[ Pobierz całość w formacie PDF ]
polerowany marmur, gdy biegła przez hol, płacząc - nie z żalu, ale ze złości. O ma-
ło nie spoliczkowała Lazzara, gdy ten dogonił ją, złapał za nadgarstek i odwrócił ku
sobie.
- Skąd wiedziałaś?
- Bo cię znam. Wiem, że jesteś zimnym draniem bez skrupułów, ale wiem też,
że nigdy nie zniżyłbyś się do czegoś takiego!
- Ale skąd mogłabyś to wiedzieć?
- Powiedziałam ci już, że cię kocham... A mam wysokie standardy, ufam so-
bie i wiem, że nie zakochałabym się w kimś, kogo nie mogłabym obdarzyć zaufa-
niem. Skoro nie zrobiłbyś czegoś takiego przyjacielowi, tym bardziej nie zawiódł-
byś własnego brata!
- Nie tutaj... - Rozejrzał się nerwowo po holu, w którym zaczęła się ich
wspólna przygoda i gdzie powinna się też zakończyć.
Ale Caitlyn nie mogła zmusić się do wyjścia. Zamiast tego ruszyła za nim do
windy, która zawiozła ich do biura. Jego gabinet nie przygnębił jej tak bardzo, jak
S
R
się tego spodziewała. Problemy Lazzara przyćmiły jej własne.
- To prawda. Roxanne zaczęła się do mnie zbliżać, a ja ją powstrzymywałem.
Mówiła, że zawsze mnie pragnęła... wiesz, wcześniej romansowała z Malvoliem...
- I tak poznała Lucę?
- Malvolio stał się jej przepustką do Luki.
- A ja od razu mierzyłam wysoko.
- Nigdy - powiedział Lazzaro poważnie. - Nigdy więcej cię do niej nie po-
równam.
- Była koszmarnym dzieckiem... zawsze psuła mi zabawki i chciała mieć to
samo co ja. Wiesz, nie usprawiedliwiam Malvolia... - Caitlyn raczej myślała gło-
śno, niż zwracała się do Lazzara. - Ale rozumiesz chyba, dlaczego tak cię nienawi-
dzi - i mnie też...
- W ogóle nie chcę o nim myśleć - przerwał.
Ona też nie chciała. Pragnęła za to wreszcie zrozumieć Lazzara.
- Dlaczego nie powiedziałeś swojej rodzinie, co się naprawdę stało?
- %7łeby jeszcze bardziej upokorzyć Lucę? Jak mógłbym oznajmić wszystkim,
że tak naprawdę nie miał nic? %7łe osoba, którą uważał za największe szczęście, ja-
kie go spotkało...
- Więc wziąłeś winę na siebie? Wmówiłeś wszystkim, że to ty zacząłeś, a nie
Roxanne?
- Luca bez przerwy powtarzał, że odebrałem mu wszystko. Może i miał ra-
cję...
- Obwiniał cię, bo było to łatwiejsze niż przyznanie się, że ma problem, że
życie wymknęło mu się spod kontroli. Luca wiedział, co naprawdę zaszło, tak samo
jak ja - powiedziała stanowczo.
- Był zazdrosny i na pewno wolał myśleć, że to twoja wina, ale dobrze wie-
dział, co się stało. Po prostu nie chciał spojrzeć prawdzie w oczy.
- Naprawdę uważasz, że wiedział?
S
R
- Oczywiście.
Jej słowa powoli do niego docierały, a Caitlyn widziała, że kamień spadł mu z
serca. Trzymał ją teraz w ramionach, przytulał mocno, całował jej twarz, jej łzy. I
nawet, jeśli jej nie kochał, jeśli jej nigdy nie pokocha, Caitlyn nie potrafiła go ode-
pchnąć. Wolała zakończyć ich związek w ten sposób - pozwolić mu na to, bo sama
potrzebowała poczuć jego bliskość po raz ostatni.
Leżeli wtuleni w siebie i patrzyli w sufit, czekając na powrót do rzeczywisto-
ści.
- Za każdym razem, gdy będę rozglądał się po tym pokoju, zamiast myśleć o...
- urwał i roześmiał się.
- Będziesz sobie mnie przypominał?
- Przypominał? Nie muszę - przecież widuję cię codziennie.
- Nie będziesz mnie już widział codziennie, Lazzaro. Nic z tego nie wyjdzie.
- W takim razie czym było to przed chwilą?
- To był seks - powiedziała odważnie. - Fantastyczny seks, którego oboje po-
trzebowaliśmy.
- Nie seks, tylko miłość.
- Dla mnie tak - uśmiechnęła się nerwowo. - Ale wiem, że nie musisz kochać
kobiety, aby...
- Muszę ją kochać, by kochać się z nią w ten sposób. Naprawdę miałaś zamiar
odejść ode mnie po tym? Jesteś dziwną dziewczynką, Caitlyn... - Pocałował ją w
czubek nosa. - Niby grzeczną, a jednak niegrzeczną.
- To chyba dobrze? - zapytała mechanicznie. Nie myślała teraz o tym; próbo-
wała skupić się na słowach, które przed chwilą wypowiedział, a serce waliło jej jak
oszalałe. - To, co powiedziałeś o miłości...
- Mówiłem serio.
- Co mówiłeś serio? - zapytała ostrożnie, przygryzając wargę.
Bała się pytać, bała się nawet żywić nadzieję.
S
R
- %7łe cię kocham. Kocham cię - powtórzył.
- Powiedz to jeszcze raz.
- Kocham cię.
- I co to znaczy?
- %7łe już zawsze chcę być z tobą. %7łe chcę się budzić przy tobie. Chcę, żebyś
mnie irytowała, wprawiała w zakłopotanie, zbijała z tropu... Chcę spędzić resztę
życia na rozszyfrowywaniu cię. Uwielbiam, gdy mnie dezorientujesz.
Caitlyn uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Nie bała się już, że gdy je otworzy,
Lazzaro zniknie.
- Zakochałem się w tobie już dawno temu.
- Kiedy? W hotelu? A może w Rzymie?
- Daj mi dojść do słowa!
Więc umilkła - i bardzo ucieszyła się, że to zrobiła, bo w przeciwnym razie
mogłaby nigdy nie usłyszeć tej zdumiewającej odpowiedzi.
- W noc, gdy się poznaliśmy. Z chwilą kiedy wybiła północ.
- Nie było jeszcze północy. Była za dziesięć dwunasta. Pamiętam dokładnie,
bo spojrzałam wtedy na zegarek. Zakochaliśmy się w sobie za dziesięć dwunasta.
- To, że ty działasz szybko, nie oznacza, że ja też muszę... Lubię mieć trochę
czasu na refleksję. Poszedłem do sali balowej. Miałem przyjaciół wokół siebie,
szklaneczkę whisky w dłoni i piękną kobietę u boku. Ale zerknąłem na zegarek, po-
tem na zamknięte drzwi i nagle zapragnąłem znalezć się po drugiej stronie. Miałem
wszystko, czego może chcieć mężczyzna - ale nie czułem się szczęśliwy, bo ciebie
tam nie było.
- Teraz jestem.
- I ja też... wreszcie jestem tu, gdzie moje miejsce.
S
R
EPILOG
- Chcesz, żebym mu coś powiedziała? - zapytała Caitlyn, gdy Lazzaro popro-
sił o rachunek.
- Jedzenie było znakomite. Nie róbmy awantury.
- Ale za każdym razem, gdy tu przychodzimy, kelnerzy się mylą! Zamawia-
łam przecież grzybowe risotto, a przyniesiono nam wegetariańskie arranchini.
Lazzaro wyjął jeszcze jeden banknot i dołożył go do i tak już sutego napiwku.
Siedzieli w jednej z najelegantszych restauracji w Rzymie, a kelner spisał się
świetnie - w jakiś sposób odgadnął z łamanej włoszczyzny Caitlyn, że miała ochotę
na ryż i warzywa.
Naprawdę zle mówiła po włosku.
