[ Pobierz całość w formacie PDF ]
możliwośść: jesssteś sssama, chorrra, rrranna, wyczerrrpana, otoczona przez wrr-
rogów i potrzebujeszsz mocy, a nie wieszsz, gdzie jej szszukać. Hm?
Elspeth tylko westchnęła.
Kiedy gryfy wreszcie poszły, Mroczny Wiatr potarł obolałe i piekące oczy.
Z zaskoczeniem stwierdził, że Elspeth wciąż jest obok siedzi z zamkniętymi
oczami na kamiennej ławce, oparta o marmurowy mur okalający plac ćwiczeń.
Zastanawiał się, czy czeka, by jej pokazał drogę powrotną, czy też czeka na niego.
Podszedł do niej; otworzyła oczy i spojrzała na niego. Wyglądała na zmęczoną.
Musimy iść rzekł ostrożnie, niepewny, jak się zachowa. Zaraz tu
przyjdą inni pracować nad kamieniem i będziemy przeszkadzać.
Może być jeszcze gorzej, jeśli dobrze zrozumiałam aluzję Hydony od-
parła, podnosząc się powoli. Możemy się znalezć w niebezpieczeństwie lub
ściągnąć zagrożenie na nas wszystkich. Przynajmniej ja. Nie pozwala się małe-
mu dziecku przebywać na polu walki; choć nikt nie uderzyłby go rozmyślnie,
jednak. . . wypadki się zdarzają.
Masz całkowitą rację przytaknął z ulgą. Pójdziesz ze mną poszukać
czegoś do jedzenia?
Zawahała się; wzruszyła ramionami. Nie czuję głodu rzekła po chwili.
Tym bardziej powinnaś coś zjeść ostrzegł. Dopóki się nie przyzwy-
czaisz do korzystania z energii magicznej, musisz sama dbać o to, żeby się nie
zagłodzić.
Spojrzała na niego zaskoczona, lecz wyraz jego twarzy upewnił ją, że nie żar-
tuje. To nawet nie tak zle, jeśli chce się nieco schudnąć, ale. . .
Pulchnych magów raczej się nie spotyka zauważył po drodze. Chy-
ba, że ktoś zbyt sobie pobłaża lub jest po prostu chory. Posługiwanie się mocą
magiczną wyczerpuje twoją własną energię, co oznacza, że wykonałaś właśnie
ciężką, fizyczną pracę.
Poprowadził ją do przejścia zbudowanego na podobieństwo Bramy. Było to
dodatkowe zabezpieczenie pracujących wewnątrz magów przed ciekawskimi i in-
truzami, tak jak mury okalające teren. Było to miejsce nie dla każdego dostępne;
czasem Mroczny Wiatr zastanawiał się, czy i czas nie biegnie tam inaczej.
110
Elspeth potrząsnęła głową, próbując pozbyć się uczucia dezorientacji, towa-
rzyszącego przekraczaniu przejścia.
Jak wy się do tego przyzwyczajacie?
Nie przyzwyczajamy się odparł Mroczny Wiatr. Jak i do wielu innych
rzeczy. Przestajemy tylko okazywać, że to nam przeszkadza.
Nic nie odpowiedziała, lecz kątem oka dostrzegł jej ukradkowe spojrzenia.
Mag chciał jak najszybciej znalezć kuchnie hertasi, zanim głód nie zepsuje mu na-
stroju i nie sprowokuje do nie przemyślanych czynów. Nie chciał urazić Elspeth,
lecz często nie wiedział, jak się wobec niej zachować; odnosił niekiedy wrażenie,
że tańczy wokół niej jakiś skomplikowany taniec i to go męczyło. Ciekawiło
go, czy Elspeth czuje to samo. Każde z nich wyrosło w całkowicie odmiennych
warunkach i kulturze a przecież mieli tyle wspólnego.
Kuchnia nie bardzo przypominała kuchnię; był to po prostu wspólny ma-
gazyn, zaopatrzony przez hertasi w owoce, chleb, wędzone mięso i inne trwałe
produkty. Przychodzili tu Sokoli Bracia, którzy nie umieli lub nie mieli ochoty
przygotowywać sobie posiłków. Wybór nie był wielki, lecz jakość dobra. Mrocz-
ny Wiatr nie chciał teraz szukać własnego ekele i tracić czasu na gotowanie, kiedy
żołądek przyrastał mu do kręgosłupa. Gestem pokazał Elspeth, żeby się rozgościła
i wziął owoce, chleb, kawałek mięsa i korzeń dosent, który na surowo przypomi-
nał smakiem ser. Znalezli miejsce do siedzenia na ustronnej polance i bez zwłoki
zabrali się do jedzenia.
