[ Pobierz całość w formacie PDF ]
większy był w lokalu rejwach, tym Jarouszek był bardziej
zadowolony, roznosił piwo, przyniósł też i nam, i rzekł,
Gifordzie, trzymaj fason...
Po czym odwrócił się i mówił do rozwrzeszczanych
gości...
Nie bądz niecierpliwy i milcz... A potem do gościa,
który chciał płacić... Ile dasz? A gość na to,
Dwudziestaka... a Jarouszek policzył w pamięci i
przytaknął... Biorę. Pan Kakra uśmiechał się, ale duszą
był już w kinie. To kino tutaj lubię najbardziej, ale oni za
mną jakoś nie przepadają... Ale co ja na to poradzę? rzekł
pan Kakra. Dawali Proces Orsona Wellesa, siedzę w
pierwszym rzędzie, ale po kwadransie dwa rzędy wyszły,
ludziom się to nie podobało, a potem wyszli ci, którym się
to też nie spodobało, no i zostałem tam sam, śmiałem się i
płakałem... przyszła do mnie pani kierowniczka i
wręczała mi dziesięć koron, żebym też poszedł do domu,
w telewizji jest ładny film, ale ja nie ustąpiłem, niech
wyświetlają, mnie się to niesamowicie podoba... a potem
przyszedł jeszcze operator i namawiał mnie, żebym
poszedł na piwo, a on też mi da dychę, ale ja
odpowiadałem, niech wyświetlają, czegoś takiego dawno
już nie widziałem... zna to pan, jak tam jest ta sekretarka
doktora Hulda, ta którą grała Romy Schneider? Ta, co jak
rusałka miała sześć palców? Dwa palce połączone jakby
błoną pławną?
No i musieli wyświetlać aż do końca... Tylko boję się,
żeby się dzisiaj znów coś nie pokićkało, chodzmy,
siądziemy już sobie w pierwszym rzędzie, pół godziny
wcześniej... Dopił, dopiłem i ja, pan gospodzki Jarouszek
jadł gulasz, podszedłem do niego i mówię: U nas były
cztery piwa i papierosy... Jarouszek nie przestał jeść,
zastanawiał się, a kiedy zobaczył, że mu podaję
dwudziestokoronówkę, rzekł... znaczy się tak, siedem
osiemdziesiąt, dziewięć koron papierosy to razem
szesnaście osiemdziesiąt, dziesięć procent, to będzie
osiemnaście sześćdziesiąt... Jarouszek wbił widelec w
kawałek gulaszu i podsunął mi pod wargi, otworzyłem
usta i kiedy wołowina schodziła z widelca, Jaruszek
rzekł... A z tym kęsem to będzie równo dwadzieścia...
Położył rękę na banknocie i powrócił do jedzenia, a na
odchodnym powiedział mi... Gifordzie, raduj się, kiedy
płacisz... Weszliśmy w mrok, przez ulicę mdło przebijały
światła kina.
W kasie nie było jeszcze nikogo, tylko przy stole
siedziała pani kierowniczka, która, kiedy nas zobaczyła,
przywitała nas... A cóż to za mili goście, proszę usiąść,
posadziła nas przy stole z obrusem i wazonikiem
kwiatków, gdzie leżały programy na cały miesiąc i
koperty z fotosami z filmów, które pójdą w przyszłym
tygodniu, w środę, piątek i sobotę. To coś dla pana,
odwróciła się i zerkała, czy i ja patrzę, ja przyglądałem się
z ciekawością, a pani kierowniczka ciągnęła dalej... Trzy
twarze Zachodu... tutaj jest jeszcze całkiem młodziutki
John Wayne... to rozkoszna historia z Północnej Dakoty...
John Wayne jako mężny kowboj stara się namówić
zacofanych farmerów, żeby spróbowali użyznić te swoje
puste równiny za pomocą nowoczesnej techniki... A pan
Kakra dodał... A główną rolę kobiecą gra Helena Mac
Kelar, nieszczęśliwą córkę Lenkę, która już wcześniej
namawiała tatka, żeby wyjechał z pustkowia gdzieś
indziej...
Pani kierowniczka wstała i rzekła, Panie Kakra, jak to
pan zna, to niech pan sam panu opowiada... otworzyły się
drzwi i weszła pani kasjerka, kupiłem dwa bilety... a
potem przyszli dwaj chłopcy, ale pani kierowniczka
powiedziała, że młodzież wstępu nie ma, więc dalej
czekaliśmy... A wskazówka zegara nad wejściem zbliżała
się do w pół do ósmej, przyszły dwie dziewczyny, kupiły
bilety, a pani kierowniczka rzekła... Masa ludzi tu
przyjdzie, siadajcie proszę... i otworzyła drzwi, a z byłej
teatralnej i tanecznej sali gospody U Bendlów" powiało
chłodem...
Pan Kakra usiadł w pierwszym rzędzie, rozległ się
gong, kurtyna rozsunęła się i pojawił się biały ekran, a
pan Kakra śmiał się i klaskał, i wołał... Wspaniale!
Odwróciłem się, ale prócz dwu dziewczyn na widowni
nie było nikogo, pani kierowniczka stała przy piecu i na
odległość wtłaczała mnie oburącz w krzesło i pocieszała...
Tłumy ludzi tu walą... ten film ma olbrzymie
powodzenie... i z zadowoleniem kiwała głową, ale zrobiło
się za kwadrans ósma, pan Kakra patrzył w ekran, coś
mamrotał, a nawet odchylał się, jakby to z ekranu na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
większy był w lokalu rejwach, tym Jarouszek był bardziej
zadowolony, roznosił piwo, przyniósł też i nam, i rzekł,
Gifordzie, trzymaj fason...
