[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tam-Shuda było to tyle, co ukąszenia pcheł. Mali wisiał uczepiony Generatora,
póki się nie upewnił, że urządzenie jest unieszkodliwione i nie da się go szyb-
ko naprawić. A wtedy z kwiatu bzu, który zastępował mu usta, popłynęły słowa
piosenki. Ogrodnik śpiewał chropawym głosem:
Z nieba siecze grad,
Wicher prosto w oczy tnie.
Wieśniak sieczkę siecze rad,
Lecz nikt nie rozsiecze mnie.
Rosą zboże kosić można,
A toporem rąbać pnie,
Ale żadna klinga grozna
Nie rozsiecze mnie.
Dobra powiedział sobie chłopiec, widząc, że Khattam-Shud bez reszty
zaprzątnięty jest tym, co robi Pływający Ogrodnik. Do dzieła, Harunie, Teraz
twoja kolej, teraz albo nigdy .
Wciąż trzymał schowany pod językiem drobiażdżek na wszelki wypadek ,
czyli Gryżarkę. Szybko wziął ją między zęby i odgryzł koniuszek.
Z ust trysnęło mu światło jasne jak słońce! Oślepieni Chupwalowie złama-
li śluby milczenia: zaczęli wrzeszczeć i kląć, zasłaniając oczy. Gryżarka pałała
takim blaskiem, że nawet Khattam-Shud zachwiał się na nogach.
Harun uwijał się jak nigdy w życiu. Wyjął z ust Gryżarkę i podniósł ją wyso-
ko; światło popłynęło we wszystkie strony, rozjaśniając całe wnętrze kolosalnego
86
statku. Ci Jajogłowcy z Gmachu D/SZ(n)W znają się na rzeczy pomyślał
Harun, zadziwiony. Zerwał się jednak do biegu, bo czasu ubywało. Mijając Khat-
tam-Shuda sięgnął wolną ręką i wyrwał mu z dłoni skrzyneczkę z mózgiem Dudka
Allego. Biegł dalej, aż stanął przed szafą, w której Chupwalowie przechowywali
kombinezony ochronne dla nurków. Tymczasem minęła pierwsza minuta.
Harun wepchnął skrzynkę z mózgiem Dudka do kieszeni nocnej koszuli i za-
czął się wbijać w kombinezon. Gryżarkę położył tuż obok na balustradzie, żeby
mieć wolne ręce.
Jak to się w ogóle wkłada? stęknął ze złością, bo kombinezon stawiał
opór. (To, że Harun wciągał go na długą czerwoną koszulę w fioletowe łaty, też
nie ułatwiało sprawy). Sekundy mijały.
Szamocząc się z kombinezonem chłopiec zdołał jednak zauważyć parę szcze-
gółów: na przykład to, że Khattam-Shud własnoręcznie chwycił Jesliego za nie-
bieskie wąsy. I to, że żaden z Chupwalów nie ma cienia! Wniosek mógł być tylko
jeden: swoich najbardziej oddanych wyznawców ze Związku Zapieczętowanych
Ust Khattam-Shud także nauczył sztuki oddzielania się od własnych cieni. A
więc wszystko tu jest cieniem zrozumiał nagle Harun. Statek, szajka spod
znaku Zapieczętowanych Ust i nawet Khattam-Shud. Same Cienie, którym nada-
no Dotykalność. Wszystko i wszyscy, z wyjątkiem Jesliego, Małego, Dudka Alle-
go i mnie .
Zauważył jeszcze jedno: gdy jasne światło Gryżarki wypełniło wnętrze kadłu-
ba, Czarny Statek jakby zadrżał, stał się nieco mniej namacalny, bardziej cienisty;
Chupwalowie także zadygotali, kontury ich postaci zmiękły, zaczęli tracić trzeci
wymiar. . . Gdyby wzeszło słońce, toby po prostu stopnieli uświadomił sobie
Harun. Spłaszczyliby się i rozmyli jak cienie, którymi przecież są .
Lecz ani jeden promyk słońca nie rozjaśniał mętnego półmroku; tymczasem
sekundy mijały; dokładnie w tej samej chwili, gdy obiecane dwie minuty świa-
tła dobiegły końca, Harun zapiął kombinezon na suwak, włożył gogle i głową
naprzód skoczył przez iluminator prosto do zatrutego Oceanu.
* * *
Kiedy wpadł do wody, ogarnęła go zupełna beznadzieja. I co teraz poczniesz,
Harunie? zadał sobie pytanie. Wrócisz wpław do Miasta Gup?
Bardzo długo opadał na dno, a im głębiej się zanurzał, tym czystsze i bardziej
przejrzyste stawały się Strugi Opowieści.
Wtem Harun zobaczył Korek. Brygady Chupwalów nitowały kolejne elemen-
ty. Na szczęście nurkowie zaabsorbowani pracą nie zauważyli chłopca. . . Korek
był mniej więcej rozmiarów stadionu piłkarskiego, kształtem zbliżony do owalu.
Brzegi miał nieregularne, postrzępione, bo montowano go tak, żeby ściśle pasował
87
do yródła Opowieści. Kontur Korka musiał więc dokładnie odpowiadać konturo-
wi Krynicy.
Harun wciąż spadał. . . i wreszcie z najwyższym zdumieniem ujrzał samo yró-
dło.