Choć przez rok kursowali między Australią i Włochami, a tutaj, w Rzymie,
urodził się ich syn, jej znajomość włoskiego była niezwykle słaba. Ale mówiła w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
polerowany marmur, gdy biegła przez hol, płacząc - nie z żalu, ale ze złości. O ma-
ło nie spoliczkowała Lazzara, gdy ten dogonił ją, złapał za nadgarstek i odwrócił ku
sobie.
- Skąd wiedziałaś?
- Bo cię znam. Wiem, że jesteś zimnym draniem bez skrupułów, ale wiem też,
że nigdy nie zniżyłbyś się do czegoś takiego!
- Ale skąd mogłabyś to wiedzieć?
- Powiedziałam ci już, że cię kocham... A mam wysokie standardy, ufam so-
bie i wiem, że nie zakochałabym się w kimś, kogo nie mogłabym obdarzyć zaufa-
niem. Skoro nie zrobiłbyś czegoś takiego przyjacielowi, tym bardziej nie zawiódł-
byś własnego brata!
- Nie tutaj... - Rozejrzał się nerwowo po holu, w którym zaczęła się ich
wspólna przygoda i gdzie powinna się też zakończyć.
Ale Caitlyn nie mogła zmusić się do wyjścia. Zamiast tego ruszyła za nim do
windy, która zawiozła ich do biura. Jego gabinet nie przygnębił jej tak bardzo, jak
S
R
się tego spodziewała. Problemy Lazzara przyćmiły jej własne.
- To prawda. Roxanne zaczęła się do mnie zbliżać, a ja ją powstrzymywałem.
Mówiła, że zawsze mnie pragnęła... wiesz, wcześniej romansowała z Malvoliem...
- I tak poznała Lucę?
- Malvolio stał się jej przepustką do Luki.
- A ja od razu mierzyłam wysoko.
- Nigdy - powiedział Lazzaro poważnie. - Nigdy więcej cię do niej nie po-
równam.
- Była koszmarnym dzieckiem... zawsze psuła mi zabawki i chciała mieć to
samo co ja. Wiesz, nie usprawiedliwiam Malvolia... - Caitlyn raczej myślała gło-
śno, niż zwracała się do Lazzara. - Ale rozumiesz chyba, dlaczego tak cię nienawi-
dzi - i mnie też...
- W ogóle nie chcę o nim myśleć - przerwał.
Ona też nie chciała. Pragnęła za to wreszcie zrozumieć Lazzara.
- Dlaczego nie powiedziałeś swojej rodzinie, co się naprawdę stało?
- %7łeby jeszcze bardziej upokorzyć Lucę? Jak mógłbym oznajmić wszystkim,
że tak naprawdę nie miał nic? %7łe osoba, którą uważał za największe szczęście, ja-
kie go spotkało...
- Więc wziąłeś winę na siebie? Wmówiłeś wszystkim, że to ty zacząłeś, a nie
Roxanne?
- Luca bez przerwy powtarzał, że odebrałem mu wszystko. Może i miał ra-
cję...
- Obwiniał cię, bo było to łatwiejsze niż przyznanie się, że ma problem, że
życie wymknęło mu się spod kontroli. Luca wiedział, co naprawdę zaszło, tak samo
jak ja - powiedziała stanowczo.
- Był zazdrosny i na pewno wolał myśleć, że to twoja wina, ale dobrze wie-
dział, co się stało. Po prostu nie chciał spojrzeć prawdzie w oczy.
- Naprawdę uważasz, że wiedział?
S
R
- Oczywiście.
Jej słowa powoli do niego docierały, a Caitlyn widziała, że kamień spadł mu z
serca. Trzymał ją teraz w ramionach, przytulał mocno, całował jej twarz, jej łzy. I
nawet, jeśli jej nie kochał, jeśli jej nigdy nie pokocha, Caitlyn nie potrafiła go ode-
pchnąć. Wolała zakończyć ich związek w ten sposób - pozwolić mu na to, bo sama
potrzebowała poczuć jego bliskość po raz ostatni.
Leżeli wtuleni w siebie i patrzyli w sufit, czekając na powrót do rzeczywisto-
ści.
- Za każdym razem, gdy będę rozglądał się po tym pokoju, zamiast myśleć o...
- urwał i roześmiał się.
- Będziesz sobie mnie przypominał?
