[ Pobierz całość w formacie PDF ]
rybacka dysponowała co prawda pełną bioaparaturą do namierzania ławic, ale rybacy wciąż
korzystali ze zwykłych sieci. Na planecie znajdował się również ośrodek badawczy, choć
skanery wchodzące w skład wyposażenia kutrów zasługiwały na miano antyków i ich pracę
zakłócała to miejscowa pogoda, to znów awarie. Trudno było o mniej istotne dla Konfedu
miejsce, przez co wydawało się ono wręcz stworzone dla potrzeb Khadajego.
Przez miesiąc pławił się w blasku słońca w Simplex-by-the-Sea, a wyjeżdżał stamtąd już
jako właściciel budynku niegdyś pełniącego funkcję szkoły dla miejscowych dzieci. Ostatni
uczniowie, którzy z niej korzystali, w wielu przypadkach byli już dziadkami w miasteczku
mieszkało niewiele dzieci, które zresztą podłączały się do edukomu w domach.
Oczywiście, mieszkańcy Simplex-by-the-Sea wyparliby się znajomości z kimkolwiek o
nazwisku Emile Khadaji. Nie potrafiliby również zidentyfikować twarzy człowieka, który
kupił starą szkołę, ponieważ tak naprawdę to jej nie widzieli. Mężczyzna płacił jednak
dobrym pieniądzem i miał go sporo. W tym miasteczku każdy wiedział, co porabiają sąsiedzi,
a plotki były czymś równie powszechnym, jak zapach ryb czy mew, ale nikt nie odważyłby
się obrazić obcego szczególnie takiego, który chętnie wydawał pieniądze i być może
zamierzał stworzyć nowe miejsca pracy. Człowiek-Który-Kupił-Szkołę stał się więc tematem
wielu plotek, które jednakże nie wyszły poza granice miasteczka. Lepiej za dużo nie gadać,
może nawet lepiej utajnić transakcję, no nie?
Khadaji wysłał na Renault cztery zespoły agentów. Zgromadzili oni potrzebne zapasy,
zdobyli zezwolenia czasem wręczając po cichu łapówkę, czasem nie i zatrudnili
pracowników. Kiedy to tylko było możliwe, pracę oferowano miejscowym i wynagradzano
ich grubo powyżej miejscowej średniej. Człowiek-Który-Kupił-Szkołę stał się bardzo
popularny w Simplex-by-the-Sea.
* * *
Khadaji wszedł do swojego biura na Bocca. Otaczały go ręcznie woskowane panele z
hebanowca, a na biurku wyrzezbionym z gigantycznego korzenia wrzośca stał najbardziej
skomplikowany i wyszukany terminal holograficzno-komputerowy dostępny na rynku.
Zwykły agent nie zasługiwał na takie biuro, więc Khadaji załatwił sobie awans do pozycji
wicedyrektora. Rozpuścił po firmie plotkę, że został przesunięty w górę wbrew własnej woli
w wyniku kilku nieskutecznych posunięć, po których zaczął być kimś niemile widzianym w
politycznych kręgach. Gdy przylgnęła do niego reputacja nieudacznika, pozostali pracownicy
zaczęli go unikać, dokładnie tak, jak to sobie zaplanował. Zauważył przy tym, że manipulacja
innymi ludzmi przychodzi mu z coraz większą łatwością. Ta świadomość powoli zaczynała
go dręczyć.
Juete rzucił w powietrze. Nim zdążył się rozsiąść w flexifotelu, holoprojekcja
zamigotała, otwierając właściwy plik. Uśmiechnął się. A więc podjęła zeszłomiesięczne
dofinansowanie na Wisznu, słynącym z przyjemności cielesnych księżycu orbitującym wokół
Sziwy w systemie Tau. Każdego miesiąca Juete otrzymywała pięć tysięcy standardów z
funduszu, który miał istnieć aż do jej śmierci. Nigdy więcej nie będzie musiała pracować ani
martwić się o utrzymanie. Co prawda nie powiedział wprost, że fundusz był jego dziełem, ale
przekazał jej wskazówkę. Dołączył do depozytu krótkie pozdrowienie: Teraz rozumiem
wszystko lepiej. Kocham cię, Starszy .
Nawiązywał do jednej z ich wcześniejszych rozmów, kiedy Juete na swój sposób
próbowała go ostrzec i dać mu do zrozumienia, że zrobi wszystko, co konieczne, by o siebie
zadbać. Powiedziała mu wówczas, że z wiekiem przychodzi doświadczenie, które jest o wiele
ważniejsze od zwykłej mądrości. Wtedy nie potrafił tego w pełni zrozumieć, teraz rozumiał to
aż za dobrze.
Juete nie była głupią dziewczyną, od razu się zorientowała, z jakiego zródła pochodzą
standardy. Niemalże natychmiast do biura banku zarządzającego funduszem dotarła
lakoniczna wiadomość głosowa, którą w końcu przekazano Khadajemu: To ty, Emile,
prawda? Teraz rozumiem, że naprawdę mnie kochasz. Jeśli kiedykolwiek zechcesz, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
rybacka dysponowała co prawda pełną bioaparaturą do namierzania ławic, ale rybacy wciąż
korzystali ze zwykłych sieci. Na planecie znajdował się również ośrodek badawczy, choć
skanery wchodzące w skład wyposażenia kutrów zasługiwały na miano antyków i ich pracę
zakłócała to miejscowa pogoda, to znów awarie. Trudno było o mniej istotne dla Konfedu
miejsce, przez co wydawało się ono wręcz stworzone dla potrzeb Khadajego.
Przez miesiąc pławił się w blasku słońca w Simplex-by-the-Sea, a wyjeżdżał stamtąd już
jako właściciel budynku niegdyś pełniącego funkcję szkoły dla miejscowych dzieci. Ostatni
uczniowie, którzy z niej korzystali, w wielu przypadkach byli już dziadkami w miasteczku
mieszkało niewiele dzieci, które zresztą podłączały się do edukomu w domach.
Oczywiście, mieszkańcy Simplex-by-the-Sea wyparliby się znajomości z kimkolwiek o
nazwisku Emile Khadaji. Nie potrafiliby również zidentyfikować twarzy człowieka, który
kupił starą szkołę, ponieważ tak naprawdę to jej nie widzieli. Mężczyzna płacił jednak
dobrym pieniądzem i miał go sporo. W tym miasteczku każdy wiedział, co porabiają sąsiedzi,
a plotki były czymś równie powszechnym, jak zapach ryb czy mew, ale nikt nie odważyłby
się obrazić obcego szczególnie takiego, który chętnie wydawał pieniądze i być może
zamierzał stworzyć nowe miejsca pracy. Człowiek-Który-Kupił-Szkołę stał się więc tematem
wielu plotek, które jednakże nie wyszły poza granice miasteczka. Lepiej za dużo nie gadać,
może nawet lepiej utajnić transakcję, no nie?
Khadaji wysłał na Renault cztery zespoły agentów. Zgromadzili oni potrzebne zapasy,
zdobyli zezwolenia czasem wręczając po cichu łapówkę, czasem nie i zatrudnili
pracowników. Kiedy to tylko było możliwe, pracę oferowano miejscowym i wynagradzano
ich grubo powyżej miejscowej średniej. Człowiek-Który-Kupił-Szkołę stał się bardzo
popularny w Simplex-by-the-Sea.
* * *
Khadaji wszedł do swojego biura na Bocca. Otaczały go ręcznie woskowane panele z
hebanowca, a na biurku wyrzezbionym z gigantycznego korzenia wrzośca stał najbardziej
skomplikowany i wyszukany terminal holograficzno-komputerowy dostępny na rynku.
Zwykły agent nie zasługiwał na takie biuro, więc Khadaji załatwił sobie awans do pozycji
wicedyrektora. Rozpuścił po firmie plotkę, że został przesunięty w górę wbrew własnej woli
w wyniku kilku nieskutecznych posunięć, po których zaczął być kimś niemile widzianym w
politycznych kręgach. Gdy przylgnęła do niego reputacja nieudacznika, pozostali pracownicy
zaczęli go unikać, dokładnie tak, jak to sobie zaplanował. Zauważył przy tym, że manipulacja
innymi ludzmi przychodzi mu z coraz większą łatwością. Ta świadomość powoli zaczynała
go dręczyć.
Juete rzucił w powietrze. Nim zdążył się rozsiąść w flexifotelu, holoprojekcja
zamigotała, otwierając właściwy plik. Uśmiechnął się. A więc podjęła zeszłomiesięczne
dofinansowanie na Wisznu, słynącym z przyjemności cielesnych księżycu orbitującym wokół
Sziwy w systemie Tau. Każdego miesiąca Juete otrzymywała pięć tysięcy standardów z
funduszu, który miał istnieć aż do jej śmierci. Nigdy więcej nie będzie musiała pracować ani
martwić się o utrzymanie. Co prawda nie powiedział wprost, że fundusz był jego dziełem, ale
przekazał jej wskazówkę. Dołączył do depozytu krótkie pozdrowienie: Teraz rozumiem
wszystko lepiej. Kocham cię, Starszy .
Nawiązywał do jednej z ich wcześniejszych rozmów, kiedy Juete na swój sposób
próbowała go ostrzec i dać mu do zrozumienia, że zrobi wszystko, co konieczne, by o siebie
zadbać. Powiedziała mu wówczas, że z wiekiem przychodzi doświadczenie, które jest o wiele
ważniejsze od zwykłej mądrości. Wtedy nie potrafił tego w pełni zrozumieć, teraz rozumiał to
aż za dobrze.
Juete nie była głupią dziewczyną, od razu się zorientowała, z jakiego zródła pochodzą
standardy. Niemalże natychmiast do biura banku zarządzającego funduszem dotarła
lakoniczna wiadomość głosowa, którą w końcu przekazano Khadajemu: To ty, Emile,
prawda? Teraz rozumiem, że naprawdę mnie kochasz. Jeśli kiedykolwiek zechcesz, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]