[ Pobierz całość w formacie PDF ]

spocznie, dopóki nie osiągnie celu. Podczas gdy ona będzie w pracy, mo\e na przykład wpaść
do jej domu albo  przypadkiem natknąć się na Jamiego w parku. Temu, niestety, nie była w
stanie zapobiec.
Wiedząc, \e przez najbli\sze dwadzieścia cztery godziny Max będzie na dy\urze,
postanowiła tego ranka nie wspominać matce o swoich obawach. Zdawała jednak sobie
sprawę, \e jej to nie ominie. Ale co jej powie? śeby wezwała policję, jeśli Max się do nich
zbli\y? śeby nie pozwoliła mu rozmawiać z Jamiem? Na domiar złego matka uwa\ała, \e
Jamie powinien poznać swego ojca.
Zaparkowała samochód przed szpitalem i weszła do środka, zastanawiając się, jak
przetrwa do końca dy\uru. Niebawem przekonała się, \e nie będzie to łatwe  zapowiadał się
koszmarny dzień. W poczekalni zabrakło ju\ miejsc siedzących, a Leanne i Fran
zawiadomiły, \e są chore.
Max i Rosie reanimowali chłopaka, który poprzedniego wieczoru zbyt du\o wypił.
Wczesnym rankiem znaleziono go nieprzytomnego pod wysokim murem. Podejrzęwano
zarówno urazy czaszki oraz hipotermię, jak i przedawkowanie alkoholu.
 To cud, \e jeszcze \yje  stwierdził Max.  Spójrz na prześwietlenia, Jenny.
 Mój Bo\e  wyszeptała, oglądając zdjęcia rentgenowskie.  Czy podejrzewasz, \e
został napadnięty?
 Tego chyba nikt nie wie. Policja próbuje skontaktować się z jego rodziną i przyjaciółmi,
\eby to ustalić. Muszę wpaść na intensywną terapię, więc czy mogłabyś mnie przez ten czas
zastąpić? On wymaga ciągłego monitorowania. Podejrzewam, \e poza alkoholem mógł te\
brać narkotyki.
 Pewnie wysłaliście ju\ krew do analizy.
 Mhm  przytaknął, kiwając głową.
 Miejmy nadzieję, \e znajdą dla niego jakieś wolne łó\ko, bo inaczej będziemy chyba
zmuszeni kłaść pacjentów jednego na drugim.
 Typowy poniedziałkowy poranek  mruknął Max i wyszedł z pokoju.
Brak czasu na lunch wyprowadził go z równowagi. Był niewyspany, bo przez całą noc
przewracał się z boku na bok, rozmyślając o rozmowie z Jenny. Nie mógł sobie darować tego,
\e stracił wówczas panowanie nad sobą. Skoro po nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej
ambicja nie pozwoliła jej zostać w Rexford, jego zachowanie wobec niej było po prostu
idiotyczne. Postanowił za wszelką cenę przekonać ją o tym, \e syn jest dla niego zbyt wa\ny,
\eby ryzykować jego szczęście.
Czekając na wyniki prześwietlenia kręgosłupa pewnego murarza, który spadł z
rusztowania, nalał sobie kubek upragnionej kawy. Musiał jednak wypić ją w pośpiechu,
poniewa\ niebawem przywieziono jego pacjenta z pracowni radiologicznej. Choć
prześwietlenie odcinka szyjnego kręgosłupa nie wykazało urazu kręgów, dla potwierdzenia
swojej diagnozy wezwał ortopedę.
 Odruchy są, ale słabe  poinformował go Max.
 Poproszę o zdjęcie boczne.
 Czy widzi pan coś, czego ja nie dostrzegłem?
 Nie jestem pewny  odrzekł ortopeda.  Czy wiadomo, dlaczego spadł z tego
rusztowania?
 Mówi, \e z powodu braku koncentracji. Co pan o tym sądzi?
 To, co widzę, wskazuje na początki kręgozmyku. Ile pacjent ma lat?
 Pięćdziesiąt cztery.
 Mhm. Porozmawiam z nim, a potem pogadam z neurologiem. Niebawem do was wrócę.
Chyba macie tu ręce pełne roboty.
Max pokiwał posępnie głową.
