[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zdumieniem na dozorcę.
Jak wasze nazwisko?
Moje nazwisko jest Przezdziecki.
Pańskie imię?
Wacław.
Generał?
Tak.
Ubierać się szybko i maszerować za mną. Prędzej! Prędzej!
Wyrwani że snu, zaczęliśmy się po cichu dzielić uwagami, gdy drzwi
celi otwarto ponownie i dwóch dozorców wpadło do celi.
Kto z was jest Aopianowski?
Ja odpowiedziałem.
Powtórzyła się historia z zadawaniem w kółko tych samych pytań,
dotyczących moich personaliów, wreszcie kazano mi ubierać się
mówiąc, że mamy wyjść za dwie minuty.
Wyszliśmy z celi i po przejściu całego labiryntu korytarzy i schodów
zatrzymaliśmy się wreszcie przed dużymi, szarego koloru, żelaznymi
drzwiami. Przy drzwiach była budka wartownicza że strażnikiem,
który wylegitymował towarzyszącego mi pułkownika NKWD,
sprawdził moje papiery i naciśnięciem guzika otworzył przed nami
żelazne drzwi prowadzące do szerokiego korytarza, wyłożonego
czerwonym, kokosowym chodnikiem. Lampy elektryczne, osłonięte
kremowymi abażurami, dawały przyjemne światło. Od czasu do czasu
przechodziły koło nas młode urzędniczki w krótkich spódniczkach, o
włosach ładnie zaondulowanych, przesadnie umalowane. Korytarzem
tym doszliśmy do klatki schodowej z napisem w języku rosyjskim:
Czwarte piętro. Wejście główne".
Zeszliśmy na trzecie piętro, na którym zwróciła moją uwagę duża
tablica z białego marmuru z napisem wyrytym złotymi literami: ,,Ten,
który walczył o wolność ludu Feliks Dzierżyński". Nad tym
napisem widniało hasło: Enkawudzisto, bierz przykład z czekisty, jak
należy zwalczać wrogów ludu". Poniżej umieszczono dwie tablice z
czarnego marmuru, na których mniejszymi literami, pod napisem:
,,Ci, którzy zginęli, walcząc o wolność ludu" podano nazwiska
tych, którzy zginęli w walce. Wszystkie napisy były oczywiście w
języku rosyjskim.
Gdy zbliżyliśmy się do drzwi oznaczonych numerem ,,523",
pułkownik NKWD zaczął okazywać pewien niepokój Westchnął
ciężko obciągnął kurtkę zdjął czapkę i odnosiło się wrażenie że
chętnie by zajrzał przez dziurkę od klucza. Zapukał do drzwi na
chwilę wszedł po czym bardzo prędko stamtąd wyszedł nakazując mi
abym szedł za nim.
Znalezliśmy się w dużym pokoju o szarym obiciu luksusowo
urządzonym. Naprzeciwko drzwi przy oknie stało biurko z dwoma
aparatami telefonicznymi i z tabliczką rozdzielczą o rożnego koloru
guzikach. Przy lewej ścianie był stół zawalony stosem papierów obok
którego stał młody człowiek z długimi czarnymi włosami. Wzdłuż
prawej ściany ustawiona była ogromna szafa której jasny kolor nie
harmonizował z ogólnym tłem co sprawiało, że mebel ten od razu
rzucał się w oczy.
Za biurkiem siedziała dobrze ubrana kobieta lat około czterdziestu o
starannie ułożonych włosach. Pułkownik NKWD stanął przed nią w
postawie na baczność pełnej wyczekiwania. Kobieta podniosła
słuchawkę telefonu powiedziała Można. I wręczyła pułkownikowi
kluczyk z chromowej stali. Pułkownik podszedł do szafy
ofiarowanym sobie kluczykiem otworzył drzwi tego niezwykłego
mebla i wszedł do wewnątrz.
W międzyczasie kobieta znów nacisnęła jakiś guzik i za chwilę weszli
moi dwaj dozorcy. Kazano mi obrócić się twarzą do ściany. Po
pewnym czasie "głos z szafy" polecił strażnikom wprowadzić mnie do
wewnątrz. Po wejściu do szafy zobaczyłem jakieś drzwi zasłonięte
ciemnoczerwoną kotarą i posłyszałem głos zapraszający mnie do
wnętrza. Odsunąłem kotarę i wszedłem. Towarzyszący mi pułkownik
wycofał się dyskretnie.
Za biurkiem ustawionym w lewym rogu dużego pokoju siedział znany
mi już z Butyrek pułkownik Jegorow. Nie był sam stał obok niego
mężczyzna w cywilnym ubraniu o dziwnie martwym wyrazie twarzy.
Drugi mężczyzna ubrany również po cywilnemu szybkim krokiem
przemierzał pokój tam i z powrotem nie zwracając na nikogo uwagi.
Jegorow wskazał mi ręką jedyny stojący przy biurku fotel oświetlony
ostrym światłem reflektorów.
Jak się pan czuje? zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
zdumieniem na dozorcę.
