[ Pobierz całość w formacie PDF ]
myśl, \e przygotowuje nam jakiś nowy skok w swoim stylu.
Jaki skok?
Le Guennec potrząsnął głową.
Gdybym wiedział!
Dyrektor uniósł ręce bezradnym gestem.
Błądzimy we mgle. Có\ mogę panu powiedzieć!
Le Guennec zgniótł papierosa w kryształowej popielniczce sąsiadującej ze stosem teczek
zgromadzonych na biurku dyrektora.
Jakie są pana zalecenia, teraz, gdy sprawa posunęła się naprzód?
Te same. Ostro\ność i skuteczność.
Zrobię, co mogę, mo\e pan być pewien, panie dyrektorze. Czy to wszystko?
Dyrektor westchnął ze znu\eniem.
To wszystko, Le Guennec. Proszę mnie informować na bie\ąco.
Le Guennec wstał bez słowa i opuścił pokój. W jego gabinecie oczekiwali go pracownicy,
głośno rozmawiając.
No i co, wyciągamy automaty? za\artował Servant.
Uśmiechy jednak szybko zgasły na ich twarzach, gdy zobaczyli zasępioną minę
inspektora. Le Guennec podszedł szybkim krokiem do swojego biurka i cię\ko opadł na fotel.
Chcę was przede wszystkim prosić, \ebyście przestali stroić sobie \arty powiedział
kwaśno. Nie jestem w odpowiednim nastroju. Je\eli chcecie wiedzieć, co myślę, to wam
powiem. Wdepnęliśmy fatalnie i je\eli wybrniemy z tego, to kaktus mi tutaj wyrośnie!
Le Guennec zdobył się na wysiłek i opanował się. Czekała go cię\ka praca i nale\ało
zachować kontrolę nad stanem swoich nerwów.
Spojrzał swoim jednym okiem na zegarek, potem przesunął wzrokiem po twarzach
współpracowników.
Panowie, mamy niewiele czasu zaczął. Zciśle mówiąc, dziewięć godzin. Nie
mo\emy więc stracić ani chwili. Jak wiecie, właśnie wychodzę od dyrektora i jak na pewno
się domyślacie, to mnie powierzono zadanie przekazania okupu porywaczom. Polecenia są
następujące: nie robić nic, co by mogło narazić \ycie dzieci na niebezpieczeństwo. Nawet
gdyby trzeba było stracić pieniądze. Natomiast mamy poczynić takie przygotowania na
przyszłość, by po oddaniu dzieci rodzicom móc zaaresztować Merceya i jego ludzi. Musimy
więc postarać się o jak najwięcej informacji na ich temat, ale, powtarzam, nie podejmując
takich kroków, które by mogły narazić na ryzyko \ycie dzieci.
Takie są rozkazy góry .
Co do mnie, to mam własną opinię na ten temat. Nie wierzę, by Mercey mógł
zamordować dzieci. Nawet gdyby nie udało mu się poło\yć ręki na pieniądzach, nie zabije
dzieci...
A inni? zdziwił się Vanderbussche. Lahaye i Sancy? Przecie\ to mordercy!
Lahaye i Sancy tłumaczył cierpliwie Le Guennec to zabójcy, ale nie mordercy
dzieci. A w ka\dym razie nie zabijają bez powodu. Przejrzyjcie sobie ich akta. Sancy
zlikwidował siedmiu facetów przez zemstę. Stare historie z czasów O.A.S. Nawiasem
mówiąc, to były mało interesujące typy... Szpicle najgorszego gatunku. Co do Lahaye, to ten
na ogół albo strzela we własnej obronie, albo likwiduje kogoś w ramach jakichś
porachunków. To ró\nica! Ale nie o to chodzi. A więc nie wierzę, by Mercey zabił lub kazał
zabić te dzieci. Tylko \e nie wolno mi ryzykować. Bo gdybym się mylił?... Ale jestem prawie
pewien, \e się nie mylę twierdząc, \e Mercey szykuje jakiś podstęp. Teraz, jeśli mo\na,
podsumujmy dyspozycje, jakie przekazał tej radiostacji. Jeden z jego ludzi przyjdzie między
dwunastą a pierwszą w nocy do Banku Francuskiego przy ulicy Croix-des-Petits-Champs i
przyniesie negatywy zdjęć wysłanych prefektowi. Policzy pieniądze i zabierze je. Nikt nie
powinien iść za nim i policja ma nie podejmować \adnych przygotowań ani na miejscu, ani w
okolicy.