Czego uczyła cię Hydona? zaczął Mroczny Wiatr, kiedy zaspokoił
pierwszy głód.
Błahostek skrzywiła się Elspeth. Wiem, to dziecinne, ale kazała
mi cały czas ćwiczyć na maleńkim strumyczku mocy, póki nie upewniła się, że
umiem to zrobić nawet zbudzona w środku nocy. A przecież pracowałam już z Po-
trzebą w ognisku w ruinach i ona o tym wie!
I pewnie zastanawiasz się, dlaczego zmusza cię do korzystania z małej
ilości mocy? spytał, starając się podążać za tokiem jej myśli.
Elspeth kiwnęła głową i ugryzła owoc chasern.
Mroczny Wiatr oblizał palce, z których ściekał mu sok i spróbował wytłuma-
czyć jej to tak, jakby zrobiła to Hydona.
Po pierwsze, niektóre zródła mocy stanowią zbyt wielkie zagrożenie dla
pojedynczego adepta. Tak, nawet tutaj, na naszej własnej ziemi. Mam na myśli
inne ogniska, nie kamień. Skinął głową, widząc jej zaskoczenie, Nawet
tutaj zachowały się obszary nieczystej magii, na przykład jaskinie pozostawione
jeszcze po magicznych wojnach: Są one niewidoczne z zewnątrz, ale śmiertelnie
niebezpieczne, kiedy w nie wpadniesz. Z tym radzą sobie jedynie adepci uzdro-
wiciele, a w tej chwili nie mamy nikogo takiego. Istnieją także naturalne ogniska
mocy zbyt silne dla jednego adepta, na przykład ogniska, do których wpływa wię-
cej niż siedem strumieni lub inne, których wielkość i siła zmienia się nieoczeki-
111
wanie. Dodaj do tego jeszcze łatwość przesuwania się prądów, zmiany kierunku,
a zrozumiesz, dlaczego do niektórych można dotrzeć tylko w grupie magów, kie-
dy jeden osłania drugiego, a każdy wykonuje tylko część pracy, zostawiając sobie
zapas sił na wypadek kłopotów.
Rozumiem, dlaczego Hydona nie chciała, żebym czerpała z każdego zródła
mocy, jakie napotkam odparła Elspeth niecierpliwie ale dlaczego każe mi
operować takimi szczątkami mocy, skoro moc jest wszędzie?
Ależ skąd odrzekł, zadowolony, że wreszcie dotarł do przyczyny niepo-
rozumienia i jej rozdrażnienia. Każdy dar ma swoje granice, nawet najpotęż-
niejszy. Choć jesteś dalekowidzącą, możesz widzieć tylko na określoną odległość,
nie dalej, prawda? Kiwała powoli głową, słuchając go uważnie. Myślmową
też możesz się posługiwać tylko do pewnego stopnia. Mocy również nie znaj-
dziesz wszędzie, przynajmniej wielkiej mocy. Zdarzają się obszary, na których
ogniska bywają słabsze niż prąd, na którym dzisiaj ćwiczyłaś. My, Tayledrasi,
z rozkazu Bogini oczyszczamy ziemię z magii, koncentrując ją tutaj. W Dolinie
i wokół niej poziom mocy jest nienaturalnie wysoki, podobnie jak na obszarze
nazywanym przez was Pelagirem, a przez nas ziemią skażoną.
Przełknęła kawałek owocu. Czyli po powrocie do domu mogę stwierdzić,
że w ogóle nie znajdę mocy do wykorzystania? spytała przerażona.
Och, nie pocieszył ją szybko. Będziesz jednak prawdopodobnie mieć
do czynienia z mniejszymi zasobami energii niż tutaj lub z mocą głęboko ukrytą.
Dlatego szkoły magów tworzą własne rezerwy mocy, dostępne dla adeptów tych
szkół. I dlatego też krwawi magowie czerpią siłę z bólu i cierpienia swych ofiar.
