoby świetnie,
gdybyś zajęła się nią jutro rano.
- I tak nie mam nic lepszego do roboty - powiedziała i zupełnie
niespodziewanie wybuchnęła płaczem, po czym uciekła do swojego
pokoju.
- A niech to - Nick podał małą matce. - Pójdę z nią
porozmawiać.
ous
l
anda
c
S
- Moim zdaniem tęskni za domem - krzyknęła za nim Liz, po
czym spojrzała na nich ze zmartwioną miną. - Mam wrażenie, że
przez ostanie tygodnie nie czuje siÄ™ najlepiej.
Miała rację. Kiedy wrócił Nick, przekazał im wiadomość.
Chłopak Uny postawił jej ultimatum. Ma wrócić do domu albo się
rozstajÄ….
- Wyjeżdża - stwierdził na koniec. Chłopcy odruchowo
przytulili siÄ™ do Georgie.
- Czy to oznacza, że teraz ty się będziesz nami zajmowała,
babciu? - spytał Harry.
- Jeszcze nie mogÄ™, kochanie. Moja noga...
- Ja mogę pomóc - zaoferowała Georgie. - Jakoś damy sobie
radę, jeśli czasami nas wspomożesz, Nick.
Westchnął ciężko.
- Pamiętaj, że Tory też wyjeżdża. Na razie będę w firmie
całkiem sam. Chłopcy, co byście powiedzieli na to, żeby znów pójść do
szkoły?
Dickon natychmiast zapalił się do tego pomysłu, ale Harry
zmarszczył brwi.
- Do jakiej szkoły? [ Pobierz całość w formacie PDF ]