- Przypominał? Nie muszę - przecież widuję cię codziennie.
- Nie będziesz mnie już widział codziennie, Lazzaro. Nic z tego nie wyjdzie.
- W takim razie czym było to przed chwilą?
- To był seks - powiedziała odważnie. - Fantastyczny seks, którego oboje po-
trzebowaliśmy.
- Nie seks, tylko miłość.
- Dla mnie tak - uśmiechnęła się nerwowo. - Ale wiem, że nie musisz kochać
kobiety, aby...
- Muszę ją kochać, by kochać się z nią w ten sposób. Naprawdę miałaś zamiar
odejść ode mnie po tym? Jesteś dziwną dziewczynką, Caitlyn... - Pocałował ją w
czubek nosa. - Niby grzeczną, a jednak niegrzeczną.
- To chyba dobrze? - zapytała mechanicznie. Nie myślała teraz o tym; próbo-
wała skupić się na słowach, które przed chwilą wypowiedział, a serce waliło jej jak
oszalałe. - To, co powiedziałeś o miłości...
- Mówiłem serio.
- Co mówiłeś serio? - zapytała ostrożnie, przygryzając wargę.
Bała się pytać, bała się nawet żywić nadzieję.
S
R
- %7łe cię kocham. Kocham cię - powtórzył.
- Powiedz to jeszcze raz.
- Kocham cię.
- I co to znaczy?
- %7łe już zawsze chcę być z tobą. %7łe chcę się budzić przy tobie. Chcę, żebyś
mnie irytowała, wprawiała w zakłopotanie, zbijała z tropu... Chcę spędzić resztę
życia na rozszyfrowywaniu cię. Uwielbiam, gdy mnie dezorientujesz.
Caitlyn uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Nie bała się już, że gdy je otworzy,
Lazzaro zniknie.
- Zakochałem się w tobie już dawno temu.
- Kiedy? W hotelu? A może w Rzymie?
- Daj mi dojść do słowa!
Więc umilkła - i bardzo ucieszyła się, że to zrobiła, bo w przeciwnym razie
mogłaby nigdy nie usłyszeć tej zdumiewającej odpowiedzi.
- W noc, gdy się poznaliśmy. Z chwilą kiedy wybiła północ.
- Nie było jeszcze północy. Była za dziesięć dwunasta. Pamiętam dokładnie,
bo spojrzałam wtedy na zegarek. Zakochaliśmy się w sobie za dziesięć dwunasta.
- To, że ty działasz szybko, nie oznacza, że ja też muszę... Lubię mieć trochę
czasu na refleksję. Poszedłem do sali balowej. Miałem przyjaciół wokół siebie,
szklaneczkę whisky w dłoni i piękną kobietę u boku. Ale zerknąłem na zegarek, po-
tem na zamknięte drzwi i nagle zapragnąłem znalezć się po drugiej stronie. Miałem
wszystko, czego może chcieć mężczyzna - ale nie czułem się szczęśliwy, bo ciebie
tam nie było.
- Teraz jestem.
- I ja też... wreszcie jestem tu, gdzie moje miejsce.
S
R
EPILOG
- Chcesz, żebym mu coś powiedziała? - zapytała Caitlyn, gdy Lazzaro popro-
sił o rachunek.
- Jedzenie było znakomite. Nie róbmy awantury.
- Ale za każdym razem, gdy tu przychodzimy, kelnerzy się mylą! Zamawia-
łam przecież grzybowe risotto, a przyniesiono nam wegetariańskie arranchini.
Lazzaro wyjął jeszcze jeden banknot i dołożył go do i tak już sutego napiwku.
Siedzieli w jednej z najelegantszych restauracji w Rzymie, a kelner spisał się
świetnie - w jakiś sposób odgadnął z łamanej włoszczyzny Caitlyn, że miała ochotę
na ryż i warzywa.
Naprawdę zle mówiła po włosku.
Choć przez rok kursowali między Australią i Włochami, a tutaj, w Rzymie,
urodził się ich syn, jej znajomość włoskiego była niezwykle słaba. Ale mówiła w [ Pobierz całość w formacie PDF ]