[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obserwował ją uważnie, gdy zdjęła niebieski, jedwabny
szlafroczek z wieszaka obok umywalki i włożyła go na siebie.
 To mój dom  wykręcił się, i z rozbawionym, złośliwym
uśmieszkiem patrzył, jak zawiązuje pasek szlafroka.
 Pan na włościach, tak?  spytała z uśmiechem, a
przesuwając wzrokiem po wysokim ciele, poczuła kobiecą
bezradność, którą zawsze w niej wywoływał.
 Jakoś muszę sobie radzić.  W jego oczach błyszczało
rozbawienie, a uśmiech na zmysłowych ustach się pogłębił.
 Jesteś zbyt arogancki dla własnego dobra  ostrzegła go. 
Któregoś dnia ktoś ci dokopie, Jared.
Prychnął w odpowiedzi, dzwięk niedowierzania i
wyjątkowej, męskiej pewności siebie w jednym.
 Możesz spróbować, jeżeli chcesz, skarbie  odpowiedział z
zadowolonym uśmiechem na ustach i przesunął wzrokiem po jej
ciele.  Walka zapowiada się interesująco.
Kimberly oblizała usta i próbowała opanować
zdenerwowanie, zdeterminowane, by zaatakować jej system.
Nerwy albo niekontrolowane podniecenie, na tym etapie nie była
pewna, z czym ma do czynienia, jedyne, czego była pewna, to brak
możliwości walki z budującym się między nimi przyciąganiem.
 Myślisz, że wygrasz?  spytała, podchodząc powoli,
obserwowała, jak zmrużył pociemniałe z pożądania oczy.
 Zdecydowanie.  Jego głos wypełniała taka arogancja, że
nie wiedziała, czy ma ochotę zacisnąć zęby z irytacji, czy
wybuchnąć śmiechem z powodu subtelnego wyzwania, które
celowo jej rzucił.
 Co ty chcesz ugrać?  Zatrzymała się tuż przed nim i
spojrzała w górę, zdeterminowana pozostać tak chłodna i
rozbawiona jak on.
Wyczuwała jakiś subtelny podtekst, narastało między nimi
napięcie, jej piersi zrobiły się wrażliwsze, a sutki stwardniały.
Czuła go, jego obecność jakby się w nią wtapiała. Dziwne, ale
osobliwie podnoszące na duchu uczucie, i przez to jeszcze bardziej
przerażające.
Uśmiechnął się z dawką autoironii, a w oczach błysnęło
rozbawienie zabarwione smutkiem.
 Wszystko, co, do cholery, uda mi się zdobyć  mruknął i
sięgnął po nią. Jego wyraz twarzy zmienił się diametralnie z
rozbawionego podniecenia w intensywną, niepohamowaną żądzę.
Zanim udało się jej choćby wydyszeć jego imię, pociągnął ją
przez drzwi łączące pokoje prosto do swojej sypialni. Zdążyła
tylko zauważyć ciężkie meble z ciemnego drewna, widoczne w
przytłumionym świetle z nocnego stolika, zanim podniósł ją i
rzucił na gruby materac łóżka.
Kimberly szybko poderwała się na kolana, zmrużyła oczy i
patrzyła, jak rozpina granatową, bawełnianą koszulę. Mocno
opalone palce szybko rozpinały guziki, uwalniając go z ubrania, aż
strząsnął koszulę z muskularnych ramion.
Nie miała zamiaru z nim walczyć. Nie chciała opózniać
obietnicy, którą widziała błyszczącą w tych ciemnoszarych oczach.
Rozchyliła usta i wysunęła język, żeby zwilżyć wargi, gdy jego
ręce powędrowały do paska dżinsów.
 Masz zamiar mnie zgwałcić?  spytała go ochryple,
podczas gdy jej serce galopowało jak szalone.
Uśmiechnął się, unosząc jedną stronę ust, ten uśmiech
roztapiał jej serce przez ostatni rok. Zastanawiała się, czy on ma
świadomość, co ten uśmiech z nią robił?
Rozgrzewał jej serce, rozpalał podniecenie i sprawiał, że
czuła się jak najpiękniejsza kobieta, jaką kiedykolwiek stworzono.
Uśmiech, który uważała za skierowany wyłącznie do niej, z tego
prostego powodu, że nigdy nie widziała, żeby uśmiechał się w ten
sposób do kogokolwiek innego.
 Zgwałcić, splądrować, zjeść żywcem  warknął.  Nie
masz pojęcia, Kimberly, jaką mam ochotę posiąść twój słodki,
mały tyłeczek.
Jego słowa nie powinny wysyłać uderzeń gorąca prosto w jej
łono, ale dokładnie to robiły.
A potem oddech uwiązł jej w gardle, gdy rozpiął dżinsy i
zaczął zsuwać je ze szczupłych bioder, odsłaniając cały zakres
swojego podniecenia. Penis był w pełnej erekcji, nabrzmiały
pożądaniem do niej. Obserwowała zachwycona, jak otoczył go
palcami i zaczął powoli po nim przesuwać dłonią, kopnięciem
odrzucił dżinsy i podszedł do łóżka.
 Zdejmij szlafrok.  Jego głos był głęboki, mroczny.
Pulsowała w nim zakazana nuta emocji, sprawiała, że w
odpowiedzi ścisnęło ją w gardle.
Palce plątały jej się przez chwilę przy pasku, zanim udało się
rozwiązać węzeł, poły rozsunęły się na boki i zatrzymały na
nabrzmiałych krągłościach piersi.
Bolały ją sutki, płonęły, domagając się ulgi. Ciężar
przekłuwających je złotych kółek był intensywniejszy, delikatny
erotyczny ból, który przypominał, jak drapał zębami po
wrażliwych punkcikach.
 Zdejmij go  rozkazał znów, obserwując ją spod
przymkniętych powiek.
 Sam go zdejmij.  Oddychała tak ciężko, że ledwo mogła
wydusić słowo.
Ten uśmiech. Znów błysnął, odrobinę krzywy, trochę
chłopięcy.
Dobrze się bawił. Zwiadomość tego była niemal tak silna jak
podniecenie. Dobrze się z nią bawił. Czy kiedykolwiek ktoś dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl