[ Pobierz całość w formacie PDF ]
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Pół godziny pózniej Miguel się przeciągnął. Przekazał innym osobom
wszelkie sprawy, jakie mógł, odpowiedział na e-maile, którymi inaczej musiałby
się zająć w ciągu dnia w biurze, a nawet przeprowadził dwie telekonferencje z
zagranicznymi partnerami.
Właśnie zamykał komputer, gdy jakiś dzwięk przyciągnął jego uwagę.
Spojrzał w górę.
Amber stała obok sofy. Jej potargane złote włosy otaczały aureolą twarz,
a jedwabna nocna koszula podkreślała śliczne krągłości ciała. Uśmiechała się
Å‚agodnie.
- Cześć.
Miguel zatrzasnął laptop i oparł się wygodnie, wyciągając przed siebie
długie nogi. Gdyby stała tak blisko, że mógłby jej dosięgnąć, dotknąłby jej... i
zrobił o wiele, wiele więcej.
- Cześć - odpowiedział. - Querida, co tu robisz?
Wzruszyła ramionami.
- Obudziłam się, a ciebie nie było, więc poszłam cię poszukać. - Spojrzała
na laptop. - Pracowałeś?
- Tak.
- Nie mogłeś spać, czy też praca nie mogła zaczekać?
- Jedno i drugie, ale głównie trudno mi było leżeć tak blisko ciebie i nie
poddać się pokusie.
Uśmiechnęła się i usiadła koło niego. Jej zapach otoczył go, gdy się
skuliła przy nim i położyła mu rękę na piersi.
- A jak teraz będzie z pokusą? Jęknął.
- Nie spodziewałem się, że jesteś sadystką.
- Przecież nie robię ci nic złego.
- 67 -
S
R
- Ale kusisz mnie, wiedząc, że nie mogę się dać skusić. Nazwijmy to więc
okrucieństwem, jeżeli nie podoba ci się słowo sadyzm". - Rozkosznym okru-
cieństwem, dodał w myślach.
- Wiesz co? Może i dwadzieścia cztery godziny temu byłam dziewicą, ale
nie jestem całkowitą ignorantką. - Potarła twarzą jego pierś. - Nie musisz we
mnie wchodzić. Istnieją inne rzeczy, które możemy robić.
- Już to robiłaś? - spytał, sam nie wiedząc, dlaczego ta myśl go
zaniepokoiła. Nie powinna.
- Nie, ale czytałam o tym.
- Czytałaś?
- To był sposób mamy na uświadomienie mnie. Kupowała mi książki.
- I co w nich wyczytałaś? - Od samej myśli, że będzie mu o tym
opowiadać, czuł podniecenie.
- Raczej wolałabym ci pokazać, niż mówić.
- Ale ja chciałbym to usłyszeć. Jesteś zbyt nieśmiała?
Spojrzała na niego.
- Chyba tak.
- Czy łatwiej ci będzie, jeżeli ja zacznę?
- Skąd możesz wiedzieć, o czym czytałam? Uśmiechnął się, słysząc jej
rezolutnÄ… odpowiedz.
- Tego może i nie wiem, ale mogę ci powiedzieć, co wiem bez czytania
książek.
- Tak. - Cicho westchnęła. - I możesz mi powiedzieć, dlaczego nie
zaproponowałeś innych sposobów dotykania się.
- Bo się bałem, że nie zatrzymam się na granicy, którą trzeba zachować,
żebyś wydobrzała.
- Och... Jak to miło, że stanowię dla ciebie taką pokusę.
- Mnie też jest miło, że jesteś dla mnie taką pokusą.
Roześmiała się, słodko, melodyjnie. I nadzwyczaj seksownie.
- 68 -
S
R
- No więc, kiedy zaczniesz?
- Może zrobimy z tego grę? Ja coś powiem, a potem ty? - zaproponował.
- Hm... - zastanowiła się. - Możemy sprawić, by to było jeszcze bardziej
interesujÄ…ce.
- Jak?
Jego mała eksdziewica była pełna niespodzianek.
- No, więc... - Patrzyła na niego przez chwilę, zagryzając wargę. - Okej,
co myślisz o tym: ty mi coś powiesz, a ja to zrobię?
- A potem ty mi coś powiesz i ja mam to zrobić? - Podobała mu się ta gra.
Bardzo mu się podobała.
- Tak. - Zarumieniła się.
Jego słodka cnotka zdecydowanie lepiej by się czuła, gdyby grali tylko w
pierwszą część gry.
- Mężczyzna ma wiele miejsc na ciele, których pieszczoty dają mu
rozkosz, chociaż lubimy się koncentrować na jednym, szczególnym.