Musisz umieć działać subtelnie; czasem nie warto rzucać na szalę całej mocy,
jaką się dysponuje. Sama to widziałaś, kiedy walczyliśmy ze stworzeniami Zmory
Sokołów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
możliwośść: jesssteś sssama, chorrra, rrranna, wyczerrrpana, otoczona przez wrr-
rogów i potrzebujeszsz mocy, a nie wieszsz, gdzie jej szszukać. Hm?
Elspeth tylko westchnęła.
Kiedy gryfy wreszcie poszły, Mroczny Wiatr potarł obolałe i piekące oczy.
Z zaskoczeniem stwierdził, że Elspeth wciąż jest obok siedzi z zamkniętymi
oczami na kamiennej ławce, oparta o marmurowy mur okalający plac ćwiczeń.
Zastanawiał się, czy czeka, by jej pokazał drogę powrotną, czy też czeka na niego.
Podszedł do niej; otworzyła oczy i spojrzała na niego. Wyglądała na zmęczoną.
Musimy iść rzekł ostrożnie, niepewny, jak się zachowa. Zaraz tu
przyjdą inni pracować nad kamieniem i będziemy przeszkadzać.
Może być jeszcze gorzej, jeśli dobrze zrozumiałam aluzję Hydony od-
parła, podnosząc się powoli. Możemy się znalezć w niebezpieczeństwie lub
ściągnąć zagrożenie na nas wszystkich. Przynajmniej ja. Nie pozwala się małe-
mu dziecku przebywać na polu walki; choć nikt nie uderzyłby go rozmyślnie,
jednak. . . wypadki się zdarzają.
Masz całkowitą rację przytaknął z ulgą. Pójdziesz ze mną poszukać
czegoś do jedzenia?
Zawahała się; wzruszyła ramionami. Nie czuję głodu rzekła po chwili.
Tym bardziej powinnaś coś zjeść ostrzegł. Dopóki się nie przyzwy-
czaisz do korzystania z energii magicznej, musisz sama dbać o to, żeby się nie
zagłodzić.
Spojrzała na niego zaskoczona, lecz wyraz jego twarzy upewnił ją, że nie żar-
tuje. To nawet nie tak zle, jeśli chce się nieco schudnąć, ale. . .
Pulchnych magów raczej się nie spotyka zauważył po drodze. Chy-
ba, że ktoś zbyt sobie pobłaża lub jest po prostu chory. Posługiwanie się mocą
magiczną wyczerpuje twoją własną energię, co oznacza, że wykonałaś właśnie
ciężką, fizyczną pracę.
Poprowadził ją do przejścia zbudowanego na podobieństwo Bramy. Było to
dodatkowe zabezpieczenie pracujących wewnątrz magów przed ciekawskimi i in-
truzami, tak jak mury okalające teren. Było to miejsce nie dla każdego dostępne;
czasem Mroczny Wiatr zastanawiał się, czy i czas nie biegnie tam inaczej.
110
Elspeth potrząsnęła głową, próbując pozbyć się uczucia dezorientacji, towa-
rzyszącego przekraczaniu przejścia.
Jak wy się do tego przyzwyczajacie?
Nie przyzwyczajamy się odparł Mroczny Wiatr. Jak i do wielu innych
rzeczy. Przestajemy tylko okazywać, że to nam przeszkadza.
Nic nie odpowiedziała, lecz kątem oka dostrzegł jej ukradkowe spojrzenia.
Mag chciał jak najszybciej znalezć kuchnie hertasi, zanim głód nie zepsuje mu na-
stroju i nie sprowokuje do nie przemyślanych czynów. Nie chciał urazić Elspeth,
lecz często nie wiedział, jak się wobec niej zachować; odnosił niekiedy wrażenie,
że tańczy wokół niej jakiś skomplikowany taniec i to go męczyło. Ciekawiło
go, czy Elspeth czuje to samo. Każde z nich wyrosło w całkowicie odmiennych
warunkach i kulturze a przecież mieli tyle wspólnego.
Kuchnia nie bardzo przypominała kuchnię; był to po prostu wspólny ma-
gazyn, zaopatrzony przez hertasi w owoce, chleb, wędzone mięso i inne trwałe
produkty. Przychodzili tu Sokoli Bracia, którzy nie umieli lub nie mieli ochoty
przygotowywać sobie posiłków. Wybór nie był wielki, lecz jakość dobra. Mrocz-
ny Wiatr nie chciał teraz szukać własnego ekele i tracić czasu na gotowanie, kiedy
żołądek przyrastał mu do kręgosłupa. Gestem pokazał Elspeth, żeby się rozgościła
i wziął owoce, chleb, kawałek mięsa i korzeń dosent, który na surowo przypomi-
nał smakiem ser. Znalezli miejsce do siedzenia na ustronnej polance i bez zwłoki
zabrali się do jedzenia.