Jak wasze nazwisko?
Moje nazwisko jest Przezdziecki.
Pańskie imię?
Wacław.
Generał?
Tak.
Ubierać się szybko i maszerować za mną. Prędzej! Prędzej!
Wyrwani że snu, zaczęliśmy się po cichu dzielić uwagami, gdy drzwi
celi otwarto ponownie i dwóch dozorców wpadło do celi.
Kto z was jest Aopianowski?
Ja odpowiedziałem.
Powtórzyła się historia z zadawaniem w kółko tych samych pytań,
dotyczących moich personaliów, wreszcie kazano mi ubierać się
mówiąc, że mamy wyjść za dwie minuty.
Wyszliśmy z celi i po przejściu całego labiryntu korytarzy i schodów
zatrzymaliśmy się wreszcie przed dużymi, szarego koloru, żelaznymi
drzwiami. Przy drzwiach była budka wartownicza że strażnikiem,
który wylegitymował towarzyszącego mi pułkownika NKWD,
sprawdził moje papiery i naciśnięciem guzika otworzył przed nami
żelazne drzwi prowadzące do szerokiego korytarza, wyłożonego
czerwonym, kokosowym chodnikiem. Lampy elektryczne, osłonięte
kremowymi abażurami, dawały przyjemne światło. Od czasu do czasu
przechodziły koło nas młode urzędniczki w krótkich spódniczkach, o
włosach ładnie zaondulowanych, przesadnie umalowane. Korytarzem
tym doszliśmy do klatki schodowej z napisem w języku rosyjskim:
Czwarte piętro. Wejście główne".
Zeszliśmy na trzecie piętro, na którym zwróciła moją uwagę duża
tablica z białego marmuru z napisem wyrytym złotymi literami: ,,Ten,
który walczył o wolność ludu Feliks Dzierżyński". Nad tym
napisem widniało hasło: Enkawudzisto, bierz przykład z czekisty, jak
należy zwalczać wrogów ludu". Poniżej umieszczono dwie tablice z
czarnego marmuru, na których mniejszymi literami, pod napisem:
,,Ci, którzy zginęli, walcząc o wolność ludu" podano nazwiska
tych, którzy zginęli w walce. Wszystkie napisy były oczywiście w
języku rosyjskim.
Gdy zbliżyliśmy się do drzwi oznaczonych numerem ,,523",
pułkownik NKWD zaczął okazywać pewien niepokój Westchnął
ciężko obciągnął kurtkę zdjął czapkę i odnosiło się wrażenie że
chętnie by zajrzał przez dziurkę od klucza. Zapukał do drzwi na
chwilę wszedł po czym bardzo prędko stamtąd wyszedł nakazując mi
abym szedł za nim.
Znalezliśmy się w dużym pokoju o szarym obiciu luksusowo
urządzonym. Naprzeciwko drzwi przy oknie stało biurko z dwoma
aparatami telefonicznymi i z tabliczką rozdzielczą o rożnego koloru
guzikach. Przy lewej ścianie był stół zawalony stosem papierów obok
którego stał młody człowiek z długimi czarnymi włosami. Wzdłuż
prawej ściany ustawiona była ogromna szafa której jasny kolor nie
harmonizował z ogólnym tłem co sprawiało, że mebel ten od razu
rzucał się w oczy.
Za biurkiem siedziała dobrze ubrana kobieta lat około czterdziestu o
starannie ułożonych włosach. Pułkownik NKWD stanął przed nią w
postawie na baczność pełnej wyczekiwania. Kobieta podniosła
słuchawkę telefonu powiedziała Można. I wręczyła pułkownikowi
kluczyk z chromowej stali. Pułkownik podszedł do szafy
ofiarowanym sobie kluczykiem otworzył drzwi tego niezwykłego
mebla i wszedł do wewnątrz.
W międzyczasie kobieta znów nacisnęła jakiś guzik i za chwilę weszli
moi dwaj dozorcy. Kazano mi obrócić się twarzą do ściany. Po
pewnym czasie "głos z szafy" polecił strażnikom wprowadzić mnie do
wewnątrz. Po wejściu do szafy zobaczyłem jakieś drzwi zasłonięte
ciemnoczerwoną kotarą i posłyszałem głos zapraszający mnie do
wnętrza. Odsunąłem kotarę i wszedłem. Towarzyszący mi pułkownik
wycofał się dyskretnie.
Za biurkiem ustawionym w lewym rogu dużego pokoju siedział znany
mi już z Butyrek pułkownik Jegorow. Nie był sam stał obok niego
mężczyzna w cywilnym ubraniu o dziwnie martwym wyrazie twarzy.
Drugi mężczyzna ubrany również po cywilnemu szybkim krokiem
przemierzał pokój tam i z powrotem nie zwracając na nikogo uwagi.
Jegorow wskazał mi ręką jedyny stojący przy biurku fotel oświetlony
ostrym światłem reflektorów.
Jak się pan czuje? zapytał [ Pobierz całość w formacie PDF ]