- Hm, tak... może dodalibyśmy jeszcze jedną zasadę? Dasz mi co najmniej
trzy rzeczy do wyboru, zanim dotknę... - Oblizała usta, spojrzała w dół. - Tam,
na dole.
Powstrzymał się od śmiechu z jej zażenowania. Wydawało mu się urocze,
chociaż nie sądził, by i dla niej to było zabawne.
- Dobrze, ale ty masz prawo przepuścić najwyżej trzy kolejki, zanim
skierujesz mnie między swoje nogi - uściślił.
Zamknęła oczy, jakby się modliła, ale skinęła głową.
- W porzÄ…dku. Zaczynaj.
Gdy następnego rana Amber obudziła się, była w łóżku sama. Nie
zdziwiło jej to, bo Miguel mówił, że wcześnie wyjdzie do pracy.
Zegarek na szafce nocnej wskazywał dziewiątą. Od miesięcy nie spała tak
długo. Ale też biorąc pod uwagę, jak pózno wrócili z kasyna i co robili w środku
nocy, mogła sobie to wybaczyć.
- 69 -
S
R
Nie spieszyła się pod prysznicem i susząc włosy. Wreszcie stanęła przed
lustrem i opuściła ręcznik, w który przedtem się zawinęła, żeby, tak jak zawsze,
starannie się sobie przyjrzeć i sprawdzić, czy musi popracować nad którąś z
części ciała przed następną sesją zdjęciową. Jej piersi nie były większe niż
jeszcze wczoraj, ale w jakiś sposób wydawały jej się bardziej jędrne, a gdy
spojrzała na talię i biodra, tym razem się nie zastanawiała, czy nadal mają
idealne proporcje, lecz ucieszyła się, że te krągłości mogą podniecać kochanka.
Od dawna, patrząc w lustro, widziała tylko narzędzie pracy. Teraz zobaczyła
kobietę zdolną do dawania i otrzymywania zmysłowej rozkoszy. Kobietę zdolną
do miłości.
Miguel wrócił trochę przed południem i zabrał Amber na zwiedzanie
miasta. Pojechali do Parku Guella obejrzeć niezwykle oryginalne dzieła Antonia
Gaudiego. A już zwłaszcza niesamowita była Wężowa Aawka. Zdjęcia tej
długiej, wyginającej się ławy, całej ozdobionej mozaiką, które wcześniej
widziała, absolutnie nie oddawały rzeczywistości.
- To naprawdę zapiera dech w piersiach - powiedziała, przyglądając się
panoramie z jednego z punktów widokowych.
- Tak. Gaudi był wizjonerem.
- Nie wszystkim siÄ™ to podoba.
- Nie wszyscy rozumieją modernizm. Uśmiechnęła się.
- Ale my go rozumiemy.
- Tak. I to też nas łączy.
Rzeczywiście, mieli podobny gust. Miguel nie tylko potrafił jej
odpowiedzieć na liczne pytania o interesujące ją miejsca w Barcelonie, o
mieszkańców i historię miasta, lecz wykazywał się prawdziwym entuzjazmem.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam, będąc w podróży
z inną osobą - powiedziała z uśmiechem. To nie był ten uśmiech, który
przywoływała na usta dla kamery. To był uśmiech szczęścia, idący prosto z
serca. - Nawet z mamą nie było tak dobrze.
- 70 -
S
R
- Twoja mama jest wyjÄ…tkowÄ… kobietÄ…, ale ja jestem twoim kochankiem, a
to zupełnie co innego. Poza tym urodziłem się w mieście, które cię tak
fascynuje.
To, że jest kochankiem, udowodnił pózniej, po południu, zamieniając
sjestę w doświadczenie pobudzające do życia jej nowo odkrytą zmysłowość.
Spędzili kilka dni na zwiedzaniu Barcelony i okolic. Pewnego razu
pojechali też na plażę i Miguel zadziwił Amber, sprowadzając do brzegu swój
jacht, by mogli tam przenocować.
Była zachwycona.
Trzymając się za ręce, chodzili po zmroku po mokrym piasku przy
brzegu. Amber żałowała, że nie widzieli zachodu słońca, ale Miguel obiecał jej
wschód nad morzem.
- SÅ‚owo ci dajÄ™: kolory sÄ… niezwykle widowiskowe.
Następnego ranka, gdy się zachwycali wschodem słońca, Miguel spytał:
- Ty naprawdÄ™ kochasz wodÄ™, prawda?
- Och, tak. Chyba nie mogłabym mieszkać z dala od oceanu.
- Może jesteś syreną?
- Może - roześmiała się.
- Czeka cię pewna niespodzianka. Mam nadzieję, że ci się spodoba. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
S
R
ROZDZIAA SIÓDMY
Pół godziny pózniej Miguel się przeciągnął. Przekazał innym osobom
wszelkie sprawy, jakie mógł, odpowiedział na e-maile, którymi inaczej musiałby
się zająć w ciągu dnia w biurze, a nawet przeprowadził dwie telekonferencje z
zagranicznymi partnerami.
Właśnie zamykał komputer, gdy jakiś dzwięk przyciągnął jego uwagę.
Spojrzał w górę.
Amber stała obok sofy. Jej potargane złote włosy otaczały aureolą twarz,
a jedwabna nocna koszula podkreślała śliczne krągłości ciała. Uśmiechała się
Å‚agodnie.
- Cześć.
Miguel zatrzasnął laptop i oparł się wygodnie, wyciągając przed siebie
długie nogi. Gdyby stała tak blisko, że mógłby jej dosięgnąć, dotknąłby jej... i
zrobił o wiele, wiele więcej.
- Cześć - odpowiedział. - Querida, co tu robisz?
Wzruszyła ramionami.
- Obudziłam się, a ciebie nie było, więc poszłam cię poszukać. - Spojrzała
na laptop. - Pracowałeś?
- Tak.
- Nie mogłeś spać, czy też praca nie mogła zaczekać?
- Jedno i drugie, ale głównie trudno mi było leżeć tak blisko ciebie i nie
poddać się pokusie.
Uśmiechnęła się i usiadła koło niego. Jej zapach otoczył go, gdy się
skuliła przy nim i położyła mu rękę na piersi.
- A jak teraz będzie z pokusą? Jęknął.
- Nie spodziewałem się, że jesteś sadystką.
- Przecież nie robię ci nic złego.
- 67 -
S
R
- Ale kusisz mnie, wiedząc, że nie mogę się dać skusić. Nazwijmy to więc
okrucieństwem, jeżeli nie podoba ci się słowo sadyzm". - Rozkosznym okru-
cieństwem, dodał w myślach.
- Wiesz co? Może i dwadzieścia cztery godziny temu byłam dziewicą, ale
nie jestem całkowitą ignorantką. - Potarła twarzą jego pierś. - Nie musisz we
mnie wchodzić. Istnieją inne rzeczy, które możemy robić.
- Już to robiłaś? - spytał, sam nie wiedząc, dlaczego ta myśl go
zaniepokoiła. Nie powinna.
- Nie, ale czytałam o tym.
- Czytałaś?
- To był sposób mamy na uświadomienie mnie. Kupowała mi książki.
- I co w nich wyczytałaś? - Od samej myśli, że będzie mu o tym
opowiadać, czuł podniecenie.
- Raczej wolałabym ci pokazać, niż mówić.
- Ale ja chciałbym to usłyszeć. Jesteś zbyt nieśmiała?
Spojrzała na niego.
- Chyba tak.
- Czy łatwiej ci będzie, jeżeli ja zacznę?
- Skąd możesz wiedzieć, o czym czytałam? Uśmiechnął się, słysząc jej
rezolutnÄ… odpowiedz.
- Tego może i nie wiem, ale mogę ci powiedzieć, co wiem bez czytania
książek.
- Tak. - Cicho westchnęła. - I możesz mi powiedzieć, dlaczego nie
zaproponowałeś innych sposobów dotykania się.
- Bo się bałem, że nie zatrzymam się na granicy, którą trzeba zachować,
żebyś wydobrzała.
- Och... Jak to miło, że stanowię dla ciebie taką pokusę.
- Mnie też jest miło, że jesteś dla mnie taką pokusą.
Roześmiała się, słodko, melodyjnie. I nadzwyczaj seksownie.
- 68 -
S
R
- No więc, kiedy zaczniesz?
- Może zrobimy z tego grę? Ja coś powiem, a potem ty? - zaproponował.
- Hm... - zastanowiła się. - Możemy sprawić, by to było jeszcze bardziej
interesujÄ…ce.
- Jak?
Jego mała eksdziewica była pełna niespodzianek.
- No, więc... - Patrzyła na niego przez chwilę, zagryzając wargę. - Okej,
co myślisz o tym: ty mi coś powiesz, a ja to zrobię?
- A potem ty mi coś powiesz i ja mam to zrobić? - Podobała mu się ta gra.
Bardzo mu się podobała.
- Tak. - Zarumieniła się.
Jego słodka cnotka zdecydowanie lepiej by się czuła, gdyby grali tylko w
pierwszą część gry.
- Mężczyzna ma wiele miejsc na ciele, których pieszczoty dają mu
rozkosz, chociaż lubimy się koncentrować na jednym, szczególnym.
- Hm, tak... może dodalibyśmy jeszcze jedną zasadę? Dasz mi co najmniej
trzy rzeczy do wyboru, zanim dotknę... - Oblizała usta, spojrzała w dół. - Tam,
na dole.
Powstrzymał się od śmiechu z jej zażenowania. Wydawało mu się urocze,
chociaż nie sądził, by i dla niej to było zabawne.
- Dobrze, ale ty masz prawo przepuścić najwyżej trzy kolejki, zanim
skierujesz mnie między swoje nogi - uściślił.
Zamknęła oczy, jakby się modliła, ale skinęła głową.
- W porzÄ…dku. Zaczynaj.
Gdy następnego rana Amber obudziła się, była w łóżku sama. Nie
zdziwiło jej to, bo Miguel mówił, że wcześnie wyjdzie do pracy.
Zegarek na szafce nocnej wskazywał dziewiątą. Od miesięcy nie spała tak
długo. Ale też biorąc pod uwagę, jak pózno wrócili z kasyna i co robili w środku
nocy, mogła sobie to wybaczyć.
- 69 -
S
R
Nie spieszyła się pod prysznicem i susząc włosy. Wreszcie stanęła przed
lustrem i opuściła ręcznik, w który przedtem się zawinęła, żeby, tak jak zawsze,
starannie się sobie przyjrzeć i sprawdzić, czy musi popracować nad którąś z
części ciała przed następną sesją zdjęciową. Jej piersi nie były większe niż
jeszcze wczoraj, ale w jakiś sposób wydawały jej się bardziej jędrne, a gdy
spojrzała na talię i biodra, tym razem się nie zastanawiała, czy nadal mają
idealne proporcje, lecz ucieszyła się, że te krągłości mogą podniecać kochanka.
Od dawna, patrząc w lustro, widziała tylko narzędzie pracy. Teraz zobaczyła
kobietę zdolną do dawania i otrzymywania zmysłowej rozkoszy. Kobietę zdolną
do miłości.
Miguel wrócił trochę przed południem i zabrał Amber na zwiedzanie
miasta. Pojechali do Parku Guella obejrzeć niezwykle oryginalne dzieła Antonia
Gaudiego. A już zwłaszcza niesamowita była Wężowa Aawka. Zdjęcia tej
długiej, wyginającej się ławy, całej ozdobionej mozaiką, które wcześniej
widziała, absolutnie nie oddawały rzeczywistości.
- To naprawdę zapiera dech w piersiach - powiedziała, przyglądając się
panoramie z jednego z punktów widokowych.
- Tak. Gaudi był wizjonerem.
- Nie wszystkim siÄ™ to podoba.
- Nie wszyscy rozumieją modernizm. Uśmiechnęła się.
- Ale my go rozumiemy.
- Tak. I to też nas łączy.
Rzeczywiście, mieli podobny gust. Miguel nie tylko potrafił jej
odpowiedzieć na liczne pytania o interesujące ją miejsca w Barcelonie, o
mieszkańców i historię miasta, lecz wykazywał się prawdziwym entuzjazmem.
- Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak dobrze się bawiłam, będąc w podróży
z inną osobą - powiedziała z uśmiechem. To nie był ten uśmiech, który
przywoływała na usta dla kamery. To był uśmiech szczęścia, idący prosto z
serca. - Nawet z mamą nie było tak dobrze.
- 70 -
S
R
- Twoja mama jest wyjÄ…tkowÄ… kobietÄ…, ale ja jestem twoim kochankiem, a
to zupełnie co innego. Poza tym urodziłem się w mieście, które cię tak
fascynuje.
To, że jest kochankiem, udowodnił pózniej, po południu, zamieniając
sjestę w doświadczenie pobudzające do życia jej nowo odkrytą zmysłowość.
Spędzili kilka dni na zwiedzaniu Barcelony i okolic. Pewnego razu
pojechali też na plażę i Miguel zadziwił Amber, sprowadzając do brzegu swój
jacht, by mogli tam przenocować.
Była zachwycona.
Trzymając się za ręce, chodzili po zmroku po mokrym piasku przy
brzegu. Amber żałowała, że nie widzieli zachodu słońca, ale Miguel obiecał jej
wschód nad morzem.
- SÅ‚owo ci dajÄ™: kolory sÄ… niezwykle widowiskowe.
Następnego ranka, gdy się zachwycali wschodem słońca, Miguel spytał:
- Ty naprawdÄ™ kochasz wodÄ™, prawda?
- Och, tak. Chyba nie mogłabym mieszkać z dala od oceanu.
- Może jesteś syreną?
- Może - roześmiała się.
- Czeka cię pewna niespodzianka. Mam nadzieję, że ci się spodoba. [ Pobierz całość w formacie PDF ]