[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pobliżu. Przy wejściu burknął coś o prezentach i zaraz potem gdzieś
zniknął.
Kathleen z goryczą pomyślała, że jej mąż ma pewnie wiele
przyjaciółek, które obdarowuje najróżniejszymi podarkami. Po tym,
co usłyszała od Hetty i Amosa, nie mówiąc już o opowieściach
Calluma, wcale nie było wykluczone, że jej obawy są uzasadnione.
Wszak małżeństwo nie stanowiło dla Rogana żadnej przeszkody. I tak
prawie nigdy nie było go w domu, a stosunki małżeńskie z Kathleen
bardzo różniły się od normalnych. Niemniej jednak był interesującym
mężczyzną i zwracał uwagę kobiet, co pewnie nie było mu obojętne.
Rozżalenie Kathleen wkrótce przerodziło się w prawdziwą złość.
Wobec takich układów małżeńskich nie miała hic przeciwko temu
żeby przyjaciółki męża nie tylko go zabawiały, ale także karmiły i
opierały. Wprawiona w wojowniczy nastrój usłyszała trzask drzwi w
salonie. Wzięła głęboki oddech i, nie oglądając się za siebie,
krzyknęła:
- Hetty! Kolacja gotowa!
- Przykro mi, ale Hetty zje dziś z Amosem. Anna Quidley
przyniosła mu na kolację duszone kraby.
- Aha - odparła, zaskoczoną obecnością Rogana. Skrępowanie
sparaliżowało ją do tego stopnia, że nie była w stanie się odwrócić.
Nie musiała jednak tego robić, żeby wyczuć, że stoi tuż za nią.
125
Anula
ous
l
a
and
c
s
Poczuła bowiem subtelną woń wełny, tytoniu i rozkoszne ciepło
bijące z męskiego ciała. Westchnęła głęboko i nerwowo przemieszała
gulasz. Niestety, warząchew wysunęła się jej z ręki. Chciała ją złapać,
ale przez nieuwagę otarła się o rozpalony piec.
- Cholera - syknęła, ssąc oparzone miejsce. Rogan natychmiast
doskoczył do niej, ujął obolałą dłoń i przyjrzał się oparzeniu. Poduszki
na kciuku i palcu wskazującym zaczerwieniły się intensywnie i
nabrały połysku. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, przysunął
dłoń żony do ust. Kathleen poczuła, że jest bliska omdlenia.
- Chyba powinienem ci zabronić zbliżać się do pieca. Ogień i
Kathleen równa się niebezpieczeństwo.
- Wszystko będzie dobrze, tylko zostaw mnie w spokoju.
Rogan puścił tę uwagę mimo uszu. Pociągnął Kathleen do zlewu
i puścił na ranę strumień zimnej wody. Po pierwszym szoku ból zaczął
powoli ustępować. Dziewczyna ciężko westchnęła i zdmuchnęła
grzywkę ze spotniałego czoła.
- Cholera? - powtórzył Rogan z rozbawieniem. -Myślałem, że
moja żona nie zna takich słów.
- Przepraszam. Proszę cię, zostaw mnie. Dam sobie radę.
Rawson uniósł dłoń żony, przyglądając się oparzeniu, a
następnie odwrócił ją i zbadał nadgarstek. Poza wypukłą smugą żył
skóra była gładka i nie nosiła śladów skaleczenia.
- Znowu ta sama śpiewka - uśmiechnął się. -Zdaje mi się, że jak
tak dalej pójdzie, niedługo zabronisz mi bywać w domu. Za każdym
razem, kiedy jestem w pobliżu, robisz sobie krzywdę.
126
Anula
ous
l
a
and
c
s
- To się stało wyłącznie przez moją nieuwagę -odparła hardo, -
Sama opatrzę ranę.
I tym razem Rogan nie zareagował na uwagę żony. Zanurzył
spodeczek w pojemniku z mąką, potem zwilżył ją i wymieszał tak, że
przybrała konsystencję ciasta.
Roztrzęsiona Kathleen poniosła wzrok na męża. Jak zwykle
ubrany był na czarno w obcisłe spodnie i dżersejową bluzę, jaką noszą
pospolici marynarze. Rogan jednakowoż nie był pospolitym
mężczyzną. Kathleen wiedziała, że nie trzeba mu wykrochmalonych
koszul i mosiężnych galonów, żeby Odróżniał się od reszty załogi.
Autorytet i niezłomność charakteru miał wypisane na twarzy.
- Podaj mi rękę- rozkazał, sięgając po dłoń, którą Kathleen
przycisnęła do piersi. - Proszę, Różyczko. Rana wygląda paskudnie.
Zobaczysz, ten okład przyniesie ci ulgę. Kiedy nie ma mnie w domu,
możesz robić, co chcesz. Ale jeśli już tu jestem, zrobisz, co ci każę.
- Tak jest, sir- zakpiła.
- Pani Rawson - rzekł z rozbawieniem - przypominam pani, że
niesubordynacja będzie karana.
- Wydaje mi się, że chłosta już od dawna jest zabroniona,
kapitanie - Kathleen nie pozostała dłużna.
- Wolnoć Tomku w swoim domku i... na statku. Obandażuję ci
dłoń.
Oczy Kathleen zrobiły się okrągłe jak talerze.
- Owinięta jak mumia nie będę w stanie podać kolacji.
127
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Mogę cię w tym wyręczyć, a nawet własnoręcznie nakarmić -
dodał z zabójczym uśmiechem.  Mięso i tak już się chyba przypaliło.
Chodzmy lepiej do Amosa. Może zostało jeszcze trochę krabów.
- Gulasz wcale się nie przypalił. Trochę sosu wylało się na piec,
stąd zapach spalenizny. Ale jeśli chcesz, idz zjeść do Amosa.
- Zaryzykuję i -spróbuję twojej potrawy - uśmiechnął się i dodał
poważnie: - Kathleen, jeżeli masz jakieś zastrzeżenia co do naszych
wspólnych ustaleń, to powiedz mi proszę. Wolę, żebyś mówiła
otwarcie o tym, co ci: się nie podoba, niż dusiła to w sobie.
- Niczego nie duszę. To znaczy w sobie. Jestem ze wszystkiego
zadowolona. Ale jeśli ty masz jakieś uwagi, to chętnie ich wysłucham.
Może jesteś z czegoś nieza...
Rogan nakrył jej usta palcem. Kathleen poczuła się, jakby
uderzył w nią piorun.
- Ciii. Wybacz mi, Różyczko. Nie chciałem cię zdenerwować. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • freetocraft.keep.pl