Dobrze. To prosi się o kilka uwag. Przede wszystkim ten facet na pewno nie będzie liczył
banknotów. Będzie ich 280 tysięcy, a gdyby nawet chciał liczyć tylko paczki banknotów, to
2.800. Nie będzie miał czasu. Poza tym musiałby mieć stalowe nerwy. Liczyć paczki
pieniędzy na naszych oczach? Następnie, co on zrobi z tymi ośmioma workami? Mo\e je
wywiezć tylko samochodem. A jeśli ju\ o to chodzi, to Mercey świetnie wie, \e nie stracimy
tego samochodu z oczu, \e przeka\emy wszędzie jego dane i \e w końcu go znajdziemy.
Mamy swoje sposoby, by nie zgubić tropu tak, \e się nie zorientują. Mercey wie o tym.
Otó\, skoro Mercey nie jest durniem, a pamiętacie rabunek miliarda franków w Marsylii z
udziałem Lahaye, Sancy ego i Cariniego, jeden z najlepiej zorganizowanych napadów...
Tak, to prawda potwierdził komisarz Servant to było bardziej pomysłowe, ni\ napad
na pociąg pocztowy w Anglii i na pocztę w Miluzie i ni\ największe skoki amerykańskich
gangsterów.
Le Guennec pokiwał niecierpliwie głową.
...Tak, właśnie, chodzi o to, \e Mercey szykuje coś innego. Puścił nam w oczy kłąb
dymu, by nas oślepić i \ebyśmy sądzili, \e postąpi w taki właśnie sposób, podczas gdy w
rzeczywistości ma zamiar zrobić coś zupełnie innego.
Czy domyślasz się, jakiego sposobu u\yje? wtrącił komisarz Massard.
Le Guennec uśmiechnął się lekko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl freetocraft.keep.pl
myśl, \e przygotowuje nam jakiś nowy skok w swoim stylu.
Jaki skok?
Le Guennec potrząsnął głową.
Gdybym wiedział!
Dyrektor uniósł ręce bezradnym gestem.
Błądzimy we mgle. Có\ mogę panu powiedzieć!
Le Guennec zgniótł papierosa w kryształowej popielniczce sąsiadującej ze stosem teczek
zgromadzonych na biurku dyrektora.
Jakie są pana zalecenia, teraz, gdy sprawa posunęła się naprzód?
Te same. Ostro\ność i skuteczność.
Zrobię, co mogę, mo\e pan być pewien, panie dyrektorze. Czy to wszystko?
Dyrektor westchnął ze znu\eniem.
To wszystko, Le Guennec. Proszę mnie informować na bie\ąco.
Le Guennec wstał bez słowa i opuścił pokój. W jego gabinecie oczekiwali go pracownicy,
głośno rozmawiając.
No i co, wyciągamy automaty? za\artował Servant.
Uśmiechy jednak szybko zgasły na ich twarzach, gdy zobaczyli zasępioną minę
inspektora. Le Guennec podszedł szybkim krokiem do swojego biurka i cię\ko opadł na fotel.
Chcę was przede wszystkim prosić, \ebyście przestali stroić sobie \arty powiedział
kwaśno. Nie jestem w odpowiednim nastroju. Je\eli chcecie wiedzieć, co myślę, to wam
powiem. Wdepnęliśmy fatalnie i je\eli wybrniemy z tego, to kaktus mi tutaj wyrośnie!
Le Guennec zdobył się na wysiłek i opanował się. Czekała go cię\ka praca i nale\ało
zachować kontrolę nad stanem swoich nerwów.
Spojrzał swoim jednym okiem na zegarek, potem przesunął wzrokiem po twarzach
współpracowników.