Powiedzmy, że był to otwór, wyrwa albo krater w dnie Oceanu. Harun wi-
dział, jak z samego serca Kahani wypływa spieniony, pałający blaskiem strumień
czystych, nieskalanych opowieści. Strug było tak wiele i w tylu kolorach, że gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
tam-Shuda było to tyle, co ukąszenia pcheł. Mali wisiał uczepiony Generatora,
póki się nie upewnił, że urządzenie jest unieszkodliwione i nie da się go szyb-
ko naprawić. A wtedy z kwiatu bzu, który zastępował mu usta, popłynęły słowa
piosenki. Ogrodnik śpiewał chropawym głosem:
Z nieba siecze grad,
Wicher prosto w oczy tnie.
Wieśniak sieczkę siecze rad,
Lecz nikt nie rozsiecze mnie.
Rosą zboże kosić można,
A toporem rąbać pnie,
Ale żadna klinga grozna
Nie rozsiecze mnie.
Dobra powiedział sobie chłopiec, widząc, że Khattam-Shud bez reszty
zaprzątnięty jest tym, co robi Pływający Ogrodnik. Do dzieła, Harunie, Teraz
twoja kolej, teraz albo nigdy .
Wciąż trzymał schowany pod językiem drobiażdżek na wszelki wypadek ,
czyli Gryżarkę. Szybko wziął ją między zęby i odgryzł koniuszek.
Z ust trysnęło mu światło jasne jak słońce! Oślepieni Chupwalowie złama-
li śluby milczenia: zaczęli wrzeszczeć i kląć, zasłaniając oczy. Gryżarka pałała
takim blaskiem, że nawet Khattam-Shud zachwiał się na nogach.
Harun uwijał się jak nigdy w życiu. Wyjął z ust Gryżarkę i podniósł ją wyso-
ko; światło popłynęło we wszystkie strony, rozjaśniając całe wnętrze kolosalnego
86
statku. Ci Jajogłowcy z Gmachu D/SZ(n)W znają się na rzeczy pomyślał
Harun, zadziwiony. Zerwał się jednak do biegu, bo czasu ubywało. Mijając Khat-
tam-Shuda sięgnął wolną ręką i wyrwał mu z dłoni skrzyneczkę z mózgiem Dudka
Allego. Biegł dalej, aż stanął przed szafą, w której Chupwalowie przechowywali
kombinezony ochronne dla nurków. Tymczasem minęła pierwsza minuta.
Harun wepchnął skrzynkę z mózgiem Dudka do kieszeni nocnej koszuli i za-
czął się wbijać w kombinezon. Gryżarkę położył tuż obok na balustradzie, żeby
mieć wolne ręce.
Jak to się w ogóle wkłada? stęknął ze złością, bo kombinezon stawiał
opór. (To, że Harun wciągał go na długą czerwoną koszulę w fioletowe łaty, też
nie ułatwiało sprawy). Sekundy mijały.
Szamocząc się z kombinezonem chłopiec zdołał jednak zauważyć parę szcze-
gółów: na przykład to, że Khattam-Shud własnoręcznie chwycił Jesliego za nie-
bieskie wąsy. I to, że żaden z Chupwalów nie ma cienia! Wniosek mógł być tylko
jeden: swoich najbardziej oddanych wyznawców ze Związku Zapieczętowanych
Ust Khattam-Shud także nauczył sztuki oddzielania się od własnych cieni. A
więc wszystko tu jest cieniem zrozumiał nagle Harun. Statek, szajka spod
znaku Zapieczętowanych Ust i nawet Khattam-Shud. Same Cienie, którym nada-
no Dotykalność. Wszystko i wszyscy, z wyjątkiem Jesliego, Małego, Dudka Alle-
go i mnie .
Zauważył jeszcze jedno: gdy jasne światło Gryżarki wypełniło wnętrze kadłu-
ba, Czarny Statek jakby zadrżał, stał się nieco mniej namacalny, bardziej cienisty;
Chupwalowie także zadygotali, kontury ich postaci zmiękły, zaczęli tracić trzeci
wymiar. . . Gdyby wzeszło słońce, toby po prostu stopnieli uświadomił sobie
Harun. Spłaszczyliby się i rozmyli jak cienie, którymi przecież są .
Lecz ani jeden promyk słońca nie rozjaśniał mętnego półmroku; tymczasem
sekundy mijały; dokładnie w tej samej chwili, gdy obiecane dwie minuty świa-
tła dobiegły końca, Harun zapiął kombinezon na suwak, włożył gogle i głową
naprzód skoczył przez iluminator prosto do zatrutego Oceanu.
* * *
Kiedy wpadł do wody, ogarnęła go zupełna beznadzieja. I co teraz poczniesz,
Harunie? zadał sobie pytanie. Wrócisz wpław do Miasta Gup?
Bardzo długo opadał na dno, a im głębiej się zanurzał, tym czystsze i bardziej
przejrzyste stawały się Strugi Opowieści.
Wtem Harun zobaczył Korek. Brygady Chupwalów nitowały kolejne elemen-
ty. Na szczęście nurkowie zaabsorbowani pracą nie zauważyli chłopca. . . Korek
był mniej więcej rozmiarów stadionu piłkarskiego, kształtem zbliżony do owalu.
Brzegi miał nieregularne, postrzępione, bo montowano go tak, żeby ściśle pasował
87
do yródła Opowieści. Kontur Korka musiał więc dokładnie odpowiadać konturo-
wi Krynicy.
Harun wciąż spadał. . . i wreszcie z najwyższym zdumieniem ujrzał samo yró-
dło.
Powiedzmy, że był to otwór, wyrwa albo krater w dnie Oceanu. Harun wi-
dział, jak z samego serca Kahani wypływa spieniony, pałający blaskiem strumień
czystych, nieskalanych opowieści. Strug było tak wiele i w tylu kolorach, że gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]