 Nienawidzę poniedziałków  mruknął.
Kiedy w końcu zaczęło ubywać pacjentów, Max postanowił zajrzeć do Jenny, lecz gdy
wszedł do jej biura, zastał w nim tylko Rosie.
 Gdzie jest Jenny?  spytał.
 Poszła do domu. Mogę coś dla ciebie zrobić, Max?
 To nie do wiary. Przez cały dzień próbowałem z nią porozmawiać. Popełniłem wczoraj
gafę i chciałem ją przeprosić.
 Na pewno nie czuje się ura\ona. To nie w jej stylu. Myślę, \e ju\ o tym zapomniała.
 Chyba sama nie wierzysz w to, co mówisz  mruknął, a potem odwrócił się,
zamierzając wyjść.
 Czy Jenny jest tą dziewczyną, o której mi opowiadałeś? Tą, której szukałeś, a potem
okazało się, \e jest ju\ z kimś związana?
Gwałtownie odwrócił się znów do niej.
 Wyciągasz zbyt pochopne wnioski!
 Być mo\e, ale Jenny mówiła mi, \e kiedyś razem pracowaliście. Wspomniała te\ coś o
niezgodności charakterów, więc...
 Tak to określiła? Moim zdaniem było wręcz odwrotnie.
 Do licha! Dlaczego nie trzymam języka za zębami?
 Nie przejmuj się tym, Rosie  powiedział, kładąc dłoń na jej ramieniu.  Nie mogłaś
wiedzieć.
 Zadzwoń do niej, Max. Powinna być ju\ w domu. Energicznie potrząsnął głową.
 Nie, zaczekam do jutra.
Podeszła do niego bli\ej i wzięła go w objęcia.
 Kiedy kończysz dy\ur, Max? Wyglądasz na zmęczonego. Mo\e wpadniesz dziś
wieczorem na kolację?
 Dziękuję ci, Rosie, ale mo\e innym razem.  Uścisnął ją z wdzięcznością.
 Przepraszam, \e przeszkadzam  wyjąkała Jenny ze zdziwieniem, stając w drzwiach.
Max gwałtownie się do niej odwrócił, przera\ony tym, co musiała pomyśleć, zaskakując go w
dość niedwuznacznej sytuacji.  Na pewno byliście przekonani, \e ju\ wyszłam, ale ja
miałam jeszcze zebranie. Wróciłam sprawdzić, czy nie jestem potrzebna, ale najwyrazniej
doskonale dajecie sobie radę beze mnie.
Dobranoc  dodała lodowatym tonem, odwróciła się i wyszła.
Max dogonił ją na korytarzu.
 Jenny, przez cały dzień próbowałem z tobą porozmawiać...
 Byłam bardzo zajęta.
 Jenny. Wysłuchaj mnie, proszę.
 Wybacz, ale ju\ jestem spózniona.
 Jenny, a ja muszę z tobą porozmawiać  nalegał.  Powiedz tylko kiedy i gdzie, byle nie
w szpitalu.
 Czy to nie mo\e zaczekać do jutra, Max? Jestem wykończona.
 Rozumiem. Wobec tego jutro. I jeszcze jedno, Jenny.
 Tak?
 Niepotrzebnie się wczoraj uniosłem. Nie zamierzałem... Tak czy owak, chcę, abyś
wiedziała, \e nigdy w \yciu nie skrzywdziłbym ani ciebie, ani naszego synka.
Spojrzała mu prosto w oczy i natychmiast mu uwierzyła.
 Dziękuję  wyszeptała z wyrazną ulgą w głosie.
Jednak\e w drodze powrotnej do domu zaczęły ogarniać ją wątpliwości. Przecie\, mimo
wszystko, Max mógł zaplanować sobie, \e odbierze jej dziecko i...
Wpadła do domu jak oszalała, chcąc sprawdzić, czy Jamie wcią\ tam jest. Cały i zdrowy.
 Kochanie, jesteśmy na górze  zawołała pani Stalham, słysząc trzask zamykanych drzwi
wejściowych.  Zrobiliśmy kilka papierowych łódek i teraz puszczamy je w wannie.
Jenny wbiegła do łazienki i przytuliła mokrego Jamiego do piersi. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl