[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zawiedziona, \e Tarzan nie zakończy wieczoru w jej łó\ku?
Wez torebkę powiedział Morgan przez zaciśnięte zęby, ignorując jej uwagę.
Jego palce wcią\ wbijały się w jej ramię. I nie zapomnij uśmiechnąć się, kiedy
będziesz się \egnać z kole\ankami.
Gracie stać było zaledwie na słaby grymas, a zapytana, co się stało,
odpowiedziała niepewnym głosem, \e boli ją głowa.
Nie obchodziło ją, jakie podejrzenia wzbudzi jej zachowanie. Nie obchodziło
jej, czy w poniedziałek całe biuro, a nawet całe miasto będzie huczeć od plotek na
jej temat. Pragnęła tylko jednego: uciec stąd jak najszybciej.
Na dworze powietrze było zimne. Chłodny wiatr łagodnie odgarniał włosy z jej
czoła.
Teraz powiedział Morgan z przera\ającym spokojem mo\emy
porozmawiać. Mój samochód jest zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Jego
dłoń nie rozluzniła uścisku a\ do chwili, gdy wsadził ją do środka i zamknął drzwi.
Dokąd jedziemy? spytała bezmyślnie Gracie i natychmiast uświadomiła
sobie, \e przecie\ jadą w stronę jej domu.
Morgan nie odpowiedział. Nie odezwał się ani słowem przez całą drogę. Kiedy
samochód zatrzymał się przed domem, wyłączył silnik i odwrócił się w jej stronę.
No więc, widziałaś mnie z Alex powiedział i ze swoją niezwykłą logiką
wyciągnęłaś z tego wnioski.
Nie o to chodzi. Wiem, \e z nią skończyłeś.
Wiem to z pierwszej ręki, dokończyła gorzko w duchu. Najbardziej bolało ją
to, \e Alex potwierdziła wszystkie jej najczarniejsze przypuszczenia.
Więc o co chodzi?
Patrzył na nią ze zdziwionym, niepewnym wyrazem twarzy. Najwyrazniej nie
zauwa\ył, \e rozmawiała z Alex. Gracie nie zamierzała jednak oświecić go co do
treści ich rozmowy.
Po prostu kiepsko się poczułam. Mo\e wypiłam odrobinę za du\o. Chcę iść
spać. Sama. Bez twojego towarzystwa. Odwróciła się w stronę drzwi,
przygotowując się, \eby odejść i nie okazać, co naprawdę czuje.
Nie tak szybko, Gracie.
W jego głosie zabrzmiała grozba, ale Gracie wcale się tym nie przejęła. Zranił
ją tak bardzo, \e nic więcej ją nie obchodziło. Oczywiście, pomyślała z goryczą,
czekałam i zwlekałam, a\ los sam zrobił pierwszy krok. Nie mogę winić nikogo
poza sobą. To jednak ani trochę nie złagodziło jej bólu.
Jeśli masz mi jeszcze coś do powiedzenia, lepiej się pośpiesz. Chciałabym ju\
zostać sama powiedziała ze zniecierpliwieniem. Wiedziała, \e to nie spodoba się
Morganowi. Zmru\ył oczy i przez chwilę wydawało się, \e zaraz ją udusi.
Co ty sobie wyobra\asz? spytał ostro. Czy myślisz, \e skoro sypiasz ze
mną, masz prawo zachowywać się jak zaborcza kochanka?
Nigdy tego nie robiłam!
To oskar\enie zabolało najbardziej. Zawsze starała się pozostawiać mu pełną
swobodę. Przyjęła jego warunki, poniewa\ go kochała.
On nigdy się z tobą nie zwią\e, wróciły echem słowa Alex. To prawda. Czy\
sam właśnie tego nie powiedział?
A teraz?
Dla ciebie nikt nic nie znaczy, prawda? Gracie zaśmiała się z wysiłkiem.
Chciała raz wreszcie usłyszeć to z jego ust. Zawsze panujesz nad sytuacją,
bierzesz to, co zechcesz, a reszta cię figę obchodzi!
Co ty wygadujesz?! Głos Morgana brzmiał coraz bardziej gniewnie.
Zachowujesz się, jakbyś była moją \oną! Przykro mi cię rozczarować, ale nie jesteś
moją \oną i nie masz do mnie \adnych, absolutnie \adnych praw!
Zdaję sobie z tego sprawę odcięła się Gracie. Poniosły ją fale bolesnej
wściekłości i teraz pragnęła go zranić za wszelką cenę. Czy ktokolwiek miał do
ciebie jakieś prawa? I czy ktokolwiek będzie takie prawa miał?
Nie.
Popatrzyli na siebie w półmroku panującym w samochodzie. Spojrzenie szarych
oczu było cię\kie jak ołów.
Oddanie i poświęcenie nie nale\ą do rzeczy, które mam do zaoferowania
powiedział szorstko. Widziałem, jak miłość zniszczyła mojego ojca. O, tak, przez
pewien czas wszystko wyglądało wspaniale. Ale potem moja matka zaczęła się
nudzić. Znudził ją ojciec i jego praca. Widziałem, co mo\e zrobić z człowiekiem
miłość. Kiedy matka go opuściła, był wypalonym strzępem człowieka. To była dla
mnie nauczka. Więc o to chodzi, pomyślała Gracie. Poczuła, jak wszystko w [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
zawiedziona, \e Tarzan nie zakończy wieczoru w jej łó\ku?
Wez torebkę powiedział Morgan przez zaciśnięte zęby, ignorując jej uwagę.
Jego palce wcią\ wbijały się w jej ramię. I nie zapomnij uśmiechnąć się, kiedy
będziesz się \egnać z kole\ankami.
Gracie stać było zaledwie na słaby grymas, a zapytana, co się stało,
odpowiedziała niepewnym głosem, \e boli ją głowa.
Nie obchodziło ją, jakie podejrzenia wzbudzi jej zachowanie. Nie obchodziło
jej, czy w poniedziałek całe biuro, a nawet całe miasto będzie huczeć od plotek na
jej temat. Pragnęła tylko jednego: uciec stąd jak najszybciej.
Na dworze powietrze było zimne. Chłodny wiatr łagodnie odgarniał włosy z jej
czoła.
Teraz powiedział Morgan z przera\ającym spokojem mo\emy
porozmawiać. Mój samochód jest zaparkowany po drugiej stronie ulicy. Jego
dłoń nie rozluzniła uścisku a\ do chwili, gdy wsadził ją do środka i zamknął drzwi.
Dokąd jedziemy? spytała bezmyślnie Gracie i natychmiast uświadomiła
sobie, \e przecie\ jadą w stronę jej domu.
Morgan nie odpowiedział. Nie odezwał się ani słowem przez całą drogę. Kiedy
samochód zatrzymał się przed domem, wyłączył silnik i odwrócił się w jej stronę.
No więc, widziałaś mnie z Alex powiedział i ze swoją niezwykłą logiką
wyciągnęłaś z tego wnioski.
Nie o to chodzi. Wiem, \e z nią skończyłeś.
Wiem to z pierwszej ręki, dokończyła gorzko w duchu. Najbardziej bolało ją
to, \e Alex potwierdziła wszystkie jej najczarniejsze przypuszczenia.
Więc o co chodzi?
Patrzył na nią ze zdziwionym, niepewnym wyrazem twarzy. Najwyrazniej nie
zauwa\ył, \e rozmawiała z Alex. Gracie nie zamierzała jednak oświecić go co do
treści ich rozmowy.
Po prostu kiepsko się poczułam. Mo\e wypiłam odrobinę za du\o. Chcę iść
spać. Sama. Bez twojego towarzystwa. Odwróciła się w stronę drzwi,
przygotowując się, \eby odejść i nie okazać, co naprawdę czuje.
Nie tak szybko, Gracie.
W jego głosie zabrzmiała grozba, ale Gracie wcale się tym nie przejęła. Zranił
ją tak bardzo, \e nic więcej ją nie obchodziło. Oczywiście, pomyślała z goryczą,
czekałam i zwlekałam, a\ los sam zrobił pierwszy krok. Nie mogę winić nikogo
poza sobą. To jednak ani trochę nie złagodziło jej bólu.
Jeśli masz mi jeszcze coś do powiedzenia, lepiej się pośpiesz. Chciałabym ju\
zostać sama powiedziała ze zniecierpliwieniem. Wiedziała, \e to nie spodoba się
Morganowi. Zmru\ył oczy i przez chwilę wydawało się, \e zaraz ją udusi.
Co ty sobie wyobra\asz? spytał ostro. Czy myślisz, \e skoro sypiasz ze
mną, masz prawo zachowywać się jak zaborcza kochanka?
Nigdy tego nie robiłam!
To oskar\enie zabolało najbardziej. Zawsze starała się pozostawiać mu pełną
swobodę. Przyjęła jego warunki, poniewa\ go kochała.
On nigdy się z tobą nie zwią\e, wróciły echem słowa Alex. To prawda. Czy\
sam właśnie tego nie powiedział?
A teraz?
Dla ciebie nikt nic nie znaczy, prawda? Gracie zaśmiała się z wysiłkiem.
Chciała raz wreszcie usłyszeć to z jego ust. Zawsze panujesz nad sytuacją,
bierzesz to, co zechcesz, a reszta cię figę obchodzi!
Co ty wygadujesz?! Głos Morgana brzmiał coraz bardziej gniewnie.
Zachowujesz się, jakbyś była moją \oną! Przykro mi cię rozczarować, ale nie jesteś
moją \oną i nie masz do mnie \adnych, absolutnie \adnych praw!
Zdaję sobie z tego sprawę odcięła się Gracie. Poniosły ją fale bolesnej
wściekłości i teraz pragnęła go zranić za wszelką cenę. Czy ktokolwiek miał do
ciebie jakieś prawa? I czy ktokolwiek będzie takie prawa miał?
Nie.
Popatrzyli na siebie w półmroku panującym w samochodzie. Spojrzenie szarych
oczu było cię\kie jak ołów.
Oddanie i poświęcenie nie nale\ą do rzeczy, które mam do zaoferowania
powiedział szorstko. Widziałem, jak miłość zniszczyła mojego ojca. O, tak, przez
pewien czas wszystko wyglądało wspaniale. Ale potem moja matka zaczęła się
nudzić. Znudził ją ojciec i jego praca. Widziałem, co mo\e zrobić z człowiekiem
miłość. Kiedy matka go opuściła, był wypalonym strzępem człowieka. To była dla
mnie nauczka. Więc o to chodzi, pomyślała Gracie. Poczuła, jak wszystko w [ Pobierz całość w formacie PDF ]