Czego uczyła cię Hydona? zaczął Mroczny Wiatr, kiedy zaspokoił
pierwszy głód.
Błahostek skrzywiła się Elspeth. Wiem, to dziecinne, ale kazała
mi cały czas ćwiczyć na maleńkim strumyczku mocy, póki nie upewniła się, że
umiem to zrobić nawet zbudzona w środku nocy. A przecież pracowałam już z Po-
trzebą w ognisku w ruinach i ona o tym wie!
I pewnie zastanawiasz się, dlaczego zmusza cię do korzystania z małej
ilości mocy? spytał, starając się podążać za tokiem jej myśli.
Elspeth kiwnęła głową i ugryzła owoc chasern.
Mroczny Wiatr oblizał palce, z których ściekał mu sok i spróbował wytłuma-
czyć jej to tak, jakby zrobiła to Hydona.
Po pierwsze, niektóre zródła mocy stanowią zbyt wielkie zagrożenie dla
pojedynczego adepta. Tak, nawet tutaj, na naszej własnej ziemi. Mam na myśli
inne ogniska, nie kamień. Skinął głową, widząc jej zaskoczenie, Nawet
tutaj zachowały się obszary nieczystej magii, na przykład jaskinie pozostawione
jeszcze po magicznych wojnach: Są one niewidoczne z zewnątrz, ale śmiertelnie
niebezpieczne, kiedy w nie wpadniesz. Z tym radzą sobie jedynie adepci uzdro-
wiciele, a w tej chwili nie mamy nikogo takiego. Istnieją także naturalne ogniska
mocy zbyt silne dla jednego adepta, na przykład ogniska, do których wpływa wię-
cej niż siedem strumieni lub inne, których wielkość i siła zmienia się nieoczeki-
111
wanie. Dodaj do tego jeszcze łatwość przesuwania się prądów, zmiany kierunku,
a zrozumiesz, dlaczego do niektórych można dotrzeć tylko w grupie magów, kie-
dy jeden osłania drugiego, a każdy wykonuje tylko część pracy, zostawiając sobie
zapas sił na wypadek kłopotów.
Rozumiem, dlaczego Hydona nie chciała, żebym czerpała z każdego zródła
mocy, jakie napotkam odparła Elspeth niecierpliwie ale dlaczego każe mi
operować takimi szczątkami mocy, skoro moc jest wszędzie?
Ależ skąd odrzekł, zadowolony, że wreszcie dotarł do przyczyny niepo-
rozumienia i jej rozdrażnienia. Każdy dar ma swoje granice, nawet najpotęż-
niejszy. Choć jesteś dalekowidzącą, możesz widzieć tylko na określoną odległość,
nie dalej, prawda? Kiwała powoli głową, słuchając go uważnie. Myślmową
też możesz się posługiwać tylko do pewnego stopnia. Mocy również nie znaj-
dziesz wszędzie, przynajmniej wielkiej mocy. Zdarzają się obszary, na których
ogniska bywają słabsze niż prąd, na którym dzisiaj ćwiczyłaś. My, Tayledrasi,
z rozkazu Bogini oczyszczamy ziemię z magii, koncentrując ją tutaj. W Dolinie
i wokół niej poziom mocy jest nienaturalnie wysoki, podobnie jak na obszarze
nazywanym przez was Pelagirem, a przez nas ziemią skażoną.
Przełknęła kawałek owocu. Czyli po powrocie do domu mogę stwierdzić,
że w ogóle nie znajdę mocy do wykorzystania? spytała przerażona.
Och, nie pocieszył ją szybko. Będziesz jednak prawdopodobnie mieć
do czynienia z mniejszymi zasobami energii niż tutaj lub z mocą głęboko ukrytą.
Dlatego szkoły magów tworzą własne rezerwy mocy, dostępne dla adeptów tych
szkół. I dlatego też krwawi magowie czerpią siłę z bólu i cierpienia swych ofiar.
Musisz umieć działać subtelnie; czasem nie warto rzucać na szalę całej mocy,
jaką się dysponuje. Sama to widziałaś, kiedy walczyliśmy ze stworzeniami Zmory
Sokołów. [ Pobierz całość w formacie PDF ]