Panowie, mamy niewiele czasu zaczął. Zciśle mówiąc, dziewięć godzin. Nie
mo\emy więc stracić ani chwili. Jak wiecie, właśnie wychodzę od dyrektora i jak na pewno
się domyślacie, to mnie powierzono zadanie przekazania okupu porywaczom. Polecenia są
następujące: nie robić nic, co by mogło narazić \ycie dzieci na niebezpieczeństwo. Nawet
gdyby trzeba było stracić pieniądze. Natomiast mamy poczynić takie przygotowania na
przyszłość, by po oddaniu dzieci rodzicom móc zaaresztować Merceya i jego ludzi. Musimy
więc postarać się o jak najwięcej informacji na ich temat, ale, powtarzam, nie podejmując
takich kroków, które by mogły narazić na ryzyko \ycie dzieci.
Takie są rozkazy góry .
Co do mnie, to mam własną opinię na ten temat. Nie wierzę, by Mercey mógł
zamordować dzieci. Nawet gdyby nie udało mu się poło\yć ręki na pieniądzach, nie zabije
dzieci...
A inni? zdziwił się Vanderbussche. Lahaye i Sancy? Przecie\ to mordercy!
Lahaye i Sancy tłumaczył cierpliwie Le Guennec to zabójcy, ale nie mordercy
dzieci. A w ka\dym razie nie zabijają bez powodu. Przejrzyjcie sobie ich akta. Sancy
zlikwidował siedmiu facetów przez zemstę. Stare historie z czasów O.A.S. Nawiasem
mówiąc, to były mało interesujące typy... Szpicle najgorszego gatunku. Co do Lahaye, to ten
na ogół albo strzela we własnej obronie, albo likwiduje kogoś w ramach jakichś
porachunków. To ró\nica! Ale nie o to chodzi. A więc nie wierzę, by Mercey zabił lub kazał
zabić te dzieci. Tylko \e nie wolno mi ryzykować. Bo gdybym się mylił?... Ale jestem prawie
pewien, \e się nie mylę twierdząc, \e Mercey szykuje jakiś podstęp. Teraz, jeśli mo\na,
podsumujmy dyspozycje, jakie przekazał tej radiostacji. Jeden z jego ludzi przyjdzie między
dwunastą a pierwszą w nocy do Banku Francuskiego przy ulicy Croix-des-Petits-Champs i
przyniesie negatywy zdjęć wysłanych prefektowi. Policzy pieniądze i zabierze je. Nikt nie
powinien iść za nim i policja ma nie podejmować \adnych przygotowań ani na miejscu, ani w
okolicy.
Dobrze. To prosi się o kilka uwag. Przede wszystkim ten facet na pewno nie będzie liczył
banknotów. Będzie ich 280 tysięcy, a gdyby nawet chciał liczyć tylko paczki banknotów, to
2.800. Nie będzie miał czasu. Poza tym musiałby mieć stalowe nerwy. Liczyć paczki
pieniędzy na naszych oczach? Następnie, co on zrobi z tymi ośmioma workami? Mo\e je
wywiezć tylko samochodem. A jeśli ju\ o to chodzi, to Mercey świetnie wie, \e nie stracimy
tego samochodu z oczu, \e przeka\emy wszędzie jego dane i \e w końcu go znajdziemy.
Mamy swoje sposoby, by nie zgubić tropu tak, \e się nie zorientują. Mercey wie o tym.
Otó\, skoro Mercey nie jest durniem, a pamiętacie rabunek miliarda franków w Marsylii z
udziałem Lahaye, Sancy ego i Cariniego, jeden z najlepiej zorganizowanych napadów...
Tak, to prawda potwierdził komisarz Servant to było bardziej pomysłowe, ni\ napad
na pociąg pocztowy w Anglii i na pocztę w Miluzie i ni\ największe skoki amerykańskich
gangsterów.
Le Guennec pokiwał niecierpliwie głową.
...Tak, właśnie, chodzi o to, \e Mercey szykuje coś innego. Puścił nam w oczy kłąb
dymu, by nas oślepić i \ebyśmy sądzili, \e postąpi w taki właśnie sposób, podczas gdy w
rzeczywistości ma zamiar zrobić coś zupełnie innego.
Czy domyślasz się, jakiego sposobu u\yje? wtrącił komisarz Massard.
Le Guennec uśmiechnął się lekko. [ Pobierz całość w formacie PDF ]