Po czym odwrócił się i mówił do rozwrzeszczanych
gości...
Nie bądz niecierpliwy i milcz... A potem do gościa,
który chciał płacić... Ile dasz? A gość na to,
Dwudziestaka... a Jarouszek policzył w pamięci i
przytaknął... Biorę. Pan Kakra uśmiechał się, ale duszą
był już w kinie. To kino tutaj lubię najbardziej, ale oni za
mną jakoś nie przepadają... Ale co ja na to poradzę? rzekł
pan Kakra. Dawali Proces Orsona Wellesa, siedzę w
pierwszym rzędzie, ale po kwadransie dwa rzędy wyszły,
ludziom się to nie podobało, a potem wyszli ci, którym się
to też nie spodobało, no i zostałem tam sam, śmiałem się i
płakałem... przyszła do mnie pani kierowniczka i
wręczała mi dziesięć koron, żebym też poszedł do domu,
w telewizji jest ładny film, ale ja nie ustąpiłem, niech
wyświetlają, mnie się to niesamowicie podoba... a potem
przyszedł jeszcze operator i namawiał mnie, żebym
poszedł na piwo, a on też mi da dychę, ale ja
odpowiadałem, niech wyświetlają, czegoś takiego dawno
już nie widziałem... zna to pan, jak tam jest ta sekretarka
doktora Hulda, ta którą grała Romy Schneider? Ta, co jak
rusałka miała sześć palców? Dwa palce połączone jakby
błoną pławną?
No i musieli wyświetlać aż do końca... Tylko boję się,
żeby się dzisiaj znów coś nie pokićkało, chodzmy,
siądziemy już sobie w pierwszym rzędzie, pół godziny
wcześniej... Dopił, dopiłem i ja, pan gospodzki Jarouszek
jadł gulasz, podszedłem do niego i mówię: U nas były
cztery piwa i papierosy... Jarouszek nie przestał jeść,
zastanawiał się, a kiedy zobaczył, że mu podaję
dwudziestokoronówkę, rzekł... znaczy się tak, siedem
osiemdziesiąt, dziewięć koron papierosy to razem
szesnaście osiemdziesiąt, dziesięć procent, to będzie
osiemnaście sześćdziesiąt... Jarouszek wbił widelec w
kawałek gulaszu i podsunął mi pod wargi, otworzyłem
usta i kiedy wołowina schodziła z widelca, Jaruszek
rzekł... A z tym kęsem to będzie równo dwadzieścia...
Położył rękę na banknocie i powrócił do jedzenia, a na
odchodnym powiedział mi... Gifordzie, raduj się, kiedy
płacisz... Weszliśmy w mrok, przez ulicę mdło przebijały
światła kina.
W kasie nie było jeszcze nikogo, tylko przy stole
siedziała pani kierowniczka, która, kiedy nas zobaczyła,
przywitała nas... A cóż to za mili goście, proszę usiąść,
posadziła nas przy stole z obrusem i wazonikiem
kwiatków, gdzie leżały programy na cały miesiąc i
koperty z fotosami z filmów, które pójdą w przyszłym
tygodniu, w środę, piątek i sobotę. To coś dla pana,
odwróciła się i zerkała, czy i ja patrzę, ja przyglądałem się
z ciekawością, a pani kierowniczka ciągnęła dalej... Trzy
twarze Zachodu... tutaj jest jeszcze całkiem młodziutki
John Wayne... to rozkoszna historia z Północnej Dakoty...
John Wayne jako mężny kowboj stara się namówić
zacofanych farmerów, żeby spróbowali użyznić te swoje
puste równiny za pomocą nowoczesnej techniki... A pan
Kakra dodał... A główną rolę kobiecą gra Helena Mac
Kelar, nieszczęśliwą córkę Lenkę, która już wcześniej
namawiała tatka, żeby wyjechał z pustkowia gdzieś
indziej...
Pani kierowniczka wstała i rzekła, Panie Kakra, jak to
pan zna, to niech pan sam panu opowiada... otworzyły się
drzwi i weszła pani kasjerka, kupiłem dwa bilety... a
potem przyszli dwaj chłopcy, ale pani kierowniczka
powiedziała, że młodzież wstępu nie ma, więc dalej
czekaliśmy... A wskazówka zegara nad wejściem zbliżała
się do w pół do ósmej, przyszły dwie dziewczyny, kupiły
bilety, a pani kierowniczka rzekła... Masa ludzi tu
przyjdzie, siadajcie proszę... i otworzyła drzwi, a z byłej
teatralnej i tanecznej sali gospody U Bendlów" powiało
chłodem...
Pan Kakra usiadł w pierwszym rzędzie, rozległ się
gong, kurtyna rozsunęła się i pojawił się biały ekran, a
pan Kakra śmiał się i klaskał, i wołał... Wspaniale!
Odwróciłem się, ale prócz dwu dziewczyn na widowni
nie było nikogo, pani kierowniczka stała przy piecu i na
odległość wtłaczała mnie oburącz w krzesło i pocieszała...
Tłumy ludzi tu walą... ten film ma olbrzymie
powodzenie... i z zadowoleniem kiwała głową, ale zrobiło
się za kwadrans ósma, pan Kakra patrzył w ekran, coś
mamrotał, a nawet odchylał się, jakby to z ekranu na [ Pobierz całość w formacie PDF ]